Powered By Blogger

środa, 18 stycznia 2017

Żywe dolmeny?



"Żeński Dolmen"


Anna A. Nowikowa (Moskwa)


W czerwcu 2009 roku wraz z moim pięcioletnim synem odpoczywałam w sanatorium w Archipo-Osipowce (N 44°22’18” – E 038°32’11” – przyp. tłum.) w Krasnodarskim Kraju. Słyszałam wiele ciekawych rzeczy o dolmenach i dowiedziawszy się, że sanatorium organizuje wycieczkę w celu zwiedzania tych megalitów, zdecydowałam obowiązkowo na nią pojechać. Do dolmenów pojechaliśmy 22 czerwca, tj. w następny dzień po przesileniu letnim. Mówi się, że aktywność dolmenów jest związana ze Słońcem i jej maksimum ma miejsce właśnie w te dni. 

No i pojechaliśmy do grupy megalitów nieopodal wsi Pszada (N 44°28’20” – E 038°23’48”, 36 m n.p.m., 15,8 km na NW-W od Archipo-Osipowki – przyp. tłum.) – przewodniczka zostawiła nas na placyku przed pierwszym dolmenem i poszła załatwiać sprawy organizacyjne. Kiedy wycieczkowicze chodzili wokół kamieni, ja spróbowałam się z nimi „oswoić”: zaczęłam głaskać ręką po powierzchni kamienia, jakby pobudzać go energetycznie. Wkrótce poczułam lekkie mrowienie w koniuszkach palców, ale mnie się nie wiedzieć dlaczego wydawało, że dolmeny się ze mną jakoś nie chcą „oswajać”. 

W tym czasie powróciła nasza przewodniczka i zaczęła opowiadać o dolmenach. Ona mówiła o wielu hipotezach odnośnie ich powstania i przeznaczenia – od naukowych i oficjalnych do nienaukowych i ezoterycznych. A o dolmenie, obok którego właśnie staliśmy, ona opowiedziała, że miejscowi handlarze pamiątkami w każde rano rozpoczynają od wizyty do niego, bowiem wierzą w to, że pomaga on im w interesach. 

- Eh tam, i tak nie będę bogatą! – pomyślałam, kiedy poszliśmy dalej. Ale po kilku krokach znalazłam 5 rubli, a potem jeszcze trochę drobniaków. Muszę dodać, że potem przez trzy dni znajdowałam pieniądze niekiedy kilka razy pod rząd, ale zawsze to były drobniaki o wartości do 50 rubli. Tak więc można powiedzieć, że pierwszy dolmen obszedł się „po drobnemu”. 

Autorka przy "Żeńskim Dolmenie"

A my tymczasem poszliśmy dalej. O następnym dolmenie (na zdjęciu) przewodniczka powiedziała, że jest on „żeńskim”. Podeszłam do niego i znów zaczęłam wodzić dłonią po kamieniu. I naraz poczułam, jak z kamienia emanuje na mnie ciepły potok energii i niewiarygodnej siły. W następnej chwili poczułam, jakby moją głowę złapał jakiś potężny magnes i przyciągnął do kamienia. Stałam tak przez 5 minut i czułam jak napełnia mnie gorąca energia, jak wlewała się do mnie potokiem, póki nie wypełniła do samego czubka głowy. Wtedy poczułam, że mogę oderwać się od kamienia. Stałam obok dolmenu jak pijana, odczucie było takie, jakby mnie ktoś „wymienił baterie” – chciało się biegać, skakać, krzyczeć, zdobywać Mt. Everest…

Ale nasza grupa poszła dalej. Następny dolmen, według słów przewodniczki, był „męskim”. Byłam bardzo ciekawa mojej reakcji i pociągnęłam ręką po kamieniu. I nagle poczułam jakby uderzenia po palcach. Dolmen jasno mówił: „idź stąd, to nie twoje miejsce!” I jego energetyka była słabsza i cięższa. 

Następny dolmen był „dziecięcy”. I tutaj poleciłam położyć rękę na kamieniu mojemu synowi. Synek dotknął kamienia i powiedział:
- Mamo, nie chcę! 
Nazywam mojego synka Zajka Duracell i jego „bateryjki” są w porządku, więc być może on miał rację!


Już w autobusie wszyscy dzielili się wrażeniami. Ktoś tam niczego nie odczuwał, inny nawet nie próbował, a u jeszcze kogoś doświadczenie z tymi zagadkowymi budowlami też było takie jak moje. A nasza przewodniczka powiedziała, że w latach 90. przyprowadziła do dolmenu grupę turystów. Nie wszyscy mieli aparaty fotograficzne, a ona miała Polaroida. Fotografowała tych, którzy sobie tego życzyli za drobną opłatą. W grupie była pewna kobieta, która ze wszystkiego była niezadowolona i warczała na wszystkich od samego początku wycieczki, ale przy dolmenach też zażyczyła sobie zrobienie zdjęcia. i tak przewodniczka zmarnowała na nią dwa pudełka papieru fotograficznego i wszystkie zdjęcia (20 sztuk) wyszły czarne!


Materiały uzupełniające


Polecam przeczytać dodatkowo następujące materiały:









Kaukaskie dolmeny


Opinie z KKK


Coś dla mnie zapewne.
Pozdrawiam wszystkich.
Były czasy gdy byliśmy bliżej i nasze zrozumienie tego co nas otacza było pełniejsze. Kamień - kościec Macierzy jest idealnym materiałem. Krystaliczne działają niczym soczewka i miejscach o dużym oddziaływaniu odpowiednio ułożone wzmacniają bądź zmieniają na inne pasmo energię danego miejsca. Kiedyś wiedzieliśmy, teraz oderwani żyjemy w swych "złotych klatkach"  a tylko niektórzy pozwalają tej "magii" na istnienie w zrozumieniu ich świata.
A to co kryje Rosja na swym terytorium jest na tyle fantastyczne ze zapewne starczy tego jeszcze na wiele lat.
Pozdrawiam (Dingir)

Witam Wszystkich Klubowiczów...
Dzięki za zainteresowanie tym co robię oraz na wskazanie na Kaukaz... W Rosji i Ukrainie jest bardzo dużo wielkich MEGALITÓW, piramid, itd. Dużo pisał - tłumaczył art. na ten temat Robert. Oglądałam rożne filmy na YT, ale nasza NAUKA tego nie dostrzega, bo to jest zaprzeczeniem ich TEORII. Tak więc Rosja jest wciąż dla nas - Polaków nieznaną krainą. Ale "cudze chwalicie swego nie znacie"... Ostatnio odkopuje swoje wspomnienia z przeszłości...
Polecam Waszej uwadze!
"Przygoda na jeziorze Łebsko k/Łeby i tajemnica kamiennej wyspy…"
Motto: Jeszcze jedna PIRAMIDA na terenie Pomorza!
Pozdrawiam serdecznie (Eleonora)


Tekst i ilustracje: 
  •  „Tajny XX wieka” nr 50/2015, s. 25
  •   Internet
Przekład z rosyjskiego - ©Robert K. F. Leśniakiewicz