Powered By Blogger

sobota, 27 lipca 2019

Wioska we mgłach




Witalij Bondarenko


Ta historia przydarzyła się mnie w jeden z ciepłych jesiennych dni. Koniec lat 90-tych, Ukraina przyzwyczaja się do nowej waluty narodowej – hrywna. Urodziny jednego z kolegów my (czterech facetów) postanowiliśmy uczcić w plenerze – w lesie, który znajduje się tuż za naszym miasteczkiem Znamianka w Obwodzie Kirowogradskim – N 48°42’49” – E 032°40’24”.


W białawym całunie


Wzięliśmy to, co niezbędne. Idziemy na znaną nam polanę. Ognisko, wokoło leżą bierwiona – miejsce wymarzone na piknik.

Zachodzimy w las, a tu ktoś powiada:
- Nie byłoby głupio przygotować sobie na ogniu udka z kurczaka, ale trzeba byłoby pójść po nie do sklepu. Kto idzie?

Wybór padł na mnie – najmłodszego w tym towarzystwie.

Sprzedawczyni ułożyła cztery udka na kawałku papieru, zawinęła i uprzedziła bym uważał, bo papier był cienki i łatwo się rwał. Wziąłem resztę, 20,- hrywien i rachunek, i udałem się na miejsce zbiórki. Znajdowało się na skraju lasu, przy starym cmentarzu, zaś do polany było jakieś 100 m.

Tak więc szedłem, a od strony cmentarza do lasu zaczęła pełznąć mgła. Jej całun błyskawicznie zakrył całą okolicę. Zrobiło się zimno, a ja poczułem się nieswojo. Z trudem rozpoznawałem sylwetki drzew, ale ścieżka pod nogami była widoczna doskonale. Szedłem po niej i czułem czyjąś niewidzialną obecność, pojawił się lęk. Przyspieszyłem kroku. Polana, do której szedłem, już powinna się pojawić, ale jej wciąż nie było. Ścieżka jak zwykle była pod nogami i z niej nie schodziłem. Zacząłem nawoływać. Cisza. Krzyknąłem głośno, ale głos dosłownie wsiąkł w mgłę.

Lokalizacja miasteczka Znamianka


Nieznane miejsce


Znam doskonale ten las, często spacerowałem tam ze swym psem myśliwskim. Gdybym poszedł dalej, to wyszedłbym na drugi – nowy cmentarz, a tam obok niego jest przystanek autobusowy. Czas płynął i wreszcie zrozumiałem, że zabłądziłem. A tutaj jeszcze podarł się mi pakiet z mięsem i musiałem trzymać go od dołu!

Wiedziałem o tym, że z lewej strony powinna być droga i zacząłem jej szukać. Udka zaczęły mi się wydostawać z przemokłego pakietu, więc przytrzymywałem je rękami. Po kilku minutach wyszedłem na nieznaną mi drogę. No i dobrze – zawsze mnie gdzieś zaprowadzi.

Droga zaprowadziła mnie do wsi, wyraźnie widziałem dwie chaty – jedną po prawej, drugą po lewej stronie drogi. To były lepianki ze słomianymi strzechami. Takich już dawno nie ma w naszych krajach.


Kogut z czterema nogami


Z chaty z prawej strony wyszły dwie kobiety. Pozdrowiłem je i poprosiłem o jakiś papier do owinięcia mojego pakietu. Kobiety roześmiały się przyjaźnie. One pokazywały na sterczące z pakietu cztery nogi kurze i pytały, co to za czworonożny kogut?

Podeszła do mnie jeszcze jedna kobieta i dała mi starą gazetę żebym w nią zawinął nóżki. Z nią był chłopak – jakiś piętnastolatek. Był ubrany w welwetową kurtkę pociętą liniami zamków błyskawicznych i dwoma kieszonkami na piersi, w szarawarach i jarmułce, a w zębach – skręt.

Zapytałem o drogę do miasta. Kobieta wskazawszy na chłopaka powiedziała:
- On odwiezie.

Chłopak poszedł na podwórze i po chwili wrócił starym motocyklem, po czym wybraliśmy się w drogę.

Droga biegła przez las, po bokach majaczyły drzewa. Nie dojeżdżając do0 końca lasu, motocyklista zatrzymał się i wskazując mi kierunek rzekł:
- To wszystko, dalej mi nie wolno.
- Rozumiem, GAI[1] – odpowiedziałem.

Spojrzał na mnie ze zdziwieniem w oczach, ale nic nie odpowiedział. Włożyłem mu dwudziestaka do kieszeni kurteczki , podziękowałem i się rozstaliśmy. Gazetę wyrzuciłem w krzaki, bo tylko przeszkadzała.


Przepadła gazeta


Mgła szybko się rozproszyła i poprzez drzewa zobaczyłem znajomą ulicę naszego miasteczka. Przygoda się skończyła. Jasno świeciło słońce, szeleściły liście, po drodze przejechał zagraniczny samochód. Na duszy stało się lżej. Wokoło cisza, nie słychać było terkotania motocykla. Wróciłem do lasu, ale chłopaka już nie było. Na ścieżce leżało zmięte dwadzieścia hrywien, a gazeta gdzieś to przepadła, choć dokładnie szukałem jej dookoła.

W domu poszedłem spać, wprost waliłem się z nóg. A obudziwszy się rankiem i włączywszy telewizor dowiedziałem się, że jest … niedziela! Zaraz! A gdzie sobota? Nie może być, bym przespał ponad dobę! Udka leżały na kuchennym stole i nie zepsuły się. Niepojęta historia!

W poniedziałek na pytanie kolegów, gdzież to ja przepadłem – odpowiedziałem, że zgubiłem pieniądze na drodze do sklepu. Nie opowiedziałem im o podróży do równoległego świata czy w Przeszłość. Oczywiście, że by mi nie uwierzyli. A czy wy uwierzylibyście?


Źródło – „Tajny XX wieka” nr 13/2019, s. 24
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz     




[1] Gławnaja Awtomobilnaja Inspiekcja - milicja drogowa.