Powered By Blogger

wtorek, 20 sierpnia 2019

Nuklearnego lata ciąg dalszy





Sezon ogórkowy w pełni i dlatego każda informacja na temat wydarzeń w na północy Rosji jest błogosławieństwem dla pismaków wszelkiego rodzaju i maści, w tym dla niżej podpisanego. Nie dziwię się więc, że informacje z tego kraju są coraz to przeraźliwsze i udziwnione. No bo poczytajmy to, co donosi Onet.pl:


Rosja: Wybuch silnika jądrowego. Lekarze w Archangielsku nie wiedzieli, że ratują ofiary skażenia

Dnia 17.VIII.2019 roku Onet.pl podał: Personel obwodowego szpitala klinicznego w Archangielsku nie był poinformowany, że przywiezione tam ofiary wybuchu na wojskowym poligonie są silnie napromieniowane i należy zadbać, by nie szerzyły dalej skażenia - podał dziś dziennik "Moscow Times".
Personel obwodowego szpitala klinicznego w Archangielsku nie był poinformowany, że przywiezione tam ofiary wybuchu na wojskowym poligonie są silnie napromieniowane i należy zadbać, by nie szerzyły dalej skażenia - podał dziś dziennik "Moscow Times". 

Domniemany wygląd pocisku Buriewiestnik/SSC-X-9 Skyfall

Co najmniej 60 lekarzy i pracowników medycznych trafiło do Moskwy na badania
W tkance mięśniowej jednego z lekarzy wykryto - będący produktem rozszczepiania paliwa nuklearnego uran-235 - radioaktywny izotop cez-137
Komputerowa dokumentacja dotycząca przyjęcia trzech mężczyzn, którzy ucierpieli w wybuchu, została wymazana przez oficerów FSB
Co najmniej 60 lekarzy i innych pracowników medycznych, którzy mieli styczność z ofiarami, przewieziono drogą lotniczą do Moskwy, by w trybie pilnym poddać ich badaniom. W tkance mięśniowej jednego z lekarzy wykryto - będący produktem rozszczepiania paliwa nuklearnego uran-235 - radioaktywny izotop cez-137, ale "nie poinformowano go, jaka jest ilość lub koncentracja tego izotopu" - ujawnia gazeta.
8 sierpnia szpital w Archangielsku przyjął trzech nagich i owiniętych przezroczystą folią mężczyzn, których przedstawiono jako ofiary bliżej nieokreślonego "promieniotwórczego wybuchu". Nie wyjaśniono jednak, o co należy zadbać przy udzielaniu im pomocy.
Cała komputerowa dokumentacja dotycząca tej sprawy została wymazana przez przybyłych następnego dnia do szpitala oficerów Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).
Dwaj z trzech poszkodowanych zmarli w drodze na lotnisko, skąd mieli być przetransportowani do Moskwy. FSB poleciła wszystkim osobom uczestniczącym w ratowaniu napromieniowanych, by podpisały zobowiązanie, że nie ujawnią niczego na ten temat - podał "Moscow Times", powołując się na źródła medyczne.
"Nadal starają się ukrywać prawdę"
- Upłynęły 33 lata i nasz rząd niczego się nie nauczył. Nadal starają się ukrywać prawdę - powiedział gazecie lekarz z Archangielska, nawiązując do maskowania rzeczywistych rozmiarów katastrofy nuklearnej w Czarnobylu.
- Ekspozycji na cez-137 łatwo uniknąć - wystarczy tylko dokładnie umyć pacjenta. Jednak lekarze zostali narażeni na promieniowanie, gdyż nie powiedziano im, co się stało - podkreślił w rozmowie z "Moscow Times" pracujący na Uniwersytecie Leicester specjalista w dziedzinie ochrony radiologicznej Yuri Dubrova.
Według oficjalnych informacji, 8 sierpnia na poligonie rosyjskiej marynarki wojennej koło wioski Nionoksa nad Morzem Białym wybuchł zasilany energią jądrową silnik rakietowy, powodując śmierć pięciu uczestniczących w jego wypróbowywaniu ekspertów przemysłu zbrojeniowego.



Rosyjskie poligony atomowe


 I jeszcze jedna informacja z Onetu:



W Siewierodwińsku promieniowanie znacznie przewyższało naturalny poziom

Przy czwartkowym incydencie na poligonie rosyjskiej marynarki wojennej nad Morzem Białym poziom promieniowania w odległym o 40 kilometrów Siewierodwińsku przewyższał emisję tła naturalnego od 4 do 16 razy - podały rosyjskie władze.
Najpierw władze Rosji zapewniały, że promieniowanie jest w normie. Później podano, że doszło do wzrostu promieniowania. Lekarze pomagający ofiarom zostali na własną prośbę wysłani na obserwację medyczną. To drugi incydent w obiekcie wojskowym w Rosji w ostatnim czasie. Do poprzedniej dużej eksplozji w Rosji - w składzie amunicji w rejonie aczyńskim - doszło 5 sierpnia.

"Według informacji Północnego UGMS (Zarządu Hydrometeorologii i Monitoringu Środowiska Naturalnego), o godz. 12. czasu moskiewskiego (w czwartek) 8 sierpnia 2019 roku automatyczne systemy kontroli sytuacji radiacyjnej notowały w sześciu spośród ośmiu punktów pomiarowych poziom promieniowania od 4 do 16 razy większy niż emisja tła naturalnego na tym terenie" - głosi komunikat rosyjskiej państwowej służby meteorologicznej.
Dodaje, że poziom promieniowania wynosił wtedy od 0,45 do 1,78 mikrosiwerta na godzinę (μSv/h czyli 10^-6 Sv/h), ale zaraz potem zaczął spadać i w dwie i pół godziny później nastąpiła jego normalizacja przy wskaźnikach od 0,13 do 0,16 μSv/h.
W dniu incydentu szef wydziału obrony cywilnej w administracji Siewierodwińska Walentin Magomiedow poinformował, że przez pół godziny poziom promieniowania wynosił 2 μSv/h na godzinę, czyli trzykrotnie więcej niż maksymalnie dopuszczalne 0,6 μSv/h.[1]
Pierwszy oficjalny komunikat na temat czwartkowego wypadku informował, że silnik rakietowy na paliwo ciekłe wybuchł w trakcie próby poligonowej, powodując pożar, ale poziom promieniowania nie zwiększył się ponad naturalną emisję tła.

Nowy pocisk spowodował wybuch w Rosji - tak zachodni eksperci wyobrażają sobie atomowy pocisk Buriewiestnik/SSC-X-9 Skyfall

Natomiast w sobotę rosyjska państwowa korporacja nuklearna Rosatom podała, że wypadek dotyczył "izotopowego źródła energii dla silnika rakietowego na paliwo ciekłe". Była to pierwsza oficjalna wiadomość o związku całego incydentu z instalacją jądrową. Wypadek spowodował siedem ofiar śmiertelnych.
Jak się uważa, na poligonie wybuchł silnik pocisku manewrującego o prędkości hiperdźwiękowej Buriewiestnik. Wprowadzenie tego pocisku na uzbrojenie zapowiedział ponad rok temu prezydent Władimir Putin zaznaczając, że chodzi tu o środek walki zdolny pokonać amerykańską obronę przeciwrakietową.

Lekarze pomagający ofiarom wybuchu na poligonie pod obserwacją medyczną

Lekarze zostali na własną prośbę wysłani na obserwację do federalnej placówki medycznej - podały władze obwodu archangielskiego.
Według nich, procedura ta potrwa od dwóch do trzech dni. Powołując się na źródła medyczne w Archangielsku, agencja TASS poinformowała, że lekarze podpisali dokument, zobowiązujący ich do niewypowiadania się na temat wypadku, a obserwacji zostaną poddani w Moskwie.
Ponadto mieszkańcom położonej przy poligonie Nionoksa wioski o tej samej nazwie zalecono, by opuścili ją jutro na czas prowadzonych na poligonie prac - powiedziała TASS rzeczniczka administrujących także Nionoksą władz miasta Siewierodwińsk. Nie uściśliła jednak, czy ewakuacja ma związek z czwartkowym incydentem.
- Komenda poligonu wysłała zawiadomienie o planowanych przedsięwzięciach organów administracji wojskowej. W związku z tym mieszkańcom Nionoksy zalecono opuszczenie 14 sierpnia jej terytorium. To normalna praktyka w czasie przeprowadzania prób - zaznaczyła rzeczniczka.
Powszechnie uważa się, że na poligonie wybuchł korzystający z nuklearnego źródła energii silnik pocisku manewrującego o prędkości hiperdźwiękowej Buriewiestnik. Rosyjski resort obrony do tej pory tego nie potwierdził.

Eksplozja w składzie amunicji

Do poprzedniej dużej eksplozji w Rosji - w składzie amunicji w rejonie aczyńskim - doszło 5 sierpnia. Ewakuowano wówczas 16,5 tys. ludzi i ogłoszono stan wyjątkowy. Po głównej eksplozji nastąpiły kolejne - już mniejsze - eksplozje.
Doszło do nich zdaniem Rosjan w wyniku pożaru, który rozprzestrzenił się na terytorium jednego ze składów Centralnego Okręgu Wojskowego. Pożar, jak informowano, wybuchł m.in. w składzie nabojów prochowych. W magazynie objętym pożarem znajdowało się ok. 25 tys. jednostek amunicji - podała agencja TASS.

Eksplozja składu amunicji w Aczyńskim Rejonie

W wyniku wybuchów odłamki amunicji przelatywały nawet 15 km - relacjonował TASS, powołując się na anonimowe źródło. Pracownicy jednostki wojskowej, znajdującej się w pobliżu płonącego arsenału, skryli się w bunkrze.
Aluminiowy gigant Rusal poinformował o wstrzymaniu prac i ewakuowaniu pracowników w zakładzie w Aczyńsku ze względu na pożar w składzie amunicji. W tym zakładzie, będącym największym producentem tlenku glinu w Rosji, pracuje ponad 3,6 tys. ludzi.



No cóż, można powiedzieć, że wiele hałasu o nic. Problem polega jednak na tym, że władze (i to nie tylko Rosji ale wszelkich państw klubu atomowego) niechętnie przyznają się do jakichś porażek a niepublikowanie danych o skażeniach jest czymś nagminnym. Tak było w Three Mile Island, tak było w Czarnobylu, tak jest w Fukushimie… - nie mówiąc już o terenach i akwenach objętymi amerykańską Operation Broken Arrow w czasie Zimnej Wojny[2] – i teraz też.

Dziwi mnie także histeryczny ton wypowiedzi specjalistów atomistów i z wywiadów. Wszak nie jest tajemnicą, że nad jądrowym napędem do rakiet i samolotów pracuje się od wczesnych lat 50-tych – wystarczy sięgnąć do opracowań z tych czasów oraz do… powieści sci-fi. Wtedy to wszystko były tylko plany i rojenia fantastów i inżynierów – dzisiaj jest to już twarda rzeczywistość, ale o tym później.

Przedstawiam jeszcze jeden materiał z „Angory” nr 34/2019, s. 73, gdzie znalazł się artykuł pt. „Nuklearne zbiegi okoliczności”, którego autor CEZ pisze, że:

Niemal tydzień po tajemniczej eksplozji w Morzu Białym rosyjscy uczeni przyznali, że wybuchł tam… „niewielki reaktor jądrowy”. Władze starają się ukryć szczegóły katastrofy tak samo, jak miesiąc temu, gdy zatonął ich supertajny okręt o napędzie atomowym.[3] […]
Putin mówił bowiem o ponaddźwiękowych pociskach manewrujących z napędem jądrowym.
- Nowa rakieta będzie miała nieograniczony zasięg działania i nieprzewidywalną trajektorię lotu – nie ukrywał dumy Putin […]
Część rosyjskich naukowców twierdziła wprost, że to niemożliwe: w skrzydlatej rakiecie nie można zainstalować silnika jądrowego i w ogóle nie ma takich silników. Teraz jednak okazało się, że być może jednak są i ktoś bardzo chce je w tych rakietach umieścić. […]
W czwartek 8 sierpnia, rosyjski resort obrony poinformował, że dwie osoby zginęły a sześć zostało rannych w pożarze na poligonie doświadczalnym w Obwodzie Archangielskim. Doszło tam ponoć „tylko” do eksplozji silnika rakietowego, ale w powiadomieniu znalazły się zagadkowe słowa o tym, że odnotowano „krótkotrwały” wzrost promieniowania.
Część Morza Białego zamknięto dla żeglugi, a władze Siewieromorska leżącego 40 km dalej potwierdziły wzrost promieniowania również tam. […]

Okazało się, że jest to położony w okolicy miejscowości Nionoksa (N 64°37’35” – E 039°10’25”) centralny poligon doświadczalny Rosyjskiej Marynarki Wojennej, na którym testowano m.in. ICBM oraz pociski manewrujące.

To, co tak opornie ujawniają Rosjanie, skrupulatnie analizują Amerykanie. I nie ukrywają, że ich zdaniem na Morzu Białym wybuchł pocisk o napędzie nuklearnym. I to może właśnie Burewiestnik,[4] czy ten sam pocisk, o którym mówił w zeszłym roku Putin. Według terminologii NATO nosi on nazwę SSC-X-9 Skyfall i to jej z typową dla siebie bezpośredniością użył sam Donald Trump.
- Eksplozja rosyjskiego Skyfalla wzbudziła niepokój ludzi w kwestii [skażenia] powietrza wokół obiektu i daleko od niego – napisał we wtorek na Twitterze. – Niedobrze.
Chyba to prawda, że niedobrze. Tego dnia w końcu Rosjanie przyznali, że po wybuchu poziom promieniowania w Siewierodwińsku przekraczał emisję tła naturalnego nawet 16 razy. […]  

Tak czy owak, mamy do czynienia albo z rosyjską „maskirowką” i celowanym rykoszetem, o których pisał w swych pracach Mistrz Lucjan, albo mamy do czynienia z autentycznymi pojazdami atmosferycznymi i kosmicznymi z napędem nuklearnym!

Putinowska broń masowej zagłady

I można by ponad tym przejść do porządku dziennego, gdyby nie obserwacje dziwnych „błędnych” czy „pijanych” satelitów, które dokonywałem ja i moi znajomi już w latach 80-tych XX wieku. Wtedy często obserwowało się niebo, bowiem wzrastająca histeria zimnowojenna zmuszała nas do obserwowania nieba i studiowania prac na temat „gwiezdnych wojen” Ronalda Reagana. Dzisiaj mamy kalkę tej sytuacji: dwóch podpalaczy świata dysponujących technologiami jądrowymi i bandę polskich klakierów, pożytecznych idiotów, tęskniących do wojny w Europie. Jest jednak małe „ale”…

Ale obserwacje dokonywane przez Pana Krzysztofa Dreczkowskiego są – delikatnie mówiąc – niepokojące i wystarczy obejrzeć filmy i zdjęcia z jego blogu, by poczuć zimne ukłucie strachu, zresztą zobaczcie to sobie sami -  https://www.youtube.com/watch?v=il3C0gEPVg8&fbclid=IwAR3YFbE-NT9phUNTl92aeODXN57FHOt4L5hsfrXF657uHY3HbwmqYVFrLXs. Takich ujęć jest więcej!

Co to oznacza? Ano to, że albo chłopcy-rakietowcy mają nową fajną zabawkę, którą puszczają nad naszymi głowami, a która może w każdej chwili spaść nam na łepetyny, albo mamy nad głową Obcych, EBE, ALF, Ufiastych czy jak tam jeszcze Ich nazwiemy, którzy nas obserwują z niepokojem czy bez, ale zawsze. A to mi się wcale nie podoba. Nie lubię być mikrobem pod mikroskopem, albo krewetką na talerzu…



[1] Dla porównania promieniowanie tła Ziemi w rejonie Jordanowa waha się pomiędzy 0,08 a 0,16 μSv/h.
[2] Operacja Złamana Strzała – kodowa nazwa akcji mających za zadanie wydobycie bądź odzyskanie utraconej broni jądrowej – A, H lub N oraz innych urządzeń jądrowych (np. reaktorów, pojemników paliwa jądrowego, itp.). 
[3] Chodzi o pożar na atomowym okręcie podwodnym specjalnego przeznaczenia AS-12 Łoszarik.
[4] Burzyk albo petrel.