Stanisław Bednarz
Ciekawostki geologiczne bliskiej
okolicy. Granit we fliszu karpackim - ewenement.
Podczas budowy w 1884 roku linii
kolejowej Skawina–Sucha Beskidzka w miejscowości Bugaj koło klasztoru OO.
Bernardynów w Kalwarii, odkryto grupę różnej wielkości bloków granitowych
odsłaniających się na odcinku ok. 150 m w korycie potoku Bugajka - lewy dopływ
Cedronu. Tkwią one jak wielkie rodzynki w cieście piaskowcowo-łupkowym.
Szczególną uwagę zwraca obecnie istniejący olbrzymi blok o objętości
kilkudziesięciu metrów sześciennych, odsłaniający się u podstawy wzgórza
podciętego przez potoczek.
Skała granitowa, występuje w głębi
ponasuwanych na siebie płaszczowin fliszowych śląskiej i podśląskiej.
·
Pierwsza najstarsza hipoteza to porwak tektoniczny
oderwany od podłoża i przywleczony na swe dzisiejsze miejsce podczas sfałdowań
i jest ona najbardziej prawdopodobna.
·
Później powstała teoria sedymentacyjną mówiąca ze
granit został doprowadzony do danych osadów fliszowych podczas ich powstawania,
najprawdopodobniej z niszczonych abrazją brzegów wysp prakarpackich - czyli
obryw klifowy, który przedostał się do basenu fliszowego i spływami podmorskimi
przeniesiony został w głębsze partie.
·
Ostatnio zrodziło się podejrzenie, iż związany
jest ze zlodowaceniem południowopolskim i jest to wielki eratyk lodowcowy
(najmniej prawdopodobne - tak wielkich bloków lodowcowych nigdzie nie notuje
się). Badania przeprowadzone na próbkach skały pozwoliły ustalić jego wiek
bezwzględny na 485 mln lat (Kambr).
Granit z Bugaja charakteryzuje
się jasnoróżową barwą. Mineralogia granitu z Bugaja upodobnia go do granitoidów
z Wyspy Goryczkowej w Tatrach, ale wiek się nie zgadza te tatrzańskie są dużo
młodsze (karbon). Pod względem strukturalnym i wiekowym granit z Bugaja
wykazuje podobieństwo do granitoidów nawierconych w głębszym podłożu w
okolicach Kęt, co umacnia teorię, że jest to porwak tektoniczny z podłoża.
Wiek 485 mln lat miałby wskazywać
na orogenezę kaledońską, co łączy granit z Bugaja z podłożem krystalicznym
podfliszowym rejonu Kęt…
W późniejszych latach był on
eksploatowany na niewielką skalę przez bernardynów z pobliskiego klasztoru.
Wykorzystano go na miejscowe potrzeby m.in. do budowy nieodległego wiaduktu nad
torami kolejowymi, wyłożenia i obramowania groty poniżej kościółka oraz grobu
Matki Bożej w Brodach. Mimo wielu opisów w publikacjach o tematyce
geologicznej, miejsce to nie doczekało się zagospodarowania jako atrakcja
turystyczna ani stosownej tablicy informacyjnej i jest odwiedzane jedynie przez
nielicznych. Nawet okoliczni mieszkańcy nie mają świadomości istnienia tej
ciekawostki geologicznej. W roku 1980 podczas chłodnego końca kwietnia z kolegą
Krzysztofem Pacygą badaliśmy tą
osobliwość.
Moje
3 grosze
Czy istnieje punkt wspólny dla
granitów z Bugaja i… UFO? Godzi się wspomnieć, że w lipcu 2004 roku w
miejscowości Brody pojawiły się dwa piktogramy w zbożu, które badałem osobiście
wraz z członkami ówczesnego CBUFOiZA – Marcinem
Mioduszewskim i jego ekipą. Potem na stronie CBUFOiZA pojawiła się taka
notatka:
W dniu 20 lipca 2004 roku, o godzinie 13:30,
redakcja „Gazety Krakowskiej” powiadomiła nas o tym, że w dniu 19 bm. we wsi Brody koło Kalwarii Zebrzydowskiej – N 49°52'02" – E 018°41'57" -
miejscowi chłopi znaleźli dwa piktogramy zbożowe. Tego samego dnia o godzinie 14:30 na miejsce
udała się ekipa krakowskiej Centrali: Marcin Mioduszewski, Paweł
Polzer, Mariusz Krzemień oraz ekipa z Oddziału
Beskidy: Wiktoria Leśniakiewicz i Robert Leśniakiewicz z zadaniem odszukania i zbadania tych
agroformacji. Towarzyszył nam także redaktor Jerzy Pałosz z „Gazety Krakowskiej”.
O godzinie 16:00 rozpoczęto badanie agrosymbolu oznaczonego jako AS Brody (KWA 2004-1). Piktogram ten składa się z 6 kręgów zbożowych i łączących je ścieżek. Całość przypomina pięcionogiego pająka o rozmiarach około 25 x 25 m. Niestety,
odwiedzający tłumnie przez niecałe dwa dni piktogram gapie zniszczyli strukturę tego agroznaku tak, że trudno jest orzec o jego autentyczności.
W rozmowie z właścicielką pola i osobą, która odkryła piktogram ustalono tylko, że był on gładki jak lustro - odbijał promienie słoneczne oraz jego krawędzie były ostre, co przemawia za jego autentycznością. Znaleziono jednak kilka cech świadczących potencjalnie o jego
fałszywości (wykonaniu przez ludzi; chodzi o sposób ułożenia kłosów zboża w poszczególnych kręgach i różnice występujących w poszczególnych elementach).
Podobnie sytuacja przedstawiała się z agroformacją AS Brody (KWA 2004-2), która wygląda, jak czterokrotnie zapętlony klucz wiolinowy
i jest odległa o 700-800 m od pierwszej. Tworzy go ścieżka o szerokości 70 cm, zaś jego łączna długość wynosi ok. 150 m. I ten piktogram został zniszczony przez tłumy turystów. Badania skończono o godzinie 19:00. W obu agroformacjach nie
stwierdzono anomalii magnetycznych i radioaktywności. Obecnie trudno wydać jednoznaczną opinię, jednak warto
nadmienić, że w kręgach znaleziono szereg
cech, mogących świadczyć o wykonaniu przez ludzi, przeczy jednak temu wiele
mikrocech ułożenia kłosów w stosunku do gleby, jakie odnaleziono. Raport końcowy i zdjęcia zostaną zamieszczona na naszej witrynie internetowej.
I tak też się stało. Czy nieznane
siły tworzące agrosymbole zostały ściągnięte przez dziwną formację geologiczną?
Być może, choć równie dobrze mogło Ich uwagę przyciągnąć pole bitwy z czasów
Konfederacji Barskiej w nieodległej Kalwarii, która jest także znanym miejscem
kultu maryjnego, jak w wielu przypadkach znalezienia agroznaków na ziemiach
Polski, co atoli jest już inną sprawą...
I jeszcze jeden aspekt tego
zagadnienia, a mianowicie wraz z mgr inż. Stanisławem
Bednarzem wysunąłem hipotezę, że granit ten mógł się oberwać i przesunąć z
zatopionej w skałach fliszu masie krystalicznych skał tworzących Jordanowską Anomalię
Grawimagnetyczną (JAG) – zob. https://wszechocean.blogspot.com/2012/01/jag-wrak-kosmolotu-pod-beskidami.html. Jak
twierdzi mgr inż. Bednarz, hipoteza może być trafna ze względu na kierunek, w
którym posuwały się masy skalne – z południa na północ. Mankamentem jest to, że
JAG znajduje się na głębokości ok. 7000 m pod powierzchnią ziemi, więc nie
mogła to być jakaś jej część, no chyba że jest to oderwany krystaliczny czub,
który przemieścił się ku północy i wynurzył na powierzchnię pod wpływem ruchów
mas skalnych w czasie tworzenia się Beskidów. Rzecz wymaga jeszcze dogłębnego
zbadania, na które prywatni badacze nie mają środków.
I na koniec najciekawsza zagadka
– w jednym z pięciu kręgów agroznaku nr 1 źdźbła zboża były ułożone w kształcie
greckiej litery φ – czyli phi albo fi. W matematyce istnieje liczba φ,
której wartość wynosi w przybliżeniu 1,618… Nie będę się rozpisywał na temat
dziwnych właściwości tej liczby – zainteresowanych odsyłam do literatury...