Powered By Blogger

sobota, 18 stycznia 2020

Incydent „Vela”: A jednak wybuch jądrowy




Australię pokrył pył po eksplozji nuklearnej na Marion Island.

W 1979 roku, satelita zwiadowczy zaobserwował dziwny, podwójny błysk pomiędzy RPA a Antarktydą. To była wskazówka, bo tego typu błyski są jedną z oznak wybuchu atomowego.

Prawie 39 lat później ukazały się nowe dowody na poparcie tego przypuszczenia. Amerykański satelita zwiadowczy Vela zauważył błysk w okolicy wyspy Marion albo Wyspy Księcia Edwarda, we wrześniu 1979 roku. Eksplozja ta została potwierdzona przez podwodny system nasłuchowy SOSUS. Cokolwiek by to było, stało się przedmiotem najzacieklejszej debaty od tego czasu.

Co to było? Eksplodujący meteor? Przecież nikt nie przeprowadził tam testu nuklearnego… W tym czasie pojawiło się całe mnóstwo spekulacji, ze to Izrael zdetonował swoją głowicę nuklearną wyprodukowaną w trakcie tajnego projektu atomowego. Nie było jednak żadnych dowodów na poparcie tej tezy.

Ale ostatnie studium opublikowane w czasopiśmie „Science & Global Safety” autorstwa Christophera Wrighta z Australijskiej Akademii Ministerstwa Obrony – ADFA i byłego pracownika naukowego szwedzkiego Instytutu Badań nad Obronnością – FOI[1] - Larsa-Erik De Geera znów dolał oliwy do ognia tej debaty.

Tarczyce zwierząt wypasanych koncentrują radioaktywny izotop jodu-131 – 131I, który został znaleziony w fall-oucie[2] po nuklearnych testach, a więc próbki tego izotopu były regularnie zbierane po testach na całym świecie.

Publikacja mówi o odtajnieniu wyników badań owiec w Australii Zachodniej i Południowej wkrótce po tym wydarzeniu. Wyniki wykazały wyraźny wzrost charakterystycznych cech jodu-131 u zwierząt poddanych ubojowi.  




Analizy warunków pogodowych ukazały, że radioaktywny opad w Australii spadł wraz z deszczem, który spadł w cztery dni po zaobserwowanym błysku na Oceanie Indyjskim. Prądy powietrzne Południowego Prądu Strumieniowego nad Oceanem Indyjskim dostarczają powiązania pomiędzy Australią a daleką, małą wyspą. Badacze twierdzą, że ta obecność radionuklidu 131I po kilku dniach od zaobserwowaniu błysku i odnotowaniu odgłosu eksplozji w okolicach Marion Island dowodzi, że była to próba jądrowa.
- Analizatorzy poprzednio dowodzili, że właśnie te optyczne i hydroakustyczne sygnały są kluczowymi wskaźnikami nuklearnego testu, podczas gdy wykrycie jodu-131 także zapewnia solidny dowód rozszczepienia jądra atomowego – piszą oni.

W „Bulletin of Atomic Scientists” Leonard Weiss pisze w ostatnim artykule:
- Studium to wyraźnie i jednoznacznie wskazuje na to, że wydarzenie to było nielegalnym testem nuklearnym, wspierające wcześniejsze analizy, które doprowadziły do wniosku, że to Izrael dokonał tej próby jądrowej naruszając amerykańskie prawo oraz Traktat o Ograniczeniu Prób Jądrowych.

Prezydent USA Jimmy Carter został poinformowany natychmiastowo o wykryciu wybuchu nuklearnego.
- Grupa naukowców starannie wybranych przez Biały Dom i Cartera opublikowała raport w 1980 r., który nie wykluczała testu, ale możliwość, że była to próba testowa, była bardziej prawdopodobna - pisze Weiss. - Wniosek ten jest teraz wyśmiewany przez prawie wszystkich niezależnych obserwatorów, którzy studiowali i relacjonowali ten temat.
- W 1979 roku żadne z dużych państw Klubu Atomowego nie przeprowadziło żadnego testu. A Pakistan, Indie i RPA były wciąż daleko od rozwinięcia tych technologii, tak więc pozostał tylko Izrael – twierdzi Weiss. 
- Izrael jest jedynym krajem, który miał możliwości techniczne i polityczną motywację do rozwijania takich technologii, tajny test, który – zgodnie z niektórymi źródłami – był ostatnim zauważonym przez tego satelitę Vela z powodu nagłej zmiany w pokrywie chmur – pisze on.


Moje 3 grosze


Zob. także:


Przekład z angielskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz


[1] Dawniej FOA - Totalförsvarets Forskningsinstitut.
[2] Opadzie radioaktywnym.