Powered By Blogger

wtorek, 7 lipca 2020

Szedł na dno jak „Titanic”


SS Arandora Star

Jaroslav Krupka


Brytyjski statek SS Arandora Star służył w czasie II Wojny Światowej jako statek transportowy. Stał się on masowym grobem z powodu konkurencji…

W dniu 1.VII.1940 roku, niemiecki Wehrmacht po kapitulacji Francji obsadził także Wyspy Normandzkie w Kanale La Manche. Było to jedyne terytorium brytyjskie, okupowane przez Niemców w czasie tej wojny. Wielka Brytania w tym czasie wysłała do Kanady statek SS Arandora Star z niemieckimi i włoskimi cywilami i kilkoma mało walecznymi jeńcami wojennymi. Statek ten jednak nigdy nie dotarł do portu przeznaczenia. W dniu 2 lipca zatopił go niemiecki U-boot.

W nocy 22/23.VII.1940 roku, załoga rybackiego żaglowca z małej wyspy Owey na pn-zach wybrzeżu Donegalu, w czasie nocnego połowu ok. 7 km na północ od wyspy ujrzała coś dziwnego, co unosiło się na gładzi morza. Kiedy dopłynęła bliżej, stwierdziła, że chodzi o szalupę ratunkową z postawionym masztem, który był przewrócony do wody. Rybacy wzięli łódź na hol i przypłynęli z nią do brzegu.

Już na wyspie w świetle dnia zobaczyli bardzo dziwną rzecz. Burty szalupy były podziurawione pociskami z broni palnej, a na jego dnie znajdowała się garść wystrzelonych łusek. W dziurach po pociskach tu i ówdzie znaleziono kawałki materiału, jakby ktoś usiłował je zatkać przed wodą zaburtową. Na niektórych kawałkach materiału znajdowało się coś jakby ślady krwi. Szalupa miała tabliczkę z nazwą statku, do którego poprzednio należała – a była to nazwa zaginionego transatlantyckiego parowca SS Arandora Star.

Stało się oczywistym, że statek, który wypłynął przed trzema tygodniami napotkała jakaś katastrofa, najwidoczniej związana ze strzelaniną. Statek był zaginiony i nikt nie wiedział, co się z nim stało. Prawda jednak ujrzała światło dzienne zanim skończyła się wojna.







Ostatni rejs


SS Arandora Star był wielkim statkiem komunikacyjnym o wyporności 15.200 ton, który należał do londyńskiego przedsiębiorstwa Blue Star Line. Zwodowano go w 1927 roku i przed II Wojną Światową służył jako transoceaniczny wycieczkowiec pływający po wszystkich morzach i oceanach świata. Po wybuchu wojny, został on zarekwirowany przez brytyjskie Ministerstwo Wojny jako statek transportowo-ewakuacyjny. W 1939 roku Arandora Star przewiózł kobiety i dzieci z Malty znajdującej się w połowie Morza Śródziemnego, która odgrywała strategicznie ważną rolę w kontroli żeglugi na Morzu Śródziemnym, przez co cieszyła się ona zainteresowaniem brytyjskiej armii.

Potem Arandora Star został odetaszowany na Atlantyk, gdzie obsługiwał połączenie pomiędzy Wyspami Brytyjskimi a Kanadą i przywiozła do Anglii kanadyjskie jednostki wojskowe.

Po pokonaniu Francji w lipcu 1940 roku, zwiększyło się niebezpieczeństwo niemieckiej inwazji na Wyspy Brytyjskie. W tym czasie niemieckim sprzymierzeńcem były Włochy, więc brytyjskie władze zdecydowały się wysłać do Kanady niemieckich i włoskich cywilów zamieszkałych na wyspach, w których zaczęły dostrzegać zagrożenie bezpieczeństwa państwa.

Na pokładzie pasażera, a był nim właśnie SS Arandora Star zaembarkowano 734 internowanych Włochów, przeważnie kupców, handlowców, i innych; następnie 479 Niemców. Mniejszą część planowanego transportu stanowiło 86 niemieckich jeńców wojennych, którzy wpadli w ręce żołnierzy z BEF.[1] Wraz z nimi załadowano tam 200 brytyjskich żołnierzy, którzy mieli ich pilnować, no i załoga złozona ze 174 ludzi. Statek nie był uzbrojony w działa, w przypadku ataku mógł się bronić przy pomocy kilku ckm-ów. W swój ostatni rejs wypłynął z Liverpoolu w dniu 29. lub według innych 30.VI.1940 roku.

Nie był to dobry czas na transoceaniczny rejs dla statku kraju, który wziął udział w wojnie z innymi mocarstwami. Letnia pogoda i długie dni, bezchmurne niebo, z czym niestety było połączona doskonała widzialność, która robiła z parowca doskonały cel. Kapitan Arandor StarEdgar Wallace Moulton zdawał sobie z tego doskonale sprawę, ale nic nie mógł zrobić.


Ofiara cynicznej  rywalizacji


W tym samym czasie, do Niemiec wracał okręt podwodny pod dowództwem Korwettenkapitäna Günthera Piena. Nie był on w najlepszym nastroju. Był w wieku 32 lat uznanym za bohatera wojennego, ale znajdował się także pod naciskiem jednego ze swych uczniów Kapitänleutnanta Endrassego.

Niemieccy kapitanowie U-bootów już w tym czasie rywalizowali ze sobą o uzyskanie nagrody za najwyższy tonaż zatopionych statków w ciągu miesiąca i Prien miał uczucie, że jako mistrz będzie pokonany przez swego ucznia[2], bowiem brakowało 5000 ton, a jego okręt podwodny był bez amunicji artyleryjskiej i miał tylko ostatnią torpedę.

I oto w tej chwili stanął mu na drodze SS Arandora Star, którego tonaż był trzykrotnie większy od tego, który był mu potrzebny. Chociaż miał tylko jedną torpedę, to nie chciał zmarnować okazji, która mu się nadarzyło. Wycelował w prawą burtę statku i wystrzelił ją. Jego obawy okazały się płonne – torpeda działała. Trafiła w burtę statku i eksplodowała.[3]

Wybuch nastąpił przy maszynowni statku i zabił na miejscu jej załogantów. W jego wyniku wysiadły turbiny i generatory energii elektrycznej, tak że na statku zgasły wszystkie światła. Maszynownię zalała woda. Parowiec zdążył jeszcze wysłać sygnał wzywający pomocy, jednakże zaczął się szybko przechylać na sterburtę i tonąć. Los wielkiego statku był przypieczętowany.








Panika na pokładzie


Na pokładzie statku znajdowało się 14 szalup ratunkowych i 90 tratw pneumatycznych, ale ich załadowanie i spuszczenie na wodę było trudnym ze względu na panikę i zamieszanie. Dwie pierwsze szalupy przy spuszczaniu na wodę uległy uszkodzeniu i były nie do użytku. Pozostałych 10 i połowę tratw ratunkowych udało się spuścić na wodę, ale jedne z nich były przeciążone a inne – próżne.

Według BBC o niektóre szalupy wybuchły bójki pomiędzy Włochami a brytyjską załogą, bowiem Włosi pchali się do szalup, zaś Brytyjczycy chcąc zapobiec panice zaczęli strzelać i niektóre z nich podziurawili.

Inne świadectwa wręcz odwrotnie mówią o tym, że część Włochów bała się wejść do szalup.

O godzinie 07:20 GMT statek definitywnie poszedł na dno, co spowodowało śmierć wielu ludzi, którzy zostali na jego pokładzie.
- Widziałem tonący statek z setkami ludzi, którzy wyglądały jak mrówki. Potem statek uniósł się na jednym końcu, szybko zjechał pod powierzchnię i zabrał tych mężczyzn. Wielu z nich złamało kark, skacząc do wody[4], inni zostali ranni, bo wylądowali w środku szczątków z wraku - opisał to sierżant Norman Price, jeden z brytyjskich żołnierzy, którzy przeżyli katastrofę (jego zeznania wykorzystał pisarz Ian Hawkins w książce „Destroyer: An Anthology of First-hand Accounts of the War at Sea 1939–1945”).

Ilość ofiar według różnych źródeł liczy od 682 aż do 805 ludzi, zaś cały szereg ciał niestety nie znaleziono. W katastrofie zginęło 200 brytyjskich żołnierzy, a także wielu jeńców wojennych. Ci, którzy to przeżyli byli odtransportowani do Liverpoolu, skąd przewieziono ich do obozów jenieckich w Australii.

Rodziny i ocalali z katastrofy spotykają się w każdy dzień tragedii w małym włoskim kościółku pod wezwaniem św. Piotra w Londynie. Pamiątki po katastrofie znajdziemy dziś w wielu miejscach świata. W liverpoolskim porcie statek Arandora Star upamiętnia tablica pamiątkowa. W Parmie znajduje się ulica jego imienia. W mieście Lucca w Toskanii w roku 2004 został odsłonięty na dziedzińcu Muzeum Nadace’a Paola Cresciego  poświęconego włoskiej emigracji, pomnik pamięci 31 miejscowych, którzy zginęli w tej katastrofie. Nazwiska niemieckich pasażerów zabitych w katastrofie są znane w dobrze znanych „kamieniach zaginionych” lub złoconych brukowców z ich nazwami. W ostatnich latach kamienie te stały się bezpretensjonalnym przypomnieniem ofiar II wojny światowej w wielu miastach Europy Środkowej, w tym w Czechach.


Przekład z czeskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz



[1] Brytyjski Korpus Ekspedycyjny.
[2] Kmdr ppor. Prien wsławił się akcją przeciwko okrętom brytyjskim w bazie Scapa Flow, gdzie zatopił pancernik HMS Royal Oak w nocy 13/14.X.1939 r., za co otrzymał Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego. Zginął prawdopodobnie atakując konwój OB-293 w dniu 7.III.1941 roku, w niewyjaśnionych okolicznościach.  
[3] Zadziwiające, bo jest to kolejny przypadek (czy tylko???), że duży statek tonie po uszkodzeniu PRAWEJ burty, jak to było w przypadku RMS Titanic, HMHS Britannic, i RMS Lusitania, SS Andrea Doria oraz SS Empress of Ireland – zob.  https://wszechocean.blogspot.com/2015/11/ksiezniczka-ktora-zatopia-titanica.html - tak więc do tej pechowej listy należałoby dopisać także SS Arandora Star.
[4] Taki uraz szyi wynikał z konstrukcji kamizelki ratunkowej wyposażonej w specjalny kołnierz, który w przypadku skoku do wody unosił podbródek łamiąc kark człowieka.