Powered By Blogger

piątek, 29 października 2021

„AUTOPSJA OBCYCH - Największe oszustwo wszech czasów”

 


Przedmowa Philipa Mantle

 

Dziś w poczcie miałem bardzo miłą niespodziankę. Zadzwonił dzwonek do drzwi i stał listonosz z bardzo dużą wyściełaną paczką dla mnie. Na początku podrapałem się po głowie, ponieważ wiedziałem, że niczego nie zamówiłem, zanim dotarło do mnie, co przyszło.

Nie zajęło mi dużo czasu, aby oderwać opakowanie i folię bąbelkową, aby odsłonić kopię Deluxe Edition książki Spyrosa Melarisa „ALIEN AUTOPSY – Największe oszustwo wszechczasów”. Wow, co to za potwór z tomu. Ponad 340 stron w tej kolorowej oprawie pięknie przygotowanej i zaprojektowanej w twardej oprawie z przedmową również ode mnie. Czego chcieć więcej? Sama książka jest dziełem sztuki.

Są tacy, którzy twierdzą, że ta książka nigdy nie ujrzy światła dziennego, a są też tacy, którzy twierdzą, że film z autopsji kosmitów jest autentyczny i że Spyros Melaris jest jakimś rządowym agentem dezinformacyjnym. Cóż, wszyscy się mylą. Książka jest już dostępna, a film z autopsji kosmitów to w 100% mistyfikacja.

Tutaj, po raz pierwszy, Spyros Melaris, człowiek stojący za fałszywym filmem, opowiada całą historię, wymienia nazwiska i daje nam pełny opis, kto, dlaczego, co i gdzie. Jeśli interesuje Cię ten bardzo kontrowersyjny film, to jest to książka dla Ciebie. To uciszy jego krytyków raz na zawsze i pokaże tym, którzy wierzą, że film jest autentyczny, że nie mogli się bardziej mylić.

Książka przeszła długą i krętą drogę do publikacji, ale na szczęście ta droga dobiegła końca.

---

Filip Mantle

FLYING DISC PRESS

 



Moje 3 grosze

 

Melaris nie odkrył Ameryki – już w 1995 roku było wiadomo, że cały ten film Santilli’ego to jedna wielka ściema dla naiwnych i sposób na wyciągnięcie kasy z UFO-entuzjastów.

W czasie Międzynarodowego Kongresu Ufologicznego w Koszycach, w listopadzie 1995 roku odbyła się krytyczna debata na temat właśnie tego filmu, w czasie której przybyli tam specjaliści udowodnili to fałszerstwo. Tak pisałem na łamach „Wizji Peryferyjnych” i w komentarzu do przekładu książki sir Brinsleya le Poer-Trencha „Operacja Ziemia”:

 

Przykładów tych jest wiele i wskazują one na to, że ufologia i polityka oraz religia nierzadko chodzą ze sobą w parze. I nie zawsze wychodzi to nam na dobre. To tak, jak mieszać rum z koniakiem i piwem. Każde z nich jest dobre osobno, ale kiedy się je zmiesza, to wychodzi z niego mieszanina piorunująca... Poza tym w ramach działań zaciemniających służb specjalnych – głównie NATO i amerykańskiej CIA oraz służb specjalnych Izraela ostatnimi czasy w Polsce i innych krajach rozwinęła się znacznie ufologia kreatywna, która nie bada ufozjawiska, ale je po prostu tworzy w celach komercyjnych i nade wszystko dla hamowania rozwoju ufologii, która jest w stanie dojść do prawdy, kto naprawdę stoi za Latającymi Spodkami... Takim sztandarowym przykładem na ufologię kreatywną jest sprawa zwłok Kosmitki z Roswell, która została rozdmuchana w latach 90. ub. wieku przez film Ray’a Santilli’ego. Wmówiono wtedy ludziom, że w Roswell rozbił się latający spodek z Ufitami na pokładzie, a na dowód pokazano film mający to uwiarygodnić. Santilli zbił na tym nielichą kasę – bo kaseta z takim 30-minutowym filmem kosztowała 33 GBP – czyli prawie 200 PLN – licząc po kursie z dnia 1 stycznia 2004 roku! A jaki spowodował tym zamęt w głowach ludzi młodych i niedoświadczonych – tego już się nie przeliczy na żadne pieniądze. Tego sir Brinsley nie przewidział, że komercjalizacja zabije ufologię, a to dlatego, że ludzie zawsze wolą słuchać tego, co odpowiada ich poglądom, a nie obiektywnie istniejącym faktom. Dlatego ufologia kreatywna wyrządziła – i jeszcze wyrządzi – tak wiele zła... Poza tym jest to na rękę wszystkim tajnym służbom, które chcą jak najwięcej wiedzieć o ufozjawisku w celu uzyskania nowych technologii po to, by zapewnić przewagę swego państwa nad innymi, a po drugie – zamaskować swoje niejawne działania i czarne projekty – w czym celują Stany Zjednoczone AP... Takim typowym przykładem jest osławiona Area 51 w Newadzie, do której tłumnie ściągają nawiedzone oszołomy, wypisujące potem niestworzone brednie, sprytnie podsycane przez różnych agentów rządowych w rodzaju Boba Lazara czy Johna Leara, podczas kiedy prawdziwe próby z ekstra-tajnymi projektami prowadzi się gdzieś indziej... Klasyczna maskirowka – legenda, w którą uwierzyło miliony ludzi. Dlatego tylko, że ludzie kochają tajemnice i uwielbiają odczuwać miły dreszczyk emocji warując przy jakiejś bazie wojskowej czy na punktach obserwacyjnych. Podsycane jest to umiejętnie przez media, a w szczególności seriale TV w rodzaju „Z Archiwum X”, „Mroczne niebo” i inne, które skonstruowano zgodnie ze starą goebbelsowską zasadą głoszącą, że dobre kłamstwo mija się o włos z prawdą. I tak bzdet rodzi kolejny bzdet, bzdura rodzi kolejną bzdurę, a potem na tym się dobrze zarabia. Czytamy potem o „Incydencie w Górach Kaczawskich”, „Ufokatastrofie Ustka” i innych sensacyjnych, wyssanych z palca rojeniach czyjegoś chorego z żądzy kasy i taniego poklasku mózgu. Przyznaję, że i mnie to nie ominęło – co wychodzi w niektórych moich pracach - i całe szczęście, że udało mi się zachować w tym jakiś umiar.

 

Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że obruszy się na mnie kolejna fala hejtu, ale mam to gdzieś. Hejt w tym kraju jest normalny, więc nie ma się nim co przejmować. Problem polega na tym, że ludzie nie chcą słuchać tego, co stoi w sprzeczności z ich poglądami, więc będą opory przed przyjęciem prawdy. I od tego nie ma odwołania.