Powered By Blogger

wtorek, 20 września 2022

TAJEMNICE MORZA BAŁTYCKIEGO

 

Dr Milosz Jesensky' i Robert Leśniakiewicz prezentują referat na temat tajemnic Morza Bałtyckiego 

- referat na Międzynarodową Konferencję PHOENIX w Zázrivej, Słowacja

- w dniu 17.IX.2022 r.

 

Morze Bałtyckie jest niewielkim morzem niemal śródlądowym, zajmującym 0,2% areału całego Wszechoceanu Ziemi. Niektórzy nawet twierdzą, że to duże jezioro. Jego powierzchnia to około 415.000 km², objętość około 22.000 km³, długość rozwiniętej linii brzegowej wynosi około 22.000 km. Ponieważ ze wszystkich stron otoczony jest lądem, bywa nazywany Morzem Śródziemnym północnej Europy. Bałtyk wymienia wody jedynie z Morzem Północnym – przez wąskie i płytkie Cieśniny Duńskie: Wielki i Mały Bełt, Sund, Skagerrak, Kattegat. Całkowita wymiana wód w środkowym Bałtyku trwa od 25 do 30 lat. Morze Bałtyckie szeroko rozciąga się z północy na południe na prawie 1300 km, natomiast ze wschodu na zachód jest o ponad połowę krótsze – mierzy około 600 km. Najwęższa część Bałtyku – Zatoka Botnicka – ma około 100 km. Jest przy tym morzem młodym, bo liczy sobie tylko 6000 lat istnienia. Powstało ono częściowo z wód oceanicznych i ze stopionego lodowca skandynawskiego. Jest ono morzem wysłodzonym - jego wody powierzchniowe zawierają od 5‰ chlorku sodu (NaCl) w Zatoce Botnickiej do 30‰ w głębinach środkowego Bałtyku – na wschód od wyspy Bornholm oraz w Cieśninach Duńskich – Bełty, Kattegat i Skagerrak. Wody głębinowe są nieco słodsze i zawierają od 3‰ soli w zatokach Botnickiej i Fińskiej, aż do 8‰ w pd.-zach. akwenach Bałtyku do 20-30‰ w Kattegat i Skagerrak. Bałtyk ma swoje święto – w dniu 22.III przypada Dzień Ochrony Morza Bałtyckiego.

Bałtyk to dom nie tylko dla ptaków, brunatnic i ryb.

W wodzie Bałtyku występują m.in. rdestnice (przeszyta czy grzebieniasta), trawa morska (np. zostera morska), zielenice (sałata morska czy taśma, jadalne po ugotowaniu), brunatnice (zagrożony wyginięciem morszczyn pęcherzykowaty) nawiasem mówiąc 30 lat temu występował na polskim Wybrzeżu Środkowym, dzisiaj już go tam nie ma – można go znaleźć na zachodzie Bałtyku, krasnorosty (widlik, rozróżka).

Pełno jest małż, których muszelki zbieramy na plaży (omułki, sercówki, rogowce bałtyckie, małgwie piaskołazy), skorupiaków (kiełże, krewetki, pąkle i największy – podwój wielki), a także ślimaków, np. wodożytka bałtycka. Zdarzają się meduzy. Najczęściej chełbia modra, zimą – bełtwa włosiennik.

W Bałtyku żyją zarówno ryby morskie, jak i słodkowodne (te najczęściej w zatokach – okonie, płocie, sandacze, szczupaki i leszcze) oraz tzw. dwuśrodowiskowe, które część życia spędzają w wodach słodkich, a część w słonych (łosoś atlantycki, węgorz europejski, troć wędrowna, bellona).

Wiele z tych ryb jadamy na co dzień. To szproty, śledzie, dorsze, łososie oraz płastugi (stornia zwana flądrą, gładzica oraz skarp, czyli turbot). Populacje niektórych gatunków są zagrożone, np. dorsze są przeławiane, w skutek czego nie mogą się odrodzić.

W Morzu Bałtyckim występują również mniej znane ryby, takie jak: kur diabeł (jedyny gatunek jadowity), lisica, tasza, iglicznia, wężynka, dobijak i tobiasz. Żyją tu też dwa gatunki minogów: rzeczny i – bardzo rzadki – morski.

W Bałtyku mieszkają: foka szara (szarytka), nerpa (czyli foka obrączkowana) i foka pospolita oraz jedyny waleń – morświn.

Wszystkie te gatunki są pod ochroną. Z ptaków nad Bałtykiem gniazdują m.in. kormorany, alki, nurzyki, łabędzie, mewy oraz kaczki.

Tyle tytułem wstępu, a teraz przejdziemy do wydarzeń, które miały i nadal mają tu miejsce.

Oczywiście nad morzem tym zdarzały się obserwacje UFO, a w jego wodach obserwacje USO. Pierwszą falą obserwacji UFO nad Skandynawią była fala obserwacji „tajemniczych samolotów” widzianych tam w latach 20 i 30. XX wieku. Samoloty te latały wzdłuż Półwyspu Skandynawskiego z kierunków SW na NE. Wdrożono śledztwo w tej sprawie, ale niczego nie odkryto. „Tajemnicze samoloty” widywano lecące we dnie i w nocy. Podejrzewano, że jest to po prostu „nielegalny ruch lotniczy” szczególnie szmuglerów przemycających alkohol na terytorium Szwecji (gdzie już obowiązywała prohibicja), aliści nie udało się złapać nikogo na gorącym uczynku i całą sprawę odłożono ad acta. Dzisiaj jestem pewien, że rozwiązaniem są loty ćwiczebne z Hamburga w III Rzeszy do Murmańska i/albo Archangielska w ZSRR i z powrotem, realizowane na mocy złowrogiego porozumienia z Rapallo z dnia 16.IV.1922 r.

Druga fala UFO miała miejsce w lecie 1946 roku, kiedy umilkły już echa II Wojny Światowej. W tym okresie zaobserwowano nad Szwecją i innymi krajami skandynawskimi dziwne obiekty przypominające kształtem niemieckie pociski odrzutowe A-2/V-1/Fisseler Fi-103  oraz rakietowe pociski balistyczne A-4/V-2. Szwedzi utrzymują, że były to pojazdy Obcych. Osobiście jestem zdania, że były to niemieckie pociski, które odpalano z m.in. polskich brzegów, gdzie znajdowały się poligony tej broni. Były to testy pocisków V-1 i V-2 przeprowadzane przez Armię Czerwoną, która przejęła w sumie 22.000 jednostek tych broni. Celem było poznanie ich możliwości i… zastraszenie krajów skandynawskich, które miały być bazą do przeprowadzenia działań III Wojny Światowej.

Od tego się zaczęło, a mianowicie – od spadku na terytorium Szwecji 1 pocisku V-2 i 5 pocisków V-1. Zostały one dokładnie wyzbierane i przetransportowano je do Anglii, gdzie poddano je dokładnym badaniom. Tymczasem w lipcu 1946 roku dziwne zjawisko na niebie, tzw. bolid lipcowy, zapoczątkowało drugą falę obserwacji UFO nad Skandynawią…

Najciekawszym incydentem w czasie drugiej fali UFO było wydarzenie na jeziorze Kolmjärv, do którego wpadł tajemnicy pocisk, eksplodował i zasypał odłamkami plażujących tam ludzi. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Najdziwniejszym było to, że pocisk był wykonany z materiału przypominającego… sklejkę! Jak się okazuje, niektóre typy pocisków V-1 były robione właśnie ze sklejki i laminatów, szczególnie pod koniec wojny i eksplodując rozpadały się dosłownie na trociny!

Szwedzcy ufolodzy szacują, że przyjęto 997 raportów (stan na rok 1987) na temat obserwacji i incydentów z UFO w czasie tego „rakietowego lata 1946 roku”.

Mapka obserwacji UAP oraz CE z UFO i Obcymi na terenie Pomorza Zachodniego i Odroujścia. Markery niebieskie – większe miejscowości, markery czerwone – miejsca obserwacji i CE.

Tajemniczy balon nad Świnoujściem. W dniu 27.VI.1985 roku, w godzinach 20:30-23:00 CEST nad Świnoujściem zaobserwowano dziwne zjawisko. Nad zachodnim horyzontem pojawiła się dziwna „gwiazda”, która bardzo wolno przesuwała się nad miastem w kierunku wschodnim. Była ona obserwowana przez żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza i Marynarki Wojennej oraz żołnierzy Wojsk Obrony Powietrznej Kraju. Ustalono, że obiekt ten poruszał się na wysokości ok. 7000±200 m i najprawdopodobniej był to balon meteorologiczny wypuszczony przez Królewski Instytut Meteorologiczny w Drammen w Norwegii. Ale czy na pewno, tego nie wie nikt…

Jako ciekawostki dodam, że podobny obiekt widzieliśmy w lipcu 1967 roku nad Zalewem Szczecińskim w godzinach rannych, w czasie rejsu statkiem wycieczkowym MS Alina ze Szczecina do Świnoujścia. Podobnie jak w powyższym przypadku obiekt był widoczny około 3 godzin. Mógł to być szpiegowski balon wypuszczony przez NATO.

Podobny „balon” widzieliśmy także we wrześniu 1973 roku nad Tatrami Wysokimi. Obiekt ten przemieszczał się bardzo wolno na wysokości co najmniej 10.000 m, miał kształt trójkąta równoramiennego, i świecił kolorem białym. Był on obserwowany z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie przez dwóch zawodowych astronomów: prof. dr hab. Kazimiera Kordylewskiego i prof. dr Zbigniewa Dworaka. Obaj ci uczeni twierdzili, że obiekt ten nie mógł pochodzić z Ziemi.

Ponadto takie „balony” widziano także nad Węgrami, Bułgarią i Jugosławią, i także i w tych przypadkach nie udało się zidentyfikować ich przynależności państwowej. Istnieje możliwość, że były to amerykańskie balony zwiadowcze, albo – co jest równie możliwe – sowieckie balony będące odpowiednikami amerykańskiego programu Farside – odpalania ICBM przy pomocy balonów, które wyciągały pocisk na wysokość 30-40 km i z tej wysokości leciał do celu. Program ten zarzucono pod koniec lat 70-tych.

Kto ostrzelał MF Wawel? Ta zagadka jest jeszcze ciemniejsza, bowiem do dziś dnia nie wiadomo, co stało się na wodach północnych sektorów Zatoki Pomorskiej w dniu 19.III.1986 roku. Kiedy prom znajdował się na wysokości przylądka Rugii Nord Perd, o godzinie 16:30 CET naraz po jego lewej burcie i przed dziobem wystrzeliły w niebo trzy bardzo wysokie fontanny wody. Doświadczeni załoganci promu ocenili, że mogły to być pociski artyleryjskie o kalibrze powyżej 220 mm, wystrzelone z brzegu NRD. Po dobiciu promu do Przystani Promów Morskich w Świnoujściu przesłuchano świadków w tym kapitana i dwóch oficerów, którzy widzieli ten incydent i nadano sprawie bieg. Świadkowie byli przesłuchani przez oficerów wywiadu Marynarki Wojennej i Służby Bezpieczeństwa. Do ostrzelania promu nie przyznał się nikt. Sprawa pozostaje nierozwiązana do dnia dzisiejszego.

Pierwsze CE3 na terytorium Polski, które zostało odnotowane przez światową ufologię miało miejsce na wyspie Wolin w dniu 31.VIII.1953 roku. Około godziny 19:00 CEST 7 świadków zaobserwowało lądowanie UFO w kształcie spodka z wieżyczką. Prawdopodobnie – jak twierdzą Szwedzi – było to lądowanie nie pojazdu Obcych, ale nazistowskiego pojazdu latającego w kształcie talerza Haunebu V-7. Zachodni autorzy twierdzą, że był to pojazd konstrukcji niemieckiej  ale świadkowie widzieli litery CCCP i  herb ZSRR na burcie pojazdu. Był on oblatywany w rejonie Gdyni – a dokładniej w Babich Dołach (Gotgenhafen-Hexelground), gdzie znajdował się poligon lotniczy SS. Oblatywaczką miała być sama kpt. pil. Hanne Reitsch, którą widziano w latającym spodku właśnie w tym rejonie, o czym później.

Drugi lotniczy poligon SS znajdował się w pobliskim Władysławowie (Großendorf), a kierował nim SS-Brigadeführer Otto Mazuw. Tam także widziano latające talerze z pilotami w środku.

Jedną z niespodzianek dla Aliantów, jaką tam gotowano był rakietoplan inż. Sängera, który w teoretycznych założeniach, mógł zbombardować miasta w USA. Pozwalał mu na to jego zasięg i możliwość nawet lotu orbitalnego oraz payload wynoszący 1000 kg. Na szczęście był on za mały, by przewieźć bomby atomowe mające masę 4-5 ton, ale zrzucenie 1 tony bomb przy takich nakładach jak paliwo + utleniacz tworzyły rzecz pozbawioną sensu. Jednakże rakietoplan mógłby wynieść 1 tonę masy użytkowej na orbitę i stanowić tym samym środek wspomagający konstrukcję stacji orbitalnej, która przy pomocy wielkiego zwierciadła wklęsłego miała spalać promieniami słonecznymi cele na Ziemi.

Ten dziwny incydent sklasyfikowano jako CE3 a nawet jako CE4. Wydarzył się on w Szczecinie, w dniu 23.IV.1983 roku, o godzinie 19:30 CEST. Bohaterką wydarzenia jest kobieta, którą usiłowano telepatycznie uprowadzić na pokład UFO. Na szczęście do jej mieszkania wszedł jej znajomy i Ufici uciekli. Szczególnie ciekawe jest to, że UFO spełniało postulat prof. J. Vallée’a zakładający, że UFO mają napęd dezintegracyjny. Anihilowane powietrze wytwarza promieniowanie i strefę próżni, w której porusza się UFO, stąd świadkowie CE niejednokrotnie ulegali oparzeniom czy nawet porażeniu promienistemu.

Przypadek CE5 na wodach Zatoki Gdańskiej. Dwa kutry rybackie HEL-126 i HEL-127 zostały zaatakowane w dniu 23.VIII.1979 roku przez świecący czerwono BOL, który spowodował u świadków tego wydarzenia bóle głowy i kostno-mięśniowe, dezorientację, zmiany ciśnienia krwi, itp. nieprzyjemne efekty. BOL oddziaływał też na sprzęt elektroniczny (radio, radar). Co najciekawsze – w okolicy znajdowały się sowieckie jednostki rybackie oraz helikopter, który zbliżył się do polskich kutrów, co dało podstawę do przypuszczeń, że Polacy zostali zaatakowani jakąś bronią PSI, nad którą pracują oba supermocarstwa. Sprawa niewyjaśniona do dziś dnia.

Jest to jeden najbardziej tajemniczych i zagmatwanych incydentów z UFO na polskim wybrzeżu, Polskie Roswell. Jest to jeden z najdziwniejszych incydentów z UFO w całej historii polskiej ufologii. W dniu 21.I.1959 roku w godzinach rannych, do basenu portowego nr IV wpadł płonący obiekt, który wzbił w górę obłok pary wodnej. Później na plaży miejskiej i w Porcie Wojennym w Gdyni znaleziono jakieś niezwykłe istoty, które zrazu przewieziono do Szpitala Akademickiego w Gdyni a następnie – po ich śmierci – pod konwojem do ZSRR. Do dziś dnia żyją świadkowie tych wydarzeń, a telewizja NHK zrobiła film o tym incydencie, w którym brał udział słynny ufolog Bronisław Rzepecki.

Jak dotąd nie ma żadnego wyjaśnienia tego incydentu. Postawiłem hipotezę, że Rosjanie zestrzelili amerykańskiego biosatelitę SCORE (1958-Zeta), którego wydobyli i przewieźli do ZSRR.

Typowy incydent z Nocnymi Światłami nad Zatoką Gdańską. Świadkami są młodzi małżonkowie z Gdyni, którzy w sierpniu 1994 roku jechali do Władysławowa. Pomiędzy Puckiem a Władysławowem zauważyli nad wodami Zatoki Gdańskiej 7 świecących żółtym światłem obiektów, które dziwnie „pląsały” w powietrzu. Świadkowie obserwowali je przez jakieś 30 minut, po czym wsiedli do samochodu i odjechali. Niestety nie mieli czym wykonać jakiegoś zdjęcia…

Ten incydent miał miejsce w I połowie grudnia 1991 roku w Jastarni na Kosie Helskiej. Troje świadków zaobserwowało świecący białym światłem obiekt wiszący nad wodami morza w odległości około 2 km od brzegu. Obserwację tą potwierdzili także oficerowie Straży Granicznej, którzy naocznie obserwowali ten sam obiekt.

Wyjątkowo ciekawa sprawa S. Theau. Ten dziwny incydent miał miejsce w czasie II Wojny Światowej, a jego bohaterem jest francuski robotnik przymusowy/więzień niejaki S. Theau. W dniu 18.VII.1943 roku. Theau pracował w Gdyni jako pomocnik rzeźniczki w dzielnicy Babie Doły – ówczesny Hexelgound. Tego dnia idąc do pracy zauważył u stóp wydmy nadmorskiej dziwny szary, metaliczny dysk wbity w piasek. W jego wnętrzu znajdowała się pilotka, w której rozpoznał nazistowską oblatywaczkę kpt. pil. Hannę Reitsch. Kobieta kazała mu pomóc w wydobyciu dysku z piachu, a potem wsiadła do niego i odleciała w kierunku Władysławowa. W tym czasie polskie wybrzeże stanowiło jeden wielki ciąg hitlerowskich poligonów Wehrmachtu, Luftwaffe i SS. To właśnie tam testowano najnowsze technologie w rodzaju pocisków V, superdział V-3 Tausendfüssler, V-7 Haunebu i innych latających dysków oraz transatlantyckich bombowców suborbitalnych inż. Sängera. 

Incydent ten opisał Jean Sider w książce „Deux recontres de 3eme type prearnoldienes”.

Fantastyczny Falcon Millenium na dnie Bałtyku. To jest jedna z ostatnich zagadek Morza Bałtyckiego. Odkryta w czerwcu 2011 roku przez szwedzką ekipę Ocean X formacja skalna na dnie Zatoki Botnickiej bardzo przypomina statek kosmiczny Falcon Millenium z „Gwiezdnych wojen”. Jak dotąd nie został on zbadany dokładnie przez nurków ze względu na to, że znajduje się ona na głębokości 90 m.

Osobiście jestem zdania, że może chodzić o strukturę geologiczną przypominającą Devil’s Tower (WY) która jest rdzeniem komina wulkanicznego. Podobna struktura może znajdować się na dnie Bałtyku, która została wtłoczona w skorupę ziemską przez cztery lodowce Kenozoiku.

Inną możliwością jest formacja podobna w kształcie do tajemniczej struktury Yonaguni (prefektura Okinawa), która być może jest megalityczną budowlą wykonaną przez ludzi.

Tajemnicza Vineta – bałtycka Atlantyda? Ma ona wiele nazw: Vineta, Jomsborg, Jumne, Jumeta, Jom… W IX i X wieku mieszkali tam dzielni i bitni Jomswikingowie, których bano się na wszystkich wybrzeżach Bałtyku. Potem było to ludne, bogate miasto, które – według legendy – zapadło się w wody Zalewu Szczecińskiego za karę za chciwość bezmierną, rozwiązłość i rozpustę. Dzisiaj w bezksiężycowe noce słychać z dna Zalewu bijące dzwony zatopionego miasta, a na falach pokazują się duchy jego mieszkańców. Prawda jest taka, że miasto zostało złupione i zburzone przez wojska skandynawskich jarlów i już nigdy nie odzyskało swego znaczenia.

Vineta jest także kompleksem umocnień i podziemnych schronów z czasów II Wojny Światowej. Historia kompleksu rozpoczyna się w latach trzydziestych ubiegłego wieku. By skutecznie bronić morskiej bazy Kriegsmarine niemieckie dowództwo postanowiło wybudować baterię artylerii nabrzeżnej.

Po zakończeniu II wojny światowej poniemieckie schrony zostały przejęte przez Wojsko Polskie a następnie przebudowane na zapasowe stanowisko dowodzenia.  To właśnie z tego miejsca jednostki Wojska Polskiego miały być dowodzone w czasie ataku na zachód – na kierunku pn. Niemcy - Dania. To na terenie tej bazy miał zostać wydany rozkaz, który mógł zakończyć się atomową zagładą całego świata.

Dzisiaj na miejscu Vinety znajduje się skansen wikiński na Ostrowiu Recławskim, w którym w lecie odbywają się imprezy historyczno-folklorystyczne i pokazy grup rekonstruktorskich z Polski, Niemiec, Danii, Szwecji, Finlandii, Rosji i krajów bałtyckich.

Dziwne Ale’s Stones, Ales Stenar czyli szwedzkie Stonehenge – sanktuarium megalityczne. Znajduje się ono w miejscowości Kåseberga k./ Ystad (11 km). Zostało ono zbudowane z 59 głazów o masie 5 ton każdy. Cała formacja ma kształt owalu czy łodzi. Nie wiadomo kto i po co ją zbudował w VI w. n.e. Prawdopodobnie było tam centrum kultowe albo obserwatorium heliofizyczne.

                                     

Umierający Bałtyk i jego córki: zatoka Ryska, Fińska i Botnicka - obraz z Muzeum Fokarium Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego


Ekologia Bałtyku.

Bałtyk jest małym, zaśmieconym i zatrutym morzem. Na ilustracji widzimy umierającego króla Bałtyka i jego trzy córki - zatoki: Ryska, Fińska i Botnicka. Alegoryczny obraz w Fokarium Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego.

Poniżej logo Fokarium i programu restauracji foki szarej na południowych akwenach Morza Bałtyckiego.

W Morzu Bałtyckim od zakończenia II Wojny Światowej zatopiono nawet 50.000 ton broni chemicznej (C) i 500.000 ton broni konwencjonalnej – min, bomb, amunicji artyleryjskiej, i in. Na dnie akwenu spoczywają również tysiące wraków statków, z czego część z nich na polskich wodach – dotychczas zidentyfikowano 415 obiektów tego rodzaju.

Niemal jedna czwarta jednostek znajduje się w obrębie Zatoki Gdańskiej, tak ważnej dla gospodarki i turystyki. Niektóre wraki stanowią olbrzymie zagrożenie dla morskiego ekosystemu. To w szczególności SS Franken, z którego wydobywa się paliwo, a także SS Stuttgart, którego pozostałości na wiele lat skaziły 40 hektarów dna morskiego. Na innych akwenach są to statki MS Fu Shan Hai i SS Skitteren, na których znajdują się chemikalia i olej wielorybi…

Mapka ukazuje wyrzucone do Bałtyku miny morskie, torpedy, bomby zwykłe i zapalające z fosforem białym (P) i amunicja oraz beczki i pojemniki, a także wraki całych statków wyładowane bronią C z triady ABC zatopione w Morzu Bałtyckim…

Mapa południowego Bałtyku z zaznaczonymi miejscami zatopienia broni chemicznej (C) po I i II Wojnie Światowej (wg. BLDGBLOG - Chemical Geography), która już zaczęła skażenia przydennych wód tego morza.

Na zdjęciu zardzewiała beczka z iperytem z dna Morza Bałtyckiego. Z takich beczek uwalniają się do wody Bojowe Środki Trujące, które przenikają do wody i skażają środowisko. W ciągu ostatnich 20 lat odnotowano już 115 incydentów z bronią C.  W głębinach Bałtyku znajdują się takie trucizny, jak:

·        Sarin – C4H10FO2P,

·        Soman – C7H16FO2P,

·        Tabun – C5H11N2O2P,

·        Luizyt A – C2H2AsCl3,

·        Iperyt – C2H8Cl2S,

·        Clark I – C12H10AsCl,

·        Clark II – C12H10AsCN i inne.

 

Szczególnie groźnymi wrakami są SS Skitteren, na którym znajduje się 500.000 litrów oleju wielorybiego, oraz MS Fu Shang Hai z chemikaliami na pokładzie… Równie niebezpieczne są wraki statków pasażerskich MS Wilhelm Gustloff, MS Goya i MS General von Steuben zatopione w toku niemieckiej Operation Hannibal. NB, na statkach tych ewakuowano personel poligonów broni V na wybrzeżu gdańskim, kadetów szkoły broni podwodnej w Gdyni oraz personel Torpedo und U-Bootwaffe Versuchen Anstallt w Gotenhafen-Hexelground. Dlatego też jeszcze w czasie wojny i po niej wraki te były intensywnie penetrowane przez sowieckie służby wywiadowcze, które spodziewały się tam znaleźć cenną dokumentację  naukową i techniczną. Był to sowiecki odpowiednik amerykańskiej misji Paperclip.

 

Wrakowisko Zatoki Gdańskiej. Znajduje się tam kilkanaście wraków z groźnymi chemikaliami i ropą naftową na pokładzie, których uwolnienie do wody spowoduje długotrwałe skażenie wód i plaż w jej rejonie. Na mapce widzimy tylko te najgroźniejsze.

 

Problem rurociągów na dnie Morza Bałtyckiego. Z przedstawionej mapki wynika, że rurociągi NORD STREAM i NORD STREAM 2 są realnym zagrożeniem dla całego basenu Bałtyku, bowiem przebiegają przez obszary dna, na których składowano broń C oraz materiały wybuchowe zawarte w bombach, minach i torpedach.

Gazociągi zagrażają przede wszystkim polskim plażom i polskiej strefie połowowej oraz polskiej energetyce, dlatego Polacy tak intensywnie protestują przeciwko nim. Na zdjęciu członkowie polskiego GREENPEACE protestujący na dnie Bałtyku.

Już mamy pierwsze efekty prac na dnie morza – martwe focze szczeniaczki znalezione w Finlandii. Zabiły je Bojowe Środki Trujące z dna Bałtyku.

Akcja pod kryptonimem Vac from the Sea przeprowadzana w krajach skandynawskich i Niemczech mająca na celu oczyszczenie plaż z wszelkich odpadów plastikowych stanowiących zagrożenie dla wszelkich organizmów morskich – szczególnie tzw. mikroplastiki, które przenikają ludziom i zwierzętom do płuc wraz z aerosolem morskim!

W tym miejscu chciałbym oddać hołd nieżyjącemu już niestety prof. dr hab. Krzysztofowi Skórze (1950-2016) – twórcy i animatorowi helskiego Fokarium Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego. Z jego inicjatywy oraz pod jego kierownictwem w 1977 roku rozpoczął przekształcanie placówki Instytutu – Morskiego Laboratorium terenowego w Helu, założonego w starym budynku wędzarni przedsiębiorstwa połowowego, w nowoczesny budynek badawczy znany dzisiaj jako Stacja Morska, której inauguracja miała miejsce w 1992 roku. W późniejszych latach kompleks powiększył się o bazę noclegową oraz Fokarium. Są tam prowadzone prace m.in. nad przywróceniem populacji szarych fok na polskim wybrzeżu. W trakcie badań ichtiologicznych coraz większą uwagę skupiał także na obserwacji skrajnie zagrożonych gatunków występujących w Bałtyku, między innymi były to foki oraz morświny. Od tamtego czasu placówka kontynuuje badania nad biologią oraz ekologią ssaków morskich występujących w polskiej strefie Morza Bałtyckiego, a także inwentaryzację oraz analizę zagrożeń w celu jak najskuteczniejszej ich ochrony. (Wikipedia) Miałem zaszczyt poznać Go we wrześniu 2012 roku i pracować także w 2013 roku.

Fokarium IOUG w Helu na Kosie Helskiej ma za zadanie ochronę i odtworzenie zagrożonego wymarciem  gatunku foki szarej - Halichoerus grypus, leczenie okaleczonych i chorych zwierząt, badanie ich fizjologii i rozrodu w celu przywrócenia ich populacji do stanu sprzed II Wojny Światowej, docelowo do 100.000 sztuk.

W helskim Fokarium ratuje się zdrowie i życie nie tylko fokom szarym, ale także fokom obrączkowym – Phoca hispida i fokom pospolitym – Phoca vitulina, a także miejscowym delfinom morświnom bałtyckim – Phocoena phocoena, których populacja wynosi już tylko 100 sztuk…

Fokarium to także szpital dla zwierząt, w którym wykonywane są badania kondycji i zdrowia fok, a także leczone są zwierzęta ranne, chore i zatrute przez działalność człowieka. Foki mają problemy z oczami i błonami śluzowymi pyska, na które szczególnie działają szkodliwe drobnoustroje, chemikalia (szczególnie ropopochodne) i BŚT z zatopionych pojemników, pocisków i bomb.

Przygotowanie dzikiej foki do zabiegów: podanie lekarstw, pobranie krwi do badań, itd. Wykonywanie doraźnych zabiegów medycznych – zakraplanie oczu kroplami z antybiotykami… Zabiegi te wykonują lekarze weterynarii wraz ze specjalistami IOUG.

W Fokarium nie tylko leczy się zwierzęta, ale także tutaj przychodzą one na świat. Na zdjęciach foka Ewa i jej córeczka Oceanografka.

Foczy szczeniaczek zaplątany w sieci rybackie – gdyby nie pomoc człowieka, zginąłby niechybnie. W przypadku zranienia czy choroby – jest kierowany do szpitala Fokarium. Obok widzimy dwie już podrośnięte foki szare – Łaszka i Łodzik. Ich masa ciała wynosi 60 kg, więc są zdolne do samodzielnego życia.

Niestety, nawet w Fokarium zdarzają się zgony fok – przykładem jest foka Krysia, która zeszła wskutek zatrucia solami metali ciężkich po zjedzeniu 697 monet o łącznej wadze 3,5 kg! Zdarza się wiele wypadków najechania na te zwierzęta łodziami motorowymi, skuterami wodnymi czy nawet kite-surfami, co prowadzi do śmierci tych zwierząt. Każde zwłoki są dokładnie badane i opisywane, część z nich się utylizuje, pozostałe zostają zamrożone do innych badań.

Poza Fokarium prof. Skóra zamierzał stworzyć także Morświnarium, w którym następowałaby restytucja gatunku morświna bałtyckiego. Jaki na razie w ramach tego projektu utworzono Dom Morświna.

Goście z Oceanu Atlantyckiego. Od czasu do czasu bałtyckie wody nawiedzają wieloryby z Oceanu Atlantyckiego. Zwierzęta te są wiedzione ciekawością i najprawdopodobniej szukają nowych żerowisk i akwenów do rozrodu i opieki nad młodymi. Niestety – Bałtyk jest niegościnnym miejscem dla tych olbrzymów i wiele z nich ginie w trakcie tych odwiedzin, najczęściej wskutek zderzenia z szybko płynącymi statkami, jak ten znaleziony na skałach w okolicach szwedzkiego Göteborga w 2012 roku.

Także polskie wybrzeże jest odwiedzane przez te ssaki, których szczątki znajdujemy od czasu do czasu na naszych nadmorskich plażach. Na zdjęciach widzimy szczątki wieloryba w stanie daleko posuniętego rozkładu i szczątki kaszalota, który zginął w Zatoce Gdańskiej w 2004 roku.

Wal grenlandzki zaobserwowany w Chałupach i mors, który przywędrował do nas w czerwcu 2022 roku.

Tajemnice zachodniego Bałtyku.

Ukształtowanie zachodniego Bałtyku przypomina dość dokładnie grupę kraterów meteorytowych, poimpaktowych astroblemów. Jak widać na mapce – na ten rejon spadł deszcz meteorytów jakieś 100.000 – 1.000.000 lat temu. Urokliwe klify Stevns Klint ukazują geologiczny przełom pomiędzy Mezozoikiem a Kenozoikiem – w postaci cienkiej warstwy glinki bogatej w iryd (Ir) – ślad po katastrofie K/Pg i zaurocydzie. Na polskim wybrzeżu ślady te widać na wyspie Wolin, gdzie znajduje się kilka kraterów uderzeniowych. Ta sprawa wymaga jeszcze dokładnego zbadania, bo ślady uległy zatarciu wskutek działania lodowców.

A teraz będzie o tajemniczych katastrofach.

Polski prom kolejowo-samochodowy MF Jan Heweliusz zatonął w dniu 14.I.1993 roku w sztormie o sile 10-12 st. B, katastrofa pociągnęła za sobą 55 ofiar. Wrak znajduje się na N 54°36′58″ - E 014°13′16″.  Miejsce to było często nawiedzane przez UFO, co obserwowano w latach 80-tych XX wieku. Poza tym znajdowała się tam niemiecka elektrownia jądrowa NORD IV EJ, która była bardzo awaryjna. Teorie spiskowe głoszą, że na pokładzie promu znajdował się jakiś trefny ładunek i prom został rozmyślnie zatopiony.

Wyjaśnienie jest prostsze, a mianowicie – po pożarze, który wybuchł na nim we wrześniu 1986 roku, Jan Heweliusz został przebudowany, niestety wadliwie. Górny pokład samochodowy został wylany betonem, co podniosło środek ciężkości promu i zmieniło całkowicie jego statykę, i co za tym, idzie stał się on podatny na wywrotki przy wysokiej fali i silnym wietrze. Tak też doszło do katastrofy. Wrak leży na dnie, ale czarna legenda uparcie krąży wśród ludzi…

Tajemnica zatonięcia MF Estonia. Zatonięcie MF Estonia to do dziś dnia nierozwiązana zagadka Morza Bałtyckiego, która pociągnęła za sobą aż 852 ofiary. Istnieje cały szereg hipotez na temat tej tragedii – od zatonięcia w sztormie aż do celowego, zbrodniczego zatopienia promu… Powodem katastrofy – wg oficjalnej wersji – było wyrwanie dziobowej furty na pokład samochodowy i zalanie maszynowni. Jest to wersja co najmniej niewiarygodna. Świadkowie, którzy to przeżyli twierdzą, że słyszeli kilka wybuchów, a jeden zauważył jakiś jasny, świecący białym światłem obiekt podwodny, który staranował prom i odpłynął. Udało się to potwierdzić znajdując dużą dziurę na podwodnej części kadłuba promu.

Powodem mógł być też trefny ładunek przewożony przez Estonię. Mogła to być poradziecka ultratajna elektronika, broń dla ekstremistów – szwedzkich i norweskich faszystów czy poradzieckie głowice nuklearne. Tego nie wie nikt.

Atmosferę tajemniczości pogłębia fakt, że wrak promu uznano za cmentarzysko morskie i nikomu nie zezwala się doń nurkować. Jest on strzeżony przez fińską Straż Przybrzeżną…  

Zimna Wojna na Bałtyku.

Wszystko zaczęło się w dniu 20.X.1981 roku, kiedy to w szwedzkiej bazie marynarki wszedł na mieliznę sowiecki dieslowski torpedowy okręt podwodny klasy Whisky o numerze taktycznym 137. Incydent ten stał się zarzewiem dyplomatycznej wojny z ZSRR aż do jego końca w 1991 roku.

Legenda mówi, że były tam dwa okręty podwodne, ale jednemu udało się uciec i Szwedzi nie przejęli go jak 137. Całe wydarzenie było transmitowane przez TV, więc Sowieci nie mogli się już tego wyprzeć. Oficjalnie twierdzili, że wszystko to był wina pomyłki nawigacyjnej. Było oczywiste, że trwały przygotowania do inwazji na Skandynawię a następnie na państwa NATO. Opanowanie Półwyspu Skandynawskiego stanowi warunek sine qua non opanowania szlaków morskich pn. Atlantyku i co za tym idzie – zablokowania amerykańskich i kanadyjskich dostaw dla NATO. I ciekawe jest to, że właśnie w latach 80-tych zaobserwowano falę obserwacji UFO nad basenem Morza Bałtyckiego.

PONURE MORZE POKOJU – jak nazwała prasa szwedzka Bałtyk w połowie lat 80-tych XX wieku, w samym apogeum Zimnej Wojny. W artykule ukazano stosunek sił w basenie Morza Bałtyckiego i działalność szwedzkiego radiowywiadu i radiokontrwywiadu FRA. W 1986 roku nastąpiło apogeum sowieckiej działalności wywiadowczej na Bałtyku. Realizowano ją przy pomocy miniaturowych okrętów podwodnych Morskiej Brygady Specnazu GRU.

Na polskich wodach odbywa się wiele ćwiczeń polskiej Marynarki Wojennej jak i marynarek państw NATO w ramach ćwiczeń Baltops i Anakonda. Szczególnie ważne jest to teraz, w stanie zagrożenia wojną i wojny na Ukrainie.

Bałtyk i atom.

Jak widać na mapce, Morze Bałtyckie jest otoczone elektrowniami nuklearnymi, które przedstawiają różny stopień zagrożenia. Najgorsze są stare posowieckie reaktory atomowe w krajach byłego ZSRR. Akademickim przykładem takiej elektrowni jest enerdowska NORD IV EJ w miejscowości Lubmin, która pracowała z wielkim ryzykiem katastrofy na miarę Czarnobyla, czyli INES 7. Elektrownia ta odnotowała 1211 awarii z czego 6 tylko o stopień niższy od katastrofy w Czarnobylskiej EJ czyli INES 6. Władze NRD skutecznie utajniały to, co się tam działo i prawda została ujawniona dopiero w 1991 roku, już po zjednoczeniu Niemiec i likwidacji NRD.

Jej zasadniczym problemem był transport nuklearnego paliwa i „popiołów” po jego „wypaleniu”. Do 1989 roku odbywał się on koleją, tranzytem przez Polskę (słynne „świecące pociągi”) od granicy z NRD do granicy z ZSRR. Kiedy w 1990 roku Polska zakazała wjazdu na swe terytorium, pociągi te skierowano na linię promową Mukran – Kłajpeda, gdzie transportowano je promami obsługującymi ruch pasażerski i dopiero interwencja Amerykanów zmusiła Niemców i Rosjan do zmian.

Podobny problem mamy z czeskimi elektrowniami jądrowymi, do których dowozi się paliwo koleją przez terytorium Polski a „popioły” wywozi się przez port w Szczecinie do USA. Jest to tzw. Operation Oklahoma. Operacja ta stwarza duże niebezpieczeństwo dokonania aktu terroru i dlatego jest otoczona taką tajemnicą.

Problem sinic i cyjanobakterii w Bałtyku.

Na przedstawionych mapkach widzimy wybuchowy rozwój sinic i zakwit alg w wodach Bałtyku. Jest on spowodowany przenawożeniem sztucznymi i naturalnymi nawozami NPK, które powodują wraz z efektem globalnego ocieplenia błyskawiczny i masywny zakwit wody. Obumarłe glony opadają na dno, gdzie ulegają beztlenowemu rozkładowi wydzielając wielkie ilości trującego siarkowodoru – H2S i metanu – CH4 – który jest najgorszym gazem cieplarnianym. Mieszanina tych gazów stanowi toksyczny melanż powodujący m.in. utratę orientacji, co może być wytłumaczeniem wyrzucania się na brzeg zwierząt waleniowatych: delfinów, wielorybów i kaszalotów, które oddychają powietrzem atmosferycznym skażonym przez oba te gazy.

Szczególnym zagrożeniem dla Bałtyku są wody powodziowe i zrzuty nieczystości. Na zdjęciu widzimy wypływ wód powodziowych do Zatoki Gdańskiej i Zalewu Wiślanego. Wody te są zanieczyszczone chemicznie i biologicznie. Stanowią podstawę troficzną dla rozwoju glonów i cyjanobakterii a także powiększania ilości gazów cieplarnianych zatruwających jego wody.

Te zdjęcia ilustrują wpływ zanieczyszczonych wód rzeki Wisły do Zatoki Gdańskiej… Są to wody powodziowe oraz wody zanieczyszczone ściekami miejskimi z Warszawy…

Zakwit wód Zatoki Pomorskiej i Gdańskiej.

Zielona śmierć powoduje duszenie się i umieranie ryb, które rozkładając się beztlenowo wzbogacają koktajl H2S + CH4 o dodatkowe toksyczne fosforoorganiczne gazy rozkładu takie jak fosforowodór – PH3 a także jego związki.

Bałtyk jest jednym z najbardziej ruchliwych akwenów świata – panujący tam hałas, wibracje od śrub okrętowych, smary, oleje, ropa naftowa, odchody i inne odpadki – wszystko to powoduje dalszą degradację środowiska morskiego…

Bałtyk i morskie potwory.

Jako że Bałtyk jest małym i chłodnym, zatrutym morzem, to i potworów w nim nie ma za wiele, jak chociażby te, które widzimy na Carta Marina kosmografa Olausa Magnusa vel Olofa den Storre z 1539 roku. Widzimy na niej wiele ciekawych rzeczy, m.in. Vinetę vel Iulin u wylotu Zalewu Szczecińskiego, zasięg zalodzenia Morza Bałtyckiego, trzecią wyspę na Kattegacie, której dzisiaj nie ma (znikła???), węże morskie i inne potwory, które dziś możemy zidentyfikować jako kaszaloty, wieloryby i delfiny oraz rekiny. Ale ich na Bałtyku nie było. Natomiast jeżeli wierzyć legendom i podaniom, występowały tutaj Syreny – piękne i urocze żeńskie istoty wabiące ludzi swym śpiewem. Bałtyckie Panny Wodne nie mordowały czy topiły nieostrożnych, ale najczęściej zakochiwały się w nich – często ze wzajemnością. A jedna z nich obrała za swe mieszkanie rzekę Wisłę i nawet stanęła w obronie osady, z której z czasem wyrosło miasto Warszawa. Dziś Syrenę widzimy w herbie naszego miasta stołecznego i na pomniku na Starym Mieście nieopodal rzeki Wisły.

Syreny i foki. Mówi się, że Syreny to nic innego tylko foki. I rzeczywiście, coś w tym jest, bo foki stając w wodzie słupka są podobne z daleka i w niesprzyjających warunkach świetlnych do człowieka. Na zdjęciu Syrenka z baśni H.Ch. Andersena u wejścia do portu Kopenhaga-Tuborg.

Syrenki miały także zamieszkiwać wody wokół Kosy Helskiej od strony Zatoki Puckiej i od strony Morza Bałtyckiego. I w tych przypadkach prawdopodobnie chodziło o foki wylegujące się na piaszczystych łachach. Rzecz w tym, że prawdziwe Syreny śpiewają pięknymi głosami, a foki raczej nie…

Inną – tym razem nieszczęśliwą Syrenką jest Zielenica – córka króla Bałtyku. Została ona złapana przez jakiegoś rybaka z Trzęsacza i przewieziona do tej miejscowości. Miejscowy faroż uwięził ją i nie chciał wypuścić do morza. Podobno się w niej zakochał, jednakże Zielenica umarła z tęsknoty za morzem, ojcem i towarzyszkami zabaw… Pochowano ją na cmentarzu przykościelnym i od tego czasu król Bałtyk pragnąc odzyskać ciało córki podmywa klifowy brzeg, dzięki czemu z kościoła pozostała jedynie południowa ściana. Dzisiaj Zielenicy postawiono pomnik w Trzęsaczu na pamiątkę tych wydarzeń.

Na Pomorzu Zachodnim, u południowego brzegu wyspy Wolin znajduje się jezioro Wicko Wielkie. Wieść niesie, że dawno temu zamieszkiwała tam Syrena – piękna Świetlana. I jak to była, zakochała się bez pamięci w miejscowym chłopaku, który zwiódł ja i nie odwzajemnił jej uczucia. Skończyło się jak zwykle – chłopak poślubił wieśniaczkę, a Świetlana na zawsze znikła w jeziorze. Chociaż… chłopak wypłynął kiedyś na połów, rozpętała się burza i chłopak wypadł za burtę ładzi. Mówią, że to Świetlana upomniała się o swego ukochanego. Parę lat temu pewien człowiek widział na jeziorze Wicko grupę jakichś ludzi (???) pływających w znacznej odległości od brzegu. Kim byli, bo na pewno nie byli nurkami? Syreny? Morscy Ludzie?

Osobiście jestem przekonany, że morskie głębiny kryją niejedną tajemnicę związaną z Ich istnieniem.

I z ostatniej chwili:

Zatrucie Odry grozi skażeniu Jeziora Dąbie, Zalewu Szczecińskiego/Oderhaff oraz południowej części Morza Bałtyckiego. Mimo tego, że skażenie rzeki stwierdzono już pod koniec lipca (VII), zaś pierwsze symptomy zatrucia już w maju (V) br., to działania podjęto dopiero kiedy zatruta fala dobiegła do granicy z Niemcami czyli 9.VIII! Za skażenia najprawdopodobniej odpowiedzialne są silnie toksyczne związki rtęci (Hg++) oraz sole, w tym chlorek sodu (NaCl) w ogromnych stężeniach, co przy niskim stanie wody w rzece musiało doprowadzić do całkowitego zniszczenia życia biologicznego w Odrze.