V.
Kiedy Program Apollo
został pomyślnie zrealizowany i ogłoszono większość wyników badań, okazało się,
że istnieją fakty, które mogą wskazywać, iż nie tylko Ziemia, lecz i część
naszego Układu Słonecznego była przed wielu tysiącami lat zniszczona w wyniku
wojny atomowej.
Jednakże, jeżeli chodzi o
interpretację odkrytych faktów, opinie uczonych są podzielone. Staranny
przegląd literatury dotyczącej badań przestrzeni kosmicznej wydaje się
świadczyć, że uczeni są zakłopotani wynikami uzyskanymi zarówno w
radzieckich/rosyjskich, jak i amerykańskich programach badawczych.
Z drugiej strony obserwuje się
istnienie także tendencji do ignorowania lub wręcz pomijania tych danych
naukowych, które wskazać by mogły, że olbrzymie kratery na Księżycu, Marsie,
Merkurym i Wenus nie powstały w wyniku działania naturalnych zjawisk, takich
jak upadki meteorytów, asteroidów i komet lub działalności wulkanicznej, lecz w
wyniku eksplozji nuklearnych, miliony razy potężniejszych niż te, jakich można
oczekiwać po najpotężniejszych bombach wodorowych dnia dzisiejszego. Pomimo
lądowania ludzi na Księżycu, nie wiemy dotychczas, co było przyczyną
zniszczenia jego powierzchni oraz powstania na niej tak olbrzymiej ilości
kraterów. Uczeni amerykańscy przyznali[1],
że jakiś nieznany kataklizm musiał spowodować zniszczenie powierzchni Księżyca
i planet.[2]
Brytyjski astronom o światowej
sławie Gilbert Fielder z zespołem współpracowników poddał analizie
statystycznej położenia i częstotliwości kraterów na powierzchni Księżyca.
Uzyskane wyniki wskazują wyraźnie, że kratery nie pokrywają Księżyca w sposób
bezładny i przypadkowy, czego można by oczekiwać przy założeniu, że powstały
one w sposób naturalny. Okazuje się, że kratery te tworzą określone i logiczne
wzory. Występują mianowicie w parach, lub tworzą łańcuchy, szeregi lub
równoległoboki.
Pary kraterów lub kratery
bliźniacze składają się z dwóch niecek o tej samej wielkości. Uczeni zauważyli,
że w miarę, jak średni promień tych kraterów zwiększa się, rośnie także
odległość pomiędzy nimi. Zjawisko to jest trudno wytłumaczyć w oparciu o teorie
o naturalnym ich pochodzeniu.[3]
Z drugiej strony, jeśli na Księżycu miała miejsce wojna nuklearna, wówczas
padające bomby mogłyby tworzyć na jego powierzchni określone wzory lejów. W
takim przypadku oczywiście, im większe byłyby zrzucane bomby, tym większa
odległość miedzy nimi byłaby potrzebna dla uzyskania maksymalnego efektu
destrukcyjnego.
Liczne kratery tej samej
wielkości tworzą także ciągi i łańcuchy, ułożone wzdłuż jednej linii i
skierowane w określonym kierunku. Istnieje wyraźne podobieństwo między tymi
łańcuchami kraterów na Księżycu, a łańcuchami lejów po bombach zrzuconych w
Wietnamie przez amerykańskie bombowce B-52.[4]
Kratery księżycowe występują
również w grupach po cztery jednakowej wielkości – tworząc równoległoboki.
Wyraźnie widać, że im większe są ich średnice, tym większy tworzą one równoległobok.
Niektóre równoległoboki pokrywają obszar tysięcy kilometrów [kwadratowych]
księżycowej powierzchni. W przypadku wojny jądrowej, celem tworzenia takich figur
geometrycznych byłoby całkowite zniszczenie życia w ich obrębie.
Współczesne ICBM[5],
zarówno radzieckie/rosyjskie, jak i amerykańskie[6]
wyposażone są przynajmniej w 4 głowice nuklearna każda[7]
i zaprogramowane prawdopodobnie w taki sposób, aby ich eksplozje tworzyły
właśnie równoległobok.[8]
Powszechnie niemal wiadomo, że
około 90% wszystkich kraterów na widocznej stronie Księżyca oraz na niektórych
obszarach Marsa[9]
koncentruje się na wyżynach lub [lądach] kontynentach, niewiele natomiast
znajdujemy ich na morzach. Fakt ten trudny do wyjaśnienia w inny sposób, z
punktu widzenia teorii o starożytnej wojnie jądrowej staje się zupełnie
zrozumiały. Jeśli bowiem w księżycowych i marsjańskich morzach znajdowała się
kiedyś woda, to życie inteligentne musiało skupiać się na lądach. Stąd obecność
lejów i kraterów na tych obszarach jest w pełni uzasadniona, jako rezultat tej
morderczej wojny, w której niszczono przede wszystkim duże skupiska mieszkańców
w głębi lądu oraz miasta portowe i nadbrzeżne.
Twierdzenie niektórych geologów,
że kratery , które niegdyś pokrywały powierzchnie księżycowych i marsjańskich
mórz, uległy zniszczeniu przed milionami lat w wyniku stopienia w skrajnie
wysokich temperaturach, wydaje się mało prawdopodobne, tym bardziej, że
przyczyna powstania tego piekła o temperaturze milionów stopni ciągle stanowi
tajemnicę.[10]
Nie można ponadto pominąć faktu, że około 10% księżycowych kraterów jest
zlokalizowana właśnie na terenie mórz i nie uległy one stopieniu.[11]
Być może powstały one wówczas, gdy zniszczono podwodne miasta. W każdym razie
teoria stapiania w dalszym ciągu nie wyjaśnia występowania kraterów w parach,
szeregach, równoległobokach, itd.
Jednym z najdziwniejszych
rodzajów kraterów obserwowanych na Księżycu są te, które posiadają „promienie”
o długości setek kilometrów. Niektórzy uczeni utrzymują, że takie utwory jak: Tycho,
Kopernik i Arystarch powstały w wyniku eksplozji, które miały
miejsce nad powierzchnia Księżyca. Ponieważ ich „promienie” przebiegają po
powierzchni innych kraterów, jest możliwe, że stanowi to rezultat wybuchu
specjalnego rodzaju bomb, które zrzucono pod koniec wojny nuklearnej w celu
ostatecznego zniszczenia ocalałych do tego czasu resztek życia. Po tysiącach
lat, te jasne „promieniste” niecki wciąż jeszcze emitują znaczne ilości
promieniowania. Badania powierzchni Księżyca w czasie zaćmienia za pomocą
przyrządów optycznych czułych na podczerwień, przeprowadzone przez naukowców z
NASA wykazały, ze te właśnie obszary wydzielają więcej ciepła i promieniowania,
niż tereny sąsiednie.[12]
Astronomowie tacy, jak Fielder, Shoemaker
i Barosh od lat twierdzili, że nieregularne linie obserwowane wokół
księżycowych kraterów przypominają bardzo linie rozchodzące się promieniście od
kraterów pozostałych po próbnych wybuchach jądrowych w Yucca Flats. Oczywiście
naukowcy ci utrzymują, że podobieństwo to jest przypadkowe, zaś same linie postały
na Księżycu w wyniku działania naturalnych sił nieznanego pochodzenia.[13]
Już jednak w latach 40. XX wieku
astronomowie brytyjscy zaatakowali pogląd, iż przyczyną powstania księżycowych
kraterów, niecek i wgłębień było działanie wulkanów. Wykazali oni, że n i e
i s t n i e j e ani jeden
przykład prawdziwego stożka wulkanicznego na widocznej stronie Księżyca.
Dwadzieścia lat później, amerykańscy astronauci także nie mogli znaleźć żadnego
dowodu aktywności wulkanicznej na Księżycu.
Na początku lat 60. grupa
radzieckich astronomów pracująca pod kierownictwem E. L. Krinowa po
zbadaniu istniejących w naszym systemie słonecznym asteroidów i meteorytów oraz
uwzględnieniu komet, a następnie obliczeniu średniej liczby takich ciał, które
trafiają w kulę ziemską doszła do wniosku, że podczas minionych miliardów lat
maksymalna liczba tych ciał niebieskich, jaka spadła na Księżyc nie mogła
przekroczyć 16.000, nawet biorąc pod uwagę brak na nim atmosfery. Istnieją tam
jednak na nim miliony kraterów, zaś liczba tylko samych dużych przekracza owe
16.000, podczas gdy na powierzchni najbliższego kosmicznego sąsiada Księżyca –
Ziemi znaleźć można zaledwie niewielką ich liczbę. Natomiast na planetach
Merkury, Wenus i Mars istnieją setki tysięcy kraterów – niemożliwe więc jest,
by powstały one wskutek uderzeń meteorytów.[14]
Nie można zatem znaleźć żadnego
konwencjonalnego wyjaśnienia dla kształtu i rozkładu kraterów, tych niewinnie
wyglądających, jakby pozostałych po ospie znaków, tworzących krajobraz
księżycowy. Z jakichś powodów kratery te są płytkie i zgrupowane na określonych
obszarach powierzchni Księżyca.
Jedna z przedstawionych w
ostatnich latach teorii wydaje się wyjaśniać wiele spośród dotychczas
niezgłębionych tajemnic Księżyca. Teoria ta została opracowana przez dwóch
wybitnych uczonych radzieckich: Michaiła Wasina i Aleksandra
Szczerbakowa, którą przedstawili w książce pt. „Księżyc – nasz tajemniczy
pojazd kosmiczny”. Przyjmuje ona, że Księżyc w ogóle nie jest naturalnym
satelitą Ziemi, ale stanowi wydrążoną w środku konstrukcję, zbudowaną przez
jakąś wysokorozwiniętą cywilizację, która wprowadziła go na orbitę okołoziemską
jako sztucznego satelitę, w nieokreślonym czasie dalekiej przeszłości.[15]
Ta zaskakująca idea szokuje w
pierwszej chwili, ale zanim wydamy na nią wyrok skazujący, zbadajmy niektóre z
kłopotliwych problemów, jakie owa śmiała i niekonwencjonalna teoria rozwiązuje.[16]
Naturalnie jeśli Księżyc został
wprowadzony na orbitę wokółziemską, to wyjaśnienie jego prawie kołowej orbity[17]
staje się zupełnie oczywiste, podobnie jak fakt, że orbita ta nie przebiega w
płaszczyźnie równikowej Ziemi[18],
odmiennie od wszystkich innych księżyców istniejących w Układzie Słonecznym.
Rzucającą się w oczy cechą
powierzchni Księżyca jest istnienie na niej mórz. Stanowią one wyraźne,
ciemniejsze płaskie powierzchnie prawie pozbawione kraterów, niemal wszystkie
morza znajdują się w zachodniej części Księżyca skierowanej ku Ziemi. To
właśnie przelatując nad niektórymi spośród tych mórz, wyprawa Apollo 8
odkryła obecność maskonów[19],
stacjonarnych pól grawitacyjnych tak silnych, że zakłócały one tory lotów sond
wokółksiężycowych. Ten fakt oraz wyliczony ciężar właściwy Księżyca i analiza
jego ruchu, przeprowadzona przez Gordona McDonalda z NASA wydają się
wskazywać na to, że Księżyc nie jest ciałem homogenicznym, co oznacza, że
zachowuje się on bardziej jak wydrążona w środku kula, niż jak jednolite ciało
niebieskie. Inne ostatnio odkryte fakty zdają się potwierdzać tą hipotezę.
Przede wszystkim istnieje na jego drugiej stronie ogromne wybrzuszenie na jego
powierzchni, tak wielkie, że mogłoby ono wywołać powstanie niezrównoważonych
sił w obrębie księżycowej masy. Jednakże wpływ tej wypukłości jest
skompensowany jakimiś zmianami w rozkładzie gęstości wnętrza Księżyca.[20]
Sam fakt, że wybrzuszenie to znajduje się po przeciwległej stronie, niż
oddziaływanie Ziemi, jest jeszcze bardziej intrygujący. Czyżby owo wybrzuszenie
zostało spowodowane jakimiś ogromnymi przyśpieszeniami, które działały na
Księżyc?
Ciekawe wyniki otrzymano także w
rezultacie sejsmograficznych eksperymentów przeprowadzonych w czasie pamiętnego
lotu Apollo-13. Okazało się, że zderzenia lub wstrząsy na
powierzchni Księżyca dawały nigdzie przedtem nie spodziewane sygnały, które
zaczynały się od małych fal, a następnie powoli narastały, aby po długim
okresie osiągnąć maksimum. W gruncie rzeczy, gdy III człon rakiety Apollo-13
spadł na Księżyc, cała powierzchnia Srebrnego Globu aż do głębokości 40 km
drgała prawie trzy i pół godziny. Jeden z pracowników naukowych NASA
skomentował ten fakt w następujący sposób: Księżyc zareagował jak wielki,
pusty w środku gong!
Tytan (Ti), cyrkon (Zr), itr (Y),
beryl (Be) – te słowa zwracają uwagę, kiedy czyta się wyniki przeprowadzonej
przez S. Ross-Taylora analizy chemicznej próbek skał księżycowych.
Raport wskazuje, że te rzadkie pierwiastki występują na powierzchni Księżyca w
dużych ilościach – znacznie większych, niż w ziemskiej litosferze i bardzo
przekraczających ich zawartość procentową we Wszechświecie. Wszystkie one,
znane czasami pod wspólną nazwą pierwiastków ogniotrwałych są
niezastąpionymi materiałami do budowy antykorozyjnych, odpornych na działanie
wysokich temperatur kadłubów rakiet kosmicznych.[21]
Zaskakujące było również to, że
wiek skał księżycowych, oceniony na podstawie rozpadu promieniotwórczego,
wyniósł od 5 do 7 mld lat. Zaś w niektórych próbkach osiągał 20 mld lat,
podczas gdy wiek całego Układu Słonecznego, a więc i Ziemi, ocenia się na 4,6
mld lat. Tylko! Ponadto w próbkach skał księżycowych odkryto kilka nowych
pierwiastków[22]
i minerałów, które w ogóle nie występują w skorupie ziemskiej, nie mówiąc już o
obecności stosunkowo wysokich stężeń niektórych radioaktywnych izotopów szeregu
[promieniotwórczego] uranu i toru. Te ostatnie w gruncie rzeczy mogły powstać
tylko w wyniku eksplozji jądrowych.[23]
Wszystkie wyprawy Apollo
znajdowały także na powierzchni Księżyca duże ilości substancji szklistych – i
tak na przykład Apollo-17 przywiózł szkło pomarańczowego koloru
pochodzące z krateru Shorty. William C. Pinney – kierownik
zespołu badawczego w Centrum Lotów Załogowych NASA w Houston, podczas
konferencji prasowej, jaka miała miejsce w styczniu 1973 roku, powiedział: Nie
potrafię sobie wyobrazić, w jaki sposób te kawałki pomarańczowego szkła
stanowić mogą rezultat działalności wulkanicznej. A przecież na ziemskich
terenach doświadczalnych, na których przeprowadzano próbne wybuchy jądrowe
takie odłamki kolorowego szkła do rzadkości nie należą.
Wyniki badań księżycowych skał
wprawiły w zakłopotanie tych uczonych, którzy uwierzyli, że Ziemia i Księżyc
utworzone zostały z tego samego pierwotnego obłoku kosmicznego pyłu, lub że
kiedyś w zamierzchłej przeszłości księżyc stanowił część Ziemi, a później
wyrzucony został na orbitę w wyniku jakiegoś kataklizmu.[24]
[1] Na łamach „Scientific American”, lipiec 1974 –
przyp. aut.
[2] Nie
tak dawno udowodniono jednak, że kratery księżycowe są kraterami impaktowymi,
bowiem w 1178 roku zaobserwowano utworzenie się na powierzchni Księżyca nowego
krateru Giordano Bruno, co zostało odnotowane w angielskich kronikach
Canterbury Abbey – uwaga R.K.L.
[3]
Zjawisko podobne to opisanego zaobserwowano w przypadku impaktu w atmosferę
Jowisza resztek komety P/Shoemaker-Lewy 9 w lipcu 1994 roku, a zatem
jego natura jednak ma naturalne wyjaśnienie, co jednak nie znaczy, że jest ono
obowiązujące co do reszty księżycowych i innych kraterów uderzeniowych – uwaga
R.K.L.
[4]
Powstanie łańcuchów kraterów można łatwo wytłumaczyć tym, że uderzające w
obracający się Księżyc strumienie meteorów (które przecież utworzyły się z
komet) musiały tworzyć łańcuch impaktów, jak to widzieliśmy na Jowiszu w 1994
roku. A to wskazuje również na to, że Księżyc się kiedyś obracał wokół własnej
osi – a co za tym idzie – nie musiał znajdować się na orbicie wokółziemskiej...
– uwaga R.K.L.
[5] Międzykontynentalne
pociski rakietowe oraz MRBM – pociski rakietowe średniego zasięgu – uwaga
R.K.L.
[6] Do
tego należy dodać jeszcze brytyjskie, francuskie, chińskie, północnokoreańskie,
hinduskie, pakistańskie, irackie i izraelskie – uwaga R.K.L.
[7] Są to wielogłowicowe
pociski rakietowe – MIRV – uwaga R.K.L.
[8] Pokazano to dość dokładnie
w amerykańskim filmie „The Day After” z 1984 roku – uwaga R.K.L.
[9] Chodzi o rejony otaczające
„morze”, a w rzeczywistości pustynię Hellas – przyp. aut.
[10]
Obecnie wyjaśnia się to spadkiem na powierzchnię tych ciał niebieskich
planetoid, których impakty powodowały rozległe wylewy płynnych law, co z kolei
spowodowały powstanie „mórz” na ich powierzchni – uwaga R.K.L.
[11] Jak
dowodzą tego badania, są to kratery stosunkowo młode – np. Kopernik, Kepler,
Arystarch, Tycho, itd., które powstały już po impaktach, które z kolei
utworzyły księżycowe morza – uwaga R.K.L.
[12]
Jasne smugi – promienie - wokół tych kraterów są niczym innym, jak utworami
powstałymi z opadnięcia przemielonego energią impaktu gruntu księżycowego.
Wokół innych kraterów – starszych od tutaj wymienionych – też zauważono smugi,
z tym że już pociemniałe wskutek działania erozji bezwodnej – uwaga R.K.L.
[13] Jest
to kolejny punkt mówiący za impaktową teorią powstania kraterów księżycowych,
bowiem impakt meteorytu w skalną skorupę Księżyca czy każdego innego ciała
niebieskiego wyzwala energie wielokrotnie przewyższające energię eksplozji
jądrowych czy termojądrowych na Ziemi, ale wszystkie zjawiska im towarzyszące
tu i tam są porównywalne – uwaga R.K.L.
[14]
Autor nie bierze pod uwagę erozyjnego działania ciekłej wody na kształtowanie
się reliefu powierzchni Ziemi. Wody w stanie ciekłym nie ma na Wenus – jest ona
związana z tlenkami siarki w kwas siarkowy, którego chmury blokują dostępu
światłu słonecznemu do powierzchni planety i jednocześnie tworzą
zwielokrotniony efekt szklarniowy. Wody w stanie ciekłym nie ma też na Marsie,
bo jest on pokryty wodnym lodem pod warstwą pyłu. Woda najprawdopodobniej
związana chemicznie i przykryta regolitem księżycowym występuje tylko w
okolicach obu księżycowych Biegunów i też jej rola w erozji jego powierzchni
jest zerowa – uwaga R.K.L.
[15] W
Polsce przedstawiono ją w almanachu SF pt. „Kroki w nieznane” t. 4, Warszawa
1974, pod redakcją Lecha Jęczmyka. Hipotezę tą rozwija słowacki pisarz i
ufolog dr Miloš Jesenský w swej książce „Nejsme první na Mĕsicí” (Ústi
nad Labem, 2002). Ja opisałem pokrótce tą teorię w opracowaniu pt. „Bolid
Syberyjski” – uwaga R.K.L.
[16]
Autor pisał te słowa w końcu lat 70. XX wieku, kiedy to jeszcze nie dokonano
najciekawszych odkryć na powierzchni Księżyca opisanych przez Grupę TMM i Richarda
Hoaglanda pod koniec lat 90. Zainteresowanych odsyłam do książki Davida
Hatchera Childressa – „Archeologia pozaziemska” (Warszawa 2000) – uwaga
R.K.L.
[17]
Mimośród orbity Księżyca wynosi e = 0,0549, co stanowi jedną z największych
wartości w Układzie Słonecznym i oznacza, że orbita księżyca nie jest idealnie
kołowa, a eliptyczna. Reszta księżyców Układu Słonecznego ma e = 0,001-0,007.
Wyjątek stanowią tu planetoidy, które stały się księżycami wskutek wychwytu
grawitacyjnego planet-olbrzymów – uwaga R.K.L.
[18] Nachylenie orbity
księżycowej do równika Ziemi jest zmienne i waha się pomiędzy 18o,2
a 38o,6. W Układzie Słonecznym jedynie tylko Deimos ma równie
zwichrowaną orbitę wokół Marsa – uwaga R.K.L.
[19] Od
słów MASs CONcentration – z ang. koncentracja masy. Jak dotąd znamy 12 maskonów
dodatnich i jeden maskon ujemny pod Mare Serenitatis – uwaga R.K.L.
[20]
Odkryto tam również istnienie ogromnego basenu zwanego Basenem Aitken,
który stanowi wklęsłość księżycowej bryły – uwaga R.K.L.
[21] Co
więcej – przewodnictwo cieplne gruntu księżycowego jest około 1.000 razy
mniejsze, niż ziemskiego, zaś średnie natężenie jego promieniowania
jonizującego (α, β i γ) wynosi 20-30 μR/h czyli 1,5 – 2 razy więcej, niż
ziemskiego granitu! – uwaga R.K.L.
[22] Autorowi chodziło chyba o
nowe izotopy i izomery pierwiastków, a nie o nowe pierwiastki – uwaga R.K.L.
[23] Nie koniecznie, bowiem
pierwiastki te i izotopy powstają także w trakcje kontrolowanych reakcji
jądrowych i samorzutnego rozpadu występujących w przyrodzie jąder uranu i toru
– uwaga R.K.L.
[24] Ostatnio
furorę robi całkiem niedorzeczna teoria mówiąca o tym, że Księżyc jakoby
powstał w wyniku impaktu w Proto-ziemię planetoidy wielkości Marsa, która
spowodowała „wychlapnięcie” na orbitę wokółziemską materii, z której najpierw
utworzył się pierścień podobny do saturnowego, który następnie przekształcił
się w Srebrny Glob. Problem leży w tym, że nie wyjaśnia to w ogóle osobliwości
księżycowej orbity – uwaga R.K.L.