Powered By Blogger

sobota, 12 lutego 2022

Pociągiem do Przeszłości

 


Michaił Doroszkow

 

Dawniej w związku z moją pracą często jeździłem w delegacje, najczęściej pociągiem. I właśnie w czasie jednej z takich podróży przydarzył mi się ten dziwny incydent.

W czasie jednej z takich podróży pociągiem obudziłem się około godziny 5-tej rano. Spojrzałem w okno – jechałem na dolnej kuszetce – i zdębiałem. W świetle wschodzącego dnia ujrzałem zrujnowane miasto. Wrażenie było takie, jakby je właśnie zbombardowano, jak w czasie wojny. Pośród zrujnowanych domów ujrzałem kilka samochodów wojskowych, a przy tym starych, jakie widziałem na filmach dokumentalnych z Wojny Ojczyźnianej. Zauważyłem także kilka czołgów T-34. W jednym miejscu stał namiot z czerwonym krzyżem, a obok niego siedział na ławce żołnierzyk w uniformie czerwonoarmisty z tejże II Wojny Światowej.

Doszedłem do wniosku, że tam właśnie kręcono jakiś historyczny film o wojnie. Ale potem, kiedy już dojechałem na miejsce przeznaczenia, to wyjaśniło się, że żadnych filmów na tamtym miejscu nie kręcono. Co więcej, w tym czasie nasz pociąg przejeżdżał przez duże miasto i żadnych ruin tam nie było i być nie mogło. Być może w jakiś sposób ujrzałem to miasto w Przeszłości jak ono wyglądało w czasie wojny?

Szkoda, że wszyscy pasażerowie w tym czasie spali i żaden z nich nie ujrzał tego widowiska. Być może to miasto widzieli maszyniści, ale nie udało mi się do nich dotrzeć…

 


Moje 3 grosze

 

I faktycznie, maszyniści mogli coś widzieć w tym czasie na tym odcinku szlaku kolejowego. A takie incydenty zdarzają się także i u nas i coś takiego też przeżyłem w grudniu 1975 roku, w czasie wyjazdu na ferie świąteczne. Jechałem wraz z nieżyjącym już kolegą Heńkiem K. z Wrocławia do Katowic, a potem dalej już sam do Krakowa i do Jordanowa.

To było 21 albo 22-go grudnia. Wyjechaliśmy z Wrocławia Głównego o ok. godziny 15-tej pociągiem do Opola, a potem przesiedliśmy się do pociągu osobowego do Katowic. Niestety, nie doczytaliśmy tego, że pociąg ten jedzie nie przez Kędzierzyn-Koźle i Gliwice ale przez Tarnowskie Góry via Ozimek, Kolonowskie, Zawadzkie, Żędowice i Tworóg, co uświadomił to nam konduktor! W większości szlak biegnie tam przez masywy leśne Borów Stobrawskich.

Pociąg wlókł się nieznośnie z niewielką prędkością. Stukot kół sprowadzał senność, i po jakimś czasie ogarnęła nas drzemka. Jednak od czasu do czasu rzucaliśmy okiem za okno gdzie powoli przesuwały się senne stacyjki. Gdzieś w połowie drogi pociąg znów wjechał w las. I naraz ujrzeliśmy widok drzew zasypanych śniegiem i oświetlonych z góry srebrzystą księżycową pełnią. Była to typowo styczniowa, wilcza pełnia. Poczuliśmy lodowaty chłód bijący z tej oświetlonej księżycem przestrzeni, choć na zewnątrz była temperatura nieco ponad zerem. Musiało tam być co najmniej -10°C, jak nie niżej.

Przejechaliśmy może 2-3 km i naraz wszystko wróciło do normy. Drzewa pociemniały, księżyc zgasł za ciemnymi chmurami. Pociąg wtoczył się na kolejną stacyjkę i dalej już było tak jak we Wrocławiu – ciepławo, mokro i paskudnie. Około 22-giej byliśmy w Katowicach. Pożegnałem się z Heńkiem i wsiadłem do pociągu do Krakowa – elektrycznej jednostki, a potem do Zakopanego z Krakowa-Płaszowa. W domu byłem około trzeciej w nocy.

Wtedy wytłumaczyłem to sobie tym, że być może przejechaliśmy jakąś strefę spływu chłodniejszego powietrza, jakiegoś downburst’u i późniejszego zmrozowiska, które utrzymało śnieg na gałęziach drzew, no ale ten księżyc? Po raz drugi ujrzałem wschodzący Srebrny Glob nad Beskidami – był w fazie III kwadry, a zatem wtedy nie mogłem do widzieć i to koło dziewiątej wieczorem! Czyli co? – przejechaliśmy jakąś dziurę w Czasie? A jeżeli tak, to gdzie wiodła – w Przeszłość czy w Przyszłość? I najważniejsze – jak zauważyła to moja siostra – co by się stało, gdyby pociąg się zatrzymał w tej chłodnej strefie?

NB, po raz drugi spotkałem się z podobnym zjawiskiem badając miejsce lądowania UFO w rejonie Olsztyna k./Częstochowy i na górze Golgocie k./Spytkowic w powiecie Nowy Targ. W obu przypadkach mieliśmy do czynienia z przesunięciem w czasie o ok. pół roku. Niestety, nie mieliśmy możliwości ustalenia w którą stronę biegła strzałka czasu. Czy UFO, które tam widziano było w stanie zmienić lokalnie czas i to o kilka miesięcy do przodu lub do tyłu? Czyżby więc nasz pociąg dostał się w pole działania sił z UFO? Być może, ale nie zauważyłem żadnego missing time, więc mogło to być jakieś inne zjawisko. Może byliśmy przez kilka minut w jakimś równoległym świecie, w którym panowała ostra zima i pełnia Księżyca? Pytania można mnożyć. No cóż – nasze lasy kryją jeszcze niejedną zagadkę, która prędzej czy później się nam objawi.      

 

Źródło – „Niewydumannyje Istorii” nr 32/2021, s. 25

Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz