Powered By Blogger

sobota, 22 listopada 2014

NLW-PSI: Uderzenie w próżnię

Wedle stronników Spiskowej Teorii Dziejów - broń psychotroniczna może dopaść każdego człowieka w każdym miejscu i czasie!


Wiktor Sinobin


Dzienne problemy grają rolę swoistych granic zdarzeń dla naszego mózgu. Eksperymenty dowiodły, że z jednym i tym samym zadaniem ludzie dają sobie radę w granicach jednego pomieszczenia, niż wtedy, kiedy trzeba wykorzystać dwa.

Pod koniec kwietnia br., Internet rozniósł na cały świat wieść o użyciu psychotronicznej broni przeciwko jednej ze stron w walkach na Ukrainie. Wkrótce ta kaczka dziennikarska została podchwycona i rozpropagowana przez „zaangażowaną prasę”. Do tego wszystkiego, żadne psychotroniczne generatory i im podobne urządzenia nie przechodziły w „prasie niezależnej” ani w tajnych operacjach SBU, ani u stronników federalizacji, w tym przypadku można mówić tylko o wykorzystaniu „broni psychotronicznej” przez propagandystów. Albo – jak wkrótce zobaczysz Czytelniku – wspomniana broń okazuje się być „rażącą bzdurą”, o której krąży tyle pogłosek i plotek, by zwieść na manowce ludzi z niestabilnym stanem psychiki.


„Radiowy sen”[1] rozumu rodzi potwory


Przede wszystkim zajmiemy się terminologią. Co to jest takiego broń psychotroniczna – NLW-PSI? NLW to z angielskiego Non Lethal Weapon – broń nie zabijająca istot żywych. PSI, psi albo grecka litera y to psychika. A zatem jest to broń psychicznego, a właściwie psychotronicznego oddziaływania. Są to wszelkie środki oddziaływania na psychikę nieprzyjaciela – osobowe (z udziałem ekstrasensów[2]) i nieosobowe (z zastosowaniem środków technicznych) – korygujących naprowadzaniem tak, by broń była zawsze skierowana we właściwą stronę. Czy taka broń istnieje? Ależ tak, istnieje. Pracami nad psychotronicznymi technicznymi środkami walki (w tym osławionych „psychogeneratorów”) zajmowało się w ZSRR i Rosji wielu wojskowych, specjalistyczne i naukowe organizacje, włączając tajemniczą Jednostkę Wojskową nr 10003 (Ekspertyzowo-Analityczny Wydział Sztabu Generalnego ZSRR). Co się zaś tyczy USA, to mało kto słyszał o takim wydarzeniu: znany zaoceaniczny pracownik amerykańskiego wywiadu Joseph McMoneagle otrzymał w swym czasie Order Legion of Merit[3] (najbardziej prestiżowe odznaczenie nadawane za sukcesy w wywiadzie – przyp. aut.), za wykonanie z powodzeniem – co uwidoczniono w uzasadnieniu – „ponad 200 zadań bojowych i zidentyfikowanie ponad 150 znaczących «elementów informacyjnych»”, z wykorzystaniem psychotronicznych środków specjalnego przeznaczenia. 


Joseph McMoneagle

[Amerykańska Wikipedia ujmuje to następująco: Joseph McMoneagle (urodzony 10 stycznia 1946 roku w Miami na Florydzie) był zaangażowany w doświadczeniach zdalnej obserwacji przeprowadzonych przez US Army Intelligence i Stanford Research Institute. Był jednym z pierwszych oficerów zatrudnionych w ekstra-tajnym programie obecnie znanym jako Stargate Project. Wraz z Ingo Swannem, McMoneagle jest najbardziej znany z prac nad wykrywaniem i zdalną obserwacją z wykorzystaniem zdolności paranormalnych dla wywiadu wojskowego. McMoneagle był znany jako Remote Viewer nr 1 w Oddziale Psychotronicznym Wywiadu Armii USA (G2) w Fort Meade w stanie Maryland. Po przejściu na emeryturę McMoneagle został odznaczony orderem Legion of Merit za jego ostatnie 10 lat służby, w tym 5 lat pracy w SIGINT, czyli radio-wywiadzie i 5 lat w programie RV (…) – przyp. tłum.]

Ruchomy emiter mikrofalowy "Radioson" - amerykańska NLW-PSI

No i teraz wydawałoby się, że najwyższy czas opowiedzieć Czytelnikowi o nieznanych szczegółach psychotronicznym zestawie „Radioson” (w składzie którego wykorzystuje się generator EHF – ekstra wysokich częstotliwości – przyp. aut.) Albo zwalić Czytelnika z nóg opisami opracowywanych w ZSRR psychotronicznych kosmicznych platform bojowych, wpływających odpowiednimi częstotliwościami fal radiowych na całe miasta i obszary „najbardziej odpowiadające nieprzyjacielowi” i wywołujących u wrażych mieszkańców panikę (względnie sen, frustrację czy apatię – przyp. aut.) Ale i jedno, jak i drugie nie są wcale wymysłem, powiem o tym coś-niecoś, ale rozczarowawszy wielbicieli sensacji. U końca lat 80., w USA i ZSRR doszli do wniosku, że skoro finansowe nakłady sięgną wielkości strat, to prace nad NLW-PSI są nieopłacalne. W 90% nakłady na inwestycje tego rodzaju okazały się nieopłacalne. I podobno tylko w 10% inwestycji okazywały się być obiecujące – np. w przypadku broni radiobiologicznej. Mówiąc prościej, prace 9 na 10 uczonych pracujących na tej niwie zostało zamrożone. Tak więc tylko tym dziesięciu procentom poświęcono więcej uwagi, nie poświęcając jej reszcie. 


Król umarł – niech żyje król!


Pod koniec lat 80., psycholodzy – do tego czasu zatrudnieni w programach prac nad NLW-PSI „w drugoplanowych rolach” dokonali – zupełnie samowolnie – ważnego odkrycia: do tego, by osiągnąć efekt indywidualnego lub kolektywnego zmienienia stanu świadomości (ISS) niepotrzebna jest żadna broń – wystarczy rozpuszczenie pogłosek o tym, że była ona wypróbowana.

Przypomnijmy: w 1991 roku rozpuszczano masowo plotki o tym, że przeciwko uczestnikom znanych sierpniowych wydarzeń[4] użyto „psychogeneratorów” i statystyki Szpitala Psychiatrycznego im. Aleksiejewa (d. Kaszczenki) już na początku jesieni zarejestrował masowy, niewidziany dotąd, napływ „zzombizowanych” pacjentów. To już nie mówiąc o zastępach „zombie” brodzących w te dni na ulicach naszych miast i opowiadających redakcjom cuda o tym, jak ich obrabiano, itd. itp.

W 1993 roku, na fali wydarzeń październikowych, powtórzył się efekt „uderzenia w próżnię”. Mało tego, że prasa rozsmakowała się na temat jakoby posiadanych przez Alfę[5] przenośnych „psychogeneratorów”. A jak jeszcze znani politycy zaczęli „puszczać farbę”, że owe „psychogeneratory” były – niechby w skali masowej – zastosowane! Tylko że w dniu dzisiejszym stało się wiadomym, że żadnych „PSI-blasterów” w czasie rozpędzenia parlamentu grupa antyterrorystów zupełnie nie miała. Przed szturmem na (moskiewski) Biały Dom, w KGB zastanawiano się nad propozycją jednego z doradców, który proponował wyposażenie Alfy w wynaleziony przez niego „uspokajacz tłumów”. Prawda jednak wyglądała tak, że sam pomysłodawca okazał się być „zombie z pierwszego szeregu z 1991 roku”. No i jeszcze wymyślił on nie coś innego jak… potężny laser przeznaczony do rozcinania przedmiotów. Zrozumiałe, że ten „technotroniczny trankwilizator” nie został zastosowany. Ale statystyka znów zafiksowała zwiększenie się ilości „zzombizowanych” obywateli – drepcących do psychiatrycznych klinik, jak i dowożonych na posterunki milicji w związku ze zwiększeniem się ilości niczym nie umotywowanych przestępstw, w tym i zabójstw.

Demonstracka przeciwko badaniom, produkcji i proliferacji NLW-PSI


„Technika wampirów”


A teraz ocenimy potencjalną strefę rażenia – podkreślam: nie psychotroniczną bronią – NLW-PSI, ale samym tylko działaniem pogłosek o zastosowaniu takowej. Wedle danych WHO, około 20% mieszkańców kuli ziemskiej tak czy inaczej cierpi na najrozmaitsze zaburzenia czy choroby psychiczne. Według danych tejże organizacji, około 400 mln ludzi ma problemy z niestabilną psychiką. Wszyscy oni stanowią klientelę „uderzeń w pustkę”.

Być może Czytelnik zainteresuje się , co w wąskich kręgach specjalistów od NLW-PSI bez wykorzystania ani jednej z nich, nazywa się „techniką wampirów”? Coś podobnego wykorzystywali średniowieczni japońscy wojownicy ninja. Jeżeli przyszło im zająć jakieś zamieszkałe miejsce, to wysłani przodem zwiadowcy-dywersanci rozpuszczali pogłoski wśród mieszkańców o pokazujących się w okolicy wampirach, które łapią i zabijają ludzi. dla potwierdzenia prawdziwości tych pogłosek, ninja łapali, mordowali och, a ciała ludzi z charakterystycznymi znakami „kłów wampirów” w nocy podrzucali w najbardziej ludne miejsca miasta. Później – jak to ma miejsce z NLW-PSI – wszyscy „doskonale wiedzieli” o tym, co trzeba było wiedzieć. I kiedy wojownicy napadali na miasto przebrani za wampiry, to garnizon – jakim by on nie był silnym – rozbiegał się po okolicy, nie mówiąc już nawet o bezbronnych cywilach.

Oczywiście taki jest właśnie cel używania broni psychotronicznej: osłabienie woli i chęci walki u wrogich wojsk i posianie chaosu wśród jego ludności cywilnej.

[Krótko mówiąc, jest to klasyczna zagrywka w wojnie psychologicznej, w której specjalizowały się obie strony Zimnej Wojny w latach 1947-1990. Jedną z tych właśnie zagrywek jest UFO i opowiastki o tym, jak to rząd USA ma przyjazne kontakty z Ufiastymi. Inną – bardzo nośną pogłoską z tej dziedziny, która zrobiła światową karierę – są opowiadania na temat katastrof UFO na terenach USA i innych krajów – a szczególnie historia o rozbitym UFO w okolicach miasta Roswell, NM w 1947 roku. Oczywiście brednie te są firmowane przez „wiarygodne” relacje wojskowych i niektórych naukowców oraz Hollywood, też będący na usługach kompleksu polityczno-wojskowego. Mit Ufokatastrofy w Roswell jest od czasu do czasu odgrzewany przez różnych „uczonych” i „specjalistów”, którzy umiejętnie sprzedają mediom różne sensacje mające na celu utrzymanie mitu przy życiu przez dalsze lata – przyp. tłum.]


Zamiast zakończenia


Być może Czytelnik dowiadujący się z różnych źródeł coraz to nowszych sensacji o zastosowaniach NLW-PSI – wszystko jedno i nie wiadomo jasno, dlaczego w USA i w Rosji przerwano przeważającą ilość badań nad bronią psychotroniczną. I aby postawić wszystkie kropki nad „i” zacytuję tu taki przykład. W pewnym kraju testowano „psychotroniczny generator” przy pomocy którego planowano wpływać na pilota samolotu bojowego. Generator okazał się modelem działającym. Chociaż u pilota nie stwierdzono zmian w psychice, jak to planowano, stwierdzono u niego zwiększenie się liczby leukocytów we krwi i w efekcie rozwinęła się u niego leukocytoza.
Wniosek ekspertów głosił:
Gdyby lot trwał odpowiednio dłużej, cel eksperymentu zostałby osiągnięty. Sukces? Jeżeli tak, to minimalny, cząstkowy sukces. Na pierwszy rzut oka, tak. A teraz założymy, że podobny generator o minimalnej sprawności, będzie działał w warunkach bojowych. Kto zgadnie jak zachowa się „zzombizowany” nieprzyjacielski lotnik? Czy będzie to sukcesem, jeżeli zbombarduje on bezbronne miasto, zamiast zamaskowanego stanowiska dowodzenia? Odpowiedź jest oczywista. Czy jest nam potrzebna taka egzotyczna technika, jeżeli nie jest ona stuprocentowo skuteczna? Dlaczego to ona, jeżeli jest 1000-krotnie sprawdzona państwowo pewna ochrona OPLOT?

I jeszcze trzeba tutaj wspomnieć o jednej ambicjonalnej kwestii, która niedawno pojawiła się przed specsłużbami w kontekście broni psychotronicznej: opracowanie nieosobowych środków w celu – dosłownie: przeprogramowywania we właściwym, pożądanym kierunku psychiki liderów wrogich państw. Czasy wciąż się zmieniają, i dzisiaj w danym kierunku działa o wiele bardziej efektywnie inna „psychotroniczna broń” – przekupywanie polityków i kompromitowanie ich.


Moje 3 grosze


Patrząc na to wszystko z pozycji dinozaura Zimnej Wojny mogę powiedzieć tylko to, że autor ma sporo racji. Plotka, pogłoska, przekupstwo, kompromitacja – to wszystko działania z zakresu wojny psychologicznej, a nie psychotronicznej. Ta działała zawsze starymi, sprawdzonymi metodami – co widać w Polsce w ciągu ostatnich 50 lat…

Jednakże nie zgodzę się z tym, że nie ma żadnych prac nad NLW-PSI. Niektóre wydarzenia, które miały miejsce na Bałtyku pod koniec lat 70. – że wspomnę tylko przypadki „ataków” UFO na polskie kutry rybackie z Helu jednak kojarzą się z zastosowaniem wobec ich załóg jakiegoś rodzaju NLW-PSI. Być może tak właśnie było, jak uważa Bronisław Rzepecki i inni badający to CE2.

Innym odpryskiem legendy o NLW-PSI jest cała histeria związana z instalacjami w rodzaju HAARP, EISCART czy SURA. Wedle legend miejskich szczególnie HAARP w swej wszechmocy równy jest Bogu, a na dodatek wraz z chemtrails jest odpowiedzialny za wszelkie biedy, które dotykają Ludzkość – od epidemii swine-flu do tsunami i katastrofy w Fukushimie  - o innych katastrofach i nieszczęściach już nawet nie wspominając…

Wydaje mi się, że parapsychologia jak nasi politycy – dawała wiele obietnic, a spełniła niewiele. Może to i lepiej, bo jak znam życie i ludzi, to od razu każdy wynalazek zostałby wykorzystany przeciwko człowiekowi w kolejnej wojnie.


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 22/2014, ss.20-21
Przekład z j. rosyjskiego i angielskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©                                      




[1] Gra słów: amerykańska nazwa „Radioson” – to rosyjskie „radio son” co można przetłumaczyć jako „radiowy sen”. 
[2] Czyli osób o wyczulonych zmysłach i rozwiniętym postrzeganiu pozazmysłowym.
[3] Legia Zasługi - wysokie odznaczenie USA, ustanowione w 1942 roku, przyznawane wojskowym za zasługi podczas pokoju lub wojny. Od 1943 roku obywatele Stanów Zjednoczonych mogą być odznaczeni jedynie najniższym stopniem – pozostałe stopnie nadaje się wyłącznie żołnierzom innych państw.
[4] Chodzi o sławetny pucz Janajewa-Kriuczkowa-Pugo w dniach 19-21.VIII.1991 roku, który zakończył rządy prezydenta Michaiła S. Gorbaczowa a rozpoczął rządy prezydenta Borysa N. Jelcyna.
[5] Elitarna jednostka komandosów podlegająca KGB.