Powered By Blogger

czwartek, 25 marca 2021

Tajemnice Antarktydy (3)

 


„Katiusze” płyną na Antarktydę

 

Valdis Pejpiņš

 

W poradzieckich czasach szeroko znaną stała się historia, związana z tajną amerykańską operacją na wodach Antarktyki. Miała ona miejsce w 1947 roku pod kierownictwem adm. Richarda Byrda i nosiła kryptonim Wysoki Skok. I jej trakcie, amerykańscy wojskowi zetknęli się z przedstawicielami jakichś dziwnych, obcych sił: już to ukrytych w lodach Antarktydy niemieckich żołnierzy, już to nawet Kosmitów.

Istnieje mniej znany fakt, a mianowicie – jeszcze jesienią zwycięskiego roku 1945, ku brzegom Antarktydy zostały wysłane trzy radzieckie duże okręty podwodne typu K jak Katiusza, i one także spotkały się z czymś dziwnym i obcym.

 

Zwłoki koło bunkra

 

Dnia 4.V.1945 roku, w odległości 2 m od wejścia do Reichskanzlera Niemiec, szeregowiec z LXXIX Korpusu Strzeleckiego – Iwan Czurakow odkrył mocno spalonego trupa, który – jak ustalili to potem wywiadowcy ze SMIERSZ-a – należał do Adolfa Hitlera. W rzeczywistości były tam dwa trupy – razem z Führerem leżało także silnie nadpalone ciało Ewy Braun. W przekonaniu, że były to zwłoki Hitlerów przekonał funkcjonariuszy SMIESZ-u pracownik ochrony sztabu Hitlera – Harry Mengeshausen, który poprosił o przesłuchanie go jako świadka na okoliczność śmierci dyktatora.

Wedle jego zeznań, jeszcze rano 30.IV.1945 roku pojawiła się pogłoska, że Hitler i Ewa Braun popełnili samobójstwo w bunkrze. Około godziny 11-tej, adiutanci Führera – Günsche i Linge wynieśli z bunkra ich trupy, oblali benzyną z dwóch 12-litrowych kanistrów a potem podpalili. Kiedy ogień zgasł, z bunkra wyszło jeszcze jakichś dwóch nieznanych mu ludzi i przenieśli trupy do niewielkiego krateru po pocisku, gdzie potem znalazł je szer. Iwan Czurakow.

Mengeshausen w czasie czterech przesłuchań twierdził, że ledwie rozpoznał w tych trupach Hitlera i Ewy Braun, ale nie przeczyło to danym z sądowo-medycznego dochodzenia przeprowadzonego przez radzieckich lekarzy wojskowych. Trup Hitlera na ten przykład miał roztrzaskaną czaszkę, zaś części twarzoczaszki po prostu brakowało. Jednakże na horyzoncie pojawił się cały szereg świadków – w postaci Ketty Heuseman, asystentki hitlerowskiego doktora Blaschke, dzięki którym udało się zidentyfikować zwłoki na podstawie kart dentystycznych. Dzięki tym wszystkim „aktywnie współpracującymi” ze śledczymi Niemcom, udało się dojść do prawdy i zameldować. Na samą wierchuszkę, do Józefa Wissarionowicza Stalina poszła sążnista relacja, że trup Hitlera został znaleziony i rozpoznany. Na blankiecie telegramu, w którym radzieckiemu liderowi doniesiono o samobójstwie Führera i Ewy Hitler née Braun, zostawił on tylko dekretację: Doigrał się, podlec.

 

Misja tow. Mierkułowa

 

Czaszki samobójców polecono przewieźć do Moskwy i wystawić na widok publiczny w Muzeum Sił Zbrojnych. I naraz za jakiś czas zaczęły pokazywać się dowody, które sugerowały to, że zwłoki Hitlerów podrzucono, a oni sami uciekli z Berlina. Do Niemiec na inspekcję udał się komisarz bezpieczeństwa państwowego ZSRR – Wsiewołod Nikołajewicz Mierkułow – syn rosyjskiego szlachcica i gruzińskiej szlachcianki, zdolny polityk i człowiek z najbliższego kręgu Ławrientija Pawłowicza Berii, pisarz i dramaturg. I oto on w czasie czerwca i lipca 1945 roku zdołał zebrać zeznania, które wskazywały niejednoznacznie, że Hitler nie tylko nie skończył z sobą, ale wyglądały zgoła jeszcze bardziej sensacyjnie.

W jego referacie zaznaczono np. to, w czasie oględzin znalezionego 4 maja trupa, ten silnie spalony mężczyzna miał tylko jedno jądro, w tym czasie jak dr Werner Haase nieco przed tym niczego takiego nie stwierdził – u Hitlera wszystko było w porządku z jego przydatkami. Ustalono także, że na rozkaz Hitlera na początku kwietnia została oczyszczona główna ulica Berlina – Unter den Linden i ścięto wierzchołki drzew by mogły tam startować i lądować samoloty. Ponadto po dniu 20.IV.1945 roku nikt z obsługi nie widział w świetle dziennym, a jedynie w kiepskim oświetleniu w bunkrze. Okazało się też, że na rozkaz nie wiadomo, gdzie przebywającego Martina Bormanna, zostały wyłączone elektryczne lampy i zastąpiono je naftowymi.  Wyszły na jaw jeszcze inne interesujące fakty. Okazało się, że pewnego wieczoru, po 20 kwietnia, Hitler najprawdopodobniej opuścił Berlin małym samolotem, który wystartował właśnie z oczyszczonej Unter den Linden.

Natomiast najdziwniejszymi były dane o tym, gdzie mógł się ukryć Führer. 11.VI.1945 roku, pracownicy SMIERSZ-u znaleźli w budynku sztabu OKM – Oberkommando der Marine - podwodne mapy batymetryczne dla dowódców U-bootów, które wchodziły w skład specjalnego „Konwoju Führera”. Z map tych wynikało, że okręty podwodne z „Konwoju Führera” w pewnym miejscu odległym o 20 km od wybrzeża Ziemi Królowej Maud wchodziły w przejście pod lodami Antarktydy i wpływały na szlak wiodący do wnętrza Ziemi, gdzie istnieją także takie morza i oceany, wyspy i kontynenty. Na mapach zostało także oznaczone miasto Nowy Berlin.

W referacie Mierkułowa, którego pełny tekst znajduje się w książce gen. Leonida Pwaszowa pt. „Przewrócony świat”, mówiło się o tym, że w posiadaniu niemieckich uczonych z Ahnenerbe znajdowały się stare tybetańskie manuskrypty. W nich mówiło się o tajemnicach o tajemnicach współczesnej cywilizacji, o stworzeniu świata i człowieka 350 mln lat temu i o cywilizacjach, które istniały na naszej planecie w tym czasie. Autentyczność niemieckich map dla przepływu okrętów podwodnych u komisarza bezpieczeństwa ZSRR nie wywoływała żadnych wątpliwości: okoliczności związane z badaniami tego zagadnienia przez niemieckich uczonych i służby SS wyglądały wiarygodnie i potwierdzały znajdujące się w posiadaniu NKWD materiały z lat 1938-1940. Prawdopodobieństwo, że Hitlerowie ukryli się gdzieś w podziemiach Antarktydy było zatem bardzo wysokie.

 

U brzegów południowego kontynentu

 

Mapy, które znalazły się w rękach radzieckich służb, trzeba było jeszcze przeczytać i to się udało. W dniu 22.IX.1945 roku, kontrwywiadowcy ze SMIERSZ-u zatrzymali adiutanta dowódcy 21. Flotylli U-bootwaffe wchodzącej w skład „Konwoju Führera” – Kapitänleutnanta Wernera Brauna. Już w czasie wstępnego przesłuchania on oświadczył, że ma on informacje o operacjach U-bootwaffe w Antarktyce. Przewieziono go do Moskwy i dzięki jego danym radzieckie dowództwo zaczęło szybko przygotowywać operację przeniknięcia pod Antarktydę. Już 18 października ludowy komisarz Sił Morskich ZSRR, adm. Nikołaj Gierasimowicz Kuzniecow napisał do Mierkułowa, że może wysłać w wody Antarktyki trzy podwodne krążowniki: K-51, K-53 i K-56.

Te Katiusze uzbrojono w specjalnie zmodyfikowane torpedy i bomby głębinowe, zamontowano im najnowocześniejszą aparaturę nawigacyjną, a załogi składały się z najbardziej doświadczonych podwodniaków. Sprawa była tajna i o wyprawie wiedział wąski krąg dowództwa Floty i kierujący ekspedycją pracownicy NKWD.

W listopadzie 1945 roku, flotylla okrętów podwodnych wyruszyła ku brzegom Lodowego Kontynentu – do brzegów Ziemi Królowej Maud. Większą część podróży Katiusze przebyły w pozycji nawodnej. Kiedy osiągnęły wyznaczony punkt – S 68° - E 001° - podwodny krążownik K-56 zanurzył się. Na głębokości 100 m jego sonary odnotowały ruch wokół okrętu około 10 podwodnych celów, które dzisiaj określa się jako USO czyli Nieznane Obiekty Podwodne. One swobodnie manewrowały i do tego poruszały się z prędkością 66 kts/~122 km/h, co trzykrotnie przekraczało prędkość poruszania się Katiusz w wynurzeniu. Pod wodą wynosiła ona maksymalnie 10 kts/~18,5 km/h. Ja potem referował to w KC KPZR tow. Mierkułow – z takimi zjawiskami radzieccy podwodniacy zetknęli się już wcześniej. Mowa była o nieznanej morskiej technice Kriegsmarine. Atakować torpedami te USO ze względu na ich prędkość i możliwości manewrowe było bez sensu. Przyszło zatem wycofać się. Wejście do Nowego Berlina, gdzie prawdopodobnie znajdował się tam Hitler było ochraniane i to bardzo skutecznie. Tylko nie wiadomo przez kogo…

Po powrocie do domu, od wszystkich uczestników wyprawy i jej obsługi wzięto podpisane lojalki o zachowaniu milczenia. Do końca życia. Służbom pozostawało tylko badanie rezultatów antarktycznej działalności Niemców nie we wewnętrznej powierzchni Ziemi, ale na „naszej” stronie – mając nadzieję na znalezienie odpowiedzi na „wewnętrzne zagadnienie” Pustej Ziemi. Cały czas trwała operacja specjalna GRU Sztabu Generalnego i kontrwywiadu SMIERSZ, w trakcie której na całym szeregu wysp Pacyfiku i Atlantyku znaleziono wiele niemieckich kolonii. Mierkułow wciąż miał nadzieję na pomoc w rozwiązaniu antarktycznych zagadek ze strony Anglików i Amerykanów, ale ci byli wciąż niedogadanymi, tak jak w przypadku tajemniczego przelotu Rudolfa Hessa z Niemiec do Wielkiej Brytanii, 10.V.1941 roku. Oni – jak widać – postanowili rozwiązywać antarktyczne zagadki całkowicie samodzielnie.

Rzeczywiście, w styczniu 1947 roku, w kierunku Ziemi Królowej Maud popłynęła amerykańska wyprawa pod dowództwem adm. Richarda Byrda. A z czym się tam zetknęli Yankesi – to już doskonale wiecie.

 

CDN.