Powered By Blogger

czwartek, 20 stycznia 2022

Nowoczesne paranoje

 


Na samym wstępie pragnę podziękować Panu Robertowi za zamieszczenie moich wynurzeń na Pana autorskim blogu. Cieszy mnie to, tym bardziej, że Pan Leśniakiewicz w dużej mierze podziela moje poglądy. Przypuszczam, że gros z odwiedzających ów blog przychyli się i przytaknie treści, którą chcę się z Wami podzielić.

Kiedy piszę te wypociny, mijają prawie dwa tygodnie od przyjęcia przeze mnie trzeciej dawki, tzw. przypominającej czy uzupełniającej szczepionki przeciw COVID 19. Choroba to straszna, siejąca spustoszenie. W moim mniemaniu jednak najbardziej przerażające jest to, że wciąż nie jest znana geneza tej pandemii, i jeśli wierzyć serwisowi BBC, który zapodał na swojej stronie ową informację, siły wywiadowcze USA stwierdziły, że pochodzenie korona wirusa na zawsze pozostanie tajemnicą. To przeraża, a strach staje się w ogromnym stopniu wylęgarnią irracjonalnych zachowań. Te zachowania przejawiają się w sposób różnoraki: również poprzez snucie najrozmaitszych teorii, hipotez. Tak było zawsze. I nic się nie zmieniło w tej materii. A w dobie niczym niepohamowanego zalewu informacji, Internet stał się niezwykle żyzną glebą dla wszelakiej maści oszołomów: idiotów, przygłupów, na swój sposób jednak o tyle bystrych i cwanych, że ich fiksum dyrdum trafia w mózgownice całej rzeszy widzów, słuchaczy, subskrybentów, co z kolei owych odbiorców plasuje jeszcze poniżej w hierarchii debilizmu aniżeli tych oszołomów.

Z góry zaznaczam – mamy demokrację, wolność słowa i przekonań, które gwarantuje nam jeszcze konstytucja. Jeszcze. Mówcie sobie więc, co chcecie, głoście, zapodajcie swoje filmiki, które nagrywacie w czasie posiedzeń na klopie, „wszechwiedzący badacze”. Tylko róbcie to w zdrowych granicach, o ile stać was na to. Bo już swego czasu było kilka ataków na punkty szczepień. Nie chcecie się szczepić – wasza sprawa. Tylko, czemu, matoły i gównozjady, atakujecie punkty do których chcą się udać akurat ci, którzy chcą się zaszczepić?! Mamy wolną wolę. I nawet, jeśli w waszym mniemaniu to zaplanowana depopulacja, może akurat ja chcę celowo się pozbawić życia?! Moje życie, mój wybór. A mimo to żyję. I to po trzech dawkach. Pomijając trzydniowy ból ręki, wszystko jest w porządku i nawet jeśli ta choroba mnie dopadnie, to mam pewność, że przechoruję ją względnie lekko. A nawet jeśli trafię do szpitala, będę miał o tyle czystsze sumienie aniżeli wy.

Ale jak to?! – zapytają antyszczepy na tyle kulturalnie, na ile potrafią.

Ano tak. Od dawien dawna jestem zdania, że ci, którzy celowo się nie szczepią, a się zarażą COVID 19 i wylądują w szpitalu, to egoistyczne szumowiny. Mało tego – (nie)świadomi mordercy. Świadomie i z premedytacją odmawiając nakłucia siebie i następnie lądując na oddziale covidowym, przyczyniacie się do odbierania łóżek chorym na inne choroby. Bo przecież ludzie umierają nie tylko na covida, ale i na serce, na nowotwory, na cała masę innych chorób. A każdy oddział covidowy, jaki jest organizowany w każdym szpitalu, oznacza kolejne z rzędu odłożenie operacji zaćmy, wycięcia chłoniaka, tętniaka, glejaka, guza, nowotworu, przeszczepu serca i nerek. Kolejne z rzędu. Nieco bardziej ogarnięci wiedzą, co to dla tych pacjentów oznacza – śmierć lub trwały uszczerbek na zdrowiu. Ale do was to, antyszczepy, nie dociera. Jesteście egoistami i (nie)świadomymi mordercami i matołami, skoro takich oczywistości nie rozumiecie. Szczepionki są (jeszcze) darmowe, więc kto ma sposobność, może się zaszczepić. Wy jednak wiecie lepiej; za darmo, to znaczy, że chodzi o depopulację. Aha. A co, jeśli za szczepionki trzeba będzie zapłacić? Na to, foliarze, też macie wyjaśnienie: chodzić będzie o chęć zysku.

Głupcy i tłuki mają to do siebie, że na wszystko znajdą wyjaśnienie. I tak źle i tak niedobrze. Jak to mawiał swego czasu wszystkowiedzący Różalski Marcin, zawodnik MMA? Kurwy bez ambicji, którym nic nie pasuje.

Zastanawia mnie i zdumiewa zarazem, że Internet, czyli poletko, którego pierwotnym założeniem było szerzenie wiedzy, stał się szambem, które w pewnym momencie wybiło, zalewając świat, a przede wszystkim mózgownice co bardziej podatnych, gówno informacjami. Można o tym pisać dysertacje naukowe, prace habilitacyjne, a nawet opasłe tomiska a i tak ci, którzy spróbują pojąć ten socjologiczny fenomen, zgłupieją, w najgorszym razie wylądują w zakładzie zamkniętym. Wolność wypowiedzi i poglądów stała się w jakimś stopniu przekleństwem globalnej sieci. Dając złudne poczucie, że każdy może być (opinio)twórcą, jakość informacji sięgnęła poziomu niżej aniżeli szlam. Po co wykształcenie? Po co czytać książki? Przecież wszystko jest w Internecie, przecie w Internecie pełno jest „mądrych głów”, które wiedzą wszystko, nie posiadając często elementarnej wiedzy ogólnej, ale i nie znając podstawowych zasad gramatyki i ortografii. W tym ostatnim wtórują zazwyczaj prawicowi imbecyle, którzy wszystkich przeciwnych kościołowi i prawicy wyzywają od zdrajców i antypolaków.

Tym bardziej denerwują mnie z dupy wzięte teorie łączące COVID 19 z 5G, NWO i całym tym niczym niepotwierdzonym chłamem. A każdemu, kto twierdzi, że COVID 19 to zwykła grypa lub jedna wielka ściema, życzę – choć to chamstwo i draństwo, ale inaczej się do imbecyli nie przemówisz – by sami zapadli na covida. Wtedy się przekonają. Tylko wtedy – leczcie się w domu, sposobami, jakie zapodali wam wasi „mędrcy” z youtube i „autorytety” z facebooka. Nie zajmujcie łóżek w szpitalach, bo czyni to z was nie tylko debili, ale i morderców. Świadomych bądź nie.

 Czy wobec tego, nie jest zasadnym wprowadzenie jakiegoś rodzaju cenzury, by zahamować pochód nowoczesnej ciemnoty? Wciskanie ludziom, że Ziemia jest płaska przez rozmaitych płaskoziemców, a raczej płasko móżdżków w dobie satelitów to jeden z wielu argumentów w rękach podłych cenzorów, którzy powinni oddzielać ziarno od plew. Najśmieszniejsze jest to, że choć to tajemnica poliszynela, to mało kto pamięta, że praktycznie każde kliknięcie w dowolny link, każde udostępnienie, każdy komentarz, fotka na insagramie, tweet, jest śledzony, monitorowany, oglądany z pięciu, a nawet dwudziestu stron przez znane wszystkim, ale nikomu nieujawnione siły wywiadowcze. Tak jest. Wszystkich oburza stosowanie Pegasusa przez pojebów rządzących naszym krajem. Mnie akurat nie oburza, a nawet nie dziwi, bo kaczyści są tak zwyrodniałą hałastrą obłąkańców, że są w stanie zrobić wszystko, by utrzymać się przy stołku. Są w stanie nawet kłamać w sądzie, byle utrzymać krystalicznie czysty obraz byłej premier, która okazała się zwykłą kłamczuchą. Skutkowało to brnięciem w kłamstwie i zrujnowaniem startu w dorosłość nikomu winnego młokosa, który miał pecha znaleźć się tam, gdzie kolumna rządowych limuzyn. Są w stanie nawet sięgnąć za nasze pieniądze po najbardziej skomplikowaną i zaawansowaną aparaturę do walki z terroryzmem, ale nie w celu walki z terrorystami jeno w celu inwigilacji przeciwników politycznych. Nie łudźmy się więc – każdy nasz ruch, szczególnie w sieci, jest monitorowany. A nawet i poza siecią. Bo dzięki smartfonom i jego licznym bajerom – szmerom i innym duperszwańcom, w które są wyposażone, nawet operator wie, gdzie znajduje się posiadacz danego numeru.

Słowem – świat stał się jednym wielkim panoptykonem.

Nie ma co przeczyć temu, że i największe medium społecznościowe, czyli Facebook, to jedna wielka wywiadownia. Piszę to, choć sam posiadam konto na FB. Lecz szczęśliwie używam go bardzo rzadko, zaś kontakty ze znajomymi utrzymuję przez telefon, drogą mailową, lub – o ile to możliwe – vis à vis. Wiedzą o tym i nowocześni idioci. Tak, ci sami, którzy wierzą, że prezes tego portalu jest Reptilianinem. I co? I sami z owego portalu często korzystają bardzo często, zamieszczając zdjęcia, lajkując odpowiednie strony, słowem – uprawiając cyfrowy ekshibicjonizm, udostępniając na temat swego życia wszystko to, co tylko się da, by poprzez polubienia „zaistnieć”. A potem jęk, skowyt i plucie, że FB jest na postronku służb wywiadowczych. Zdecydujcie się, wreszcie! Dawno, dawno temu, pewna idiotka powiedziała na antenie jednej z komercyjnych stacji radiowych, że kto nie ma konta na FB to tak, jakby nie istniał. To sobie istniej, żyj, pokazuj, gdzie byłaś, co żarłaś, w jakim jesteś nastroju itp.

Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jesteśmy – Ty, ja, Właściciel bloga, a także odwiedzający i obserwujący, gatunkiem na wymarciu. Ekstynkcja Luda, który wiedzę czerpie z książek lub czasopism, aniżeli z Internetu. Luda, który słowo drukowane, szelest papieru i zapach farby drukarskiej ceni o wiele wyżej aniżeli wypociny zapodawane za friko w internetowym szambie. Za friko? Jeśli nawet, to jest to kontent jakości nijakiej. Za friko? Wolne żarty. A teraz ci, którzy wierzą w darmowy dostęp do informacji, niech podzielą się tą wspaniałą nowiną na facebooku. Tym między innymi sposobem  wyświadcza się wielką przysługę gumowym uszom.

M.K. (nazwisko i adres znane)