Powered By Blogger

wtorek, 11 lipca 2023

Zagadkowy obiekt IM1: gość z Wszechświata?

 

Pozaukładowa kometa Borisowa przelatuje koło układu gwiezdnego Kurger 60 - wizja artysty

Od pewnego czasu śledzę prasę naukową i witryny internetowe, gdzie od czasu do czasu przewijają się informacje na temat zagadkowego obiektu, meteorytu ponoć, który spadł w okolicach Nowej Gwinei nie tak dawno temu. „The Space Academy” tak pisze o obiekcie pozaukładowym nr 2:

 

Drugi międzygwiezdny gość przybył do Układu Słonecznego – tym razem astronomowie wiedzą, skąd przybył

 

Kiedy w 2017 roku A/2017 U1 - 1I/‘Oumuamua przeleciał przez Układ Słoneczny to nikt nie wiedział, skąd on przybył. Z drugiej strony,  astronomowie sądzą, że wiedzą skąd przyleciała do nas kometa C/2019 Q4 Borisov - 2I/Borysow. Astronomowie znaleźli obiekt spoza Systemu Słonecznego, który przelatywał przezeń po raz drugi w historii. Ale uczeni sądzą, że dowiedzieli się, skąd on przyleciał do nas tym razem.

Kometa międzygwiezdna została po raz pierwszy dostrzeżona przez Giennadija Borysowa, astronoma-amatora na Krymie, który używał własnego teleskopu do obserwacji nieba. Kiedy go znalazł, obiekt był pierwszym międzygwiezdnym gościem znalezionym od 2017 r., kiedy długi ‘Oumuamua przemknął obok naszego słonecznego sąsiedztwa. W publikacji grupa polskich astronomów odkryła, w jaki sposób ta nowa kometa, zwana Kometą 2I/Borisov lub (we wcześniejszych opisach) C/2019 Q4, dostała się do studni grawitacyjnej naszego Słońca. I ta ścieżka prowadzi z powrotem do Krugera 60, który jest układem dwóch czerwonych karłów oddalonych o 13,15 lat świetlnych.

Naukowcy odkryli, że kometa Borysow minęła w odległości zaledwie 5,7 lat świetlnych (ly) od centrum Krugera 60, 1 milion lat temu. Oznacza to, że poruszała się z prędkością zaledwie 2,13 mps (3,43 km/s).

Z ludzkiego punktu widzenia jest to szybkość — mniej więcej taka, jak X-43A Scramjet, który jest jednym z najszybszych samolotów, jakie kiedykolwiek stworzono. Ale z powodu grawitacji Słońca X-43A Scramjet nie może opuścić naszego Układu Słonecznego. A naukowcy odkryli, że jeśli kometa poruszała się tak wolno i znajdowała się nie dalej niż 6 lat świetlnych od Krugera 60, to nie tylko przechodziła przez nią. Myśleli, że najprawdopodobniej pochodzi z tego układu gwiezdnego. Kometa Borysow krążyła wokół tych gwiazd w taki sam sposób, w jaki komety w naszym systemie krążą wokół naszego.

 

A zatem Kruger 60?

 

Ye Quanzhi, astronom i ekspert od komet z University of Maryland, który nie był częścią tego projektu, powiedział „Live Science”, że dowody łączące kometę 2I/Borisov z Kruger 60 są bardzo mocne w oparciu o to, co wiemy do tej pory.

Jeśli masz kometę z innego układu gwiezdnego i chcesz dowiedzieć się, skąd ona pochodzi, musisz sprawdzić dwie rzeczy – powiedział. Po pierwsze, czy ta kometa była blisko układu planetarnego? Ponieważ jeśli nadchodzi stamtąd, jego trajektoria musi przebiegać przez miejsce, w którym znajduje się ten system.

Chociaż odległość między nową kometą a Krugerem, wynosząca 5,7 ly, wydaje się większa niż „mała przerwa” (jest ponad 357.000 razy większa niż odległość między Ziemią a Słońcem - AU), jest wystarczająco blisko, aby można ją było uznać za „małą” dla tego rodzaju obliczeń, mówi.

„Po drugie”, kontynuował Ye, „komety są zwykle wyrzucane z układu planetarnego, gdy ich grawitacja oddziałuje z głównymi planetami tego układu”.

W naszym Układzie Słonecznym mogłoby to wyglądać tak, jakby Jowisz łapał spadającą kometę, wysyłał ją na krótką, częściową orbitę, a następnie wyrzucał w przestrzeń między gwiazdami.

„Ta prędkość wyrzucania może być tak dużą” - powiedział Ye. „Nie może być nieskończona, ponieważ planety mają określoną masę”, a to, jak mocno planeta może rzucić kometę w pustkę, zależy od jej masy. Powiedział również: „Jowisz jest dość duży, ale nie możesz mieć planety 100 razy większej od Jowisza, ponieważ wtedy byłaby to gwiazda”.

Ye mówi, że ten próg masy ogranicza szybkość, z jaką komety mogą poruszać się w przestrzeni między gwiazdami. A jeśli ich oszacowania trajektorii komety są prawidłowe, autorzy tego badania wykazali, że kometa 2I/Borisov przeleciała wystarczająco blisko Krugera 60 pod względem prędkości i odległości, aby sugerować, że pochodziła stamtąd.

     Ye powiedział: „Badanie komet międzygwiezdnych jest ekscytujące, ponieważ daje nam rzadką szansę na badanie innych układów słonecznych za pomocą tych samych narzędzi, których używamy do badania własnego”.

Astronomowie mogą patrzeć na kometę 2I/Borisov przez teleskopy, które mogą dostarczyć im informacji o powierzchni komety. Mogą dowiedzieć się, czy zachowuje się tak, jak komety w naszym Układzie Słonecznym (jak dotąd), czy też robi coś dziwnego, jak ‘Oumuamua. To cały obszar badań, który normalnie nie jest możliwy w przypadku odległych układów słonecznych, gdzie małe obiekty pojawiają się jedynie – jeśli w ogóle – jako słabe, odbarwione cienie na ich słońcach.

Dzięki tym badaniom wszystko, czego dowiemy się o komecie Borysow, może nas nauczyć czegoś o Kruger 60, pobliskim układzie gwiezdnym, w którym nie znaleziono jeszcze żadnych egzoplanet. Z drugiej strony wydaje się, że ‘Oumuamua przybyła z kierunku jasnej gwiazdy Vega (α Lutni), ale astronomowie z Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA sądzą, że pochodzi z nowego układu gwiezdnego, chociaż nie wiedzą z którego. Jeśli te wyniki są prawdziwe, kometa Borysow będzie pierwszym obiektem z innego systemu gwiezdnego, który został wyśledzony z powrotem do swojego systemu macierzystego.

Ale ludzie, którzy przeprowadzili badania, byli ostrożni, mówiąc, że te wyniki nie są jeszcze dowodem. Astronomowie wciąż zbierają informacje o trajektorii komety 2I/Borisov w kosmosie. Więcej informacji może wykazać, że pierwotna trajektoria była błędna i że kometa przybyła z innego miejsca.

Artykuł, który próbuje dowiedzieć się, skąd pochodzi kometa, nie został jeszcze zrecenzowany przez innych naukowców, ale jest dostępny na serwerze preprint arXiv.

 

Obiekt 1I/'Oumuamua w pobliżu Słońca

Obiekt 2I/Borisov leci ku Słońcu

Porównanie orbit 'Oumuamua i komety układowej

Porównanie orbit obiektów 'Oumuamua i Borisowa

To byłoby na razie na tyle odnośnie drugiego obiektu pozaukładowego. A jednak okazało się, że jest jeszcze trzeci i czwarty – i to w zasięgu naszych rąk! Chodzi o meteoryt oznaczony jako IM1[1], który spadł parę lat temu do Pacyfiku. A oto ten materiał Aleksandra Kowala:

 

IM1 uderzył w taflę Pacyfiku, żeby go zbadać, ekspedycja musi zanurzyć się na głębokość 1,7 kilometra

Zdaniem badacza z Uniwersytetu Harvarda w wodach Oceanu Spokojnego, na głębokości niecałych dwóch kilometrów, mogą spoczywać szczątki statku należącego do obcej cywilizacji.

Avi Loeb to postać równie wybitna, co kontrowersyjna. Z jednej strony nie można mu bowiem odmówić naukowych osiągnięć, lecz z drugiej nietrudno odnieść wrażenie, że jego zamiłowanie do pozostawania w świetle reflektorów — jak na przedstawiciela świata nauki — jest zaskakująco duże. Mimo wszystko, dotychczas zebrane informacje pozwalają sądzić, iż coś faktycznie może być na rzeczy.

Loeb już nie pierwszy raz wypowiada się na temat życia pozaziemskiego i jego potencjalnej obecności w Układzie Słonecznym. Jeśli pamiętacie historię tajemniczego obiektu międzygwiezdnego, znanego jako ‘Oumuamua, to warto podkreślić, iż przedstawiciel Uniwersytetu Harvarda był jednym z propagatorów teorii, w myśl której pozasłoneczny gość był w rzeczywistości sondą wysłaną przez obcych. Miał na to wskazywać między innymi nietypowy kształt tego obiektu oraz sposób jego poruszania.

Trzy lata wcześniej doszło do nawet bliższego kontaktu, ponieważ 9 stycznia 2014 roku nad Oceanem Spokojnym doszło do eksplozji tajemniczego meteorytu. Nazwany IM1, znalazł się w centrum zainteresowania Loeba, który w 2021 roku postanowił uruchomić projekt Galileo. W jego ramach prowadzone są działania mające na celu uwiecznianie UFO w wysokiej rozdzielczości.

 

Domniemany statek obcych miał wpaść do wód Oceanu Spokojnego w styczniu 2014 roku

 

Teraz natomiast naukowiec próbuje zrozumieć, skąd przyleciał do nas IM1 oraz czym w ogóle był. Obiekt ten uderzył w taflę Pacyfiku z gigantyczną prędkością i okazał się twardszy aniżeli wszystkie inne meteoryty opisane w ramach katalogu Center for Near Earth Object Studies prowadzonego przez NASA. Na ile jednak prawdziwe mogą być twierdzenia o tym, że IM1 był w rzeczywistości sondą wystrzeloną przed miliardami lat przez zaawansowaną obcą cywilizację?

Dzięki przybliżonej lokalizacji, w której tajemniczy obiekt wpadł do wód Oceanu Spokojnego badacze wiedzą, gdzie powinni rozpocząć poszukiwania. Planowana ekspedycja może pochłonąć nawet 1,5 miliona dolarów i ma zostać rozpoczęta z terenów Papui Nowej Gwinei. Szacowana głębokość, na której mogły spocząć szczątki pozaziemskiego gościa to nawet 1,7 kilometra.

Jednym z ostatnich przełomów w realizowanym przedsięwzięciu było znalezienie osobliwych sferuli. Takie niewielkich rozmiarów kulki mogą powstawać właśnie za sprawą uderzeń meteorytów. Ich gwałtowne eksplozje prowadzą do realizacji takiego scenariusza, a szczególną uwagę wzbudza w tym przypadku fakt, że sferule z Pacyfiku mają bardzo nietypowy skład. Co jest w nim takiego zadziwiającego? Chodzi przede wszystkim o brak niklu. Namierzono natomiast żelazo, magnez i tytan. Do wydania ostatecznego werdyktu w tej sprawie będzie potrzebne przeprowadzenie dokładniejszych analiz. Te mają wykorzystywać technikę spektrometrii mas, za sprawą której możliwa powinna być identyfikacja składników sferuli z niemal 100-procentową pewnością.

 

Moje 3 grosze

 

Czwarty pozasłoneczny obiekt ponoć spadł w okolicach Portugalii i być może też zostanie wydobyty. Oczywiście miejmy nadzieję, że nie skończy się to jakąś katastrofą, jak to było z nieszczęsnym DSV Titan

Onegdaj rzuciłem propozycję, by poszukać meteorytów w hałdach kopalnianych, założę się, że znalazłby się niejeden i to pozaukładowy. Tak samo może być ze sferulami – w materiale kopalnianym może być ich do bólu! Nie wiem, czy ktoś się tym zainteresował… Znając Polaków, to nikt, bo przecież naszym „uczonym” trzeba wszystko podsunąć pod nos, ale komu się chce grzebać w hałdach? Gdyby przeprowadzić takie systematyczne poszukiwania na całym świecie, to takich „gości” z kosmosu znaleziono by o wiele, wiele więcej!

Czy były to statki kosmiczne Obcych? – raczej nie, a jeżeli nawet, to mogły być jakieś sondy Bracewella. Wysyłanie w Kosmos automatów zwiadowczych ma większy sens, niż żywych przedstawicieli cywilizacji. Żywe istoty są niepowtarzalne, natomiast robotów można wytworzyć każdą ilość. I to jest ta przewaga automatycznej astronautyki nad normalną astronautyką. Póki nie znajdziemy sposobu na „bezkarne” pokonywanie przestrzeni Kosmosu, będziemy wysyłać roboty – bo to i bezpieczniej i taniej. A rachunek ekonomiczny obowiązuje zarówno na Ziemi jak i w najdalszej galaktyce…       

 

Źródła:

·        https://blog.thespaceacademy.org/2023/06/a-second-interstellar-visitor-has.html?fbclid=IwAR2JI6JvA_6fq3SBoLke9-x2lKmunYIgSQ1vUGEbnrnwIw8q3oDkxM3X92c

·        https://www.focus.pl/artykul/statek-obcych-szczatki-w-pacyfiku-1m1

Przekład z angielskiego - ©R.K.F. Sas - Leśniakiewicz



[1] W oryginalnym tekście 1M1. Winno być IM1 – Interstellar Meteorite 1.