Powered By Blogger

piątek, 6 września 2013

Ślady hitlerowców wiodą do Patagonii

Hitler i jego partyjni bonzowie z NSDAP na posiedzeniu Reichstagu


Iwan Barykin


Do 1942 roku, amerykańskie dzieci składały przysięgę na wierność fladze, przykładając dłoń do piersi, a potem energicznie wyrzucały rękę do góry. Ale kiedy stwierdzono, że ten gest przypominał hitlerowskie powitanie, został on odrzucony.

- Panie redaktorze, jestem w Wołgogradzie. Przyjechałem odwiedzić grób wujka Helmuta. On już 70 lat leży w waszej ziemi. Wiem, że interesuje się Pan hitlerowską organizacja ODESSA. Ja zajmuję się tą tematyka już od pół wieku. Jeżeli pan chce, proszę przyjechać do hotelu Inturist, to wiele panu opowiem…


Ultratajna kolonia


Ten telefon bardzo mnie uradował. Nie sądziłem, że znów spotkam się z Walterem Schulke. W artykule pt. „NLO nad Stalingradem” (w „Tajny XX wieka” nr 45/2011, zob. także http://wszechocean.blogspot.com/2012/02/nlo-nad-stalingradem.html oraz http://wszechocean.blogspot.com/2013/03/kod-antarktydy.html) opowiadałem o tym, jak poznałem go w czasie podróży służbowej do Berlina. W podzięce za pomoc w odnalezieniu w Rosji grobu poległego tutaj członka rodziny, zapoznał mnie z tajemnicami, które skrywał od lat wojny.

Herr Schulke spotkał się ze mną w hallu hotelowym. Był już w podeszłym wieku, ale nie można było po nim powiedzieć, że miał już 90 lat. Tylko jego włosy stały się zupełnie białe. Wymieniliśmy uściski dłoni i udaliśmy się do numeru, gdzie Schulke zaczął swoją opowieść:

Pod koniec kwietnia 1945 roku zostałem ewakuowany z poligonu rakietowego w Peenemünde, gdzie nasz batalion SS pełnił służbę ochronną. Wraz z konstruktorami rakiet i oficerami SS okrętem podwodnym dostarczono nas do brzegów Patagonii – terytorium na południowym-wschodzie Argentyny. Do niemieckiej kolonii, w której znalazłem przystań na początku lat 50., nieoczekiwanie przyjechał Martin Bormann. Do tego czasu zrobił on sobie operację plastyczną. Parteigenosse obrał sobie wygląd i tożsamość żydowskiego komiwojażera Eliezara Goldsteina. Był on wtedy bardzo mało podobny do wszechmogącego nazistę nr 2, ale poznał go jeden z kolonistów.
- Reichsleiter? – zdziwił się on.
Bormann żachnął się i szepnął coś swemu ochroniarzowi. I od tego dnia nie widziałem ani Parteigenosse ani tego, który go rozpoznał. Reichsleiter natychmiast zmienił swe miejsce pobytu, chociaż nie musiał się niczego obawiać. Kolonia – dzięki pomocy ówczesnego prezydenta tego kraju gen. Juana Perona – żyła wedle swych prawach i nikt nie mógł mieszać się w jej sprawy.

Mieliśmy tam swoją służbę bezpieczeństwa, sklepy, szpital, pocztę, cmentarz garaże i nawet lotnisko. W pokojach wisiały portrety Hitlera i hitlerowskie flagi ze swastykami. Koloniści pozdrawiali się wyrzuceniem ręki do góry w nazistowskim powitaniu, a w dzień urodzin Führera (20.IV) ubierali się w esesowskie mundury i śpiewali hitlerowskie pieśni i hymny.

Kolonia to były setki hektarów ziemi ogrodzona drutem kolczastym i starannie strzeżona. Ciekawscy, którzy próbowali do nas przeniknąć – znikali. Kolonia była całkowicie samowystarczalna. Mieliśmy sady, plantacje, ptaszarnie, na fermach hodowano bydło. Mieliśmy nawet winnice! W warsztatach składano automaty uzi. Na zapewnienie nam spokoju szły pieniądze z funduszu partyjnego.

Juan Peron wspierał nazistowskich zbrodniarzy zbiegłych z Europy 



ODESSA


- Przywiozłem panu magazyn „Stern”. Znajdzie pan w nim wiele odpowiedzi na pytania dotyczące organizacji ODESSA – mówił dalej Schulke. – To właśnie dzięki niej znalazłem się w Argentynie. Chociaż nigdy nie byłem nazistą, proszę mi wierzyć. W tym batalionie SS pełniłem tylko służbę wartowniczą.[1] Idee Hitlera zawsze uważałem i uważam za nonsensy. A teraz chciałbym panu opowiedzieć o tym tajnym stowarzyszeniu byłych członków SS.

ODESSA – czyli Organization der Ehmaligen SS-Angehörigen – została założona w 1946 roku w Madrycie. U jej źródeł stał SS-Sturmbannführer[2] Otto Skorzenny – dywersant nr 1 Trzeciej Rzeszy; płk pil. Hans-Ulrich Rudel – as Luftwaffe; SS-Standartenführer[3] [Friedrich][4] Schwendt i zbrodniarz wojenny gen. Allen[5] (???) Celem założenia tej faszystowskiej organizacji było ewakuowanie byłych funkcjonariuszy SS i SD z Niemiec do innych krajów przy pomocy U-bootów, samolotów, pomoc w ucieczce z z więzień i aresztów, rehabilitacja, przeniknięcie do władz i partii politycznych.

Końcowym celem powstania tej organizacji jej twórcy widzieli w zjednoczeniu Europy pod egidą Niemiec, powstania IV Rzeszy, opanowanie świata i utworzenia nowego imperium. Hitlerowcy zamierzali rozpętać III Wojnę Światową z użyciem wszystkich rodzajów triady BMR – atomowej, biologicznej i chemicznej. Pod koniec II Wojny Światowej, Niemcy byli bliscy skonstruowania bomby A. Prace nad tą bronią toczyły się w supertajnej bazie zwanej Nowa Szwabia. Podstawą tego szalonego planu wojennego stanowiły wskazania Führera, które opracował on wraz z kręgiem swych współpracowników w 1944 roku.
- W przyszłej wojnie – powiedział Hitler – Europa zostanie zniszczona w jeden dzień. Jeżeli nasz naród ocaleje, to będzie można mu powierzyć kwiat cywilizacji i to on stworzy zachodnią elitę. Chcę pozostawić bogate dziedzictwo dla przyszłego, wielkiego państwa!

On mówił o Złocie Rzeszy.

- Skarby zagrabione we wszystkich okupowanych przez Niemców krajach, zostały przewiezione do bezpiecznych miejsc jeszcze pod koniec 1944 roku, kiedy stało się jasne, że wojna jest przegrana – powiedział mój rozmówca. – Główną masę złota przewieziono do szwajcarskich banków, część była ukryta w szybach wykutych w pogórzach Alp. Złote monety przeznaczono na ochronę nazistów ukrywających się w Niemczech. 10 mld dolarów wywieziono okrętami podwodnymi i złożono w bankach Ameryki Południowej. Poza tym złote sztaby i kosztowności, ogromne sumy w walucie, dzieła sztuki przy końcu wojny w największej tajemnicy esesowcy zatopili w podziemnych jaskiniach na dnie jeziora Toplitz (Toplitzsee) w Alpach Austriackich.


Ucieczka


- Przepraszam, Herr Schulke – przerwałem opowiadanie Niemca – ale gdzie znikła ta cała armia morderców?  
- Ja, trochę się rozwlekłem. Jeszcze w 1944 roku zostało wytworzonych przez specjalistów z SS i Gestapo setki tysięcy podrobionych paszportów i specjaliści ci opracowali plan ewakuacji. Ponad 100.000 esesowców zostało przewiezionych wiosną 1945 roku przy pomocy U-bootów, które docelowo docierały do Argentyny, Brazylii, Paragwaju, Peru i Chile, w których panowały prohitlerowskie reżimy. Część esesmanów zaległo w ukryciu w RFN, we Włoszech, krajach skandynawskich, Hiszpanii. Dziesiątki tysięcy zbrodniarzy wojennych ukryło się w Egipcie, Syrii, Arabii Saudyjskiej, a także w RPA. Każdy z nich znalazł pracę: zorganizowanie dla panujących w tych krajach reżimów służb specjalnych na wzór Gestapo, przeorganizowanie armii, pomoc w przyswojeniu technologii samolotów odrzutowych… Na początku lat 50., kiedy to władze RFN przestały ścigać nazistów, zostali zrehabilitowani Alfred Krupp, feldmarszałek Leeb, gen. Milch, i setki im podobnych, którzy znów podnieśli głowy. Wspierał ich Watykan i stworzona przez Bormanna w 1952 roku organizacja Spinne (Pająk), która oplątała swoją siecią cały świat.
- Powiedział pan Watykan? – zapytałem pana Schulke.
- Tak, wszystkim głównym hitlerowcom zawsze pomagali ojcowie święci, którzy uważali bolszewicki ateizm za najgorsze zło tego świata. Najbardziej nieprzejednanym z nich był ojciec Alois [Luigi] Hudal. To właśnie on pomógł Bormannowi, Müllerowi[6] i innym uciec przed sprawiedliwością.[7]


Duch Martina Bormanna


- Pan się spotkał z Bormannem. Jak mu się udało uciec przed aresztowaniem?
- Zastępca Hitlera w partii NSDAP i jej sekretarz Martin Bormann posiadał diabelska intuicję i miał wszędzie tysiące oczu i uszu. On właśnie uciekł z bunkra Hitlera wraz z Arturem Axmanem – szefem Hitlerjugend, jednym z lekarzy Hitlera [Ludwigiem] Stumpfeggerem, pilotami Führera: [Hansem] Bauerem i [Gregorem] Betzem; SS-Oberscharführerem[8] Behrentzem, adiutantem Hitlera [Otto] Günsche i innymi. Według słów Axmana, oni uciekli w nocy 1/2.V.1945 roku pod osłoną czołgu i transportera opancerzonego. Nieopodal stacji Lehrter Bhf. pocisk uderzył w czołg, za którym oni się przekradali. Wszyscy sądzili, że Bormann zginął. Obok jego zwłok znaleziono zapisany notes Reichleitera. Po kilku latach urzędnicy kryminalni dokonali ekshumacji ciała na wniosek syna Bormanna – Waltera. I tutaj oświadczył on, że to nie jest jego ojciec!
- To nie jest mój ojciec! Przed wojną on złamał sobie obojczyk spadając z konia.
Żadnych śladów złamania ekspert sądowy nie znalazł. Dlatego właśnie Bormann kazał spalić swe akta medyczne, by utrudnić identyfikację.[9]

Z dziennika Bormanna znalezionego obok zwłok, okazało się, że Parteigenosse zamierzał uciec z Berlina już 30 kwietnia, po spaleniu zwłok Hitlera i Ewy Braun. Tegoż dnia wezwał do siebie kierowcę Hitlera [Ericha] Kempkę, który znał Berlin jak własną kieszeń i kazał mu wymyślić plan ucieczki z uczestnictwem swego sobowtóra. Wszystko szło według planu. Przy stacji kolejowej Lehrter sobowtóra Bormanna, którego przygotowywano do tej roli od roku, i lekarza Hitlera Stumpfeggera zabili esesmani i podrzucili tam inkryminowany notes. Ale na Kurfürsterdamm Bormanna zatrzymał patrol Feldgandarmerie, który miał za zadanie wyłapywać dezerterów z Volkssturmu. Dali mu spokój i Reichsführer kontynuował podróż na północ Niemiec, do Grossadmirala Karla Dönitza.

Potem Bormann uciekł do Danii, skąd okrężną drogą przedostał się do Włoch. Tam nazistowski bonza nr 2 był ochraniany przez katolickiego kardynała Aloisa Hudala. Potem przezimował on w Danii przeczekawszy, aż przestaną go poszukiwać tak intensywnie, a następnie udał się do Hiszpanii, do Madrytu, pod opiekuńcze skrzydła gen. [Francisco] Franco. Przez dwa lata kompletował on faszystowskie centrum, kontrolował potoki złota i przejął faktycznie w swe ręce organizację ODESSA. Kiedy znów zaczęto poszukiwać Bormanna (w latach 50. i 60. widziało go w wielu miejscach na całym świecie setki świadków) on uciekł do Argentyny, gdzie stworzył całe imperium finansowe. Potem jego ślady gdzieś zacierają się w Paragwaju, gdzie mieszkał – wedle słów jego syna – w miasteczku Puerto Hohenau w domu niejakiego Albano Kruegera.

W lutym 1961 roku, starszy syn Bormanna – Horst-Adolf na przesłuchaniu oświadczył, że niejednokrotnie rozmawiał ze swym ojcem w Ameryce Południowej. Na tej podstawie prokurator Landu Hesji – Fritz Bauer oświadczył, że Bormann żyje, ale miejsce jego pobytu pozostaje nieznane. W końcu 1962 roku Werner Nauman, uczestnik ucieczki z bunkra Hitlera w nocy 2.V.1945 roku, przypomniał sobie, że widział Bormanna wsiadającego do pociągu. Brat Bormanna – Richard w czasie przesłuchania w marcu 1964 roku stwierdził, że Martin mieszkał w brazylijskim stanie Mato Grosso pod nazwiskiem Ricardo Bauera. W związku z tym, że polował na niego izraelski MOSSAD, Bormann zrobił jeszcze jedną operacje plastyczną. W wersję głoszącą, że zmarł on w dniu 15.II.1959 roku, ja nie wierzę.


„Kania Frontu Wschodniego”


- W Argentynie udało mi się spotkać Hansa-Ulricha Rudla, bohatera Rzeszy – kontynuował swe opowiadanie Schulke. – Jego nieprzypadkowo nazywali „Kanią Frontu Wschodniego”. W pikującym Ju-87 Rudel zatopił w Kronsztadzie niejeden okręt Floty Bałtyckiej i dowodził na niebie nad Leningradem swoją eskadrą.

Pod koniec wojny uciekł on do Argentyny okrętem podwodnym, gdzie pojawił się rząd Rzeszy na uchodźstwie. Został on ciepło przyjęty przez ówczesnego prezydenta Argentyny Juana Perona. Rudel pomógł mu we wprowadzeniu do armii samolotów odrzutowych. Poza tym zrobił niemało dla ukrywających się hitlerowców. To właśnie dla nich utworzył on bojówki, które odstrzeliwały polujących na nazistów.
- Mam takie odczucie – przyznał się Schulke – że ODESSA istnieje i działa do dnia dzisiejszego.


* * *


Cóż, patrząc na to, co się dzieje w naszym kraju trudno zaprzeczyć temu ostatniemu zdaniu z artykułu. Neohitlerowska hydra podnosi coraz śmielej głowy rozzuchwalona nieudolnością, głupotą, zachłannością i sprzedajnością tzw. „demokratycznych” polityków i politykierów.

IV Rzesza realizuje swój plan podporządkowania sobie Europy pod przewodnictwem najsilniejszego gospodarczo państwa – Niemiec i ich agentury wpływu. Niemożliwe? – a jednak nie. Wystarczy spojrzeć na to, co stało się w Polsce po 1989 roku, kiedy do władzy powoli, ale bardzo skutecznie dorwali się ludzie z jakimiś dziwnymi rodowodami, rozmontowujący krok po kroku polski przemysł, szkolnictwo, armię, siły bezpieczeństwa wewnętrznego… - to wszystko daje do myślenia. A wnioski są przerażające. Pod rządami pseudodemokratycznych polityków Polska została rozbrojona i całkowicie uzależniona od NATO. Jej gospodarka została rozmontowana, młodzież wyrzucona za chlebem za granicę – bo stopa bezrobocia cały czas oscyluje wokół 15%, a w kraju pozostały jedynie dzieci i starcy. Przyrost naturalny spada, emeryci dzięki wielokrotnie zreformowanej służbie zdrowia – szybko wymierają, co martwi szczególnie Kościół katolicki z wiadomych powodów. Demografowie biją na alarm, a rządzący nie robią niczego, by poprawić istniejący, fatalny stan rzeczy. I oto chodzi – IV Rzesza pokonuje nas ekonomicznie – za parę lat Polska zostanie zawłaszczona za długi zrobione przez „światłe” i „profesjonalne” rządy religijnych oszołomów i pazerne mniejszości narodowe, które uzurpują sobie jakieś ulgi i przywileje szantażując Polaków „prawami człowieka” i innymi pomysłami, które mają obowiązywać tylko nas, i nie obowiązują naszych okupantów – pardon! – sojuszników i „przyjaciół”.

Oczywiście zaraz znajdą się „krytycy”, którzy zakrzykną, że jestem lewakiem, komuchem czy czymś tam jeszcze. Tym mogę powiedzieć jedno: albo są głupcami omamionymi przez propagandę IV Rzeszy, albo ludźmi o złej woli. I nie ma innej opcji…



Źródło – „Tajny XX wieka” nr 20/2013, ss.4-5
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©  



[1] Autor niekonsekwentnie podał w poprzednich materiałach, że Schulke był wtedy SS-Sturmbannführerem (pułkownikiem), a nie szeregowym esesmanem.
[2] Odpowiednik majora wojsk lądowych.
[3] Odpowiednik pułkownika wojsk lądowych.
[4] W nawiasach kwadratowych umieściłem imiona niektórych osób występujących w tym artykule.
[5] Prawdopodobnie może autorowi chodziło o gen. Reinharda Gehlena, ale nie mam co do tego pewności.
[6] SS-Gruppenführer i gen.-por. policji Heinrich Müller był szefem Gestapo (Urząd IV w RSHA) i zbrodniarzem wojennym.
[7] Po II Wojnie Światowej Hudal, jako wysoki urzędnik Watykanu, pomagał niemieckim zbrodniarzom nazistowskim w ucieczkach do Ameryki Południowej w ramach operacji „Szczurzy Korytarz” (tzw. ratlines), chroniąc ich w ten sposób przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym. W swoich pamiętnikach pisał: po roku 1945 cała moja działalność dobroczynna była nastawiona na pomoc dla byłych członków partii narodowo-socjalistycznej i faszystowskiej, zwłaszcza dla tak zwanych zbrodniarzy wojennych [...] podlegających prześladowaniom, którzy według Hudala często byli całkowicie niewinni. [...] dzięki fałszywym dokumentom wielu z nich uratowałem. Mogli się wymknąć prześladowcom i uciec do szczęśliwszych krajów. (Wikipedia)
[8] Starszy sierżant w wojskach lądowych.
[9] W grudniu 1972 roku, podczas prac budowlanych w centrum Berlina przy Invalidenstraße (w pobliżu Lehrter Bahnhof) odnaleziono szkielety dwóch mężczyzn. Na podstawie stanu uzębienia i innych cech anatomicznych zostały one formalnie zidentyfikowane przez niemiecki sąd jako szczątki Bormanna i Stumpfeggera. W czaszkach obu szkieletów znaleziono drobiny szkła po kapsułkach cyjanku, co oznaczałoby, iż obaj popełnili samobójstwo przez zażycie tej trucizny. Badania DNA wykonane w 1998 roku potwierdziły trafność orzeczenia sądu. Rodzina Bormanna nie pozwoliła na pochówek, nie chcąc, aby jego grób stał się obiektem pielgrzymek neonazistów. Kości poddano więc kremacji, a ich prochy zostały rozrzucone przez pierworodnego syna Bormanna na wodach Bałtyku. (Wikipedia)