...a Oni są wśród nas
nierozpoznani w tłumie...
Irina Szlonskaja
Pierwszym przypadkiem porwania
człowieka na pokład UFO jest CE4 lub CE-III-G, które miało miejsce w
Newbiggin-by-the-Sea (N 55°10’59” – W 001°30’54”) w hrabstwie Northumberland w
Anglii, w dniu 18.XI.1942 roku. Pewien mężczyzna oświadczył, że został porwany
przez Kosmitów, dokonano na nim oględzin lekarskich, po czym wypuszczono na
wolność.
Istnieje rodzaj paranoi, w
którym człowiekowi się wydaje, że otaczający go ludzie są w rzeczy samej
stworzone przez kogoś sobowtóry. A jeżeli założyć, że tak rzeczywiście bywa i
zamiast naszych bliskich wraz z nami mogą bytować Istoty z Innych Światów?
Potwór
na siedzeniu kierowcy
To wydarzenie miało miejsce w
Izraelu w latach 90. Pewien taksówkarz wraz ze swoim bratem jechał do
znajomych. W czasie podróży on na krótko wysiadł z samochodu, a kiedy wrócił do
auta to stwierdził, że brat siedzi na swoim miejscu, ale ma na sobie jakąś
dziwną, błyszczącą odzież. Ale to jeszcze nie wszystko! Za kierownicą siedziało
jakieś przerażające stworzenie z czarnymi włosami i fioletowym nosem (jakiś
alkoholik???).
Potem najwidoczniej szofer
wpadł w trans. Ocknął się, kiedy usłyszał głos brata, który pytał, czemu on nie
siada na swe miejsce. Brat znajdował się w kokpicie samochodu i miał swój
zwyczajny wygląd, zaś przerażający stwór zniknął… Jak się potem okazało, brat
taksiarza niczego dziwnego w ogóle nie zauważył.
Dziewczynka
ze szczeliny
Kilka lat temu, Runet[1]
obiegła historia pewnej kobiety – nazwiemy ją Natalią. A oto w to, co ona opowiedziała, uwierzyć było trudno:
W dzieciństwie Natalia
i jej brat często wypoczywali we wsi u swej babci. Wraz z innymi dziećmi często
spędzali czas w lesie. Jedną z miejscowych atrakcji był ogromny granitowy głaz,
do połowy zagłębiony w ziemi i kształtem przypominający jajo. W nim była
niewielkie pęknięcie, którą dzieciaki nazwały „jęczącą szczeliną”. Rzecz w tym,
że jak podeszło się do niej blisko i coś krzyknąć, to odzywało się echo.
Najwidoczniej w środku znajdowała się pustka. No i tylko głos był dziwnie
zniekształcony, co przypominało jęk…
Była tam jeszcze jedna
osobliwość. Wszystko, co się wrzuciło do tej szczeliny wracało po upływie
sekundy. Prawdą jest, że dzieci wrzucały tam tylko drobne przedmioty – zebrane
w okolicy kamyki, szyszki… Próbowały dmuchać w szczelinę – oddech także
wydmuchiwał się na zewnątrz – tylko wydawał z siebie jakiś nieprzyjemny zapach.
Dzieci aktywnie
eksperymentowały ze szczeliną. Natasza wrzuciła tam szklaną kulkę – ona
wytoczyła się z powrotem, ale tego samego wieczora się rozbiła. Innym razem
wrzucili tam gotowane jajko – po pięciu sekundach wytoczyło się z powrotem, ale
jak się rychło wyjaśniło, było już zgniłe…
Poza tym okazało się,
że szczelina z biegiem czasu robi się coraz szersza. Jeden z chłopców wpuścił
do środka małego kociaka. Kotek długo szuścił we wnętrzu, ale po kilku minutach
wyszedł wreszcie na zewnątrz. Po tym wszystkim kotek stał się tak agresywnym,
że po kilku dniach przyszło go utopić, bo pazurami rozorał twarz małemu dziecku.
Nieszczęście wydarzyło
się pod koniec sierpnia, kiedy Natasza i jej zabierali się już jechać do domu.
Na zakończenie postanowili się przespacerować do kamienia. Rozbawiony chłopiec
wsunął do szczeliny swoją nogę. I noga zakleszczyła się w szczelinie… Zrazu
dzieci nie mogły jej wyciągnąć. Natasza nawet chciała biec po pomoc, ale naraz
nieoczekiwanie lekko wysunęła się ze szczeliny. Ale chłopiec nie mógł chodzić, bo
go bolała. Wozili go po lekarzach, ale ci niczego nie znaleźli. Tym niemniej do
dziś dnia brat Nataszy zaczął chromać i nie mógł obejść się bez kuli…
Natalia wyrosła,
wyszła za mąż i urodziła córeczkę. I pewnego dnia umarła jej babcia, która
zapisała wnuczce swój wiejski, drewniany dom. Następnego lata oni wszyscy, całą
rodziną pojechali na wieś. Jej córka Nika
już podrosła, szybko się zakumplowała z miejscowymi dzieciakami i spędzała z
nimi wolny czas. Pewnego razu spóźniła się na kolację. Okazało się, że dzieci
poszły do kamienia, a Nika wlazła do szczeliny, która w tym czasie stała się
tak szeroka, że mógł się do niej dostać człowiek. Dziewczynka spędziła tam
prawie godzinę, po czym – jak tego nigdy nie bywało – wyszła z powrotem.
Po tym wydarzeniu Natasza
zaczęła zauważać, że jest z nią coś nie tak. Pewnego razu Nika wbiła psu w oko
zapaloną zapałkę. Innym razem oblała go wrzątkiem. Rodzice musieli uśpić
zwierzaka…
Ponadto Natasza
zaczęła czuć na sobie wzrok córki. W dzień Nika patrzyła na jej plecy, zaś nocą
widziała jak córka wchodzi do ich sypialni i staje przy łóżku rodziców. Natasza
zawsze udawała, że śpi i bała się poruszyć.
Potem Nika zaczęła
opowiadać ojcu o niej jakieś dziwne rzeczy, wskutek czego zaczął on powątpiewać
w zdrowe zmysły żony. Następnego lata znów pojechali do wsi, przy czym dzięki
inicjatywie Niki, i tam ona powiedziała, że „chce pokazać coś ważnego tacie” i
poszli do kamienia… Oczywiście po powrocie mąż okazał się być już innym
człowiekiem.
Natalia czuła, że
córka i mąż oddalają się od niej, oni stali się kimś groźnym i strasznym,
sposobnym do skrzywdzenia jej. Wreszcie Natasza postanowiła opuścić rodzinę i
żyć sama poza nią. Była przekonana, że wszyscy, którzy weszli w szczelinę
zmieniają się tak przedmioty nieożywione jak i żywe istoty, albo je podmieniają
na coś innego. I jej Natalii prawdziwi mąż i córka zginęli w tej dziurze, a
powróciły straszne sobowtóry…
Reptiloidy
pod przykrywką ludzi
Nie tak dawno, na stronie
internetowej amerykańskiego MUFON-u opublikowano opowiadanie mieszkańca
amerykańskiej miejscowości Virginia Beach, VA, (N 36°50’04” - W 076°05’06”),
autor pragnął zachować anonimowość.
Wedle słów tego mężczyzny, jego
ojciec pracował dla rządu i miał dostęp do pewnych tajemnic państwowych:
- W 1991 roku,
spotkałem dwóch dziwnych ludzi, którzy na pewno byli agentami CIA lub innej
tajnej służby specjalnej. Byli to mężczyźni. Oni porwali mojego ojca, a kiedy
go znów ujrzałem, to on wyglądał jak mój ojciec, ale potem się dowiedziałem, że
w rzeczywistości był jaszczurem-reptiloidem.
Potem jak zabrali ojca,
chłopczyka zawieźli w jakieś miejsce, w którym znajdowała się grupa ludzi
ubranych jak żołnierze z oddziałów wojsk specjalnego przeznaczenia. Był z nimi
człowiek podobny do jego ojca. Chłopcu kazali podpisać jakieś dokumenty.
Zapewne jego też poddano hipnozie.
W domu wymacał pod
skórą jakąś wypukłość, która miała szczególny kształt ni to trójkąta ni to
rombu. Na nodze pojawiły się jakieś szramy niewiadomego pochodzenia.
Najprawdopodobniej jemu wszczepiono implant. Nie opowiadał o tym nikomu, bo się
bał…
Kiedy ojciec wrócił,
syn zachował się nieładnie i podejrzał, jak z ojcowych ust wysuwa się długi,
cienki, rozdwojony jak u węża język. U człowieka czegoś takiego być nie mogło.
Wedle słów narratora, sobowtór
ojca wcale nie ukrywał tego, że nie jest człowiekiem. Do syna odnosił się grubo
i z pogardą, ale opowiedział mu wiele rzeczy. Tak więc opowiedział mu, że może
gołymi rękami wyleczyć każdą chorobę, i że ludzie wydają się być jemu i jego
współbraciom czymś niższym, w rodzaju owiec…
Ojciec-reptiloid miał swego
pomocnika. Wyglądał on jak człowiek, ale bardzo małego wzrostu jak karzełek.
Autor uważa, że to był także zamaskowany, przebrany za człowieka Pozaziemianin,
tylko z jakiegoś innego gatunku.
Pewnego razy chłopiec usłyszał,
jak ojciec-reptiloid i karzeł-kosmita rozmawiają ze sobą. Początkowo rozmawiali
po angielsku, ale potem przeszli na jakiś dziwny język, podobny do języków
Wschodu.
- Wydaje się, że jeżeli
stworzenia te pracują w ramach obowiązującego prawa, to nikt nie może ich
powstrzymać – mężczyzna jest o tym przekonany – Oni coś zrobili z wieloma
mózgami, a także prowadzili na mnie jakieś eksperymenty.
Hipoteza głosząca, że wśród nas
znajdują się zamaskowani na normalnych ludzi jacyś Kosmici-Reptiloidzi wcale
nie jest nowa. Nie tak dawno 52-letnia mieszkanka Holandii opowiedziała o tym,
że od dziecka widywała ona smoki. Potem ona doszła do tego, że widzi je tylko
wtedy, gdy spotyka się z niektórymi ludźmi. Wydaje się jej, że rysy ich twarzy
zmieniają się w rysy twarzy Reptiloidów...
Klony
w metro
Oczywiście można takie historie
nazwać bredniami, ale co zrobić z gołymi faktami? Tak zatem, popularny portal
Reddit opublikował zrobione w londyńskim metro zdjęcie, na którym widać trzech
śpiących mężczyzn. Ich twarze były jednakowe jak u bliźniąt, ale nie tak jak
rodzeni bracia siedzą oni osobno.
Komentatorzy postu zakładali,
że zdarzył się „poślizg w matriksie”, bowiem my bytujemy w jakiejś wirtualnej
Rzeczywistości, w której jedne osoby stają się drugimi albo się klonują. A może
to jednak Przybysze z Kosmosu? Tak czy inaczej jest problem do przemyślenia…
Źródło – „Tajny XX wieka” nr
34/2018, ss. 30-31
Przekład z rosyjskiego -
©R.K.F. Leśniakiewicz