Powered By Blogger

sobota, 17 listopada 2018

‘Oumuamua może być pozaziemską skrzynką pocztową – mówi ekspert




Sprawa pierwszego ciała niebieskiego spoza Układu Słonecznego nadal wzbudza ogromne emocje i wciąż nie milką dyskusje na jego temat. U nas niemal się o tym nie mówi i nie pisze, co mnie nie dziwi. Polskie społeczeństwo jeszcze nie dorosło do takiej tematyki. A oto materiał z iDNES.tv.cz z dnia 14.XI.2018 roku:


- Mój pogląd jest taki, że chodzi tu o ciało niebieskie naturalnego pochodzenia, ale życzyłbym sobie, żeby tak nie było – powiedział na temat pierwszego „gościa” z innej gwiazdy astronom Petr Scheirich z Instytutu Astronomii Czeskiej Akademii Nauk.

Obiekt nazwany 1I/2017 U1 ‘Oumuamua udało się zaobserwować w październiku ubiegłego roku. Już przy pierwszych pomiarach okazało się, że z taką prędkością i z takiego kierunku nie może się on utrzymać na wokółsłonecznej orbicie, a zatem pochodzi on z innego układu gwiezdnego.

‘Oumuamua w swym ruchu przez nasz Układ Słoneczny zachowywał się całkiem niezwykle. Obiekt po przeleceniu punktu przysłonecznego poruszał się wolniej, niż powinien się poruszać. Różnica pomiędzy wynikami obserwacji a obliczeń był bardzo mały, ale dokładnie zaobserwowana.

Wedle niektórych jest to całkowicie nietypowa kometa. Ale ze względu na to, że mamy o tym ciele niebieskim niewiele informacji (poruszało się ono tak szybko, że znikło teleskopom po kilku tygodniach) być może istnieją inne wyjaśnienia. Np. takie, że chodzi o pozaziemską sondę badawczą z żaglem słonecznym. Na pierwszy rzut oka jest to głupi pomysł, ale niepodważalny:
- Na podstawie tego, co dziś wiemy nie potrafimy tego definitywnie rozstrzygnąć i w przyszłości się to nie zmieni – podsumował sytuację Petr Scheirich.


Co możemy powiedzieć?


- Bez wątpienia obiekt ten nie pochodzi z naszego systemu słonecznego – mówi Petr Scheirich – ale z jak dalekiego, tego nie możemy powiedzieć. Kształt cygara, który przeszedł przez media, jest tylko jedną z możliwych interpretacji i wcale on nie musi mieć takiego kształtu - mówi czeski astronom. Kształt cygara był pierwszą interpretacją obserwacji o zmianach w jasności obiektu. Jednak dalsze monitorowanie pokazało, że zdecydowanie nie jest to jedyny.

- Wiemy także, że widmo jego powierzchni jest takie, jak widmo niektórych ciał niebieskich Układu Słonecznego – opisywał dalej Scheirich stan naszej wiedzy i precyzuje. – W zasadzie jest ono podobne do spektrum asfaltu.

‘Oumuamua jest zatem pokryty cienką warstwą materiału, który w wyniku bombardowania wiatrem słonecznym uzyskał czarną barwę – dokładnie tak, jak niektóre małe obiekty w Układzie Słonecznym. Niestety z tego nie możemy zakładać, że nasz „gość” ma taki skład chemiczny. Kiedy podobny obiekt z Układu Słonecznego zbliża się do Słońca, to uwalnia się z niego widzialny pył i gaz. ‘Oumuamua na wszystkich zdjęciach wygląda jak jedno wyraźnie punktowe ciało – a zatem będzie ono miało trochę inny skład niż znane nam komety.
- W rzeczywistości nie znamy nawet dokładnych rozmiarów obiektu – możemy je jedynie wyliczyć na podstawie ilości wysyłanego przezeń światła odbitego. Jeżeli jest on naturalnego pochodzenia i ma tak ciemną powierzchnię jak obiekty z peryferii Układu Słonecznego, to mógłby on mieć rozmiary rzędu kilku setek metrów – powiedział Petr Schreirich.  – Jeżeli by szło o coś lżejszego, np. obiekt sztuczny, to jego rozmiary mogłyby wynosić kilkadziesiąt metrów.

Niestety nie wiemy też, skąd do nas ten obiekt przyleciał. Potrafimy wskazać część nieba, ale znajduje się w niej kilkadziesiąt gwiazd, z których obiekt ten mógłby pochodzić. Zakłada się, że obiekt ten został „wyrzucony” z otoczenia gwiazdy w czasie, w którym formowały się wokół niej planety.
- Coś podobnego przebiegało także w Układzie Słonecznym. Wielkie planety jak Jowisz „wykopały” mniejsze obiekty z naszego Układu precz – wyjaśnia Petr Scheirich.


Czego tu chcieli?


Zaobserwowana prędkość z jaką ‘Oumuamua leciał w naszym kierunku pozwala sądzić, że trwało to miliony lat. To, owszem, wcale wedle Scheiricha nie oznacza, że nie jest to sonda międzygwiezdna.  
- Zaawansowana cywilizacja już przed milionami lat mogła wiedzieć, że w Układzie Słonecznym znajduje się planeta nadająca się do życia – mówi czeski astronom. Ludzkość ma taką możliwość tylko w ograniczonej mierze, ale przecież my także wciąż będziemy udoskonalać metody detekcji takich planet.

Z drugiej strony, na takie badania jest to ciało zbyt powolne. Gdyby to była sonda, to byłoby wskazane nadać jej większą prędkość.
- Jest to jeden dowód na to, że – jak sądzimy – jest to naturalne ciało niebieskie – mówi Petr Schreirich.

Prędkość ‘Oumuamuy całkowicie odpowiada hipotezie o „wyrzuceniu” z jakiegoś układu planetarnego w czasie jego powstawania, a to dlatego, że w takich przypadkach obiekty uzyskują jedynie małą prędkość, jednakże ta „mała prędkość” jest stale o wiele wyższa od tej, którą miały nasze sondy Voyager 1 i 2, kiedy opuszczały Układ Słoneczny.

Niestety, jest to tylko prawda w kategoriach ogólnych. Niestety, obiekt ten odkryliśmy, kiedy znajdował się blisko Słońca, gdy dzięki „spadaniu” na Słońce uzyskał znaczną prędkość.
- Przeleciał on obok Ziemi ze znaczną prędkością, którą straci odlatując od Słońca, ale i tak nie mamy żadnego sposobu, by go dogonić – powiedział Petr Schreirich.
      
     
I jeszcze doniesienia z polskich mediów:


Jak informuje „The Independent”, naukowcy z NASA przedstawili nowe informacje dotyczące tajemniczego obiektu Oumuamua. Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda twierdzili wcześniej, że może być to statek badawczy wysłany przez obcą cywilizację.

Naukowcy z NASA w listopadzie 2017 roku skierowali Kosmiczny Teleskop Spitzera, który dokonuje obserwacji w podczerwieni na obiekt Oumuamua. Już wtedy uznano go za pierwszy znany obiekt przybywający do Układu Słonecznego z przestrzeni międzygwiezdnej. 

Jak informuje „The Independent”, okazało się że Oumuamua emitował za mało promieniowania podczerwonego, aby Teleskop Spitzera mógł go wykryć. Dzięki temu badacze z NASA mogli określić jego maksymalne wymiary i ustalili, że w zależności od przyjętych założeń, co do składu chemicznego, Oumuamua ma średnicę nie większą niż 440, 140 bądź 100 metrów.

Rozmiary te są zgodne z wynikami badań, które opublikowano na początku bieżącego roku. Sugerują one, że za niewielkie zmiany w prędkości oraz kierunku Oumuamy odpowiada emisja gazów, która nastąpiła pod wpływem promieniowania słonecznego. Wydalony gaz zachowywał się jak ster, który popycha obiekt. Żeby hipoteza ta była prawdziwa, obiekt musiałby być stosunkowo mniejszy niż typowe komety układu słonecznego. 

Obserwacje, które wcześniej przeprowadzono za pomocą wielu naziemnych teleskopów, w tym Teleskop Kosmiczny Hubble`a bazowały na świetle odbitym od powierzchni Oumuamuy. Różnice w jasności obiektu sugerują badaczom, że Oumuamua jest bardzo wydłużony i najprawdopodobniej, w najdłuższym wymiarze, ma około 800 metrów.

Dzięki określonemu limitowi wielkości obiektu naukowcy obliczyli, że Oumuamua odbija około dziesięć razy więcej światła niż typowa kometa w Układzie Słonecznym. Może być to efekt emisji gazów oraz zmian na powierzchni obiektu, jakie zaszły gdy zbliżał się on do Słońca po podróży w przestrzeni międzygwiezdnej. 

- Oumuamua od samego początku był pełen niespodzianek, więc chcieliśmy zobaczyć, co może pokazać Spitzer - powiedział David Trilling, autor nowego badania i profesor astronomii na Uniwersytecie Północnej Arizony. - Fakt, że Oumuamua był zbyt mały, by Spitzer mógł go wykryć, jest w rzeczywistości bardzo wartościowym wynikiem badań - podkreślił. 

Na początku listopada pisaliśmy o tym, że naukowcy z Harvard Smithsonian Center for Astrophysics, w artykule opublikowanym w prestiżowym magazynie „Astrophysical Journal Letters” stwierdzili, że Oumuamua może być „w pełni sprawną sondą wysłaną w kierunku ziemi przez obcą cywilizację.  


Źródła:

Przekład z czeskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz