Powered By Blogger

piątek, 19 sierpnia 2022

Atlantyda i Agharta (0)

 


Jest to pierwszy z moich tekstów na temat Agharty, który został opublikowany na łamach nieistniejącego już czasopisma „Sfinks” nr 4/1990, a który został później rozwinięty do 23 artykułów zamieszczonych na blogu „Wszechocean”, stąd to „0” w numeracji. A oto ten tekst:

 

Agharta - siódmy mit światowy?

 

Jak powszechnie wiadomo, każda zamieszkująca naszą planetę grupa etniczna ma swoją własną mitologię. Jednakże istnieją mity, które funkcjonują w obrębie całej światowej populacji są znane powszechnie na całej kuli ziemskiej. Twórca wspaniałej pracy o Atlantydzie – prof. L. Zajdler sklasyfikował je następująco:

1.      Legendy o niezwykłych zjawiskach atmosferycznych/kosmicznych.

2.     Legendy o kataklizmach tektonicznych (trzęsienia ziemi, erupcje wulkaniczne, itp.)

3.      Legendy o anomaliach pogodowych (śniegi, mrozy, susze na terenach, gdzie ich nie było)

4.     Legendy o przybyszach zza morza (Kappa, Oannes, Quetzalcoatl, i in.)

5.      Legendy o potopie powszechnym

6.     Legendy o zaginionych kontynentach i lądach (Atlantyda, Mu, Lanka, Pacyfidia, Kaskara, itd.)

Do tego zbioru sześciu światowych mitów należałoby dorzucić jeszcze jeden – mit Agharty – i na nim skoncentrować nasze zainteresowania.

 

Czym jest Agharta?

 

Generalnie Agharta (różnie zwana przez autorów, którzy o niej pisali: Agarta, Aharta, Shangri-La, Szanszun Bu, Śamballah, Szamballa) jest czymś w rodzaju podziemnej krainy powszechnej wiecznej szczęśliwości, zamieszkałą przez mędrców (Ossendowski, Bławatska) przedstawicieli najstarszej rasy ludzkiej lun przedludzkiej (Szaposznikowa, Lokesh Chandra, Rimpoche Tensing, Roerichowie), najdoskonalsze stadia ludzkich umysłów (Eliade) Kosmitów (Parnow, Souček), zaś na drugim biegunie ludzkiej wyobraźni w Agharcie zamieszkują: zwierzęta z dawnej przeszłości Ziemi (Borroughs, Verne, Obruczew) potwory i ludzie powołane do życia przez Szatana (Montyhert, Lovecraft i Howard).

Wydaje się, że wszyscy wymienieni przeze mnie Autorzy swego czasu otarli się o jedną z największych tajemnic naszej cywilizacji, ukrytej pod naszymi stopami i niedostępnej dla naszych oczu w najgłębszych trzewiach naszej Matki-Ziemi…

Z wymienionych powyżej relacji – bo nawet powieść fantastyczną musimy w tym przypadku traktować jako relację – dwie zasługują na bliższą uwagę, a mianowicie pierwsza z nich napisana przez polskiego literata i podróżnika Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego i zawarta w jego książce „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów” oraz druga – dr Ludmiły Szaposznikowej – leningradzkiej[1] orientalistki w artykule pt. „Szamballa dawna i zagadkowa” opublikowanym z tygodniku „Za rubieżom” nr 26/1987.

Dlaczego wybrałem akurat te dwie relacje? Ponieważ precyzują one dość dokładnie położenie Szamballi-Agharty i w czasie i w przestrzeni w przeciwieństwie do innych – i tak np. wejścia do innego świata sytuowano różnie: Verne i Souček na Islandii, Parnow w Tybecie, Montyhert nad Bajkałem, Lovecraft, Borroughs i Howard – gdziekolwiek, Obruczew za kołem podbiegunowym północnym, zaś Poë na Biegunie Południowym.  Wszystkich przelicytował Mircea Eliade twierdząc, że Szamballa-Agharta leży daleko poza ludzkim wyobrażeniem o przestrzeni, czasie i materii. Relacje Ossensowskiego i Szaposznikowej konkretyzują lokalizację Szamballi-Agharty w Himalajach.

F.A. Ossendowski natrafił na tą legendę o Agharcie w trakcie swej ucieczki przed bolszewikami z Syberii do Japonii i USA via Mongolia, Chiny, Tybet, Mandżuria. Po raz pierwszy zetknął się z nią w Mongolii, gdzie wspomniał o niej dowódca Azjatyckiej Dywizji Konnej – szalony baron – generał Roman Fryderyk Ungern von Sternberg – słynny raubritter i zabijaka, posiadacz ogromnego skarbu (który najprawdopodobniej wpadł w ręce Japończyków w czasie I Bitwy pod Chałchyn-goł[2] – co jest atoli tematem na osobną opowieść). Ostatecznego wtajemniczenia Ossendowski dostąpił w Lhassie na dworze Dalajlamy XIII, gdzie opowiedział mu ją lama-gelong, przyboczny księcia Czułtun Belje, który bawił tam właśnie z „przymusową wizytą” wypędzony przez czerwonych z Urgi.[3]

Według lamy-gelonga, Agharta powstała 60.000 lat temu. Rozciąga się ona pod terytoriami Chin, Mongolii, Tybetu, Indii i Afganistanu – a także pod obiema Amerykami. Wejścia do niej znajdują się na pograniczu afgańsko-rosyjsko-indyjsko-pakistańskim oraz w okolicach jeziora Nogan-kul[4] w górskim paśmie Arszanów. Znajduje się tam szczelina w ziemi, z której wydobywają się opary siarkowe oraz tablica z napisem „runicznym” brzmiącym: WEJŚCIE DO PODZIEMNEGO PAŃSTWA AGHARTY.

Agharta stanowi ogromne państwo rządzone przez Brahytmę – Władcę Świata i dwóch jego doradców – Mahytmę i Mahyngę. Ten triumwirat jest w zasadzie wszechmocny, ale wypełnia jedynie wolę Boga, z którym Brahytma (i nikt inny) kontaktuje się osobiście w sposób, który jako żywo przypomina seanse łączności radiowej czy TV… Brahytma ma również do dyspozycji swych wysłanników - goro, którzy …mkną w swych zadziwiających wozach otoczeni świetlistymi, zachwycającymi promieniami (…) nie mają przed nimi tajemnic ani ziemia, ani niebo, woda czy powietrze… Goro są jedynie obserwatorami tego, co się dzieje na Ziemi i innych planetach (sic!). wykonują oni polecenia kolegium mędrców skupionych wokół Władcy Świata – to właśnie z nimi kontaktują się dwustronnie przy pomocy świetlistych nici i niewidzialnych promieni. Ich swobody poruszania się nie ograniczają kamienne stropy pieczar. I żeby było jeszcze ciekawiej – wszyscy ludzie na Ziemi są obserwowani i niewidzialnie kierowani przez Brahytmę, który kieruje ich losami tak, by były zgodne z wola Najwyższego… Ciekawe – nieprawdaż?

Mędrcy z Agharty kontaktują się czasami z mędrcami w Chinach przy pomocy żółwi, na pancerzach których ryją oni tajemne znaki. (Aluzja do wyrocznych skorup, o których wspomina święta księga, wyrocznia „Księga Przemian - I-Cing”?) Poza tym pozostawiają na szczytach gór szmaragdowe tablice z zapisem ich mądrości, która jest dostępna tylko dla pundytów. Powiadają, że Budda odnalazł jedną i odczytał dopiero w późnej starości.

Swoją drogą, czy sławetna „Tabula Smaragdina”, którą przypisuje się Hermesowi Trismegistosowi, a która przez kilka stuleci była natchnieniem dla alchemików, Masonów, Różokrzyżowców – nie jest swego rodzaju „reprintem” jednej z szmaragdowych tablic z Agharty?

W podziemiach Agharty przebywali także ludzie z powierzchni, i to nie byle kto, bo sułtan Baber (vel Babur - założyciel państwa Wielkich Mogołów), Paspa (założyciel sekty paspitów) i sam książę Siddartha Guatama Sakkya Muni zwany Buddą… Nie jest wykluczone, że przebywał tam Jezus z Nazaretu zwany Chrystusem

Ale nie wszystkim było dobrze w Szamballi – ludzie uciekali z tej krainy dobrobytu i powszechnej szczęśliwości. Byli to Cyganie, którzy wynieśli stamtąd umiejętność przewidywania przyszłości…

Tyle Ossendowski, w ogromnym skrócie - rzecz jasna. Osobiście jestem zdania, że zapoznano go z północną wersją tego mitu, która funkcjonuje w Mongolii i pn. Chinach.

Dr Szaposznikowa zaś podaje nam południową – indyjską jego wersję. Powstała ona przy pomocy dokumentacji ojca i syna Roerichów oraz przy współudziale indyjskiego uczonego dr. Lokesha Chandry i bońskiego duchownego Rimpoche[5] Tensinga z klasztoru religii Bön w Shanuren. Religia Bön jest jedną z najstarszych religii w Azji, która obecnie została zdominowana przez młodszy buddyzm. Pokaźny wkład do tej pracy wniosły notatki uczonego sir Aurella Steina.


Według nich, Szamballi należy szukać w Himalajach – a właściwie pomiędzy Himalajami a Transhimalajami, u źródeł Brahmaputry. Aby tam dotrzeć, należy pierwej dostać się do świętej góry Kajłas – 6667 m n.p.m. i świętego jeziora Namche, gdzie wystrzela do góry stroma i niedostępna iglica Nam-co-to-rhin – co znaczy Serce Jeziora. Góra Nam-co-to-rhin jest podziurawiona wieloma pieczarami i jaskiniami, w których mieszkają i medytują najwięksi i najświętsi mędrcy Bön i innych religii. Wokół jeziora unoszą się w dzień siarkowe opary, a w nocy po skałach pełgają ponuro niebieskawe płomyki – dlatego też okolica jest poświęcona bogu ognia – groźnemu Me i zwie się Me-lha… Miejsce to jest święte i profanom wstęp tu jest surowo wzbroniony. Natomiast po przebyciu śnieżnej przełęczy Kajłasu lub tajnego podziemnego tunelu, można dojść do tajemniczej krainy Szanszun-bo albo Oł-mo-łun-rin czyli świętej Szamballi.  I to właśnie tutaj, w Szamballi znajduje się – poza pięknymi ogrodami, stawami, budowlami, itd. itp.  – także kilkanaście rżniętych w krysztale kolumn, na których wyryto starożytnym pismem „szanszun” (u Ossendowskiego „vaten”) dzieje świata, historie powstania Kosmosu, Ziemi i samej Szamballi. Poza nimi stoi tam także gigantyczna Wieża. Jest ona najstarszą budowlą na naszej planecie – jej wiek liczy się w milionach lat! Do tej Wieży mogą wchodzić jedynie ci, którzy na drodze medytacji osiągnęli najwyższy możliwy stopień duchowej doskonałości, bowiem Wieża jest zarazem największą i najświętszą biblioteką świata…

Tak kończy się relacja Rimpoche Senge Tenzinga Dżongdona przekazana nam przez dr Szaposznikową.

Punkty wspólne obu relacji:

·        Pierwszym z nich jest usytuowanie dojścia do niezwykłej krainy. W obu relacjach mówi się o unoszących się w powietrzu oparach siarczanych. Świadczy to o powulkanicznym pochodzeniu tej okolicy.

·        W niedostępnych jaskiniach, a zatem pod powierzchnią ziemi przebywają mędrcy – czyli w pojmowaniu ludzi Wschodu asceci potrafiący takie rzeczy, przy których popisy fakirów i wszelkiej maści „cudotwórców” są śmieszne i bez znaczenia. Ci ludzie nie techniką, ale siłą swego ducha podporządkowują sobie materię… Ich mentalne możliwości nie są krępowane okowami czasu, przestrzeni i materii. Czyż nie są oni potencjalnymi – jak i realnymi – władcami świata?

 

Wiek Szamballi:

Obie relacje podkreślają jej wiek – od 60.000 do kilku milionów lat. Ogromne przepaści czasu – oczywiście dla nas, ludzi z XX i XXI wieku. Tak czy owak wygląda na to, że nie byliśmy tutaj pierwsi, bo jakieś ślady bosych i obutych stóp w piaskowcach Mezozoiku i Kenozoiku (wczesnego) przecież znaleziono, a do tego jeszcze rysunki naskalne w Tassili, Altamirze, Pampie Colorada, itd. Wydawałoby się, że są to klocki z tej samej łamigłówki – tyle, że brakuje ogólnego planu tego puzzla. Czy ten klucz znajduje się w Szamballi-Agharcie?

 

Pewne fragmenty relacji Ossendowskiego mówiące o goro i ich działalności, dziwnie mi pasują do zjawisk typu UAP (UFO), MiB, LGM, USO, UAO, UOO, itd. fenomenów. I tak à propos – czy nie wiele prościej byłoby założyć, że UFO pochodzą nie  spoza  Ziemi, ale z jej  wnętrza? Czepiliśmy się jak pijany płotu paradygmatu o kosmicznym pochodzeniu ufozjawiska - i ani rusz dalej… - a może by teraz na odwrót, nie w górę ale w dół panowie ufolodzy – co? Oczywiście może ktoś zapytać – a dlaczego ONI nie powrócili na powierzchnię Ziemi? Być może dlatego, że ICH struktura biologiczna zmieniła się do tego stopnia, że odwrócenie tej przemiany jest jeszcze niemożliwe… - co nie wyklucza iż jest jeszcze nierealne! ICH zainteresowanie wszystkim, co żyje, w tym człowiekiem i jego psychiką jest fragmentem ICH programu  readaptacji  do naszych, „podsłonecznych” warunków. A Dalajlama powiedział Ossendowskiemu w swej przepowiedni, że ONI  wrócą  z powrotem na Ziemię. I kto wie czy nie miał racji. I kto wie, czy nie miał racji Nostradamus pisząc w swych przepowiedniach, że:

 

W roku 1999, w siódmym miesiącu

Zstąpi z nieba wielki król

Opanuje kraj terrorem

Lecz przed nim i po nim będzie rządził Mars

 

Być może miał na myśli Władcę Świata z Agharty… (No cóż, mamy rok 2022 i Władca Świata jakoś nie zstąpił, no chyba  że jego przybycie ma charakter hybrydowy…?) 

I jeszcze na zakończenie o literackich parantelach. R.E. Howard zaludnia Piekło istotami nie z tego świata – bo z Kosmosu. Podobnie jak jego mistrz H.P. Lovecraft, który wiąże planetarne podziemia z Piekłem, a to ostatnie z Kosmosem – a dokładnie z Plutonem (Yuggoth) i Transplutonem (Shaggai). W jednym ze swych opowiadań grozy opisuje trzy podziemne światy - czarny, czerwony i niebieski.

Trzy takie strefy opisała kilkadziesiąt lat później Betty Andreasson , która była uprowadzona przez Kosmitów! W jej relacji występują także trzy strefy: czarnych korytarzy, czerwona strefa z małpopodobnymi istotami i zielononiebieska – gdzie ujrzała wizję Feniksa.

W książkach J. Verne’a  i Obruczewa wnętrze Ziemi zamieszkują przedpotopowe zwierzęta i prymitywni ludzie. Natomiast L. Souček i J. Parnow umieścili tam Kosmitów, dla których Szamballa jest doskonałą bazą do wypraw na Ziemię… I także tutaj mówi się o dziwnych zwierzętach. Ossendowski pisze, że czasami z Agharty wychodzą na powierzchnię dziwne i ogromne węże, wielkie żółwie o 16 nogach i ogromne ptaki. Ich oczy świecą w ciemnościach dziwnym, czerwonym blaskiem… Ciekawe jest to, że coś takiego znane jest w światowej ufologii.

Szamballa-Agharta czeka na swojego odkrywcę dla nas – ludzi z XX i XXI stulecia. Pozwolę sobie skończyć trawestacją verne’owskiego prof. Lidenbrocka: …Czy znajdzie się ktoś tak śmiały, by dotrzeć aż do środka Ziemi…?

 

 Tyle tytułem wstępu. Dalszy ciąg tych rozważań znajdziesz Czytelniku na moim blogu „Ludzie Wszechoceanu” pod adresem: https://wszechocean.blogspot.com/2011/08/czy-zaginiona-cywilizacja-kwita.html i następne. Życzę przyjemnej lektury!



[1] Dzisiaj Sankt Petersburg.

[2] Rozegrana w maju 1939 roku.

[3] Ułan Bator.

[4] Zwane także Tierie-Chol (Tere-Chol) (ros. Тере-Холь; tuw. Тере-Хөл, Tere-Chöl) – jezioro słodkowodne w azjatyckiej części Rosji - N 50°37′32″ - E 097°23′40″, w południowo-wschodniej Tuwie. Jezioro leży w kotlinie tektonicznej na wysokości 1300 m n.p.m. i zajmuje powierzchnię ok. 39 km². Linia brzegowa jest nieregularna; brzegi są miejscami zabagnione. Na jeziorze znajduje się kilka wysp. Na jednej z nich zachowane są ruiny ujgurskiej twierdzy Por-Bażyn (tuw. Пор-Бажың, Por-Bażyng, dosł. "gliniany dom") zbudowanej w VIII w n.e. Kilka lat temu miejsce to odwiedził Władimir Putin.

[5] Nasz odpowiednik to przeor klasztoru.