Igor Nikitin
Oczywiście
większość ludzi słuchając wystąpień uczonych dotyczących Efektu Globalnego
Ocieplenia (EGO) i, niemal jednocześnie, nowej Epoki Lodowej doświadcza pewnego
rodzaju rozdwojenia rzeczywistości. I w rzeczy samej: jak może być jednocześnie
ocieplenie i ochłodzenie? Okazuje się, że jedno wynika z drugiego i są na to
historyczne dowody.
„Pojutrze”
W 1956 roku,
geofizycy Maurice Young i William Dunn postawili hipotezę,
zgodnie z którą zlodowacenie (Epoka Lodowa) następuje zawsze po okresie EGO.
Topnienie lodowych czap polarnych (w czasie EGO) doprowadza do właściwie
niemożliwej do przewidzenia zmiany klimatu
- w tym do skoków temperatury do niemożliwych wartości. Taki właśnie
skok temperatury pokazano właśnie w filmie „The Day After Tomorrow” z 2004
roku, kiedy to z powodu zatrzymania się Wielkiego Oceanicznego Konwejera
(przemieszczającego wody i masy powietrzne wokół planety) temperatura powietrza
w pewnych punktach Ziemi spadła do -100ºC, co spowodowało w tych miejscach
śmierć wszystkiego co żyje.
Spotkanie z Octaviusem i wnętrze kubryku według relacji załogantów z Geralda
To już nie film
Jednakże są to
tylko hipotezy i hollywoodzki film fabularny. A czy może się zdarzyć, że
temperatura spadnie tak szybko iż ludzie nie będą w stanie zrobić czegokolwiek
by się ratować? Jakby nie było, istnieje jedna historyczna relacja o podobnym
wydarzeniu. To jest historia statku Octavius.
W sierpniu 1775
roku, wielorybniczy statek Gerald płynął wzdłuż brzegów
Grenlandii. Naraz od pobliskiej góry lodowej odpadła ogromna kra lodowa z
wmarzniętym w nią drewnianym statkiem, na burcie którego można było odczytać
jego nazwę – Octavius.
Wszedłszy na pokład
statku-widma, wielorybnicy odkryli, że jest on literalnie wypełniony trupami.
Cała załoga – od kapitana do jungi[1] - była na miejscu, ale ci
ludzie – sadząc ze wszystkiego – zmarli od momentalnie następującego zimna.
Kilku marynarzy „spało” na kojach, kapitan siedział na swym fotelu, sternik
stał wczepiony w koło sterowe. Ale najbardziej zagadkową kompozycję stworzyło
ciało jednego z marynarzy: on klęczał na kolanach z krzesiwem w ręku, a przed
nim na pokładzie leżała garść strużyn. Sądząc z tego wszystkiego – chciał on
rozniecić ogień, ale już nie zdążył nawet skrzesać iskry…
Zamiast do Chin – na północ
Z przerażeniem
obejrzeli oni statek-widmo, udali się oni w dalszą drogę, nie zapominając
zabrać ze sobą dziennik okrętowy Octaviusa, a właściwie to, co z
niego zostało. Z zapisów stało się jasne, że 10.IX.1761 roku, Octavius
wyszedł z Liverpoolu i płynął do Chin. Dalsze zapisy się nie zachowały, ale z
ostatnich można było wywnioskować, że statek jakimś sposobem wpadł w lodową
pułapkę – obszar ostrego spadku temperatury. Na tym nieliczne zapisy z
dziennika okrętowego się urwały. A samego Octaviusa od momentu jego spotkania
z wielorybnikiem już nikt więcej nie widział…
Źródło – „Tajny i
zagadki”, bn/2019, s.3
Przekład z
rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz