Powered By Blogger

niedziela, 20 listopada 2022

Potwór z Blue Hole

 


O wężach morskich i innych potworach z wód Wszechoceanu wypisano morze atramentu. Relacje o spotkaniu tych stworzeń pojawiły się jeszcze przed czasami Homera, a zatem od dawien dawna. Niedawno wydawało się, że rozwiązanie tej zagadki jest już tuż tuż. Tajemnicę tą zaatakowało rodzeństwo Céline i Fabien Cousteau – wnuki słynnego komendanta Jacquesa Cousteau – którzy w poszukiwaniu tego węża morskiego udali się do Belize, a dokładniej do słynnej Blue Hole - Niebieskiej Dziury.

Blue Hole jest to przedziwna studnia o głębokości 122 m, położona u brzegów wyspy Lighthouse Reef na N 17°18’57” – W 087°32’05”, w odległości ok. 80 km od miasta stołecznego Belize City, na wschodniej stronie półwyspu Jukatan. Wedle uczonych jest to studnia krasowa – na jej ścianach widoczne są stalaktyty i stalagmity wapienne, co oznacza, że kiedyś znajdowały się one nad powierzchnią wody. To oczywiste, bowiem po skończeniu się epok lodowcowych poziom Wszechoceanu podniósł się co najmniej o 30 m i zalał te formacje naciekowe. Wikipedia pisze o niej tak:

Okolona turkusowym morzem i pierścieniem żywej rafy, ciemnogranatowa Great Blue Hole w rzeczywistości jest głęboką podwodną studnią o głębokości 124 metrów i szerokości 300 m. Zrąb studni zaczyna się na ok. 20 metrach.

Podczas epoki lodowcowej była to ogromna jaskinia, która znajdowała się powyżej poziomu morza i była częścią kompleksu podwodnych jaskiń. Gdy lód topniał, poziom morza podniósł się ponad 91 m. Prawdopodobnie w wyniku trzęsienia ziemi i pod wpływem ciśnienia wody pokrywa systemu jaskiniowego załamała się i tak utworzył się lej krasowy, który znamy do dziś.

Prawie pionowe ściany opadają na głębokość mniej więcej 35 metrów, gdzie studnia się rozszerza w ogromną salę z wielkimi stalaktytami, niektóre mają długość aż 15 m. Dno sali znajduje się na głębokości 124 m. Turyści nurkują zwykle do stropu sali – na głębokość około 35 m.

Podwodna widoczność przekracza 60 metrów. Przejrzyste wody wokół pierścienia rafy świetnie się nadają do nurkowania z rurką. Można się tam udać na całodniową wyprawę, które są organizowane z Belize City, z wyspy Ambergris Caye lub Long Caye.

W Great Blue Hole można spotkać ryby rafowe, barakudy oraz różne gatunki rekinów (jak np. żarłacz tępogłowy).[1]  

 


Wikipedia nie mówi nic o zamieszkujących tam innych stworzeniach niż barrakudy i rekiny, a trzeba nam wiedzieć, że w legendach miejskich miejscowych rybaków, entuzjastów nurkowania i innych ludzi związanych z morzem występuje jakieś ogromne stworzenie i długości kilkudziesięciu (!!!) metrów i przerażającym wyglądzie węża morskiego z opisów średniowiecznych kosmografów europejskich. Kolor jego skóry jest zielony i ma świecące czerwienią oczy. Jednakże jak dotąd nikomu nie udało się go złapać czy choćby sfilmować czy sfotografować. Sporządzono tylko jeden rysunek przez świadka, ale ów wąż morski bardzo przypomina znaną nam rybę, o czym niżej.

O istnieniu jakiegoś tajemniczego stworzenia w Blue Hole świadczą tajemnicze ryby nieznanego gatunku znalezione w jaskini oraz wyraźnie odciśnięte na spągu (dnie) głównej sali dziwne zapętlone ślady. Posądzano o to ryby zwane wstęgorami królewskimi (Regalecus glesne), których długość sięga do 8-17 m zaś masa ciała do 272 kg. Ryby te występują na głębokościach 20-1000 m, czasami zjawiają się na powierzchni. To właśnie jego widział i narysował później świadek spotkania z wężem morskim. Jeszcze à propos ryb, to w Blue Hole znaleziono dziwną rybę stanowiącą jakby hybrydę dwóch gatunków o wyraźnie ciemnej, niemal czarnej skórze i dużych oczach, co stanowi przesłankę, że ryba ta pochodziła ze strefy eufotycznej – czyli z głębokości poniżej 300 m, gdzie światło słoneczne już nie dobiega. Ale Blue Hole liczy sobie tylko 124 m głębokości, a zatem ryba ta nie mogła zamieszkiwać tej studni! Skąd ona się tam wzięła – oto pytanie i to jak na razie bez odpowiedzi. A ja stawiam pytanie dość adekwatne do znanych faktów: czy Blue Hole są wrotami do Świata Zaginionego?

 

Przekrój przez Blue Hole wg. badań J. Cousteau: 1 - żywe korale (typowi przedstawiciele); 2 - głębokość 50-60 stóp; 3 - termoklina 90 stóp, zmiana temperatury; 4 - średnica ok. 4000 stóp; 5 - laguna atolu 10-30 stóp głębokości; 6 - żyjąca rafa koralowa (ukazująca tunele, małe jaskinie, w których widziano śpiące rekiny); 7 - poziom morza 6700 lat temu; 8 - Halimeda (koralowe algi) i małe Serulidy (robaki); 9 - 120 stóp poziom morza 10.000 lat temu, początek kompleksu jaskiniowego ze stalaktytami i stalagmitami; 10 - 155 stóp, piaszczysta platforma, poziom morza 11.000 lat temu; 11 - 390 stóp, poziom morza 18.000 lat temu; 12 - oderwane stalaktyty i stalagmity (jeden z nich został wydobyty przez J. Cousteau przy pomocy batyskafu i podarowany rządowi Belize; 13 - 475 stóp maksymalna głębokość. 

Sądzę, że odpowiedź istnieje i to pozytywna. W tym celu musimy się cofnąć w czasie o 65 mln lat – do czasu zwanego przełomem czy granicą Kreda/Paleogen – K/Pg. Pewnego dnia, w Ziemię w okolicach półwyspu Jukatan wyrżnęła asteroida o średnicy 10 km, która spowodowała koniec świata dinozaurów. Pozostał po niej ogromny astroblem Chicxulub, astroblem Silver Pit i krater meteorytowy na Ukrainie, bowiem takie kamloty nie latają solo, ale całymi eskadrami…

Impakt asteroidy Chicxulub spowodował powstanie wokół astroblemu całego pierścienia studni krasowych zwanych cenotes. Astroblem Chicxulub znajduje się dokładnie po drugiej stronie Półwyspu Jukatańskiego, w odległości ok. 500 km od Blue Hole. Takich cenotes na Jukatanie jest mnóstwo i wszystkie mają jakiś związek z wydarzeniami z okresu K/Pg. Uderzenie takiego kamlota mogło spowodować – i na pewno spowodowało – mnóstwo pęknięć w pokładach i ławicach kredy z koralowców, do których dostała się woda z zamieszkującymi w niej stworzeniami. Siatka szczelin sięgnęła głęboko i szeroko w skorupę ziemską, co mogło utworzyć lokalną oazę życia w głębinach Ziemi – coś w rodzaju karaibskiej Szamballi albo Świata Zaginionego, gdzie uchowały się węże morskie, ryby pancerne i może nawet gigantyczne rekiny – Megalodony…  

Nie sądzę, by dostały się tam ichtiozaury i plezjozaury czy inne gady morskie, bo oddychają powietrzem atmosferycznym, ale ryby nie miałyby z tym problemu… A zatem to coś, co zabiło dinozaury, jednocześnie stworzyło enklawę życia w oceanicznym podziemiu. I to życie poszło swoją drogą, niezależnie od życia na powierzchni Ziemi i we Wszechoceanie.        



[1] Wikipedia.