Powered By Blogger

środa, 11 września 2019

Rosyjska alchemia


Jan Matejko - "Alchemik Sędziwój"

Dimitrij Sokołow


Alchemia, jako nauka o przemianie metali w złoto, w świadomości mas zawsze wiązała się ze średniowieczną Europą. Gdzieś w piwnicach zamkowych, za grubymi murami klasztorów, czy to w czarcich młynach alchemicy bezskutecznie próbowali otrzymać drogocennym metal sztucznym sposobem. A w Rosji? Źródła twierdzą, że średniowieczna Rosja w niczym nie ustępowała, a niejednokrotnie przewyższała Europę w tej dziedzinie. Jedynego, czego w naszym kraju nie było, to właśnie alchemików, o czym historyczne dokumenty na ten temat milczą. Jednak znany pisarz i historyk Andriej Sinielnikow z faktami w rękach twierdzi, że alchemiczne dzieło było postawione w Rosji nie gorzej niż na Zachodzie. Swoimi poglądami podzielił się z naszym czasopismem.


Pytanie: Andrieju Zinowiejewiczu – czy w Rosji uczeni próbowali otrzymać złoto z nieszlachetnych metali?
Odpowiedź: Być może pan się zdziwi, ale w Rosji alchemicy rzeczywiście istnieli. W historii zachowało się niemało informacji o ludziach o tej tajemniczej profesji, żyjących na terytorium naszego kraju w Średniowieczu. O tym fenomenie napisano cały szereg książek, spośród których mógłbym odznaczyć wyjątkowo interesującą pracę Olega Fomina, który dla potomnych opisał historię alchemików na Powołżu podkreślając, że nie tylko w stolicach państwa[1] prowadzono alchemiczne doświadczenia, ale także w oddalonych – można powiedzieć „zapadłych” kątach kraju. 

P. Pozwoli pan - dlaczego zatem to zjawisko nie zostało odnotowane w pracach klasyków naszej literatury i historii?
O. Sądzę, że wszystkiemu jest winna cenzura, w tym także ta religijna. Teraz nie można powiedzieć, że nie ma żadnych informacji o rosyjskich alchemikach Średniowiecza. W pracach europejskich, perskich a nawet arabskich podróżników przebywających na Rusi, spotyka się wiele informacji o ludziach tej profesji. I tak np. znany historyk Jegor Klassen odnotował, że w Niemczech do dziś dnia (czyli XIX wieku) wykorzystuje się rosyjskie górskie nazwy. A do tego Klassen podaje zupełnie zadziwiające rzeczy! Tak np. pisze on:
- Ruś jeszcze do narodzenia Chrystusa obfitowała w złoto; znajdowało się go dużo w miejscach, gdzie nie było złotej rudy, może się ono pojawić tylko drogą handlu.
Uważam, że Klassen się mylił! Złoto mogło się pojawić całkiem z innego źródła, a to dzięki uwieńczonym powodzeniem doświadczeniom alchemicznym, które utrzymywano w ścisłej tajemnicy…

P.: Brzmi fantastycznie!
O.: Jeżeli odwrócimy się od starych podań z głębokiej przeszłości i zwrócić się ku historii kilku ostatnich wieków, to w pełni można znaleźć ślady wydarzeń, które tak bardzo starano się usunąć z naszej pokręconej historii. Tak więc wiadome jest doniesienie, wedle którego u Iwana IV Groźnego na służbie był „arkanista” niejaki Jelisiej Bomielij. W Trzecim Pskowskim Letopisie nazywa się go „szalonym mędrcem”. Bomielij jest znany w rosyjskich aktach z tego czasu jako „dochtór Jelisiej”, który był rodem z Holandii. Niektórzy twierdzą, że miejscem jego narodzenia było Wezel (Westfalia). Dzisiaj jest on znany wg atestacji N.M. Karamzina jako:
Doktor Jelisiej Bomelij oszust i hochsztapler wygrany z Niemiec, który uzyskał dostęp do cara, bo spodobał mu się dzięki swym sztuczkom, wzbudzał w nim strach, podejrzenia; oczerniał bojarów i naród, przepowiadał bunty i powstania, by dogodzić nieszczęsnemu stanowi duszy Joannowej (Iwana). Królowie na dobre i złe zawsze mają chętnych pomocników; Bomielij zasłużył na miejsce pomiędzy zausznikami Johanna, to znaczy pomiędzy złoczyńcami Rosji.
Ów „dochtór”, „dziki mędrzec i heretyk”, w samej rzeczy przepowiadał bunty i rewolty oraz był trucicielem, który usuwał niewygodne dla Iwana osoby. Astrolog, mag, alchemik, profesjonalny wytwórca skutecznych trucizn – Bomelij był przez długi czas bliski sercu Iwana Wasiliewicza, który przygotowywał zioła ze znawstwem tak, że można było przewidzieć dzień i godzinę śmierci państwowej ofiary. Jednakże od nadmiaru powodzenia zamorskiemu czarodziejowi woda sodowa uderzyła do głowy. W czasie carskiej wyprawy na Nowogród, przyszedł na niego donos jakoby wraz z nowogródzkim arcybiskupem zawiązał spisek przeciwko samemu Iwanowi Groźnemu! Surowy car jak wiadomo żartować nie lubił: „dochtóra” wzięto w dyby a potem przypiekano ogniem. Lego los był przesądzony i o ile data urodzenia carskiego lekarza nie jest pewna, to rok jego śmierci jest oczywisty – 1579, kiedy to na rozkaz Iwana IV został spalony za polityczne intrygi.

Devius przed królową Elżbietą I

P.: Czy na tym czarodzieju-alchemiku skończyła się ich kariera na carskim dworze?
O.: Rzecz w tym, że właśnie od Bomelija u ruskich samodzierżawców zaczyna się niewyjaśniona miłość najpierw do zamorskich lekarzy i trucicieli, a potem czarowników i alchemików. Po straceniu Bomelija Iwan Groźny w 1581 roku poprosił Elżbietę I królową Anglii o przysłanie mu ludzi biegłych w kunszcie lekarskim i aptekarskim. Elżbieta szybko odpowiedziała na prośbę moskiewskiego cara przysyłając następującą odpowiedź:
Potrzeby Ci uczony i przedsiębiorczy człowiek dla twego zdrowia; wysyłam Tobie jednego ze swych przybocznych doktorów, uczciwego i uczonego człowieka. Wysyłam do Ciebie doktora Roberta Jacoby’ego, męża wielce doświadczonego w leczeniu chorób, nie dlatego, że był on niepotrzebny mnie, ale dlatego, że jest on potrzebny Tobie. Możesz śmiało powierzyć mu Twoje zdrowie.
P.: Czy inni carowie też przyjmowali alchemików z Europy?
O.: A czemu tylko z Europy? Od XVI wieku na Rusi działali nasi rodzimi alchemicy. Tak więc pierwsze wspomnienie o rosyjskiej alchemii pochodzi z 1596 roku i z czasów panowania cara Fiodora Iwanowicza. W Twerze pewien człowiek „przepuszczał” (przerabiał) rudy złota i srebra. Jego to dostarczono na carski dwór i pod groźbą tortur zmuszono, by powtórzył to samo. Ale alchemik po dokonaniu kilku nieudanych doświadczeń zawołał do nieba: Panie Boże! Wielu próbowało wcześniej i nie potrafiło. Dawałem te same zioła, wlewałem te same nalewki, ale przemiana nie wyszła. Car zapytał także i ucznia alchemika z Tweru. Rezultat żałosny: Obaj zmarli w takich strasznych męczarniach, zatruwszy się rtęcią. Do tego zainteresowanie Fiodora Iwanowicza alchemią było nadzwyczajne i przejawiło się jeszcze w 1586 roku. Z historii wiadomo, że car zajmujący się modną wtedy alchemią, zaprosił do siebie znanego angielskiego kabalistę i alchemika dr Johna Dee zwanego Deviusem, który w tym czasie przebywał na praskim dworze u cesarza-alchemika Rudolfa II. Nie jest tajemnicą, że Borys Godunow także wiele czasu spędził w Choroszewie z zagranicznymi lekarzami i alchemikami obserwując ich doświadczenia…

Czy Devius miał kontakty z innymi światami?

P.: Dziwne, że przy takiej wielkiej miłości carów rosyjskich do alchemii i nie pozostały żadne dokumenty opisujące ich doświadczenia.
O.: Jest to całkowicie błędne mniemanie, wszak w siedemnastowiecznej Rosji został napisany swoisty… podręcznik alchemii! Rzecz w tym, że w 1621 roku, jeden z pierwszych carów dynastii Romanowów – Michaił Fiodorowicz zaprosił do siebie na służbę Arthura Dee – syna tegoż samego Johna Dee, który ongi przybył do Rosji na zaproszenie cara Fiodora Iwanowicza. W Rosji Arthur Dee występował pod pseudonimem Artemija Joannowicza Dijewa przez 10 lat, napisawszy w 1629 roku „Chemiczny zbornik” w którym skrajnie tradycyjnie – w odróżnieniu od prac swego ojca-czarnoksiężnika – położył podwaliny alchemii.

P.: Jeżeli państwowy gość pisał traktaty o alchemii, to na pewno istniały państwowe laboratoria alchemiczne, a także scentralizowane zaplecze materiałowe dla wielu eksperymentów alchemicznych?
O.: Istniały i one, wprawdzie już za panowania Aleksieja I Michajłowicza, któremu swe usługi zaofiarował holenderski alchemik von Haiden. Istnieje interesujący carski ukaz z 1663 roku. W nim car ogłasza, co następuje:
W Grzelskiej wołoszczyźnie dla aptekarskich i alchemickich prób poszukać gliny. Na jej poszukiwania wysłać z Moskwy mistrza Paszkę Ptickiego.  
Doskonale wiadomo, że w tym czasie w Aptekarskim Wydziale już w dostatecznym stopniu obracali się alchemicy i adepci alchemii. Później, w 1718 roku, według ukazu Piotra I, Kolegium Górnicze poszukiwało w Okręgu Moskiewskim, Grzelskiej i Sieleńskiej wołoszczyźnie rud witriolu (uwodniony siarczan żelaza – FeSO4 · 7H2O i uwodniony siarczan miedzi – CuSO4 · 5H2O). A przecież wiadomo, że witriol w alchemii jest jedną z postaci Trzeciego Elementu, za pośrednictwem którego powstaje siarka filozofów i filozoficzna rtęć.


Źródło – „Siekriety i Archiwy”, nr 1/2019, ss. 11-12
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz       


[1] Ówczesna Rosja miała dwie stolice: w dzisiejszej Moskwie i Sankt Petersburgu/Piotrogrodzie.