Jan Matejko - "Alchemik Sędziwój"
Dimitrij Sokołow
Alchemia, jako nauka o przemianie
metali w złoto, w świadomości mas zawsze wiązała się ze średniowieczną Europą.
Gdzieś w piwnicach zamkowych, za grubymi murami klasztorów, czy to w czarcich
młynach alchemicy bezskutecznie próbowali otrzymać drogocennym metal sztucznym
sposobem. A w Rosji? Źródła twierdzą, że średniowieczna Rosja w niczym nie
ustępowała, a niejednokrotnie przewyższała Europę w tej dziedzinie. Jedynego,
czego w naszym kraju nie było, to właśnie alchemików, o czym historyczne
dokumenty na ten temat milczą. Jednak znany pisarz i historyk Andriej Sinielnikow z faktami w rękach
twierdzi, że alchemiczne dzieło było postawione w Rosji nie gorzej niż na
Zachodzie. Swoimi poglądami podzielił się z naszym czasopismem.
Pytanie:
Andrieju Zinowiejewiczu – czy w Rosji uczeni próbowali otrzymać złoto z
nieszlachetnych metali?
Odpowiedź: Być może
pan się zdziwi, ale w Rosji alchemicy rzeczywiście istnieli. W historii
zachowało się niemało informacji o ludziach o tej tajemniczej profesji,
żyjących na terytorium naszego kraju w Średniowieczu. O tym fenomenie napisano
cały szereg książek, spośród których mógłbym odznaczyć wyjątkowo interesującą
pracę Olega Fomina, który dla
potomnych opisał historię alchemików na Powołżu podkreślając, że nie tylko w
stolicach państwa[1]
prowadzono alchemiczne doświadczenia, ale także w oddalonych – można powiedzieć
„zapadłych” kątach kraju.
P.
Pozwoli pan - dlaczego zatem to zjawisko nie zostało odnotowane w pracach
klasyków naszej literatury i historii?
O. Sądzę,
że wszystkiemu jest winna cenzura, w tym także ta religijna. Teraz nie można
powiedzieć, że nie ma żadnych informacji o rosyjskich alchemikach
Średniowiecza. W pracach europejskich, perskich a nawet arabskich podróżników
przebywających na Rusi, spotyka się wiele informacji o ludziach tej profesji. I
tak np. znany historyk Jegor Klassen
odnotował, że w Niemczech do dziś dnia (czyli XIX wieku) wykorzystuje się
rosyjskie górskie nazwy. A do tego Klassen podaje zupełnie zadziwiające rzeczy!
Tak np. pisze on:
- Ruś jeszcze do
narodzenia Chrystusa obfitowała w złoto; znajdowało się go dużo w miejscach,
gdzie nie było złotej rudy, może się ono pojawić tylko drogą handlu.
Uważam, że Klassen się mylił! Złoto
mogło się pojawić całkiem z innego źródła, a to dzięki uwieńczonym powodzeniem doświadczeniom
alchemicznym, które utrzymywano w ścisłej tajemnicy…
P.:
Brzmi fantastycznie!
O.: Jeżeli
odwrócimy się od starych podań z głębokiej przeszłości i zwrócić się ku
historii kilku ostatnich wieków, to w pełni można znaleźć ślady wydarzeń, które
tak bardzo starano się usunąć z naszej pokręconej historii. Tak więc wiadome
jest doniesienie, wedle którego u Iwana
IV Groźnego na służbie był „arkanista” niejaki Jelisiej Bomielij. W Trzecim
Pskowskim Letopisie nazywa się go „szalonym mędrcem”. Bomielij jest znany w
rosyjskich aktach z tego czasu jako „dochtór Jelisiej”, który był rodem z
Holandii. Niektórzy twierdzą, że miejscem jego narodzenia było Wezel
(Westfalia). Dzisiaj jest on znany wg atestacji N.M. Karamzina jako:
Doktor Jelisiej Bomelij
oszust i hochsztapler wygrany z Niemiec, który uzyskał dostęp do cara, bo
spodobał mu się dzięki swym sztuczkom, wzbudzał w nim strach, podejrzenia;
oczerniał bojarów i naród, przepowiadał bunty i powstania, by dogodzić
nieszczęsnemu stanowi duszy Joannowej (Iwana). Królowie na dobre i złe zawsze
mają chętnych pomocników; Bomielij zasłużył na miejsce pomiędzy zausznikami
Johanna, to znaczy pomiędzy złoczyńcami Rosji.
Ów „dochtór”, „dziki mędrzec i
heretyk”, w samej rzeczy przepowiadał bunty i rewolty oraz był trucicielem,
który usuwał niewygodne dla Iwana osoby. Astrolog, mag, alchemik, profesjonalny
wytwórca skutecznych trucizn – Bomelij był przez długi czas bliski sercu Iwana
Wasiliewicza, który przygotowywał zioła ze znawstwem tak, że można było
przewidzieć dzień i godzinę śmierci państwowej ofiary. Jednakże od nadmiaru
powodzenia zamorskiemu czarodziejowi woda sodowa uderzyła do głowy. W czasie
carskiej wyprawy na Nowogród, przyszedł na niego donos jakoby wraz z
nowogródzkim arcybiskupem zawiązał spisek przeciwko samemu Iwanowi Groźnemu!
Surowy car jak wiadomo żartować nie lubił: „dochtóra” wzięto w dyby a potem
przypiekano ogniem. Lego los był przesądzony i o ile data urodzenia carskiego
lekarza nie jest pewna, to rok jego śmierci jest oczywisty – 1579, kiedy to na
rozkaz Iwana IV został spalony za polityczne intrygi.
P.:
Czy na tym czarodzieju-alchemiku skończyła się ich kariera na carskim dworze?
O.: Rzecz w
tym, że właśnie od Bomelija u ruskich samodzierżawców zaczyna się niewyjaśniona
miłość najpierw do zamorskich lekarzy i trucicieli, a potem czarowników i
alchemików. Po straceniu Bomelija Iwan Groźny w 1581 roku poprosił Elżbietę I królową Anglii o przysłanie
mu ludzi biegłych w kunszcie lekarskim i aptekarskim. Elżbieta szybko
odpowiedziała na prośbę moskiewskiego cara przysyłając następującą odpowiedź:
Potrzeby Ci uczony i przedsiębiorczy człowiek dla twego zdrowia;
wysyłam Tobie jednego ze swych przybocznych doktorów, uczciwego i uczonego
człowieka. Wysyłam do Ciebie doktora Roberta
Jacoby’ego, męża wielce doświadczonego w leczeniu chorób, nie dlatego, że
był on niepotrzebny mnie, ale dlatego, że jest on potrzebny Tobie. Możesz
śmiało powierzyć mu Twoje zdrowie.
P.:
Czy inni carowie też przyjmowali alchemików z Europy?
O.: A czemu
tylko z Europy? Od XVI wieku na Rusi działali nasi rodzimi alchemicy. Tak więc
pierwsze wspomnienie o rosyjskiej alchemii pochodzi z 1596 roku i z czasów
panowania cara Fiodora Iwanowicza. W
Twerze pewien człowiek „przepuszczał” (przerabiał) rudy złota i srebra. Jego to
dostarczono na carski dwór i pod groźbą tortur zmuszono, by powtórzył to samo.
Ale alchemik po dokonaniu kilku nieudanych doświadczeń zawołał do nieba: Panie Boże!
Wielu próbowało wcześniej i nie potrafiło. Dawałem te same zioła, wlewałem te
same nalewki, ale przemiana nie wyszła. Car
zapytał także i ucznia alchemika z Tweru. Rezultat żałosny: Obaj zmarli w
takich strasznych męczarniach, zatruwszy się rtęcią. Do tego
zainteresowanie Fiodora Iwanowicza alchemią było nadzwyczajne i przejawiło się
jeszcze w 1586 roku. Z historii wiadomo, że car zajmujący się modną wtedy
alchemią, zaprosił do siebie znanego angielskiego kabalistę i alchemika dr Johna Dee zwanego Deviusem, który w tym czasie przebywał na praskim dworze u
cesarza-alchemika Rudolfa II. Nie
jest tajemnicą, że Borys Godunow
także wiele czasu spędził w Choroszewie z zagranicznymi lekarzami i alchemikami
obserwując ich doświadczenia…
P.:
Dziwne, że przy takiej wielkiej miłości carów rosyjskich do alchemii i nie
pozostały żadne dokumenty opisujące ich doświadczenia.
O.: Jest to
całkowicie błędne mniemanie, wszak w siedemnastowiecznej Rosji został napisany
swoisty… podręcznik alchemii! Rzecz w tym, że w 1621 roku, jeden z pierwszych
carów dynastii Romanowów – Michaił
Fiodorowicz zaprosił do siebie na służbę Arthura Dee – syna tegoż samego Johna Dee, który ongi przybył do
Rosji na zaproszenie cara Fiodora Iwanowicza. W Rosji Arthur Dee występował pod
pseudonimem Artemija Joannowicza Dijewa
przez 10 lat, napisawszy w 1629 roku „Chemiczny zbornik” w którym skrajnie
tradycyjnie – w odróżnieniu od prac swego ojca-czarnoksiężnika – położył
podwaliny alchemii.
P.:
Jeżeli państwowy gość pisał traktaty o alchemii, to na pewno istniały państwowe
laboratoria alchemiczne, a także scentralizowane zaplecze materiałowe dla wielu
eksperymentów alchemicznych?
O.: Istniały
i one, wprawdzie już za panowania Aleksieja
I Michajłowicza, któremu swe usługi zaofiarował holenderski alchemik von Haiden. Istnieje interesujący carski
ukaz z 1663 roku. W nim car ogłasza,
co następuje:
W
Grzelskiej wołoszczyźnie dla aptekarskich i alchemickich prób poszukać gliny. Na
jej poszukiwania wysłać z Moskwy mistrza Paszkę
Ptickiego.
Doskonale wiadomo, że w tym
czasie w Aptekarskim Wydziale już w dostatecznym stopniu obracali się alchemicy
i adepci alchemii. Później, w 1718 roku, według ukazu Piotra I, Kolegium Górnicze poszukiwało w Okręgu Moskiewskim,
Grzelskiej i Sieleńskiej wołoszczyźnie rud witriolu (uwodniony siarczan żelaza –
FeSO4 · 7H2O i uwodniony siarczan miedzi – CuSO4
· 5H2O). A przecież wiadomo, że witriol w alchemii jest jedną z
postaci Trzeciego Elementu, za pośrednictwem którego powstaje siarka filozofów
i filozoficzna rtęć.
Źródło – „Siekriety i Archiwy”,
nr 1/2019, ss. 11-12
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F.
Leśniakiewicz