Powered By Blogger

czwartek, 17 czerwca 2021

Francuski pies Baskerville’ów?


17 czerwca 1767,  we Francji tzw. bestia z Gévaudan zagryzła 19-letnią Jeanne Bastide, swą 104. i ostatnią ofiarę.

Jest to jedna z najbardziej tajemniczych historii. Bestia z Gévaudan to  tajemnicze stworzenie zabijające w XVIII wieku ludzi we Francji, w okolicy Gévaudan, w departamencie Lozère). Stworzenie zostało zaliczone do kryptyd wskutek braku identyfikacji zoologicznej.

W okresie od 30 czerwca 1764 roku do 17 czerwca 1767 roku odnotowano 157 ataków bestii, w tym 104 ze skutkiem śmiertelnym. Bestia napadała na dzieci i młodzież oraz na kobiety. Sprawozdania z epoki donoszą, że nigdy nie zginęła osoba płci męskiej powyżej 18 roku życia.

Pierwszą ofiarą była czternastoletnia Jeanne Boulet, zabita we wsi Hubacs, a ostatnią dziewiętnastoletnia Jeanne Bastide, którą znaleziono z rozszarpanym gardłem w dniu 17 czerwca 1767. W całym regionie panowała atmosfera strachu, Uznaje się, że kres morderczej działalności bestii położył Jean Chastel.

Wszystkie terroryzowane miejscowości wokół Mont Mouchet leżą na terenie gęsto zalesionym, górzystym i poprzecinanym licznymi wąwozami. Wielu autorów piszących o bestii z Gévaudan pomija fakt, że teren ten jest poryty szybami, korytarzami i galeriami podziemnymi licznych kopalni antymonu, z których wiele było wciąż czynnych w czasach działania bestii. Mogły to być bardzo dogodne warunki do ukrywania się stworzenia. Okoliczny las miał charakter bagnisty. Wilki zamieszkiwały te okolice, ale przed pojawieniem się „bestii” nie siały takiego postrachu.

Mieszkańcy okolic Gévaudan byli w tamtym okresie praktycznie bezbronni. W wyniku hugenockiego powstania w Masywie Cévennes  oraz z powodu działalności słynnego bandyty, Louisa Mandrin (zabatożonego na śmierć w 1755 r.), skonfiskowano w regionie większość broni palnej. Chłopi musieli więc ograniczyć się do obrony za pomocą tzw. „noża z Aveyron”, który osadzony na drzewcu służył podobnie jak bagnet lub kosa bojowa. Większość pasterzy używała też zbrojonej żelazem.

7 lutego 1765 r. zmobilizowano do nagonki ludność z 73 parafii, czyli kilka tysięcy osób. Nie dało to jednak najmniejszego efektu. Kolejne próby podjęli dwaj szlachcice sprowadzeni z Normandii, Dennevalowie, słynni myśliwi, pogromcy wilków. Przybyli oni w towarzystwie waleta, jednego człowieka z piką, sześciu z bronią białą i z dwoma wielkimi psami do polowań. „Zespół” ów dość szybko ubił wiele wilków, w tym niektóre dużych rozmiarów, niemniej jednak zabójstwa nie ustawały…













Sprawa bestii wzbudzała zainteresowanie za granicą, ale raczej w tonie kpiny. Jednym z łowców bestii był Jean Chastel, który otrzymał rozkaz zaprowadzenia porządku. W czasie najbliższego polowania, zorganizowanego przez markiza d’Apchera, zabił wilka używając poświęconych srebrnych kul. Chastel zdążył na widok zbliżającej się bestii złożyć okulary, pomodlić się, przystawić rusznicę do ramienia i wystrzelić. Od tego czasu nie doszło do żadnych ataków…

Sądzono, że stworzenie jest wielkim wilkiem, lub nieznaną krzyżówką hieny czy innego zwierzęcia z wilkiem. Jednak znawcy wilków już wtedy wiedzieli, że w żadnym razie nie może chodzić o to zwierzę, które nie atakuje w pojedynkę, a w rzadkich wypadkach, gdy czuje się osaczone jest bardzo łatwo je przepłoszyć, nawet kijem. Co do ewentualnych krzyżówek, nikt nigdy nie znalazł śladów potwierdzających taką hipotezę.

Podejrzewano też, że bestia jest hieną sprowadzoną z Afryki. Mówiono też o wilkołaku. Spostrzeżenie guzików na brzuchu bestii przez kilka osób uratowanych z jej łap może prowadzić do wniosku, że bestia była przebranym człowiekiem. Możliwe jest, że była to połączona aktywność kilku osób, posługujących się tresowanymi psami. Tresowanie psów było zaś głównym zajęciem Jeana Chastela i jego synów.

Hipoteza o użyciu psów jest w dodatku zgodna z obserwacjami na temat technik ataku bestii. Np. charty afgańskie były tresowane do polowań na gepardy i lwy, a znane są z odwagi i zawziętości, jeśli się je tresuje specjalnie do atakowania. Psy te potrafią zedrzeć ubranie z ofiary, wyszarpać jakąś część ciała ofiary i porzucić ją w niewielkiej odległości.

Zależnie od opisu, nie był to wilk, lecz raczej „wielki pies, mieszaniec prawdopodobnie doga z chartem, wielkości rocznego byczka, z długą zjeżoną sierścią i wielką głową”. Wiele przemawia za tym, że sprawcami byli ludzie i ich zwierzęta.

 

Moje 3 grosze

 

No i teraz już wiadomo, skąd sir Arthur Conan Doyle wziął pomysł na swoją słynną powieść „Pies Baskerville’ów” (1902), trzecią z cyklu opowieści o duecie detektywów Sherlocka Holmesa i dr Johna Watsona. Nie zapominajmy, że w Wielkiej Brytanii i Francji (jak w ogóle w całej Europie) panowała moda na posiadanie różnych egzotycznych i dziwnych zwierząt, które niejednokrotnie wyrywały się spod kontroli człowieka i potem były takie dziwne przypadki jak sławetna „puma na wolności”, tajemnicza „bestia z Exeter” zahaczająca o ufologię, albo ostatnio „potwór z Exmoor” z wczesnych lat 90-tych, które już na trwale wpisały się w folklor XX-wiecznej Anglii, robiąc konkurencję słynnej Nessie. Dlatego od czasu do czasu z Wysp dobiegają do nas różne wieści o potworach – szczególnie w sezonie ogórkowym… 

 

Opracował: Stanisław Bednarz