Powered By Blogger

środa, 29 października 2025

Brad Steiger - SPOTKANIA Z OBCYMI (3)

 

ROZDZIAŁ 3 – Rozwijanie kontaktów z Obcymi Cywilizacjami.

 

W 1974 roku   świat został zaszokowany informacją,  podaną przez młode­go szkockiego astronoma Duncana Lunana,   który rzekomo rozszyfrował posłanie, wysłane do Ziemi z innego systemu słonecznego.  Lunan nie puścił tej  sensacyjnej  historii do prasy.   Opublikował ją w biulety­nie Brytyjskiego Towarzystwa Międzyplanetarnego, zwanym „Space Flight".  Zgodnie z hipotezą Lunana bezludny próbnik, który umieszczo­no na wokółksiężycowej   orbicie pomiędzy  15 a  13  tysiącami  lat temu, przekazywał to posłanie w  okresie trudnym do  określenia,  gdzieś w  la­tach 20-tych naszego stulecia.  Satelita ten został umieszczony sto­sunkowo niedaleko nas przez mieszkańców planety,   która jest z  kolei satelitą gwiazdy,   znanej nam jako Epsilon Booti (Wolarza) - e-Boo.[1] Lunan zdeszyfrował depeszę w ten sposób:

Początek tutaj.   Nasz dom - Epsilon Booti,   która jest gwiazdą podwójną.   Żyjemy na szóstej planecie z siedmiu,   licząc od  słońca, które jest większym od drugiego.  Nasza szósta planeta ma jeden księ­życ.  Nasza czwarta planeta ma trzy.  Nasza pierwsza i  trzecia planeta mają po jednym.  Nasz próbnik jest na pozycji gwiazdy Arktur,   umiesz­czonej na naszej mapie.[2]

Leonard Carter,   sekretarz  BTM podał do wiadomości, że Epsilon Booti znajduje się w odległości 103 milionów lat  świetlnych od Zie­mi.[3] Próbnik zaś znajduje się w odległości  ok.  27.000 km od Ziemi i został tam umieszczony   ok. 13.000  lat  temu.  Jak  wszystkim wiadomo, radioecha przyjmowane są  od lat 20-tych, ale nie wyjaśniono całkowi­cie ich pochodzenia.

Oczywiście hipoteza ta spotkała się ze sprzeciwem nawet nieortodoksyjnych uczonych. Jego raport w „Space Flight” wskazuje na fakt, że próbnik transmituje fale wtedy, gdy jest trafiany falami radiowymi, wysyłanymi z Ziemi, o szeroko-spektralnym zakresie.[4]

Jeden z czołowych amerykańskich radioastronomów prof. dr Ronald Bracewell powiedział, że odnosi się z rezerwą do lunanowskiej interpretacji radiosygnałów, ale nie można jej całkowicie odrzucić. Bracewell wniósł podobną teorię wyjaśniającą radioecha obserwowane w latach 1927, 1928 i 1934 dodając, że zamierza wymieniać z Lunanem wyniki badań w ciągu paru lat.

W czasie Międzynarodowej Konferencji Naukowej w Biurakanie (Armenia), która zgromadziła wielu luminarzy nauki w 1971 roku, spekulowano na temat ziemskiej interakcji w międzygwiezdne życie i vice-versa, co upodobniło konferencję do zjazdu pisarzy science-fiction.  A oto tematyka tej konferencji, podana w formie pytań i zagadnień:

-                                                       Czy nasze życie pochodzi z Ziemi, czy też z Kosmosu? Czy kiedykolwiek Ziemię skolonizowano przez istoty pozaziemskie? Czy moglibyśmy podobnie kolonizować inne planety?

-                                                       Czy Ziemia stanowi „kosmiczne ZOO” z człekokształtnymi na wolności?

-                                                       Czy komunikacja z nami jest zabroniona ze względu na naszą ekonomię, biologię,  itd. itp.?

-                                                       Czy jesteśmy tylko królikami doświadczalnymi w laboratoriach Innych?

Jednym z najbardziej intrygujących pytań było: Czy Oni także podejmują jakieś wysiłki w celu nawiązania z nami kontaktu?[5] Ależ tak! – pewne fakty wskazują na takie próby!

W październiku 1973 roku, Samuel Kaplan z Uniwersytetu w Gorki[6]zarejestrował serię zakłóceń radiowych, które nie mogły pochodzić z żadnej ziemskiej radiostacji.

Amerykańscy astronomowie i radioastronomowie są nadzwyczaj ostrożni w formułowaniu takich sądów. Wskazują oni na fakt, że jak dotąd nikt na terenie USA nie wyłapał żadnych radiosygnałów pochodzących z głębokiego Kosmosu. Gdyby takie sygnały były emitowane, to z całą pewnością nasza – tj. ziemska – sieć radioodbiorników z łatwością by je wychwyciła. Z drugiej strony musiałyby to być bardzo silne radioźródła, bowiem słabsze sygnały zostałyby z całą pewnością wytłumione przez nasze radiostacje. Chociaż z kolei wojskowi  amerykańscy i rosyjscy odrzucają wszelkie oskarżenia amerykańskich uczonych, obwiniających amerykańskie i rosyjskie[7] satelity wojskowe o „komunikaty z innych planet”. Ale tak czy siak, nikt nie wie, kogo winić o nieznany przekaz radiowy, który zakłócił głos astronauty Gordona Coopera w czasie lotu w Faith-7, w dniu 15 maja 1963 roku, kiedy to Cooper dokonywał swego 4. przelotu nad Hawajami.  W tym miejscu transmisja jego głosu została przerwana przez kogoś wołającego coś w „nieznanym obcym języku”.  A wszystko to na kanale łączności zarezerwowanym tylko i wyłącznie dla personelu latającego i kosmicznego NASA, która zarejestrowała ten przekaz.  Jak dotąd, nikt nie rozszyfrował jego treści i nie zidentyfikował miejsca jego nadania...

John Keel stwierdził, że najbardziej masowy radiowy przekaz zarejestrowano w 1958 roku. Było to przyjacielskie ostrzeżenie przed próbami jądrowymi oraz apel o odrzucenia wrogości między narodami. Keel pisze:

... 3 sierpnia 1958 roku radioamatorzy na całym terytorium USA zgłosili złapanie dziwnej radiostacji, która nadawała na międzynarodowym paśmie 75 m.  Damski głos podający się za niejaką Decomę z planety Jowisz ostrzegał swoich słuchaczy, że amerykańskie próby jądrowe mogą sprowadzić na nasz świat okropne nieszczęścia. Przemawiała ona przez 2,5 godziny po angielsku, niemiecku, norwesku i własnym języku, który opisano jako muzykalne kwilenie.  Był to najsilniejszy sygnał, jaki kiedykolwiek przechwycono. Słyszało go wiele osób. Telefonowano i nim do krewnych przyjaciół w innych stanach. Wszędzie było to samo.  A FCC zaprzeczyła wszystkiemu...[8]

Jesienią 1956 roku pewien inżynier jednej z firm elektronicznych w Cedar Rapids, IA, zatelefonował do swego przyjaciela Ray’a Clarka i zapytał, czy może mu przynieść taśmę, którą nagrał poprzedniego wieczora. Ray relacjonował:

Wyglądało to tak, jakby Ich szukacze (skanery) mogły wyłapać każdy sygnał z Kosmosu. Zrozumiałem to samo, co ów inżynier, że Oni mówią do nas z miejsca położonego o setki tysięcy mil od Ziemi. Oni przemawiali do nas niemal dwie godziny. Głos był bezpłciowy, bezosobowy, prawie mechaniczny. To, co on mówił było ciekawe i wartościowe. Czasami przypominało to wersety z »Upaniszad«  lub prozę przypominającą skojarzenie pomiędzy »Kahlil Gibran« a »Bhagavadgitą«, co także zawierało uniwersalne prawdy.  W parę nocy później znów zadzwonił do mnie telefon. Znajomy inżynier powiedział,  że znów odbiera tą dziwną audycję. I wtedy udało mi się dostrzec tego NOL-a lecącego na niebie. Miał on średnicę około  średnicy Księżyca.[9]NOL poruszał się zygzakiem od horyzontu po horyzont  - widziałem, jak zrobił to on 6 razy, a potem gwałtownie przyspieszył i znikł z widoku. Następnego dnia radio i gazety podały wiadomość, że poprzedniej nocy błądzący meteor spowodował zakłócenia w łączności telefonicznej. Firma elektroniczna z Cedar Rapids śledziła go, jak również stacje radiolokacyjne w Omaha i Davenport. Najdokładniej, jak to było możliwe ustalono odległość – wynosiła ona niemal 4.800 km od Ziemi. Oczywiście nie napisano tego, że ten »błądzący meteor« był także »gadającym metapsychicznym meteorem«...

Cała ta afera jest reminiscencją tego, co napisał Lunan, że obce cywilizacje mogłyby umieścić swe satelity komunikacyjne w pobliżu Ziemi wiele, wiele wieków temu.[10] A z drugiej strony czy istnieje możliwość, że obce cywilizacje umieściły swoje bazy na naszym naturalnym satelicie? Na zdjęciu zrobionym w dniu 22 listopada 1966 roku, przez sondę Lunar Orbiter 2, a przedstawiającym fragment powierzchni Księżyca, zauważono  dziwne iglice, których tam przedtem nie było. Rzecznik NASA oświadczył, że na terenie o rozmiarach 250 x 170 m znajduje się 6 iglic, których wielkość jest oceniana na 13-25 m wysokości i 17 m szerokości u podstawy.[11] Jedna z nich wygląda, jak pomnik Waszyngtona – oświadczył rzecznik NASA Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie, CA, -  zaś niektóre z mniejszych przypominają stożek lodów. Są to małe, białe punkty, które rzucają długie cienie. Na zdjęciu znaleźliśmy 6 takich punktów i cieni: dwa duże i cztery małe. Wyglądają, jak jakiś układ antenowy. [12]

Jeżeli te dziwne formacje są masztami antenowymi, to oznaczałoby, że te konstrukcje są   dowodem   na  działalność inteligentnych istot na powierzchni Srebrnego Globu.

A jaki będzie wygląd naszych kosmicznych kuzynów? Jacy Oni będą??? Miliony pytań. Wydaje mi się, że na niektóre z nich można dać odpowiedź. Naukowcy zgadzają się z tym,  że inteligentne formy życia muszą odpowiadać  pewnym generalnym warunkom. A więc 10 – istota musi oddychać powietrzem atmosferycznym. 20 – istota taka nie może być większa od człowieka, ale może być od niego o wiele mniejsza. Działa tutaj prawo stosunku objętości do powierzchni ciała oraz jego masy. Działają tutaj prawa biologii i biofizyki – tak zatem rozrost ciała musi doprowadzić do zwiększenia jego masy, a co za tym idzie, do wzmocnienia mięśni, kości szkieletu, itd.

I dalej: 30 – podstawowe prawa biologii eliminują trzyokie i pięciouszne istoty żywe. Tylko widzenie dwuoczne ma największe szanse bytu na naszym świecie, bo pozwala na widzenie stereoskopowe – przestrzenne.  Logika konstrukcji biologicznych nie znosi nadmiaru (vide casus dinozaurów), jak i niedomiarów (vide także dinozaury). To nie jest taki paradoks, jak wygląda na pierwszy rzut oka – pomimo nadmiaru masy ciała, dinozaury miały niedomiar inteligencji, co nie pozwoliło im na szybkie przystosowanie się do zmieniających się warunków życia w zmiennym środowisku, co atoli nie wchodzi już w zakres tej pracy.[13]

Dodatkowe oczy wprowadzałyby niepotrzebny „szum informacyjny” do mózgu.  Podobnie sprawa wygląda z uszami. Jedno ucho uniemożliwia zlokalizowanie źródła dźwięku, za to dwoje uszu działa jak pelengator. Pozwala to na dokładnie namierzenie źródła dźwięku. Poza tym, wydaje się być oczywistym, że oczy i uszy powinny znajdować się w czaszce lub innym „pojemniku mózgowym” istoty, a to ze względu na maksymalne skrócenie drogi dosyłu impulsów nerwowych do mózgu, co ma ogromne, jak nie decydujące znaczenie w walce o byt.

Istota taka musi posiadać odpowiedniki naszych rąk i nóg. Wiadomo – musi w jakiś sposób się poruszać i wykonywać różne czynności. Para rąk z pięcio- lub wielostawowymi palcami jest na pewno bardziej użyteczna od macek[14], pazurzastych łap czy innych potworności, którymi raczą nas pisarze science fiction.

Różne są poglądy na temat działalności NOL-i . Niestety, ufolodzy przestrzegają nas przed inwazją, niewolnictwem i w ogóle dezintegracją Ludzkości. Inni zaś przypuszczają, że Oni przygotowują tutaj wielką czystkę i przygotowują nas do tego. Sceptycy zaś pytają: dlaczego każdy Superintelekt miałby kłopotać się  o  naszą, najeżona broniami masowej zagłady, błotnistą kulę, zawieszoną gdzieś w Kosmosie na peryferiach Galaktyki?...

 

a



[1] Jest to gwiazda Izar (al-Izar) – przyp. tłum.

[2] Szerszą interpretację tekstów „radioech Störmera” podaje A. Marks w książce „Na tropach Kosmitów” – przyp. tłum.

[3] Inne źródła podają od 103 do 150 ly – przyp. tłum.

[4] W tym miejscu nasuwa się uwaga, czy Istotami, które skonstruowały ten próbnik nie są czasem... ludzie? Pomyślmy – te 13.000 lat akurat dziwnym zbiegiem okoliczności pasuje do daty katastrofy i zagłady Imperium Atlantydy. Co więcej – pojawianie się dziwnych Nieznanych Obiektów Kosmicznych lub/i Nieznanych Obiektów Orbitalnych w rodzaju Czarnego Księcia czy Czarnego Barona w latach 40. i 50. XX wieku mogło stanowić odzew na sygnały prof. Störmera i van der Poola z 1926 roku. Kto wie, czy nie był to relikt z czasów atomowych wojen bogów-astronautów??? Po drugie – czyż nie wydaje się trafniejszą interpretacja Szpilewskiego, która wskazuje na inną gwiazdę – Tau Ceti (τ-Ceti), która jest odległa od Słońca o 11,8 ly – przyp. tłum. 

[5] Celowo pominąłem tutaj enuncjacje dotyczące Silentium Universii oraz wniosków z Konferencji Biurakańskiej, bowiem nie dotyczą one bezpośrednio tematu, a opracowania ich znajdują się w wielu źródłach. Ponadto opuściłem tutaj szczegóły Projektu OZMA, które są powszechnie znane – uwaga konsultanta.

[6] Dzisiaj Niżnyj Nowgorod – przyp. tłum.

[7] A teraz także chińskie, japońskie, brazylijskie i izraelskie – przyp. tłum.

[8] Federal Communication Commission – Federalna Komisja ds. Łączności – przyp. tłum.

[9] Czyli ok. 10’ – uwaga tłum.

[10] Tym niemniej do dziś dnia nie została rozwiązana zagadka istnienia na orbicie wokółziemskiej obiektu zwanego Czarnym Baronem/Księciem/Rycerzem czy Ciemnym Rycerzem, którego obserwowano z ziemskich statków i stacji orbitalnych – przyp. tłum.

[11] To raczej nie były iglice, a małe piramidy, jak to wynika z podanych wymiarów – uwaga tłum.

[12] Niestety, dalsze badania zdjęć i wnioski z nich wyciągnięte zostały przez NASA utajnione i tylko z przecieków prasowych wynika, że znaleziono tam wiele dziwnych obiektów terenowych, które uznano za przejaw rozumnego działania jakichś istot na Srebrnym Globie. Czytelnikowi polecam cykl kilkunastu publikacji na ten temat zamieszczonych na łamach „Nieznanego Świata” – uwaga tłum.

[13] Ostatnie badania z końca lat 90. XX wieku wskazują na to, że dinozaury nie były wcale tępymi i ociężałymi potworami, jak je sobie wyobrażano, ale istotami o znacznej ruchliwości i inteligencji, które jednak wyginęły wskutek kosmicznego kataklizmu – jak udowodniły to prace L. i W. Alvarezów, a nie z powodu swej ogromnej wagi... – przyp. tłum.

[14] Argument sporny, bowiem badania głowonogów udowodniły, że macki w warunkach środowiska wodnego są organem sprawniej funkcjonującym, niż ręce – przyp. tłum.