ROZDZIAŁ 3 – Rozwijanie
kontaktów z Obcymi Cywilizacjami.
W 1974 roku świat został zaszokowany informacją, podaną przez młodego szkockiego astronoma Duncana
Lunana, który rzekomo rozszyfrował
posłanie, wysłane do Ziemi z innego systemu słonecznego. Lunan nie puścił tej sensacyjnej
historii do prasy. Opublikował
ją w biuletynie Brytyjskiego Towarzystwa Międzyplanetarnego, zwanym „Space
Flight". Zgodnie z hipotezą Lunana
bezludny próbnik, który umieszczono na wokółksiężycowej orbicie pomiędzy 15 a
13 tysiącami lat temu, przekazywał to posłanie w okresie trudnym do określenia,
gdzieś w latach 20-tych naszego
stulecia. Satelita ten został
umieszczony stosunkowo niedaleko nas przez mieszkańców planety, która jest z
kolei satelitą gwiazdy, znanej
nam jako Epsilon Booti (Wolarza) - e-Boo.[1]
Lunan zdeszyfrował depeszę w ten sposób:
Początek tutaj.
Nasz dom - Epsilon Booti, która
jest gwiazdą podwójną. Żyjemy na
szóstej planecie z siedmiu, licząc
od słońca, które jest większym od
drugiego. Nasza szósta planeta ma jeden
księżyc. Nasza czwarta planeta ma
trzy. Nasza pierwsza i trzecia planeta mają po jednym. Nasz próbnik jest na pozycji gwiazdy
Arktur, umieszczonej na naszej mapie.[2]
Leonard
Carter, sekretarz
BTM podał do wiadomości, że Epsilon Booti znajduje się w odległości 103
milionów lat świetlnych od Ziemi.[3]
Próbnik zaś znajduje się w odległości
ok. 27.000 km od Ziemi i został
tam umieszczony ok. 13.000 lat
temu. Jak wszystkim wiadomo, radioecha przyjmowane
są od lat 20-tych, ale nie wyjaśniono
całkowicie ich pochodzenia.
Oczywiście hipoteza ta
spotkała się ze sprzeciwem nawet nieortodoksyjnych uczonych. Jego raport w
„Space Flight” wskazuje na fakt, że próbnik transmituje fale wtedy, gdy jest
trafiany falami radiowymi, wysyłanymi z Ziemi, o szeroko-spektralnym zakresie.[4]
Jeden z czołowych
amerykańskich radioastronomów prof. dr Ronald Bracewell powiedział, że
odnosi się z rezerwą do lunanowskiej interpretacji radiosygnałów, ale nie można
jej całkowicie odrzucić. Bracewell wniósł podobną teorię wyjaśniającą radioecha
obserwowane w latach 1927, 1928 i 1934 dodając, że zamierza wymieniać z Lunanem
wyniki badań w ciągu paru lat.
W czasie Międzynarodowej
Konferencji Naukowej w Biurakanie (Armenia), która zgromadziła wielu luminarzy
nauki w 1971 roku, spekulowano na temat ziemskiej interakcji w międzygwiezdne
życie i vice-versa, co upodobniło konferencję do zjazdu pisarzy science-fiction. A oto tematyka tej konferencji, podana w
formie pytań i zagadnień:
-
Czy
nasze życie pochodzi z Ziemi, czy też z Kosmosu? Czy kiedykolwiek Ziemię
skolonizowano przez istoty pozaziemskie? Czy moglibyśmy podobnie kolonizować
inne planety?
-
Czy
Ziemia stanowi „kosmiczne ZOO” z człekokształtnymi na wolności?
-
Czy
komunikacja z nami jest zabroniona ze względu na naszą ekonomię, biologię, itd. itp.?
-
Czy
jesteśmy tylko królikami doświadczalnymi w laboratoriach Innych?
Jednym z najbardziej
intrygujących pytań było: Czy Oni także podejmują jakieś wysiłki w celu
nawiązania z nami kontaktu?[5]
Ależ tak! – pewne fakty wskazują na takie próby!
W październiku 1973 roku,
Samuel Kaplan z Uniwersytetu w Gorki[6]zarejestrował
serię zakłóceń radiowych, które nie mogły pochodzić z żadnej ziemskiej
radiostacji.
Amerykańscy astronomowie
i radioastronomowie są nadzwyczaj ostrożni w formułowaniu takich sądów.
Wskazują oni na fakt, że jak dotąd nikt na terenie USA nie wyłapał żadnych
radiosygnałów pochodzących z głębokiego Kosmosu. Gdyby takie sygnały były
emitowane, to z całą pewnością nasza – tj. ziemska – sieć radioodbiorników z
łatwością by je wychwyciła. Z drugiej strony musiałyby to być bardzo silne
radioźródła, bowiem słabsze sygnały zostałyby z całą pewnością wytłumione przez
nasze radiostacje. Chociaż z kolei wojskowi
amerykańscy i rosyjscy odrzucają wszelkie oskarżenia amerykańskich
uczonych, obwiniających amerykańskie i rosyjskie[7]
satelity wojskowe o „komunikaty z innych planet”. Ale tak czy siak, nikt nie
wie, kogo winić o nieznany przekaz radiowy, który zakłócił głos astronauty Gordona
Coopera w czasie lotu w Faith-7, w dniu 15 maja 1963 roku,
kiedy to Cooper dokonywał swego 4. przelotu nad Hawajami. W tym miejscu transmisja jego głosu została
przerwana przez kogoś wołającego coś w „nieznanym obcym języku”. A wszystko to na kanale łączności
zarezerwowanym tylko i wyłącznie dla personelu latającego i kosmicznego NASA,
która zarejestrowała ten przekaz. Jak
dotąd, nikt nie rozszyfrował jego treści i nie zidentyfikował miejsca jego
nadania...
John Keel stwierdził, że
najbardziej masowy radiowy przekaz zarejestrowano w 1958 roku. Było to
przyjacielskie ostrzeżenie przed próbami jądrowymi oraz apel o odrzucenia
wrogości między narodami. Keel pisze:
... 3 sierpnia 1958 roku
radioamatorzy na całym terytorium USA zgłosili złapanie dziwnej radiostacji,
która nadawała na międzynarodowym paśmie 75 m.
Damski głos podający się za niejaką Decomę z planety Jowisz ostrzegał
swoich słuchaczy, że amerykańskie próby jądrowe mogą sprowadzić na nasz świat
okropne nieszczęścia. Przemawiała ona przez 2,5 godziny po angielsku,
niemiecku, norwesku i własnym języku, który opisano jako muzykalne kwilenie. Był to najsilniejszy sygnał, jaki
kiedykolwiek przechwycono. Słyszało go wiele osób. Telefonowano i nim do
krewnych przyjaciół w innych stanach. Wszędzie było to samo. A FCC zaprzeczyła wszystkiemu...[8]
Jesienią 1956 roku pewien
inżynier jednej z firm elektronicznych w Cedar Rapids, IA, zatelefonował do
swego przyjaciela Ray’a Clarka i zapytał, czy może mu przynieść taśmę,
którą nagrał poprzedniego wieczora. Ray relacjonował:
Wyglądało to tak, jakby
Ich szukacze (skanery) mogły wyłapać każdy sygnał z Kosmosu. Zrozumiałem to
samo, co ów inżynier, że Oni mówią do nas z miejsca położonego o setki tysięcy
mil od Ziemi. Oni przemawiali do nas niemal dwie godziny. Głos był bezpłciowy,
bezosobowy, prawie mechaniczny. To, co on mówił było ciekawe i wartościowe.
Czasami przypominało to wersety z »Upaniszad«
lub prozę przypominającą skojarzenie pomiędzy »Kahlil Gibran« a
»Bhagavadgitą«, co także zawierało uniwersalne prawdy. W parę nocy później znów zadzwonił do mnie
telefon. Znajomy inżynier powiedział, że
znów odbiera tą dziwną audycję. I wtedy udało mi się dostrzec tego NOL-a
lecącego na niebie. Miał on średnicę około
⅓ średnicy Księżyca.[9]NOL poruszał się zygzakiem od horyzontu po
horyzont - widziałem, jak zrobił to on 6
razy, a potem gwałtownie przyspieszył i znikł z widoku. Następnego dnia radio i
gazety podały wiadomość, że poprzedniej nocy błądzący meteor spowodował
zakłócenia w łączności telefonicznej. Firma elektroniczna z Cedar Rapids śledziła
go, jak również stacje radiolokacyjne w Omaha i Davenport. Najdokładniej, jak
to było możliwe ustalono odległość – wynosiła ona niemal 4.800 km od Ziemi.
Oczywiście nie napisano tego, że ten »błądzący meteor« był także »gadającym
metapsychicznym meteorem«...
Cała ta afera jest
reminiscencją tego, co napisał Lunan, że obce cywilizacje mogłyby umieścić swe
satelity komunikacyjne w pobliżu Ziemi wiele, wiele wieków temu.[10]
A z drugiej strony czy istnieje możliwość, że obce cywilizacje umieściły swoje
bazy na naszym naturalnym satelicie? Na zdjęciu zrobionym w dniu 22 listopada
1966 roku, przez sondę Lunar Orbiter 2, a przedstawiającym
fragment powierzchni Księżyca, zauważono
dziwne iglice, których tam przedtem nie było. Rzecznik NASA oświadczył,
że na terenie o rozmiarach 250 x 170 m znajduje się 6 iglic, których wielkość
jest oceniana na 13-25 m wysokości i 17 m szerokości u podstawy.[11]
Jedna z nich wygląda, jak pomnik Waszyngtona – oświadczył rzecznik NASA
Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie, CA, -
zaś niektóre z mniejszych przypominają stożek lodów. Są to małe,
białe punkty, które rzucają długie cienie. Na zdjęciu znaleźliśmy 6 takich
punktów i cieni: dwa duże i cztery małe. Wyglądają, jak jakiś układ antenowy. [12]
Jeżeli te dziwne formacje
są masztami antenowymi, to oznaczałoby, że te konstrukcje są dowodem na
działalność inteligentnych istot na powierzchni Srebrnego Globu.
A jaki będzie wygląd
naszych kosmicznych kuzynów? Jacy Oni będą??? Miliony pytań. Wydaje mi się, że
na niektóre z nich można dać odpowiedź. Naukowcy zgadzają się z tym, że inteligentne formy życia muszą odpowiadać pewnym generalnym warunkom. A więc 10
– istota musi oddychać powietrzem atmosferycznym. 20 – istota taka
nie może być większa od człowieka, ale może być od niego o wiele mniejsza.
Działa tutaj prawo stosunku objętości do powierzchni ciała oraz jego masy.
Działają tutaj prawa biologii i biofizyki – tak zatem rozrost ciała musi
doprowadzić do zwiększenia jego masy, a co za tym idzie, do wzmocnienia mięśni,
kości szkieletu, itd.
I dalej: 30 –
podstawowe prawa biologii eliminują trzyokie i pięciouszne istoty żywe. Tylko
widzenie dwuoczne ma największe szanse bytu na naszym świecie, bo pozwala na
widzenie stereoskopowe – przestrzenne.
Logika konstrukcji biologicznych nie znosi nadmiaru (vide casus
dinozaurów), jak i niedomiarów (vide także dinozaury). To nie jest taki
paradoks, jak wygląda na pierwszy rzut oka – pomimo nadmiaru masy ciała,
dinozaury miały niedomiar inteligencji, co nie pozwoliło im na szybkie
przystosowanie się do zmieniających się warunków życia w zmiennym środowisku,
co atoli nie wchodzi już w zakres tej pracy.[13]
Dodatkowe oczy
wprowadzałyby niepotrzebny „szum informacyjny” do mózgu. Podobnie sprawa wygląda z uszami. Jedno ucho
uniemożliwia zlokalizowanie źródła dźwięku, za to dwoje uszu działa jak
pelengator. Pozwala to na dokładnie namierzenie źródła dźwięku. Poza tym,
wydaje się być oczywistym, że oczy i uszy powinny znajdować się w czaszce lub
innym „pojemniku mózgowym” istoty, a to ze względu na maksymalne skrócenie
drogi dosyłu impulsów nerwowych do mózgu, co ma ogromne, jak nie decydujące znaczenie
w walce o byt.
Istota taka musi posiadać
odpowiedniki naszych rąk i nóg. Wiadomo – musi w jakiś sposób się poruszać i
wykonywać różne czynności. Para rąk z pięcio- lub wielostawowymi palcami jest
na pewno bardziej użyteczna od macek[14],
pazurzastych łap czy innych potworności, którymi raczą nas pisarze science
fiction.
Różne są poglądy na temat
działalności NOL-i . Niestety, ufolodzy przestrzegają nas przed inwazją,
niewolnictwem i w ogóle dezintegracją Ludzkości. Inni zaś przypuszczają, że Oni
przygotowują tutaj wielką czystkę i przygotowują nas do tego. Sceptycy zaś
pytają: dlaczego każdy Superintelekt miałby kłopotać się o
naszą, najeżona broniami masowej zagłady, błotnistą kulę, zawieszoną
gdzieś w Kosmosie na peryferiach Galaktyki?...
a
[1] Jest to gwiazda Izar
(al-Izar) – przyp. tłum.
[2]
Szerszą interpretację tekstów „radioech Störmera” podaje A. Marks w
książce „Na tropach Kosmitów” – przyp. tłum.
[3] Inne źródła podają od 103
do 150 ly – przyp. tłum.
[4] W tym
miejscu nasuwa się uwaga, czy Istotami, które skonstruowały ten próbnik nie są
czasem... ludzie? Pomyślmy – te 13.000 lat akurat dziwnym zbiegiem okoliczności
pasuje do daty katastrofy i zagłady Imperium Atlantydy. Co więcej – pojawianie
się dziwnych Nieznanych Obiektów Kosmicznych lub/i Nieznanych Obiektów
Orbitalnych w rodzaju Czarnego Księcia czy Czarnego Barona w latach 40. i 50.
XX wieku mogło stanowić odzew na sygnały prof. Störmera i van der Poola z 1926
roku. Kto wie, czy nie był to relikt z czasów atomowych wojen
bogów-astronautów??? Po drugie – czyż nie wydaje się trafniejszą interpretacja Szpilewskiego,
która wskazuje na inną gwiazdę – Tau Ceti (τ-Ceti), która jest odległa od
Słońca o 11,8 ly – przyp. tłum.
[5] Celowo
pominąłem tutaj enuncjacje dotyczące Silentium Universii oraz wniosków z
Konferencji Biurakańskiej, bowiem nie dotyczą one bezpośrednio tematu, a
opracowania ich znajdują się w wielu źródłach. Ponadto opuściłem tutaj
szczegóły Projektu OZMA, które są powszechnie znane – uwaga konsultanta.
[6] Dzisiaj Niżnyj Nowgorod –
przyp. tłum.
[7] A teraz także chińskie,
japońskie, brazylijskie i izraelskie – przyp. tłum.
[8] Federal Communication Commission – Federalna
Komisja ds. Łączności – przyp. tłum.
[9] Czyli ok. 10’ – uwaga
tłum.
[10] Tym niemniej do dziś dnia
nie została rozwiązana zagadka istnienia na orbicie wokółziemskiej obiektu
zwanego Czarnym Baronem/Księciem/Rycerzem czy Ciemnym Rycerzem, którego
obserwowano z ziemskich statków i stacji orbitalnych – przyp. tłum.
[11] To raczej nie były
iglice, a małe piramidy, jak to wynika z podanych wymiarów – uwaga tłum.
[12]
Niestety, dalsze badania zdjęć i wnioski z nich wyciągnięte zostały przez NASA
utajnione i tylko z przecieków prasowych wynika, że znaleziono tam wiele dziwnych
obiektów terenowych, które uznano za przejaw rozumnego działania jakichś istot
na Srebrnym Globie. Czytelnikowi polecam cykl kilkunastu publikacji na ten
temat zamieszczonych na łamach „Nieznanego Świata” – uwaga tłum.
[13]
Ostatnie badania z końca lat 90. XX wieku wskazują na to, że dinozaury nie były
wcale tępymi i ociężałymi potworami, jak je sobie wyobrażano, ale istotami o
znacznej ruchliwości i inteligencji, które jednak wyginęły wskutek kosmicznego
kataklizmu – jak udowodniły to prace L. i W. Alvarezów, a nie z
powodu swej ogromnej wagi... – przyp. tłum.
[14]
Argument sporny, bowiem badania głowonogów udowodniły, że macki w warunkach
środowiska wodnego są organem sprawniej funkcjonującym, niż ręce – przyp. tłum.
