Albert Rosales
Lokalizacja: Minong,
WI
Data: czerwiec
1975
Opis
incydentu:
To był cudowny dzień w czerwcu
1975 roku dla Dennisa Murawskiego i Karen Klinger. Młoda para była głęboko
zakochana, a Dennis właśnie oświadczył się Karen. Oczywiście przyjęła jego
oświadczyny. Postanowili wybrać się na krótką przejażdżkę wokół małego jeziora
w pobliżu Minong w stanie Wisconsin. Zauważyli, że księżyc jest nisko na
niebie. Ale nagle zniknął.
KAREN: „Nie
było żadnych chmur ani nic, więc byliśmy bardzo zdezorientowani.
Zastanawialiśmy się: «Co się stało? Gdzie to znikło?»”
Wrócili do domku, w którym
mieszkali z matką Dennisa i innymi członkami rodziny oraz przyjaciółmi. Zeszli
na mały pomost nad jeziorem. Wtedy pojawiło się UFO.
KAREN: Nagle
coś, co wyglądało jak jasna pomarańczowa gwiazda, przemknęło nad drzewami nad
naszymi głowami i zaczęło śmigać po przekątnej z jednego końca horyzontu na
drugi, niczym spadający liść. Ta jasna pomarańczowa gwiazda, która znajdowała
się na horyzoncie między drzewami po drugiej stronie jeziora, przemknęła prosto
nad nasze głowy i spojrzeliśmy w górę. Pojawiły się dwa inne identyczne
obiekty”.
DENNIS: „Był
jeden obiekt przypominający gwiazdę, był trochę jaśniejszy niż gwiazda, miał
pomarańczowy kolor, który zdawał się nieco wyróżniać od pozostałych. Naprawdę
nie zwróciłam na to wtedy uwagi. Ale moja uwaga wciąż wracała do tego
konkretnego obiektu i po chwili zauważyłem w nim kilka dziwnych rzeczy. Myślę,
że najlepiej mogłabym opisać jego lot jako lot ważki. Przelatywała tu,
zatrzymywała się… przelatywała tu, zatrzymywała się… przelatywała,
przelatywała, przelatywała bardzo szybko. I pomyślałam sobie: co my oglądamy?
Byłam tym zafascynowana. Po prostu nie chciałam przestać na to patrzeć. Byłam
do tego jak przyklejona. I w końcu zaczęliśmy wzywać moich rodziców z domku,
żeby mogli popatrzeć”.
Więc cała szóstka obserwowała,
jak obiekty zbliżają się i wydają się coraz większe. Ze zdumieniem zobaczyli
coś, co wyglądało na pojedynczy obiekt, który rozdzielił się na trzy, a potem z
powrotem połączył w całość. Jeden ze świadków wyciągnął latarkę z długimi
światłami i błysnął nią cztery razy w kierunku jednego z obiektów, który
odpowiedział, błyskając dokładnie czterema wiązkami światła na ziemię. Ponownie
błysnęli latarką w określonej kolejności, a statek odpowiedział błyskami
dokładnie w tej samej kolejności.
Matka Dennisa wpadła w histerię
ze strachu i zaczęła krzyczeć: „Zabiją nas!”.
DENNIS: „Moja
mama była trochę przestraszona. W tym momencie wiedzieliśmy, że obserwujemy
coś, czego nie potrafiliśmy wyjaśnić. To było naprawdę dziwne i zdecydowanie
wydawało się być inteligentnie sterowane”.
Kilka minut później obiekty
schowały się za drzewami i zniknęły. Obserwacja, jak oszacowali, trwała około
pół godziny. „Potem” – mówi Karen – „wróciliśmy do środka i wypiliśmy butelkę
wina”. Rozmawiali o tym, co widzieli, i wszyscy twierdzili, że widzieli to
samo.
KAREN:
„Następnego dnia rozglądaliśmy się wszędzie, ale nic nie znaleźliśmy”.
Nigdy nie poświęcili tym
obserwacjom większej uwagi, poza tym, że nie dało się ich wyjaśnić. Jednak z
biegiem lat od czasu do czasu o tym rozmawiali, a jedną z rzeczy, która ich
zaintrygowała, było pozorne zniknięcie księżyca. Wisiał nisko na niebie, a
potem nagle zniknął. W rzeczywistości, podczas obserwacji z resztą rodziny,
księżyc najwyraźniej już zaszedł. Im więcej o tym myśleli, tym bardziej linia czasu
traciła sens. Co się stało z czasem między momentem, gdy księżyc pojawił się na
niebie, a momentem, gdy zniknął?
KAREN:
„Uznaliśmy, że księżyc musiałby zajść co najmniej półtorej godziny, a z kąta,
pod którym go widzieliśmy, zanim natychmiast zniknął. I tak minęła co najmniej
godzina, w której nikt nas nie widział. Kiedy w końcu rozmawialiśmy o tym dwa
lata temu (w 1994 roku) i uświadomiliśmy sobie, co się stało, poczułam niemal
mdłości na samą myśl o tym.
Wtedy Karen usłyszała o tak
zwanej „sprawie porwań Allagash”, która miała miejsce w czerwcu 1975 roku w
stanie Maine. Dotyczyła ona czterech mężczyzn, którzy widzieli trzy obiekty na
wiejskim jeziorze w górnym Maine. Mężczyźni widzieli trzy obiekty i stracili
czas na około godzinę. Poświecili na obiekt latarką. Karen była zdumiona
podobieństwem do jej własnego doświadczenia.
KAREN: „Po
pierwszym zobaczeniu tego poczułam się niedobrze. Pomyślałam: »O mój Boże!«.
Ten przypadek miał tak niesamowite podobieństwo do naszej historii. I to
właśnie skłoniło mnie do wizyty u hipnoterapeuty. Zgłosili, że widzieli
dokładnie to samo, co my”.
Ona i Dennis byli już po
rozwodzie i nie rozmawiali od roku, poza kwestią opieki nad dzieckiem. Dennis
również oglądał program i kiedy ponownie spotkał się z Karen, wspomniał o ich
spotkaniu i zapytał, czy mogłaby rozważyć hipnozę.
Skontaktowała się z Centrum Badań
nad UFO i została skierowana do psychoterapeuty dr Davida Claytona, doktora filozofii, i umówiła się na wizytę. Dr
Clayton zgodził się ich zahipnotyzować i zastosować hipnozę. Początkowo był
sceptyczny wobec twierdzeń o spotkaniach na pokładzie pojazdu, ale po sesjach
nabrał do nich większego przekonania.
Dennis początkowo nalegał na
anonimowość, ponieważ był nauczycielem fizyki w dużej szkole i nie chciał
publicznie opowiadać o swoich doświadczeniach, ale ostatnio podzielił się swoją
historią. Wspominał, że podczas jazdy wokół jeziora na ich samochód padło bardzo
jasne światło.
DENNIS: „Oboje
mieliśmy obrazy przypominające siatkę, niemal prymitywną strukturę, prawie jak
sterowiec czy coś w tym stylu”.
To było wszystko, co Dennis
pamiętał, poza poczuciem, że spotkanie miało charakter dobroczynny i niosło ze
sobą przesłanie ostrzegawcze. Karen (również nauczycielka) wspominała, że światło było tak intensywne, że myślała, że zemdlała. Poddanie się hipnozie
było dla niej punktem zwrotnym. Przypomnienie
sobie tego spotkania było dla
Karen bardzo przerażające i zajęło jej kilka sesji, zanim
przypomniała sobie, co się stało.
KAREN: „Miałam
wrażenie, jakbym była otoczona intensywną, białą istotą. Stałam twarzą do
postaci otoczonej elektrycznością statyczną. Otrzymywałam telepatyczne sygnały
o tym, co próbowała przekazać. Przesłanie było takie, że świat stoi na skraju katastrofy ekologicznej, a ja mam odegrać rolę
w procesie odbudowy. Powiedzieli mi, że nie pozwolą, by ludzie się zniszczyli.
Powiedzieli, żebym swobodnie mówiła o tym każdemu, komu chcę, ale żebym była
uprzedzona, że nie będę
traktowana poważnie, co
zazwyczaj się zdarza”.
Karen podzieliła się swoim
doświadczeniem z członkami rodziny, którzy byli, co zrozumiałe, zszokowani.
KAREN: „Za
każdym razem, gdy poruszałam ten temat, moi rodzice dziwnie się patrzyli na
mnie, robili się nerwowi i próbowali od razu zmienić temat. Nie rozmawiam już z
nimi na ten temat, bo byli zbyt krytyczni. Pytali: »Czy nie posuwasz się za
daleko?«”.
Oboje zgodzili się, że celem tego
spotkania nie było zrobienie im krzywdy, ale pomoc Ludzkości. Oboje wynieśli z
tego doświadczenia to samo przesłanie: losy
planety są splecione z losami innych obcych światów, a ludzie na Ziemi nie
wywiązują się należycie z obowiązku dbania o Ziemię.
KAREN: „Jeśli
czujesz, że ci się to przydarzyło, zrób wszystko, co w twojej mocy, aby ujawnić
te informacje, bo warto zaryzykować”.
Karen ma nadzieję, że ujawnienie
tej informacji zachęci innych do podzielenia się swoimi doświadczeniami z UFO i
istotami pozaziemskimi.
Moje
3 grosze
Doświadczenia Karen i Dennisa są
niemal identyczne z doświadczeniami innych osób, które przeżyły Bliskie
Spotkania Czwartego i Piątego Rodzaju. Widać z nich, że Obcy są żywotnie
zainteresowani losami życia na Ziemi i Ziemią jako planetą – jedyną planetą
biogeniczną w Układzie Słonecznym. Niestety – są na naszej planecie siły, które
dążą do zniszczenia Ziemi i naszej cywilizacji. Obłęd wojenny na wschodzie,
jest tego dobitnym dowodem. Przecież tak naprawdę nie chodzi tam o faszyzm, a o
nowe zasoby surowcowe: węgiel, ropę, uran… Dokładnie to samo chodzi o Przesmyk Suwalski - tam są rudy metali kolorowych, na które Rosja ostrzy sobie zęby.
Z drugiej zaś strony są tam tacy,
którym zależy na zniszczeniu Unii Europejskiej, która stała się niezależnym
organizmem gospodarczym, który jest konkurencyjny dla reszty świata. Aktualnie istnieje
bardzo wysokie ryzyko nie tylko wojny nuklearnej, ale zapaskudzenia Eurazji
odpadami naszej cywilizacji, zatrucia środowiska i co za tym idzie zwyrodnienie
życia biologicznego – co wskazałem w trzecim tomie pracy z cyklu „UFO i…” – „UFO
i Czas”. Jeszcze możemy to cofnąć i zapobiec złu.
Tylko kto na świecie słucha ekologów i
ufologów? Nikt i dlatego jestem pewien, że będzie tak, jak tam przewiduję.
Niestety…
A oto artykuł z prasy włoskiej Giuseppe Sardiniego:
«Zachód przygotowuje się do
zabicia 45 milionów Rosjan dla dobra Ukrainy».
Dmitrij Miedwiediew
zidentyfikował najbardziej przerażającą broń Zachodu: europejskich przywódców,
czyli „nieznaczących zwyrodnialców”.
Śmiertelny wypadek już za
rogiem, a aktywizm idiotów wzrósł. Polski premier Tusk i były brytyjski dowódca
MI5 Manningham-Buller zapowiedzieli jednocześnie, że Europa toczy już wojnę z
Rosją. Amerykanie mają jednak swoje momenty zdrowia psychicznego Specjalny wysłannik
Trumpa na Ukrainę, Kellogg poparł bezpośrednią presję wojskową USA na Rosję, a
następnie twierdził, że Trump pozwoli Ukrainie rozpocząć ataki dalekiego
zasięgu na Rosję, a ostatecznie stwierdził, że wojna na Ukrainie może Nawet
rusofobiczny dziennik „Politico” opublikował bardzo śmiały artykuł: „Obecne
pogorszenie się stosunków pomiędzy Brukselą a Moskwą może doprowadzić do
„momentu Francesco Ferdinando” (zamach na następcę tronu austro-węgierskiego w
Sarajewie, co faktycznie wywołało I wojnę światową)
W 2013 roku Uniwersytet
Princeton przeprowadził symulację globalnego konfliktu nuklearnego, zwanego
„Planem A” (nie może być B). W pierwszych minutach konfliktu z obu stron
zginęłoby ponad 90 milionów ludzi.
W 2022 roku Sojusz na rzecz
Nauki (sponsorowany przez Billa Gatesa) obliczył, że wojna nuklearna spowoduje
770 milionów bezpośrednich ofiar, a następnie wieloletnią zimę nuklearną
spowodowaną wypuszczeniem popiołu do atmosfery, gdzie 75% populacji planety
umrze z głodu Anni.
W 2024 roku Newsweek opublikował
wyniki symulacji rosyjskich ataków nuklearnych na stolice Zachodnie. Według
danych, po ataku pojedynczym pociskiem „Voevoda” - nie najnowocześniejszym - na
każde miasto, w ciągu 24 godzin spodziewano się następujących ofiar:
Londyn - 3 941 740 zabitych ;
Berlin - 2.011.330;
Paryż - 4.957.180;
Rzym - 1.852.110;
Amsterdam - 1.108.930;
Warszawa - 1.371,450;
Bukareszt - 1.463.540;
Sztokholm - 838 540;
Helsinki - 498 480.
Rosja ma ponad 5400 głów
(największy arsenał na świecie). 500 wystarczy, żeby zniszczyć Europę. Rosja
nie chce wojny z Europą, ale Bruksela robi wszystko, żeby ją zdobyć.
Idioci z NATO, UE, rządów
narodowych grają, żeby podnieść głos i grozić Moskwie odwetem! Są najgorszą
bronią masowego rażenia.
Opracował – ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz