Powered By Blogger

piątek, 14 kwietnia 2017

Czerwone meduzy w wodach Australii




Czeredy czerwonych meduz corocznie pojawiają się w niektórych rejonach Australii Zachodniej. Ale kilku miejscowych surferów, którzy wypłynęli na tamtejsze wody w dniu 8 kwietnia przy Exmouth (S 21°57’31,86” – E 114°08’18,24”) powiedziało, że nigdy wcześnie nie widziało ich tyle.

Riley Watts, lat 18, i jego przyjaciel planowali surfowanie, ale zmienili zamiary, kiedy zobaczyli setki i tysiące czerwonych dzwonów meduz w oceanie. Potem podpłynęli bliżej rozejrzeć się w sytuacji. 





Watts, który przez całe swe życie mieszkał w Exmouth powiedział telewizji ABC North West, że:
Właśnie wypłynęliśmy sobie posurfować, byliśmy w połowie drogi, kiedy zostaliśmy otoczeni przez czerwone meduzy ze wszystkich stron, tak więc zrobiliśmy zwrot i powróciliśmy do domu. Cała zachodnia strona Exmouth (od strony Oceanu Indyjskiego) była zapakowana nimi, na całej drodze od Parku Narodowego do tego punktu… całe kilometry tych meduz.

Kiedy nie tak śmiertelne jak meduzy Irukanji, których żądła mogą być śmiercionośne, kontakt z czerwonymi meduzami dzwonkowymi może być bolesny.

Watts powiedział nam, że płynął na surfing i miał nadzieję, że znajdzie jakiś czysty akwen na oceanie, który byłby opuszczony przez meduzy. Watts powiedział, że one były cały czas w wodzie…  
        


Opinie z KKK


Straszne te czerwone meduzy przy brzegach Australii. Tam teraz lepiej nie surfować. Ciekawe, czy ich natężenie ma jakiś związek z Fukuszimą? (Basia z Holandii)

Jeżeli idzie o te meduzy, to rzecz jest ciekawa, ale nie nowa. Naruszenie równowagi w środowisku zawsze się odbijało zwiększoną populacją jednych gatunków i zanikiem drugich - tak jest z meduzami Irukanji czy meduzami Nomury. Fukushima nie wchodzi w grę, bo to Ocean Indyjski i południowa półkula. Obawiam się, że to jakieś paskudztwo z Australii, albo jakieś świństwo z Vortex'u Południowo-Indyjskiego, gdzie kręcą się wszystkie plastykowe paskudztwa z Afryki i Indii. (Daniel Laskowski)

I rzeczywiście – Basia miała nosa. Zapomniałeś jeszcze o Australii i jądrowych testach na zachodnim wybrzeżu. Wprawdzie to były lata 1952-1956, ale wciąż są w środowisku radionuklidy po 3 napowietrznych testach nad Monte Bello w Australii Zachodniej (S 20°23’46,07” – E 115°34’12,81”) - o rzut beretem, a dokładniej  234 km na NE od Exmouth. Jeżeli idzie o półwysep Jork, to tam miały miejsce próby z konwencjonalnymi materiałami wybuchowymi, które robiły za ładunki jądrowe, które detonowano nad lasem w celu zbadania oddziaływanie fal uderzeniowych na dżunglę. 


A tak swoją drogą jak się bawimy w stawianie hipotez, to może jakieś paskudztwo przewożone na pokładzie lotu MH-370 na nie wpłynęło – jak się już stawiamy szalone hipotezy, to czemuż by nie…? (Platon)


Przekład z angielskiego - ©Robert K. F. Leśniakiewicz