Stanisław Bednarz
7 kwietnia 1959 roku to w
historii meteorytyki data bardzo znacząca. Tego wieczoru o godzinie 19:30
GMT/20:30 CEST nad Czechami pojawił się bolid o jasności -19 mag. Przelot
bolidu, trwający 7 s został zarejestrowany przez dwie czeskie stacje
fotograficzne – Ondřejov oraz Prčice. Stacje te, uruchomione w 1951 roku i
stopniowo rozbudowywane przez Zdenka
Ceplechę były w rzeczywistości potężnymi bateriami aparatów
fotograficznych, w każdym zestawie znajdowało się po 10 aparatów
wielkoformatowych 9 x 12 cm z obiektywami Tessar
4,5/180 mm. Zestaw w Ondrejovie wyposażony był w dwuramienny obrotowy shutter z rejestracją prędkości
obrotowej co pozwoliło na precyzyjne określenie prędkości ciała wchodzącego do
atmosfery.
Na podstawie uzyskanych
fotografii Zdenek Ceplecha obliczył trajektorię, orbitę oraz oszacował elipsę
spadku spodziewanych meteorytów, wyniki zawarł w cyklu publikacji „Multiple
Fall of Pribram Meteorites Photographed” (polecam jako bardzo pouczającą
lekturę). Początek trajektorii zaobserwowany został na wysokości 98 km przy
prędkości początkowej 20,89 km/s, bolid widoczny był do wysokości 13 km. Na
zdjęciach rozpoznano łącznie 17 fragmentów dla których wykonano indywidualne
obliczenia dynamiczne. Niemal natychmiast określono prawdopodobne miejsce
spadku meteorytów jak też poinformowano okoliczną ludność.
Pierwszy meteoryt odnaleziony
został w 2 tygodnie po spadku – fragment o masie 4,48 kg odnaleziony został 20
kwietnia przez pracującego w polu rolnika. Drugi fragment znaleziony został
również przez rolnika, 9 czerwca (wcześniej potraktował znaleziony meteoryt
młotkiem a najmniejszy odłamek zgubił). Ciekawostką jest że człowiek ten tego
samego dnia odnalazł kolejny duży fragment, pozostawił go jednak na polu. Na
drugi dzień w towarzystwie czeskich badaczy udał się on w miejsce które
zapamiętał, meteorytu jednak nikt już nigdy nie odnalazł. Kolejne fragmenty
odnalezione zostały przez przypadkowe osoby w dniach 19 sierpnia i 25 sierpnia.
Zarówno po spadku jak i w następnych latach organizowano liczne ekspedycje
poszukiwawcze, nie przyniosły one jednak żadnego rezultatu.
Wspomnieć też trzeba że prawie
5 kg fragment „Luhy” odnaleziony tuż po spadku nie jest masą główną. Według
obliczeń największy z zaobserwowanych fragmentów powinien dać spadek o masie aż
100 kilogramów. Poszukiwania tego fragmentu odbyły się wiosną 1960 roku, grupa
czeskich poszukiwaczy spędziła blisko miesiąc w bardzo trudnym terenie
porośniętym przez gęsty młodnik. Bez rezultatu.
W Polsce przelot bolidu został zaobserwowany
przez miłośnika astronomii Sławomira Rucińskiego w czasie obserwacji nieba nad
Częstochową. Do oddziału PTMA w Warszawie przesłał on następujący opis: „Bolid
był koloru niebiesko-zielonego i miał jasność około – 5 mag. Przebiegł widzianą
przeze mnie drogę 9-10° w ciągu około 4 sekund. Droga jego równoległa była do
linii Procjon-Rigel i przechodziła pomiędzy ξ i ε Ori. W chwili, gdy go zauważyłem, miał
charakterystyczny kształt maczugi i rozświetlał zachodnie niebo, tak że
widziałem lekkie chmury. Następnie zgasł (schował się za chmury?) i zniknęło
świecenie nieba. Po 4 sekundach zauważyłem rozświetlenie nieba nieco silniejsze
niż przedtem, o kolorze niebiesko-zielonkawo-żółtym. W 43 lata po spadku
„Přibram” niebo znów rozjaśnił blask bolidu. 6 kwietnia 2002 roku o godzinie
22:20.18 UT nad południową Bawarią pojawił się bolid o jasności -17 mag. Wszedł
w atmosferę z prędkością 20,95 km/s (w przypadku Pribrama 20,89 km/s), dotarł
do wysokości 16km. 6-sekundowy przelot obserwowany był przez wielu
przypadkowych świadków, zarejestrowany został też przez pięć niemieckich, jedną
czeską i jedną austriacką stację bolidową. Mieszkańcy południowej Bawarii,
szczególnie z okolic Garmisch-Partenkirchen donosili o potężnym grzmocie i
drżeniu szyb w oknach wkrótce po zjawisku (grzmot po przelocie bolidu udało się
nagrać: Meteory obserwowane w pierwszym
tygodniu kwietnia pasujące do radiantu „pribramidów” stanowią około 1/20 tła
sporadycznego. Gdy już jednak bolid pojawi się na niebie jego obserwacja może być
bezcenna dla nauki.
* * *
NB,
przypomina to dość dokładnie wydarzenia z kwietnia 2002 roku, kiedy to nad
pograniczem niemiecko-austriacko-szwajcarskim zaobserwowano kosmiczny salut
setek meteorów, które nazwano potem Bolidem Bawaria – zob. - http://wszechocean.blogspot.com/2016/03/bolid-bawarski-tkc-w-miniaturze.html oraz http://wszechocean.blogspot.com/2016/03/wahadowiec-columbia-ofiara-lodowego.html. Jeszcze
wcześniej, bo w 1993 roku, zaobserwowano dziwny „meteoryt”, który był przyczyną
niezwykłych wydarzeń w podkrakowskich Jerzmanowicach – zob. - http://wszechocean.blogspot.com/2011/07/tck-tunguski-meteoryt-alla-polacca-2.html,
http://wszechocean.blogspot.com/2015/03/nietypowy-piorun.html, i dalsze. (red.)