Der Lange Max
Mój
kalendarz – 100 lat temu 29 marca 1918
był Wielki Piątek. Ludzie w Paryżu gromadzili się w kościołach. Tymczasem 130
km od Paryża zaczęło strzelać największe dalekosiężne działo I wojny światowej.
Było to tzw. działo paryskie - długolufowe (kalibru 210 milimetrów na kolejowej
platformie strzeleckiej), z którego Niemcy ostrzeliwali Paryż w czasie I wojny
światowej od marca do sierpnia 1918. Była to największa armata I wojny
światowej.
W
czasie II wojny światowej powstały tylko dwa większe obiekty: Schwerer
Gustav i V3 Tausendfüssler/Schnelle Eliske/Hochdrückpumpe. Właśnie
pocisk z działa paryskiego ugodził o godzinie 16:30 w trakcie mszy w kościół
św. Gerwazego i Protazego położony w
centrum, powodując zawalenie sklepienia, w wyniku czego zginęło 88 osób, a 68
zostało rannych. Smutny był to Wielki Piątek...
Licha
celność tego działa pozwalała co najwyżej na ostrzeliwanie obiektów o dużych
rozmiarach czy na przykład miast. Prawdopodobieństwo trafienia w centrum nie
różniło się od możliwości trafienia w przedmieścia. Czyli na kogo popadnie na
tego bęc. Popadło na kościół św. Gerwazego i Protazego. Całe działo ważyło 256
ton, lufa miała 28 metrów długości oraz wyposażona była w dodatkowe
sześciometrowe przedłużenie. Miała specjalny naciągowy mechanizm do jej
prostowania (żeby zniwelować jej ugięcie pod własnym ciężarem).
Pocisk
z tej broni o masie 94 kilogramów opuszczał lufę z prędkością 1600 m/s. W
najwyższym punkcie trajektorii pocisk osiągał wysokość 40 kilometrów i był
pierwszym obiektem, który dotarł do stratosfery. Osiągał prędkości
ponaddźwiękowe i niespotykany wtedy zasięg 130 kilometrów. Działo to
obsługiwało 80 osób. Przy tak dużym dystansie na miejsce lądowania pocisku miał
wpływ efekt Coriolisa, wynikający z ruchu obrotowego Ziemi. Wystrzelono od 320
do 367 pocisków, około 180 trafiło w obręb miasta, zabijając 250 i raniąc 620
osób.
A
teraz o owych Gerwazym i Protazym O ich życiu niewiele wiadomo. Gerwazy i Protazy
byli braćmi bliźniakami. Żyli prawdopodobnie w I wieku w czasach prześladowań
chrześcijan przez Nerona. Według
niektórych źródeł były to czasy Dioklecjana,
na przełomie wieków III i IV. Ponieśli śmierć męczeńską. Gerwazy został
zatłuczony ołowianymi prętami, Protazy - ścięty mieczem.
Według
najnowszych badań w ogóle ich nie było. Jeśli chodzi o ślady Polskie to Leszek Biały, dla upamiętnienia zwycięstwa
pod Zawichostem z księciem halickim w 1205 roku ufundował w romańskiej katedrze
wawelskiej - ołtarz św. Gerwazego i Protazego. Po zburzeniu romańskiej katedry
ołtarz ten został przeniesiony do kaplicy Mansjonarskiej zwanej też Mariacka.
Nie zachował się...
Moje 3 grosze
Bardzo ciekawie na ten temat pisze dr Leszek Szuman w swej książce „Tajemnice astrologii” (Warszawa 1992,
ss. 29-30). O Lange Maxie pisze on tak:
Od czasów Nostradamusa
do dziś ukazało się sześćdziesiąt wydań jego przepowiedni wraz z komentarzami;
wyjaśnia się w nich liczne, ukryte znaczenia słów, ale tylko w kilku
przypadkach udało się badaczom z góry wyjaśnić jakiś historyczny fakt. Można to
tłumaczyć tym, że przepowiednie omawiające przyszłe wynalazki dla ówczesnych
ludzi były niezrozumiałe. Na przykład wiersz 62 II Centurii mówi:
Dalekonośne działo miota w
Burgundii błyskawice
Maszyną nie można by tego
dokonać…
A wiersz 80 I Centurii dalej:
Wynaleziono potwora powodującego
w Burgundii straszny grzmot
Okulawiony ksiądz zdradza
tajemnicę…
Cóż takiego i kiedy wydarzyło się w Burgundii? Otóż w
lasach pod Saint Gobain (w dawniejszej Burgundii) Niemcy umieścili w roku 1918
pięć dalekonośnych dział konstrukcji inż. Rausenberga.
Tylko jedno z tych dział było prawdziwe. Resztę stanowiły atrapy, postawione
dla zmylenia przeciwnika, w razie wykrycia przez lotników alianckich.
Działo te Niemcy nazwali Der Lange Max, czyli Długi Max. Miało ono lufę długości 15
metrów i wyrzucało pociski kalibru 16 cm o długości 70 cm pod kątem 80° poprzez
stratosferę na odległy stąd o 100 km Paryż. Działo to u nas nazywano czasem Dicke
Berte - Grubą Bertą, co jest
oczywistym nieporozumieniem. Gruba Berta
był to bowiem moździerz kalibru 42 cm. Użyto go tylko jeden raz do
ostrzeliwania fortów belgijskich w Namur, w roku 1914.
Jak widać, Nostradamus przewidział pojawienie się potężnego
działa na pół tysiąclecia przed Wielką Wojną. Czy jest to tylko przypadek?
(R.K.F. Leśniakiewicz)
Opracował
- Stanisław Bednarz