Silbury Hill
Marcin Szerenos
W południowej Anglii znajduje
się masywny kopiec wykonany przez ludzi z neolitu. Wznosi ponad 40 m nad poziom
doliny rzeki Kennet na wapiennych ziemiach Wiltshire. Od dawna wzbudza zarówno
ciekawość, jaki i szacunek. Przyciąga poszukiwaczy skarbów. Miejscowa legenda
głosi, że stanowił grób starożytnego króla Sila, pochowanego tam wraz z koniem.
Podobnie, jak w przypadku kopca
Kraka, wielokrotnie wszczynano badania mające na celu wyjaśnienie pochodzenia i
roli tajemniczego obiektu. W 1723 roku podczas wykopalisk na wzgórzu odkryto
kości, rogi jelenia, żelazny nóż oraz uzdę. W 1776 roku książę Northumberland
wydrążył pionowy szyb w głąb aż do pierwotnego poziomu gruntu w nadziei
odnalezienia skarbu. W 1849 roku trudnego zadania podjął się John Merewether. Jednak
i tym razem wysiłek nie powiódł się. Pod koniec lat 60. XX wieku podjęto
ostatnią próbę. Zespół badaczy odkopał tunel Merewethera. Chociaż nie
rozwiązano zagadki, w jakim celu zbudowano kopiec, w wyniku najnowszych prac
stwierdzono, że budowniczowie rozpoczęli jego formowanie już ok. 2660 roku
p.n.e. Niektórzy uczeni skłaniają się do teorii, że wzniesiono go, aby
uhonorować słynnego wodza. A inni widzą w nim łono brzemiennej bogini-matki lub
omfalos, środek świata.
Łagodny stożkowy kształt kopca
Silbury kryje w sobie ułożone schodkowo warstwy. Gdybyśmy usunęli wypełniacz,
czyli ziemię, to zauważylibyśmy pewne podobieństwo do piramidy schodkowej
wzniesionej na polecenie Dżesera, faraona z III dynastii. Ten typ pomnika
pojawił się mniej więcej w tym samym czasie w starożytnym Egipcie ok. 2600 r.
p.n.e. Kopiec z Anglii budowano w trzech etapach. W pierwszej kolejności
wzniesiono niski nasyp. Następnie powiększono go przy użyciu wapiennych bloków.
Całość przykryto blokami, układanymi w konfiguracji przypominającej plaster
miodu. Siedem pięter kredowych podtrzymuje ściany. Ostatecznie całą konstrukcję
przysypano warstwą ziemi. Podejrzewam, że stosunkowo niedawno, ponieważ niegdyś
kopiec opisano jako „rodzaj ślimaka z płaską muszlą”.
Zadajmy sobie pytanie: dlaczego
po regularnym ułożeniu masywnych bloków, sporym wysiłku fizycznym,
budowniczowie wpadli na absurdalny pomysł o zasypaniu konstrukcji tonami ziemi?
Dla mnie to brzmi, jak profanacja. Wyraźnie kształt obecny, czyli kopca, nadano
mu po latach.
Kopiec Silbury leży w pobliżu
wielkiego kręgu Avebury oraz pół mili od kopca Waden. Wielu sądzi, że te dwa
pomniki muszą być ze sobą jakoś powiązane. Sugerowano, że służył jako wieża
obserwacyjna lub sygnalizacyjna, dla przywoływania ludności na obrzędy mające
miejsce w Avebury. Wiele stojących tam głazów uległo zniszczenia, czy to z
powodu przesądów religijnych, czy też na skutek uprawy ziemi. Masywny kurhan
oparł się wszystkim przeciwnościom, z wyjątkiem łopat archeologów i
poszukiwaczy skarbów. Wciąż nastraja do zadumy i intryguje.
William Stukeley (1687-1765),
który w XVIII wieku przeprowadził pierwsze poważne badania archeologiczne
Silbury, Avebury i innych pomników przeszłości, ogłosił teorię, że miejsca te
były związane z obrzędami druidów, starożytnych kapłanów. Jego koncepcja nie
przetrwała próby czasu. Ale uznawana była przez ponad stulecie.
Mam nieodparte wrażenie, że
historia tzw. kopca Kraka i Silbury, przebiegła nieco podobnie. Chociaż bardzo
różnią się budową wewnętrzną. Obiekt z Anglii przypomina prymitywny zikkurat,
co w języku akadyjskim oznacza „wieżę schodkową”. Akcentem architektonicznym
miast babilońskich były ogromne świątynie. Miały siedem kondygnacji, podobnie
jak te widoczne na przekroju Silbury. Piramida faraona posiada ich sześć.
Alfred Läpple pisze, że Sumerowie usypywali sztuczne pagórki i na nich
uprawiali swój „górski kult”.
Sumerowie przywędrowali w
czwartym tysiącleciu przed Chrystusem na równinę Szinear z północno-wschodnich
rejonów górzystych. Czcili swych bogów na wzgórzach i szczytach gór. Aby po
przybyciu na równinę móc nadal pielęgnować religijne zwyczaje usypali sztuczne
pagórki i na nich uprawiali „kult górski”. Z tych bardzo początkowo
prymitywnych form rozwinęły się doskonalsze, aż do tarasowych zikkuratów.
Warszawa, 27 czerwca 2016 r.
Korzystałem m.in. z:
Brian Leigh Molyneaux „Kult
Ziemi”. Tłum. Roman Gołędowski. Wyd. Świat Książki, Warszawa 1997 r.
Przykładowa ilustracja
(Wikipedia):