Ostatnio otrzymaliśmy emaile z
relacjami na temat obserwacji dziwnych obiektów, które kojarzone są z Nocnymi
Światłami – NL i kulami świetlnymi – BOL. A oto pierwszy list od Czytelnika,
Pana M.S. z Warszawy:
Piszę, bo chcę się podzielić pewną informacją,
Bodajże z niedzieli na poniedziałek widziałem na nocnym niebie
dwa jasne punkty,
Z daleka wyglądało to jak dwie jasne gwiazdy, zaintrygowało mnie
to, zastanawiałem się, co to za gwiazdozbiór, ale później zauważyłem, że
przemieszczają się dosyć szybko względem innych gwiazd, więc szybko
stwierdziłem, że nie mogły być to żadne gwiazdy.
Zwróciłem też na nie uwagę ze względu na jasność, porównywalną
tylko z Wenus. Ale było zdecydowanie za wcześnie na wschód Wenus, ponadto były
to dwa obiekty, w niedużej odległości obok siebie, jeden nieco wyżej. I gdy
chciałem pójść po komórkę, pomyślałem że może uda się je jakoś utrwalić, one
wciąż poruszając się przygasły i zupełnie znikły z oczu. Na niebie znowu
panowały gwiazdy, dobrze mi znane.
Zjawisko to zaobserwowałem u moich rodziców, ok. 25 km za
Warszawą, do których pojechałem w odwiedziny. Daleko od miasta, nocą bardzo
dobrze widać gwiazdy i różne dziwne obiekty (UFO).
Wykluczam meteor. Często obserwuję spadające gwiazdy.
Wykluczam również jakieś stacje orbitalne oraz satelity,
ponieważ obiekty poruszały się zbyt nisko.
Wykluczam samolot. Mają charakterystyczne oświetlenie, poza tym
ono u nich nie znika.
Najśmieszniejsze jest to, że gdy pomyślałem o nagraniu świateł,
obiekty zniknęły w ciemności (wyłączono jasne światło?). „Widziałeś UFO? Guzik
widziałeś.” Trochę to zagadkowe, bo przecież przez chwilę obiekty „dały” się
dostrzec. Ktoś kto był na zewnątrz, mógłby je zobaczyć, jak ja. Tylko, że ja
wychodzę na dwór często z zamiarem obserwacji nieba, a ludzie rzadko chodzą z
zadartą głową.
Obiekty poruszały się z północy na południe. Było jeszcze przed
północą, dokładnie nie pamiętam godziny. Z daleka wyglądało, jakby leciały nad
dachem sąsiada. Więc stosunkowo nisko, chociaż oczywiście poruszały znacznie
dalej, perspektywa zachwiana. W zasadzie nie musiałem zadzierać głowy, żeby
dostrzec te obiekty. Więc zacząłem szukać racjonalnych wyjaśnień. To była para
obiektów. Może leciały w jakieś formacji? Wojsko? Za cicho jak na maszyny
odrzutowe. Drony?
Być może ma to związek z tym, że stąd jest bardzo blisko do
granicy.
Dużo pytań bez odpowiedzi.
UFO do tego pasuje, bo ni cholery nie wiem, co to było.
Pomieszkuje u rodziców i mam zamiar wypatrzeć jeszcze kilka
takich obiektów jak się uda. Obawiam się, że na kamerze ich nie wyłapię,
chociaż podejmę próbę następnym razem. Przygotuję sprzęt i w razie czego użyję.
Parę lat temu próbowałem, ale jak mnie pamięć nie myli, skutki nie były
najlepsze.
Wielka to szkoda, że Pan M.S.
nie podał dokładniejszych szczegółów tej obserwacji. Może się jeszcze odezwie?
Drugi list z dnia
wczorajszego, pisze Pan T.M. z Wielunia:
Dziś (23.V.2017 r.), około 23:00, idąc drogą polną o
nazwie, nomen-omen, Polna, a zmierzając na południe, roztargniony
polityczno-ideologicznymi sprawami, ujrzałem swymi oczyma dwoma zjawisko piękne
i długie - oto bowiem postanowił się spalić w nieodległej wizualnie atmosferze
jakiś kosmiczny bolid, który piękniutko, acz bez smugi, rozjarzył się żółtawo
na kursie W-E. Jego lot trwał dobrych pięć sekund, jeśli nie dłużej, zaiste
piękny to meteor był.
Niemniej zgodnie z
uporem i nienasyceniem mej duszy, jąłem się przypatrywać niebiesiech naszym, co
ujęło mnie kolejnym przypadkiem nietypowym - otóż z kierunku
zachód-południowy-zachód, lecąc na przeciwległy wschód-północny-wschód, uwagę
mą zwrócił jaśniejący żółtą bielą, i bielejąc ponad stan pobliskich gwiazd,
bezgłośny obiekt. Świecił sowicie, aż na mych ślepiach krzyż pański się jawił,
jak mędrcom gwiazda podczas pielgrzymki do Zbawiciela.
[…] ale ani jednego szelestu
od strony obiektu nie pochwyciłem. Nawet silnikowego pomruku, którego nie
doczekałem się, zanim ów Jasienica nie zniknął w pomroku dystansu, jakim mnie
bezczelnie potraktował, i to mimo pomachania mu mą prawicą (apolityczną).
Znikał uprzednio za chmurami frontu błyskającego na pogodę, który to jednakże
wręcz wycofał się po jego przelocie w ciągu pół godziny.
Znikał, acz pojawiał
się, i to było nietypowe, bowiem wszelkie dotychczasowe Jasienice, którem był
napotkał patrzałkami swymi, znikały jak dziewica w odmęcie półmroku lasu,
wyczuwszy ostrość mych kłów, a może i nieco nieświeży oddech po ostatniej
ofierze. Wracając na kurs tyczonej opowieści, rzec muszę, że dobrych minut
kilka obserwowałem zwyczajnie lecącego owego BOLa, póki nie zniknął gdzieś w
okolicach Bełchatowa(?). Nawet nie zastanowiłem się, czy poświecić w niego
super-mocną latarką będącą na podorędziu (a dziwne to, skoro uprzednio, na
wypadek podobnych przypadków, mocno sobie to postanowiłem). Nawet również nie
pomyślałem, czy zaraz nie przylecą myśliwce hałaśliwe, i jakby to światło w
kontraście ich świateł się prezentowało, choćby i nałożone mocą wyobraźni.
Jedyne, co pomyślałem, to to, że to przyjaciele, i chciałbym ich kontaktu ze
mną. To, że wiem, że tam są. (Później naszło mnie, że to może być rutynowy lot
naszych w obstawie innych naszych).
Nie minęły dwie minuty,
a posłyszałem wycie myśliwca, którego zobaczyłem również nad chmurami w
prześwitach, a który tym razem migał, choć i jego błyski były znacznie słabsze,
w odróżnieniu od harmidru, jaki czynił, i to przy podobnej zapewne wysokości,
jeśli nie większej od ów BOLa. Leciał kursem równoległym acz przesuniętym
znacznie, jakbym był oflankowany, na zachód. Poszedłem swą trasą z psami, które
wiernie obstawały mnie podczas wszelkich opisywanych wydarzeń, i po kilku
minutach, wracając usłyszałem kolejnego myśliwca, który również leciał z W-S-W
kurem równoległym, ale tym razem na kursie przesuniętym ku wschodowi. Po kilku
kolejnych minutach zauważyłem, że myśliwce powracają (a może był tylko jeden,
tylko obrał wielkie pętle przelotu dla pełniejszego rekonesansu)? Jakkolwiek by
nie było, to właśnie dzięki tym hałaśliwym przelotom zrozumiałem, że ponownie
COŚ widziałem.
Wiatr - 0-2 km/h,
niewyczuwalny na poziomie gruntu, lecz w warstwach frontu wiejący z południa na
północ, nieśpiesznie, acz stale. W ciągu dziesięciu minut, front chmurowy z 1/3
nieboskłonu zajął 2/3, po czym zniknął, nim wróciłem do domu. Temperatura -
około +23°C. Wilgotność: kropiło, świerszcze świerszczyły, lecz oparów nie było
widocznych. Długość całego zajścia - około dziesięciu minut. To był najdłużej
widziany Jasienica jak dotąd, i zupełnie bezwstydny 😉 […]
Na podobnej trasie
widziałem to już raz czy dwa, jakiś rok temu, po 21:00. Wówczas też, jeśli
dobrze pamiętam, jakiś myśliwiec pognał za takim BOLem, choć pamiętam też, że
raz nie było pościgu. Szpiegostwo zatem? Tak regularne? Test zdolności? Jak dla
mnie co najwyżej ostanie połączone ze szpiegostwem, ale tak naprawdę dla Ruskich
Polska to pół dnia roboty. Nie muszą wiedzieć, co tu jest, bo wszystko jest
słabe i wieki za murzynami - nawet towot do łożysk jest na kartki. Śmiech na
sali. Co tu szpiegować... kiedyś zrobią wjazd i tyle.
Dziś pogoda jest pod
psem, obserwacji na pewno nie będzie, niemniej wiem, że kiedyś, przy
regularnych późnych spacerach, mogę na jakiegoś BOLa trafić - one tu czy tędy latają
od lat, wielu lat. Zaczynam się skłaniać ku poglądowi, że to miejsce, ta
okolica, jest na czyjejś trasie. Nie mówię, że to miejsce jest wyjątkowe, ale
że jest na trasie przelotu czy aktywności czegoś, co leży w zakresie naszych
zainteresowań.😉
Nie mogła to być obserwacja ISS,
bowiem w opisywanym czasie przelatywała ona nad Polską dwukrotnie – o godzinie 22:12
i 23:57, przy czym w tym drugim przypadku była ona niewidzialna, tj. leciała już
w cieniu Ziemi. Co więcej, w obu przypadkach nadlatywała ona z kierunku NW i leciała
na SE, a zatem zupełnie innym torem, niż obiekt zaobserwowany przez Pana T.M. O godzinie 23:00 ISS znajdowała się nad Południowym Pacyfikiem.
Obie obserwacje są ciekawe i
póki co, to kojarzą mi się z hipotezami głoszonymi przez inż. Miłosława Wilka na temat przelotów
Obcych w kanałach UFO, które tworzą sieć na terytorium naszego kraju (i innych
też). Węzłami tej sieci są głazy narzutowe z „diabelskimi łapkami” widocznymi
na ich powierzchni i wychodnie kamienne.
Z drugiej strony w istniejącej
sytuacji politycznej być może – a raczej na pewno – nad Polską mają miejsce
loty zwiadowcze maszyn NATO i Rosji. Przypomina mi to lata 1980-81 z prac tandemu
K. Piechota & Br. Rzepecki, kiedy to nad naszym krajem latały
maszyny zwiadowcze z NATO i ZSRR, bo dzięki sytuacji politycznej w naszym kraju
w Polsce zaczęło pachnieć prochem…
Reasumując – takich obserwacji
teraz będzie dużo i to szczególnie na wschodnim pograniczu – co daję pod
rozwagę Koleżankom i Kolegom ze Straży Granicznej oraz w okolicach
stacjonowania wojsk amerykańskich w Polsce.
I kolejne doniesienie od Pana T.M.
z Wielunia, z dnia dzisiejszego (26.V.2017 roku):
Dosłownie dwie minuty
temu, około 1:55 widziałem kolejnego BOLa!
Leciał powolnie, jak
zwykle, bezgłośnie - jak zwykle, i jaśniał krzyżem w oczach - jak zwykle. Po
około dwóch minutach obserwacji, podczas której jaśniał jako drugi po lampach
ulicznych, odleciał w kierunku zachodnim.
Ujrzałem go zupełnie
przypadkiem, wyszedłszy na balkon mimo wcześniejszego zamiaru pójścia spać.
Leciał prawie że nad moją posesją, choć nie dokładnie nad nią - bardzo jednak
blisko. Pułap przelotu oceniłbym na kilkaset metrów, choć kto wie, jak wysoko
leciał, niemniej zniknął na zachodzie o wiele później, niż znikają za
zamgleniem nadhoryzontalnym gwiazdy. Nie wywołał żadnego poruszenia w naturze,
zwyczajnie przeleciał przez rozgwieżdżone podmiejskie niebo.
Temperatura - dobre 24
stopnie w mojej niecce, wiatr - niewyczuwalny, mocna łuna miejska, brak
hałasów, jeśli nie liczyć rozrozmantyzowanych świerszczy i okazjonalnych
odgłosów pędzących asfaltem tirów. Wrażenia - prawie nie do wiary. Po około
dziesięciu minutach brak samolotów.
Tym razem na pewno nie mogła to
być ISS,
ta bowiem w opisywanym znajdowała się nad pograniczem USA i Kanady. Nasza część
kuli ziemskiej znajdowała się w pełnym stożku cienia i nie mógł to być żaden obiekt
orbitalny oświetlany przez Słońce. Chyba że mamy do czynienia z obiektem znajdującym
się poza stożkiem cienia rzucanym przez naszą planetę albo obiektem, który świeci
światłem własnym.
Ze swej strony czekam na pogodne
noce (ostatnio mieliśmy mgłę, chmury i tylko +7,2°C), to może uda mi się też zaobserwować
jakiegoś NL czy BOL?