Powered By Blogger

piątek, 12 maja 2017

Paracelsus słowackiego i czeskiego fandomu...





Odszedł dr Martin Šimon Schuster (1963-2017)

Jest smutną prawdą, że wiadomość o odejściu ludzi, z którymi byliśmy blisko związani albo ich znaliśmy, w większości wypadków dopada do nas nieprzygotowanych na to. Filozoficzną kwestią, na którą „memento mori” starożytnych Rzymian nie pozostaje to, czy jesteśmy na to gotowi, ale także to, czy ta wieść spowoduje nasz żal i u tych, którzy nas znają.
Kiedy u końca września ubiegłego roku spotkałem się ze znanym badaczem zjawisk paranormalnych inż. Miroslavem Karlikiem w Trnavie, to zapytał mnie przed moim referatem z którym miałem wystąpić, co słychać nowego u Martina Schustera? Odpowiedziałem mu, że nie wiem, bo nie utrzymywaliśmy od dłuższego czasu kontaktu, i tylko coś mi świtało o Jego zainteresowaniach słowiańską mitologią. Oczywiście najlepszym sposobem by się o tym dowiedzieć było odnowienie kontaktu ze starym przyjacielem.
I jak to zazwyczaj bywa, odkładałem to na później. Nie ma na to racjonalnego wyjaśnienia. Ciśnienie życia nie pozwalało mi na ponowny kontakt. Nie napisałem do Niego. Nie zadzwoniłem. I dzisiaj żałuję, bo nie mogę już tego naprawić. […]
Ta wiadomość dopadła mnie w piwiarni.  Zazwyczaj czytam czasopisma od tyłu, od recenzji książek i filmów, ale tym razem zmieniłem kolejność, bo mignęło mi zdjęcie Martina. I ujrzałem tekst Lucky Bockovej  w rubryce „Odeszli”. Przeczytałem to wielokrotnie, tytuł „Z Panem Bogiem, Šimon…” i jakoś nie docierało to do mnie, a potem poczułem głęboki smutek. Głównie dlatego, że nic o tym nie wiedziałem.
Z Martinem przez jakiś czas pozostawałem w kontakcie, jednak życie chciało inaczej, bo ta odległość dotyczyła jedynie geografii, a nie osobistych sympatii i wspomnień z przeszłości. Lucka napisała to słowami w pełni oddały format osobowości Šimona i z pewnością, że będzie go nam brakować. Jego oryginalny charakter podkreśla także Alex Pavelkova w swym „Ostatnim pożegnaniu z Martinem”: Wieczny student i odkrywca, uczony i ksiądz zarazem, niepośledni i burzliwy.
A oto jak znałem go i ja. Bezpośredni, inspirujący człowiek Renesansu, Paracelsus słowackiego i czeskiego fandomu ufologicznego i sci-fi. Jego charyzma i osobowość pozostawiła głęboki ślad na gładzi społecznej aktywności w zakresie fantastyki i wszelkich tajemnic i zagadek. Należy wspomnieć jeszcze o wielu rzeczach, które mają związek ze sci-fi i organizacją fandomu. Martin wraz z dr Egonem Niczkym i moją skromną osobą należał do założycieli UFO-Centrum Koszyce, które już od stycznia 1990 roku zostało w ramach federacji CSFR pierwszą instytucją oficjalnie zbierającą informacje o obserwacjach UFO. Znaczną część jego aktywności była właśnie udziałem jego lidera, który pracował jako kipiący energią badacz i organizator Środkowoeuropejskich Kongresów Ufologicznych w Koszycach w latach 1992-2001. Przyciągały Go zagadki i tajemnice jednakowo jak i literacka czy filmowa fantastyka. Praca z Nim w terenie była czymś więcej niż zabawą. Tylko wspomnę te paranormalne przygody i przypadki, które przeżyliśmy na wyprawie do odcisków ludzkich stóp w trzeciorzędowych wapieniach w okolicy wsi Konske, w czasie spotkania z świadkami przelotu UFO na obszarze szpitala Koszyce-Šaci, czy badaniach pozostałości pozaziemskiego obiektu we wsi Vikartovce. Kto tam był, to wspomina te czasy z uśmiechem, a niektórzy będą chcieli tam jeszcze w przyszłości wrócić.
Šimon, jest mi strasznie przykro, że nie doszło do naszego spotkania przy kawie czy piwku. A odszedłeś tak szybko, że nie da się już spotkać i omówić planów dalszych wypraw do krainy tajemnic i fantazji. Pozostaje mi jedynie wiara w to, że nadejdzie ten czas, kiedy spotkamy się tam, na górze i nareszcie będziemy mieli wiele czasu na rozmowy i dyskusje.   
Dr Martin Schuster odszedł od nas 28 marca 2017 roku i został pochowany w dniu 31 marca w Koszycach.

Dr Miloš Jesenský

Miałem zaszczyt poznać dr Martina Schustera w listopadzie 1994 roku na koszyckim Międzynarodowym Kongresie Ufologicznym, a potem współpracowaliśmy w ich ramach aż do ostatniego. Rzeczywiście, był On motorem i animatorem aktywności w zakresie niekonwencjonalnych badań na Słowacji i w Czechach. Będzie Go brakowało, jak każdego Wielkiego Człowieka, którego wartość poznajemy wtedy, kiedy już odejdzie…
Spoczywaj w spokoju!

Robert K. F. Leśniakiewicz