Odszedł dr Martin Šimon Schuster (1963-2017)
Jest smutną prawdą, że
wiadomość o odejściu ludzi, z którymi byliśmy blisko związani albo ich
znaliśmy, w większości wypadków dopada do nas nieprzygotowanych na to. Filozoficzną
kwestią, na którą „memento mori” starożytnych Rzymian nie pozostaje to, czy
jesteśmy na to gotowi, ale także to, czy ta wieść spowoduje nasz żal i u tych,
którzy nas znają.
Kiedy u końca września
ubiegłego roku spotkałem się ze znanym badaczem zjawisk paranormalnych inż. Miroslavem Karlikiem w Trnavie, to
zapytał mnie przed moim referatem z którym miałem wystąpić, co słychać nowego u
Martina Schustera? Odpowiedziałem mu, że nie wiem, bo nie utrzymywaliśmy od
dłuższego czasu kontaktu, i tylko coś mi świtało o Jego zainteresowaniach
słowiańską mitologią. Oczywiście najlepszym sposobem by się o tym dowiedzieć
było odnowienie kontaktu ze starym przyjacielem.
I jak to zazwyczaj bywa,
odkładałem to na później. Nie ma na to racjonalnego wyjaśnienia. Ciśnienie
życia nie pozwalało mi na ponowny kontakt. Nie napisałem do Niego. Nie
zadzwoniłem. I dzisiaj żałuję, bo nie mogę już tego naprawić. […]
Ta wiadomość dopadła mnie w
piwiarni. Zazwyczaj czytam czasopisma od
tyłu, od recenzji książek i filmów, ale tym razem zmieniłem kolejność, bo
mignęło mi zdjęcie Martina. I ujrzałem tekst Lucky Bockovej w rubryce
„Odeszli”. Przeczytałem to wielokrotnie, tytuł „Z Panem Bogiem, Šimon…” i jakoś
nie docierało to do mnie, a potem poczułem głęboki smutek. Głównie dlatego, że
nic o tym nie wiedziałem.
Z Martinem przez jakiś czas
pozostawałem w kontakcie, jednak życie chciało inaczej, bo ta odległość
dotyczyła jedynie geografii, a nie osobistych sympatii i wspomnień z
przeszłości. Lucka napisała to słowami w pełni oddały format osobowości Šimona
i z pewnością, że będzie go nam brakować. Jego oryginalny charakter podkreśla także
Alex Pavelkova w swym „Ostatnim
pożegnaniu z Martinem”: Wieczny student i
odkrywca, uczony i ksiądz zarazem, niepośledni i burzliwy.
A oto jak znałem go i ja. Bezpośredni,
inspirujący człowiek Renesansu, Paracelsus słowackiego i czeskiego fandomu
ufologicznego i sci-fi. Jego charyzma
i osobowość pozostawiła głęboki ślad na gładzi społecznej aktywności w zakresie
fantastyki i wszelkich tajemnic i zagadek. Należy wspomnieć jeszcze o wielu
rzeczach, które mają związek ze sci-fi
i organizacją fandomu. Martin wraz z dr Egonem
Niczkym i moją skromną osobą należał do założycieli UFO-Centrum Koszyce,
które już od stycznia 1990 roku zostało w ramach federacji CSFR pierwszą
instytucją oficjalnie zbierającą informacje o obserwacjach UFO. Znaczną część
jego aktywności była właśnie udziałem jego lidera, który pracował jako kipiący
energią badacz i organizator Środkowoeuropejskich Kongresów Ufologicznych w
Koszycach w latach 1992-2001. Przyciągały Go zagadki i tajemnice jednakowo jak
i literacka czy filmowa fantastyka. Praca z Nim w terenie była czymś więcej niż
zabawą. Tylko wspomnę te paranormalne przygody i przypadki, które przeżyliśmy na
wyprawie do odcisków ludzkich stóp w trzeciorzędowych wapieniach w okolicy wsi
Konske, w czasie spotkania z świadkami przelotu UFO na obszarze szpitala
Koszyce-Šaci, czy badaniach pozostałości pozaziemskiego obiektu we wsi
Vikartovce. Kto tam był, to wspomina te czasy z uśmiechem, a niektórzy będą
chcieli tam jeszcze w przyszłości wrócić.
Šimon, jest mi strasznie przykro,
że nie doszło do naszego spotkania przy kawie czy piwku. A odszedłeś tak
szybko, że nie da się już spotkać i omówić planów dalszych wypraw do krainy
tajemnic i fantazji. Pozostaje mi jedynie wiara w to, że nadejdzie ten czas,
kiedy spotkamy się tam, na górze i nareszcie będziemy mieli wiele czasu na
rozmowy i dyskusje.
Dr Martin Schuster odszedł od nas 28 marca 2017 roku i został pochowany w dniu 31 marca w Koszycach.
Dr Martin Schuster odszedł od nas 28 marca 2017 roku i został pochowany w dniu 31 marca w Koszycach.
Dr Miloš Jesenský
Miałem zaszczyt poznać dr
Martina Schustera w listopadzie 1994 roku na koszyckim Międzynarodowym Kongresie
Ufologicznym, a potem współpracowaliśmy w ich ramach aż do ostatniego. Rzeczywiście,
był On motorem i animatorem aktywności w zakresie niekonwencjonalnych badań na
Słowacji i w Czechach. Będzie Go brakowało, jak każdego Wielkiego Człowieka,
którego wartość poznajemy wtedy, kiedy już odejdzie…
Spoczywaj w spokoju!
Robert K. F. Leśniakiewicz