Krajobraz beskidzkiej wiosny...
(Jest to tekst, który
pierwotnie został opublikowany na łamach „Czasu UFO” nr 9/1999, a który jeszcze
raz udostępniam Czytelnikowi jako uzupełniony i poprawiony.)
*
Sed videmus nunc per
speculum et in aenigmate
Umberto Eco –
„Imię róży”
Czy można mówić w
takim arcykatolickim kraju jak Polska? Mój materiał na temat podpalanych przez
UFO kościołów wywołał niejaką panikę wśród redaktorów ezoterycznych czasopism,
a to dlatego, że – cytuję – co by to
było, gdyby to przeczytali jacyś duchowni – przecież oni w swej pysze i
nietolerancji posądziliby ufologów o konszachty z diabłem!!! Autentyczne!
Więc co? Wychodzi na to, że cofnęliśmy się do tego „wspaniałego” i
„humanistycznego” Odrodzenia, kiedy to w całej Europie zapłonęły stosy i
zaczęła się wielka batalia z kacerzami, czarownikami, wiedźmami i nade wszystko
z reformatorami Kościoła katolickiego, bo o nich i ich majątki głównie oo.
Inkwizytorom chodziło…
Kontynuując temat z
artykułu „Płonące kościoły, tajemnicze wybuchy i UFO” pragnę zatrzymać się
jeszcze przy starych kościółkach w Niedźwiedziu i Olszówce w południowej części
Małopolski, w najbliższej okolicy Rabki Zdroju i Mszany Dolnej.
Zacznijmy od
Niedźwiedzia, jako że ta miejscowość ucierpiała najpierw wskutek pożaru
kościółka drewnianego, postawionego w Anno Domini 1697. Ponad pół tysiąclecia
temu! Kościół ten w swej bryle niemal identyczny z kościołami w Rabce, na
Piątkowej Górze czy Łętowni albo w Spytkowicach, spłonął w nocy 5/6.VI.1992
roku.* Nikt nie wie, czy był to pożar spowodowany czynnikami naturalnymi, czy
było to zbrodnicze podpalenie.
Niedźwiedź w ogóle
ma pecha, bowiem 30.VIII.1996 roku na tą prześlicznie położoną gorczańską wieś
spadło tornado – coś, co znane jest z prerii amerykańskiej.**
Straty były
olbrzymie – kilka starych drzew otaczających miejsce zgliszcz kościoła zostało
obalonych, zaś figura Matki Boskiej została oderwana od postumentu, wyciągnięta
z niszy, w której się znajdowała i przeniesiona kilkanaście metrów. Trąba
powietrzna figurę dekapitowała oraz pozbawiła rąk. Stojąca tamże kaplica
została dość dokładnie zniszczona potwornymi uderzeniami wiatru idącego od
Mszany Dolnej, czyli od północy.
Coś podobnego miało
miejsce także w samej Mszanie Dolnej i w odległym od niej o około 30 km na
zachód Podwilku na Orawie. Tam także trąba powietrzna zaatakowała przykościelne
drzewa łamiąc kilka z nich.***
Trąby powietrzne
zdarzały się na Podhalu także wcześniej, że wspomnę tylko tą z sierpnia 1961
roku w Jordanowie, która wygoliła znaczną połać Cioska i część lasów Hajdówki.
Wiatrował powstały tego fatalnego popołudnia można jedynie porównać do efektów
ataku wiatru halnego w maju 1968 roku w Tatrach…
Inaczej sprawa się
miała z kościołem w Olszówce – to mała letniskowo-wczasowa miejscowość
satelitarna Rabki Zdroju, położona także w Gorcach. Tamtejszy kościół drewniany
postawiony został w 1566 roku (sama wieś istnieje już od 1388 roku, dokument
lokacyjny podpisał sam król Władysław II
Jagiełło!)**** Niestety, to nie UFO było przyczyną wielkiego pożaru
wieczorem, dnia 19.IX.1993 roku. Tamtejsi strażacy z OSP Olszówka domniemają,
że było to zbrodnicze podpalenie, jako że w kościele tym znajdowały się obrazy,
polichromie i rzeźby z XVI wieku - nadzwyczaj cenne. Kościół był w remoncie i
dopływ prądu przerwano. Miejscowi widzieli tuż przed pożarem niebieska czy
zieloną nyskę na obcych tablicach. W
chwilę potem kościół stanął w płomieniach, które zaczęły go trawić od wewnątrz! I tak jak w przypadku
Niedźwiedzia, także w Olszówce stanęła potężna i nowoczesna, ale bez patyny
wieków – niestety, świątynia zbudowana w stylu pseudo-neo-góralskim… Tak więc sprawa ta jest dla policji i
prokuratora, a nie dla ufologa.
Czy to wszystko?
Ależ nie! – ta część Beskidów zna również tajemnicze katastrofy lotnicze.
Oczywiście wszyscy wiedzą o katastrofie na stokach Policy i jej dziwnych
okolicznościach, która wydarzyła się tego chmurnego, wietrznego i śnieżnego
popołudnia w dniu 2.IV.1969 roku.***** Nad Tatrami rozegrały się trzy tragedie
z udziałem helikopterów Sokół w dniu 11.VIII.1994 roku nad Doliną Olczyską,
helikoptera Mi-2 w dniu 10.VII.1997 roku w okolicy Gronika k./Zakopanego, a
także szybowca Aeroklubu Nowy Targ Pirata SP-3130, który został
zaatakowany przez nieznane siły w dniu 15.XI.1979 roku.*6 A teraz, po
przewertowaniu przewodników i odbyciu wycieczek w teren przyszło mi dopisać
jeszcze dwie katastrofy:
1.
Dnia 25.V.1973 roku, w Gorcach
pomiędzy Turbaczem a Obidowcem rozbił się samolot sanitarny (inne źródła mówią
o samolocie sportowym) *7 w drodze z Gdańska do Rabki Zdroju. Na
miejscu zginęła A. Skalińska z
Gdańska, zaś jej córka i pilot wyszli z katastrofy z obrażeniami ciała. Wypadek
ten jest o tyle tajemniczy, że nie wiadomo dlaczego pilot samolotu zboczył tak
daleko na południe od Rabki Zdroju i werżnął się maszyną w miejsce, gdzie
dzisiaj stoi krzyż upamiętniający to wydarzenie. pewnym wytłumaczeniem były
niesprzyjające warunki atmosferyczne, które uniemożliwiły wysłanie śmigłowca
ratowniczego, który mógłby także rozbić się na Kocurce i w ten sposób zwiększyć
ilość ofiar tego wypadku.*8
2.
Latem 1985 roku, w północnej części
Polany Krzysie zwanej także Surówkami, pomiędzy szczytami Małego a Wielkiego
Lubonia doszło do katastrofy śmigłowca Mi-2, którym dwaj czescy piloci
lecieli z Popradu do Świdnika na przegląd techniczny maszyny. Powodem
katastrofy była ponoć gęsta mgła, która otuliła helikopter i zdezorientowała
pilotów. Dzisiaj na miejscu katastrofy znajduje się krzyż utworzony ze
szczątków maszyny i plakieta z informacją o wypadku.*9
Obydwa wypadki zakwalifikowano
jako „dziwne”, bowiem jak wytłumaczyć fakt, że piloci lecieli w złą pogodę
licząc się z tym, że przecież znajdują się nad górami i to dosyć wysokimi:
Luboń Wielki – 1022,3 m n.p.m. plus wieża przekaźnika TV i telefonii GSM, czy
Turbacz 1314,7 m. Poza tym piloci samolotów sanitarnych czy helikopterów to nie
jacyś amatorzy, ale wysokiej klasy specjaliści w wylataną dużą ilością godzin
za sterami maszyny. A zatem, co ich zgubiło? Brawura? – na pewno nie. Pewność
siebie? – też nie. W górach za sterami maszyny pewnym siebie może być tylko
głupiec albo kompletny żółtodziób, a ci ludzie na pewno nimi nie byli…[1]
Ale to jeszcze nie
koniec osobliwości opisywanego terenu, jako że Beskid Wyspowy kryje niejedną
tajemnicę. Może być ona związana z obserwacjami NOL-i w okolicach kilku
tamecznych miejscowości, takich jak: Mszana Dolna, Kasina Wielka, Ochotnica
Górna (wprawdzie to Gorce, ale wydarzenia z nią związane mają swe koneksje z
Beskidem Wyspowym) i Rabką. Zacznę od obserwacji NOL-i na tamtych terenach:
- Najdawniejsza informacja o niezwykłym zjawisku niebieskim pochodzi aż z 23.I.1913 roku, a uzyskałem ją dzięki uprzejmości red. Krzysztofa Strauchmanna z „Naszych Stron”, który nadesłał mi odpis z „Gazety Podhalańskiej” nr 6 z dnia 1.II.1913 roku. A oto treść tej notatki prasowej:
- Z Ochotnicy donoszą nam: Niezwykłe zjawisko obserwowano w nocy 23.I. o godzinie 10:30 wieczorem. Cztery osoby wracając księżycową nocą z Ochotnicy (do Nowego Targu) widziały silne światło elektryczne na północ od Księżyca równe mu wielkością w kształcie kuli lub tarczy. Światło nagle wydłużyło się ku północy i przesunęło szybko w stronę północy, jakby pod chmury, zabłysło czerwonym światłem i znikło. Całość obserwacji trwała około 1 sekundy. Po kilku minutach dalszego marszu ta sama grupa osób usłyszała z oddali jakby grzmot, przypominający dudnienie wozu po drewnianym moście. Odgłos tren trwał około 1 minuty i dawał się słyszeć od strony wschodniej. Zjawisko to było obserwowane także w Nowym Targu*10.
- Anonimowy autor na zakończenie notatki wyraża nadzieję, że zagadka ta doczeka się naukowego wytłumaczenia. „Gazeta Podhalańska” do tego tematu już nie powróciła, więc problem pozostaje otwarty już 103 lata… Czy był to NOL? Zapewne tak, bo nie mógł to być piorun kulisty albo meteor! Ów NOL nadleciał z południa na północ, a zatem w kierunku szczytów Beskidu Wyspowego…
- Ostatnie dni lata 1958 roku w Mszanie Dolnej, inż. R. R. przy doskonałej pogodzie wraz z ojcem zaobserwował Obiekt Dzienny niemalże w zenicie. Obserwacja ta trwała niemal 20 minut. Był to jasny punkt, który szybko przemieszczał się w linii łamanej wokół zenitu Mszany Dolnej. Nie mógł to być żaden samolot, balon czy rakieta. Jasność tego obiektu wynosiła tyle, ile jasność Wenus.
- Także w lecie 1958 roku, młody inżynier-leśnik H. D. oraz wielu pasażerów pociągu relacji Nowy Sącz – Chabówka obserwowało nad Gorcami duży, żółtego koloru obiekt latający, który przypominał balon sportowy – kształtu kulistego. Zjawisko to trwało około 30 minut. Poza pasażerami pociągu Kolei Transwersalnej[2] ów NOL był ponoć widziany przez pasażerów i obsługę pociągów relacji Chabówka – Nowy Targ i vice-versa, które jechały w tym samym czasie. Niestety, nie udało mi się natrafić na innych świadków tego niezwykłego wydarzenia.
- Jesienią 1977 roku pani A. B. z Mszany Dolnej wraz ze swym mężem zaobserwowała nad Mszaną Dolną niezwykły fenomen świetlny w kształcie pulsującej białym światłem kuli, do której z czterech stron doskakiwały i odskakiwały cztery białe światła. Trwało to około 15 minut, pomiędzy godzinami 23:00 a 24:00 przy wygwieżdżonym niebie i świecącym Księżycu.
- Początek lat 90., szczyt Turbacza w niemal samo letnie południe. Zgodnie z relacją zakopiańskiego przewodnika i ratownika TOPR – pana K. A. – kilkunastu osobom zgromadzonym w okolicy schroniska zmaterializował się w powietrzu klasyczny NOL w kształcie dysku z kopułką w kolorze srebrzystego aluminium. NOL wisiał na chwilę nieopodal szczytu Turbacza, a potem powoli oddalił się w kierunku widocznej na horyzoncie skalistej wyspy Babiej Góry… Niestety, kiedy prosiłem pana K. A. o szczegóły tego CE1, ten zerwał kontakt co automatycznie obniża wiarygodność do „jedynki” w 10-stopniowej skali, a szkoda!
- W dniu 2.V.1994 roku, mgr M. M. z Krakowa, przebywając na wakacjach w miejscowości Trzemeśnia (pow. Myślenice), około godziny 13:00 zaobserwował klasycznego NOL-a w kształcie dysku z wieżyczką, w kolorze metalicznego srebra czy aluminium. NOL wolno leciał na niskim pułapie z zachodu na wschód – w kierunku Szczyrzyca. Ta miejscowość jeszcze pojawi się w tym materiale…
- W sierpniu 1995 roku, kilkunastu uczniów jednej ze szkół podstawowych w Nowej Hucie przebywając na kolonii w Kasinie Wielkiej zaobserwowało przelot klasycznego Obiektu Dziennego pomiędzy okolicznymi górami. NOL miał kształt klasycznego dysku z kopułką w kolorze szarego metalu ze srebrzystym połyskiem. Niestety, nie udało mi się dotrzeć do świadków tego wydarzenia.*11, dlatego też wiarygodność tego wydarzenia wynosi „zero”.[3]
- I jeszcze raz mgr M. M., który w sierpniu 1995 roku około godziny 22:00 w Porębie Wielkiej k./Mszany Dolnej zaobserwował całą formację NOL-i w kształcie trójkątów równoramiennych fluoryzujących pomarańczowo, przemieszczających się w pionie z góry na dół, w elewacji 75°-65°, na azymucie 230°. Wszystkie te NOL-e miały rozmiary połowy tarczy Księżyca w pełni. Pan M. M. obserwował je przez 10-15 sekund, potem znikły za chmurami.
- W dniu 22.VIII.1997 roku, w Mszanie Dolnej około godziny 23:00, znana nam już pani A. B. zaobserwowała ze swego balkonu przelot jakiegoś jasnego ciała, poruszającego się na wysokości ok. 30° nad horyzontem, po linii prostej z NE na SE. Być może był to meteor czy bolid z rojów Delta-Akwarydów (14.VII-29.VIII) lub Iota-Akwarydów (15.VII-20.IX), albo wejście w atmosferę i spłonięcie jakiegoś „złomu kosmicznego”.*12
A właśnie tak à propos kamieni, to na tym terenie występują one także mimo tego, że choć lodowce nie docierały do obszaru Beskidów, to ogromne diabelskie głazy eratyczne tam jednak są… - ale nie, to nie są głazy narzutowe, ale wychodnie piaskowcowe i zlepieńców magurskich oraz innych skał. One także mają swój udział w tym ufologiczno-paleoastronautyczno-geologicznym puzzlu, który prezentuję Czytelnikom.
Na omawianym terenie znajdują się trzy miejsca, które mogą zainteresować badaczy tzw. „diabelskich kamieni”. Nie będę tu objaśniał, czym dla ufologów są owe „diabelskie kamienie” i pozwolę sobie odesłać Czytelnika do dość obszernej literatury przedmiotu.*14 Miejscami tymi są:
- Rezerwat skalny Kamienie Brodzińskiego znajdujący się na północ od wsi Rajbrot. Jest to grupa skał (nie kamieni) piaskowcowych i zlepieńców wieku górno kredowego – poziom K3 – należących do dolnych warstw istebniańskich serii śląskiej. Piaskowiec tworzy tu ławice o miąższości do 3 m, a w jego spoiwie trafiają się ziarna kwarcu – SiO2, białego skalenia – (K,Na,Ca)(Al2Si2O8) oraz miki K(Mg,Fe,Mn)3(OH,F)2AlSi3O10. Podobne struktury znamy z Beskidu Małego i Śląskiego oraz czesko-słowackich Javorników, gdzie w Klokočovie znaleziono dziwne kule i negatywy kuliste w caliźnie skalnej.[5] O ile nam wiadomo, nie wiąże się z nimi żadna diabelska legenda.
- Kamień Grzyb – położony na północ od Krzesławic. Brak o nim jakichkolwiek informacji w przewodnikach i nie figuruje w wykazie głazów narzutowych na terenie Polski Południowej, a zatem jest to najprawdopodobniej kolejna wychodnia piaskowcowa podobna do Kamieni Brodzińskiego czy też Diablego Kamienia w Paśmie Barnasiówki k./Rudnika, położonego na N 49°50’ – E 019°51’. Kamień Grzyb leży na N 49°50’ – E 020°12’, ciekawe to jest – nieprawdaż?
- Kolejna ławica piaskowca i rezerwat Diabli Kamień znajduje się w Smykalni k./Szczyrzyca, na N 49°48’ – E 020°11’. O ile z poprzednimi skałkami nie są związane legendy o diabelskiej działalności, o tyle z Diablim Kamieniem związanych jest kilka z nich. Oczywiście diabeł przy jego pomocy chciał zniszczyć klasztor oo. Cystersów. Oczywiście atak się nie powiódł ze względu na pianie koguta czy bicie dzwonów na Anioł Pański…
Ciekawe jest to, że
w pobliżu Diablego Kamienia postawiono kapliczkę, która stoi tam chyba od
trzech stuleci i pustelnię p.w. św. Benedykta. Nie bez kozery trzeba tu dodać,
że klasztor oo. Cystersów postawiono przy Diablim Kamieniu, tak jak klasztor
oo. Cystersów postawiono ongi na Łysicy w Górach Świętokrzyskich. Czy to
przypadek?
W Diablim Kamieniu
stwierdziliśmy kilka negatywów kulistych – takich jakie widziałem w
Javornikach. Zatem wygląda na to, że niestety – powstanie kamiennych kul i
negatywów jest procesem naturalnym. Trochę szkoda…[6]
I tutaj jeszcze inna
uwaga – w sąsiedztwie tego właśnie kamienia znajduje się góra Grodziska, gdzie
znajduje się stanowisko archeologiczne: prasłowiańska osada kultury łużyckiej,
która istniała od 1500 r. p.n.e. do 1287 roku, kiedy to Tatarzy zrównali Grodzisko
z ziemią… W dodatku przy tym kamieniu o wymiarach 55 x 12 x 22 m w czasach
prasłowiańskich odbywały się nocne zloty Druidów celtyckich, co zapewne
pozostało w pamięci ludzi z Grodziska i dlatego nie jest przypadkiem, że w
pobliskim Szczyrzycu pojawili się oo. Cystersi – komandosi Kościoła
katolickiego i następcy Rycerzy Świątyni…! Ich klasztor powstał w 1620 roku,
tylko 10 lat po powstaniu klasztoru w Kalwarii Zebrzydowskiej. NB, w jej
okolicy znajdują się dwa diabelskie obiekty: Diabelski Kamień w Rudniku i
kamień Zimna Woda na górze Chełm.*15 Jest jeszcze jeden ciekawy
szczegół – otóż niektóre wersje legendy o diable i klasztorze szczyrzyckim
mówią, że diabelski atak został przeprowadzony w biały dzień i tylko uderzenie
w dzwony na Anioł Pański pokrzyżowało niecne plany piekielnemu bombardierowi…!
I wreszcie ostatnia
już uwaga – otóż istnieje potwierdzony fakt obserwacji dyskoidalnego NOL-a zmierzającego
w kierunku… Diablego Kamienia! Czy to jest tylko przypadek? – być może. Ale nie
jestem tego taki pewny. Związek pomiędzy centrami starych kultur (w tym
przypadku kultury Celtów), diabelskimi kamieniami tworzącymi siatkę na
powierzchni naszego kraju, a ufozjawiskiem zda się być bezspornie udowodniony,
co potwierdzają badania ufologów i radiestetów. Mamy na naszej ziemi wielką, prehistoryczną,
kamienną zagadkę, której rozwiązanie – jak mniemam – jest dla nas żywotnym
problemem i jak twierdzi Zofia
„Eleonora” Piepiórka: …stanowić odpowiedź na pytanie o nasze pochodzenie,
dziedzictwo i przyszłość naszego kraju i narodu… - być może właśnie
tak jest.
Ale to już temat na
inny artykuł.
Sprostowanie
i uzupełnienie
Już po zakończeniu
artykułu pt. „Tropami diabła” dokonałem weryfikacji lokalizacji wychodni
piaskowcowych na opisywanym terenie i okazało się, że Kamień Grzyb znajduje się
nie na podanym przeze mnie miejscu: N 49°50’ – E 020°12’, a nieco na północ od
Kamieni Brodzińskiego – na N 49°53’ – E 020°28’. Ten błąd spowodowała mapa
krajoznawcza „Małopolska Zachodnia Karpaty Zachodnie” skala 1 : 300.000,
Warszawa – Wrocław 1994, nr katalogowy 27-059-01, na której się nieopatrznie
oparłem opracowując ten materiał, a zatem mea
culpa.
Tyle tytułem sprostowania,
a teraz uzupełnienia.
W dniu 14.VI.1998
roku wybrałem się wraz z żoną do Sieprawia w celu odnalezienia tajemniczego
głazu (a właściwie wychodni) zwanego Kopytkiem. Dzięki pomocy udzielonej nam
przez Panie – Michalinę Dyrda i Aretę Królówną szybko dotarliśmy do
Kopytka i stwierdziliśmy, że jest to potężna wychodnia piaskowca ciężkowickiego
pokryta glifami pochodzącymi z XIX i XX wieku. znajduje się tam owo tajemnicze
„kopytko” – odcisk czy wgłębienie przypominające odcisk końskiego kopyta. Miejscowa
legenda mówi, że odcisk ten powstał, kiedy do Polski przybyła św. Jadwiga Andegawenka, późniejsza żona
króla polskiego Władysława II Jagiełły,
co miało mieć miejsce w 1384 lub 1386 roku i przejeżdżała w drodze do Krakowa.
Jej koń wspiął się na głaz i zostawił w nim odcisk swego kopyta na wiecznej
rzeczy pamiątkę, bo św. Jadwiga ujrzała stamtąd mury ówczesnej stolicy Polski.
Inna legenda łączy
ten odcisk z koniem innej królowej – Bony
Sforza d’Aragona, żony króla Zygmunta
I Starego, która jadąc do Polski w kwietniu 1518 roku także miała
przejechać przez Siepraw. Tak czy owak, musiał to być raczej mikry koń, skoro
odcisk jego kopyta niemal całkiem zakrywa dziewczęca dłoń…
Siepraw ma także
swój spalony kościół, co upodabnia go do podgórskich miejscowości w rodzaju
wspomnianych już Olszówki czy Niedźwiedzia albo Piątkowej Góry k./Rabki. Wieść
niesie, że w przypadku Sieprawia było to zbrodnicze podpalenie, ale nikomu
niczego nie udowodniono, zatem wpisuję to w schemat „płonących kościołów”
drewnianych, choć był on murowany. I wracając jeszcze do budowli sakralnych, to
należy tutaj wspomnieć, że jakieś 200 m od wychodni Kopytko znajduje się
kapliczka z 1836 a. D. Niestety nie udało mi się dowiedzieć czegoś o jej
ewentualnym powiązaniu z Kopytkiem.
W lipcu 1998 roku
powróciłem jeszcze do Diablego Kamienia w Smykalni k./Szczyrzyca, bowiem
chciałem się przekonać, czy nie ma tam jakichś śladów kamiennych kul.
Przyjechałem tam dwa razy: 19.VII.1998 roku wraz z białostockim ufologiem Jackiem Słomińskim i 28 lipca tegoż
roku z krakowskim ufologiem Marcinem
Mioduszewskim. O ile negatywy kuliste od strony wschodniej są doskonale
widoczne, to my skupiliśmy naszą uwagę na ścianie zachodniej wychodni położonej
vis-à-vis Pustelni. I znaleźliśmy!
Były tam dwa negatywy kuliste o średnicy ok. pół metra! Niemal identyczne jak
te, które widziałem w Javornikach! Czyżby zatem było to zjawisko naturalne? Nie
sądzę, bo rzecz w tym, że Diabli Kamień był kiedyś miejscem kultu Druidów, więc
kto wie czy kule te (a także negatywy kuliste) nie są właśnie jego śladami,
które skrzętnie pomija „oficjalna” archeologia? A może – jak chce tego Zofia Piepiórka „Eleonora” – takie kule
są artefaktami po poprzedzającej nas Supercywilizacji?*16 Wszak
znaleziono je także nad morzem w okolicach Gdyni i jak twierdzi „Eleonora” –
jeden z takich kulistych monolitów znajdował się na plaży w odległości ok. 1 km
od miejsca, gdzie w dniu 21.I.1959 roku spadło UFO do basenu portu handlowego w
Gdyni…![7]
I tu mała dygresja –
nie dziwię się teraz temu, że NOL-e tak się interesują okolicami Gdyni. Jestem
przekonany, że w okolicach tego miasta znajdował się cały podziemny kompleks
przetwarzania i rafinowania rud uranu. Okazuje się bowiem, że także na północy
Polski znajdują się złoża rud uranowych, niezbyt bogate, ale są! A gdzie? – a w
okolicach Ełku, Bielska Podlaskiego, Pasłęka, i Piasków (d. Nowa Karczma)
k./Krynicy Morskiej. Są to złoża egzogeniczne, niewielkie, ale zawsze.*17
To wiele wyjaśnia – jak nie wszystkie tajemnice Trójmiasta związane m.in. z V-7…*18
Wróćmy jeszcze raz w
Beskid Wyspowy i Gorce. To właśnie z masywu Lubogoszczy zwaliła się trąba
powietrzna na Niedźwiedź i okolicę kilka lat temu. A i teraz z jej stoków
schodzą ciężkie deszczowe chmury z piorunami i deszczem, które kilkakrotnie w
czasie lata 1998 roku spowodowały lokalne powodzie poprzez zrzuty kilkunastu
litrów wody na metr kwadratowy w ciągu dwóch godzin! Nie dziwię się że NOL-e i
ich Pasażerowie są tutaj tak aktywni, bowiem każda powódź jest klęską ekologiczną,
a te z kolei interesują Obcych, czego dowodzą obserwacje ekologów.*19
Osobiście wydaje mi się, że badania kamieni, wychodni czy kamiennych kręgów u
nas w Polsce i za granicą może dać nam klucz do zrozumienia tajemnic naszej
Przeszłości i ufozjawiska…
Ale do tego musimy
jeszcze doróść.
*
Przypisy
* - Źródła: Tablica
informacyjna przy kaplicy rzymsko-katolickiej p.w. św. Sebastiana w
Niedźwiedziu oraz „Gazeta Krakowska” z 6.VI.1992.
** - „Gazeta
Krakowska” z 31.VIII.1996.
*** - „Gazeta
Krakowska” z 31.VIII.1996 oraz „Nieznany Świat” nr 7/1997, ss. 52-55.
**** - Wł. Krygowski
– „Gorce – Przewodnik”, Warszawa 1974; Wł. Krygowski – „Beskidy – Beskid
Wyspowy, Sądecki i Makowski (cz. zachodnia)”, Warszawa 1974; A. Matuszczyk, E.
Trybowska – „Rabka i okolice”, Rabka 1996; S. Figiel, J. Swajdo – „Beskidy 3”,
Bielsko-Biała 1998; - Beskid Wyspowy – mapa 1 : 125.000 wg Wł. Krygowskiego,
Warszawa 1974; - Beskid Wyspowy – mapa 1 : 75.000 wg A. Matuszczyka, Warszawa –
Wrocław 1994; A. Czarnecka, Z. Kruczek, St. Rypuszyński – „Województwo
nowosądeckie”, Kraków 1988; - „1948 – 1998 – wydanie pamiątkowe z okazji
Jubileuszu 50-lecia istnienia OSP w Olszówce oraz wręczenia jednostce
sztandaru” broszura okolicznościowa, Olszówka, 25.V.1998.
***** - R.
Leśniakiewicz – „Tajemnica lotu LO-165 rozwiązana?” w „Czas UFO” nr 4/1998
*6 – K.
Strauchmann – „Zdarzenie w przestworzach” w „Nasze Strony” nr 41/1997; R.
Leśniakiewicz – „Nie tylko «Pirat»” w „Nasze Strony” nr 41/1997
*7 – Wł.
Krygowski – „Gorce…”, ibidem s. 132
*8 – A. Matuszczyk,
E. Trybowska – ibidem s. 118; S. Figiel, J. Swajdo – ibidem s. 90
*9 – A.
Matuszczyk, E. Trybowska – ibidem s. 110
*10 – K.
Strauchmann – list z dn. 5.XII.1997
*11 – Na
nasz apel zamieszczony w tygodniku „Nasze Strony” w czerwcu 1997 roku nie
odpowiedział nikt, jednakże dzięki niemu zgłoszono nam kilka obserwacji UFO.
*12 –
Wszystkie informacje z Archiwum CBZA – obecnie w pracy R. Leśniakiewicz –
„Projekt Tatry”, Kraków 2002
*13 –
Wszystkie te częstotliwości kanałów TV podałem po to, by Czytelnik uświadomił
sobie jak wielką część elektrosmogu spowijającego naszą planetę stanowi właśnie
łączność TV na pasmach H-VHF, L-VHF i UHF oraz telefonia GSM. Być może obecność
tego elektrosmogu jest jednym z czynników zakłócających równowagę biosfery
Ziemi, co z kolei zwabia do nas NOL-e i ich Załogantów?
*14 –
Zob. także J. Pająk – „Badania osób z nieuświadomionymi przeżyciami”, Dunedin
(NZ) 1997 – maszynopis
*15 –
Historię kamienia Zimna Woda opisałem na łamach „Czasu UFO” nr 2/1997 ss. 35-43
*16 –
Zofia „Eleonora” Piepiórka – Referat na IV Ogólnopolski Kongres Ufologiczny
Gdynia’98 – wygłoszony w dniu 28.VI.1998 roku oraz list z dnia 21.VII.1998 roku
*17 –
Marcin Mioduszewski – „Występowanie pierwiastków radioaktywnych na terenie
Polski”, skrypt, Kraków 1998
*18 – R.
Leśniakiewicz – Referat na IV Ogólnopolski Kongres Ufologiczny Gdynia’98,
wygłoszony w dniu 27.VI.1998 roku oraz dr Miloš Jesenský & Robert K. F.
Leśniakiewicz – „Wunderland – pozaziemskie technologie Trzeciej Rzeszy”,
Warszawa 2001
*19 – R.
Leśniakiewicz – Referat na V Środkowoeuropejski Kongres Ufologiczny Koszyce’97
wygłoszony w dniu 29.XI.1997 roku oraz Referat na Sympozjum „Ufologia i
ekologia” pt. „Ufologiczny aspekt ekologii w Polsce” wygłoszony w dniu
11.IX.1998 roku w Samarze, Rosja przez dr Władimira Tjurin-Awinskiego.
[1]
Zob. „Katastrofy lotnicze w Beskidach i Tatrach” - http://wszechocean.blogspot.com/2017/05/katastrofy-lotnicze-w-beskidach-i.html.
[2]
Historyczna – z czasów C.K. Monarchii Austrowęgierskiej - nazwa linii kolejowej
ze słowackiej Czadcy do ukraińskiego Stryja i Czerniowiec.
[4]
Te rozważania mają już tylko wartość historyczną, bowiem kilka lat temu
zmieniono sygnał TV z analogowego na cyfrowy i tego rodzaju problemy
praktycznie się skończyły. Poza tym bardzo popularną u nas jest telewizja
satelitarna, w której przerwy w odbiorze czy zakłócenia zdarzają się bardzo
rzadko – tym niemniej się zdarzają, ale ich pochodzenie ma swe źródła w
kosmosie…
[5]
Kamienne kule jednak znaleziono także w Polsce i to w okolicach Suchej
Beskidzkiej, nieopodal Targoszowa, w korycie potoku Targoszówka – zob. http://wszechocean.blogspot.com/2016/10/kamienne-kule-we-fliszu-karpackim-w.html
i http://wszechocean.blogspot.com/2015/07/kamienne-kule-w-polsce.html.
[6]
W 1998 roku na ten temat powstał dwuodcinkowy program TVN z cyklu „Nie do
wiary”, w którym Diabli Kamień powiązano z tzw. „siecią Wilka” i UFO.
[7]
Opisałem to dokładnie w pracach „UFO i Kosmos” i UFO i Czas”, gdzie zamieściłem
także hipotezy wyjaśniające ten tajemniczy incydent.