Ta meduza jest
szczególnie jadowita. Festony parzydełek osiągają długość nawet do 60 m, a
wstrzykiwana przez nie neurotoksyny są zabójcze także dla ludzi. Wikipedia
podaje, że aretuzy
powodują na całym świecie oparzenia mniej lub bardziej poważne w skutkach,
czasem prowadzące do śmierci. W mieście Adicora w Wenezueli na przełomie
2006/2007 stwierdzono 59 przypadków oparzeń. Większość ofiar stanowili turyści.
Toksyna żeglarza portugalskiego składa się z trzech silnie glikozylowanych
podjednostek. W warunkach laboratoryjnych może powodować zaburzenia pracy
układu krwionośnego, co u małych ssaków może być letalne. Kontakt z jego nićmi
chwytnymi jest bolesny dla człowieka i może skutkować dysfunkcjami
naczynioruchowymi, zapaścią, niewydolnością oddechową, zaburzeniami w układzie
nerwowym, mięśniowo-szkieletowym i pokarmowym.
Niektórzy
oceanolodzy uważają, że można je porównać do toksyn kostkomeduz.
Na otwartych
wodach aretuzy mogą tworzyć duże ławice. i takie właśnie ławice zbliżyły się do
słynnych plaż wyspy Phuket w Tajlandii.
Inwazja żeglarzy portugalskich w Tajlandii. Służby zalecają
„maksymalną ostrożność”
U wybrzeży
wyspy Phuket (Tajlandia) rozpoczęła się inwazja jadowitych meduz. Miejscowi
nazywają je żeglarzami portugalskimi – donosi „Daily Star”.
W Tajlandii
rozpoczęła się pora deszczowa. W tym czasie rajskie plaże na Wyspie Phuket roją
się od bardzo niebezpiecznych dla ludzi aretuz (Physalia physalis). Kontakt z nimi powoduje rozległe oparzenia,
drętwienie kończyn, świszczący oddech. Warto zauważyć, że Physalia są w stanie samodzielnie się poruszać i migrują w oceanie
wraz z prądami. Od spodu zwisają polipy pełniące funkcje rozrodcze lub
odżywcze, z których te ostatnie mogą osiągać długość kilkunastu metrów.
Ratownicy
zwracają się do osób udających się na wakacje do Tajlandii z prośbą, by nie
dotykać pozornie pięknie wyglądających istot, nawet jeśli wydaje się, że są już
martwe. Jeżeli nastąpił kontakt z trującym jadem żeglarza portugalskiego,
lekarze natychmiast zalecają obmycie skażoną powierzchnię ciała ciepłą wodą
morską przez co najmniej 30 sekund.
W zeszłym roku
z powodu inwazji Physalia na ponad
miesiąc zamknięto aż cztery plaże na wyspie. Każdego dnia specjalne służby wyłapywały
setki wyrzuconych na brzeg stworzeń.
Opracował –
Stanisław Bednarz