W komentarzu do artykułu pt.:
„Ufokatastrofa w 1941 roku” opublikowanym na blogu w środę, 7 czerwca 2017 roku
Smok Ogniotrwały pisze:
„Jakże to bowiem brzmi: Tajna baza UFO w Himalajach?!
Wiemy, o co chodzi, ale jakież to oksymorony!
Skoro jest tajna, to skąd o niej wiemy? A skoro UFO, to czy to
jeszcze UFO, skoro wiemy, że to obiekty mające bazę w Himalajach?”
Po przeczytaniu tego komentarza
postanowiłem coś napisać. Coś mnie zastanowiło i chce się tym z wami,
czytelnicy, podzielić.
Otóż moim zdaniem tytułowanie
tekstu – Tajna baza UFO … nie jest żadnym zgrzytem.
Czy gdybym napisał tekst o
szpiegach w kraju i opatrzył go tytułem: Tajni agenci w Polsce; znaczyłoby to,
że przestaliby być tajni z dnia na dzień. A wiemy, że tacy osobnicy działają w
naszym i nie tylko naszym kraju. Czy ich demaskuję w ten sposób? Czy ich
szefowie wycofaliby ich natychmiast z kraju? Czy znów napisałem coś
odkrywczego.
A gdybym napisał – Tajna baza w
Polsce, czy zdemaskowałbym tym samym tę bazę? Obszar poszukiwań jest bardzo
duży. Powierzchnia administracyjna Polski wynosi 312 679 km².
Obszar poszukiwań tajnej bazy w
Himalajach jest równie duży, poza tym bardzo utrudniony ze względu na
ukształtowanie terenu i warunki atmosferyczne. A te fakty wcale nie skreślają
tę bazę z listy tajnych. Co innego, gdybym napisał – Tajna baza wojskowa na
ulicy Mickiewicza w Warszawie. Co by czytelnikowi sugerowało, że mogę być
dziennikarzem śledczym. Większość jednak tekstów o UFO i tajnych bazach są mało
poważne. Większość tych informacji jest zasłyszana, niepewna. A często piszą je
ludzie fascynujący się konspiracją, teoriami spiskowymi.
Tak więc mnie wcale nie martwi,
gdy ktoś pisze Tajna baza w Himalajach. Jedźcie sobie i poszukajcie, a może
znajdziecie, a może w drodze zamarzniecie. Równie dobrze można ludzi wysłać na
Saharę. Poszukiwaczy spisków i amatorów badaczy fenomenu. A weźmy taką strefę
51. Niby już nie taka tajna, a dalej wiemy o niej bardzo mało. Są jakieś
zdjęcia. Ale czy wiemy, co kryje się pod ziemią?
Teraz sprawa generalizowania.
„Ileż razy sami mówimy
UFO, a myślimy o kosmitach? Sami sobie bata nakręciliśmy, nieprawdaż?”
Ja akurat nie mam z tym
problemu. UFO, czyli po polsku NOL-e, to Niezidentyfikowane Obiekty Latające. I
tu jest zgrzyt w tekście Pana Smoka, ponieważ wachlarz możliwości jest bardzo
duży i po co odbierać komuś nadzieję, nie raz złudną, bo wychodzi z nas wówczas
zła cecha charakteru, niejako wchodzimy w rolę wszechwiedzącego. Czy Pan, Panie
Smoku wie wszystko? Oczywiście, gdy w tekście pada, że jakoby spodek pokonał
setki miliardów kilometrów i rozwalił się dopiero u nas brzmi co najmniej
dziwnie. Ale to inna pieśń.
Skoro nie wiemy czym są NOL-e,
to dlaczego odbieramy niektórym ich złudną nadzieję w to, że to kosmici. Otóż
do zbioru UFO możemy wrzucić wszystko. Ale osoby, które interesuje fenomen
muszą wiedzieć, że same zjawisko dzieli się pod względem obserwacji. Po
selekcji przypisujemy je konkretnemu incydentowi. Bowiem UFO mogą być i tzw.
latające talerze i dziwne kule światła.
Gdy mówimy UFO i myślimy
kosmici, to znaczy mniej ni więcej, że interesuje nas w całym fenomenie głównie
ten ich aspekt nie związany z naszą rzeczywistością. Że to istoty z innych
światów itd. Chociaż nie wiem jak do kuli światła upchać załogę? Ale pomińmy te
dywagacje. Niech to będą ich drony, takie nowoczesne, made in Andromeda. Kule takie zarejestrowały kamery nad Wylatowem.
Otóż ludzie ci wierzą, że UFO
to kosmici. Ale to nie robi z nich jeszcze głupków. Głupkami są wtedy, gdy
wierzą, że spodki są w stanie pokonywać odległości międzygwiezdne i rozwalają
się o przysłowiową brzozę. Po raz wtóry. Większość filmów SF niestety nie jest
najlepsza. A dużo Amerykanów wierzy w te bajki z Gwiezdnych Wojen. Ale tutaj
też możemy się nieco zatrzymać i zastanowić, dlaczego tak się dzieje? Dużo osób
macha ręką na fenomen i ma do nich stosunek konformistyczny. Mają swoje
problemy i kłopoty, po co im jeszcze jeden?
Każdy przypadek UFO jest inny,
chociaż próbujemy je systematyzować. Ile z tego w procentach to sprawka
kosmitów, kto mi powie? Kto ma taką wiedzę? 5%, może 11%. Czy małe UFO to nie
drony obcych? I które?
„Wszak napisałem w komentarzu: UFO jest produktem Zimnej Wojny -
a to oznacza, że było i jest narzędziem wojny psychologicznej” –
pisze Arystokles.
Nie zgadzam się z osobami,
które piszą, że UFO jest produktem Zimnej Wojny.
Obiekty takie były już
rejestrowane w starożytności. Prawie w każdym stuleci ludzie opisywali różne
zjawiska na niebie. Dziwne, niewytłumaczalne. Odsyłam do lektury.
Szwindel medialny polega na
ukierunkowaniu ludzkiego myślenia na konkretne rzeczy. W latających spodkach,
czy też talerzach mają widzieć działania obcej rasy z głębin kosmosu.
A co jest najtragiczniejsze w
tym wszystkim wmawia się nam przy okazji coś jeszcze – a mianowicie, że ludzie
są porywani przez obcych. A jak wiemy dobrze ludzie znikają na całym świecie.
To doskonała przykrywka dla różnych działań służb specjalnych. Ale ludzie muszą
wpierw uwierzyć, że owi kosmici istnieją. Że nas odwiedzają. Cyklicznie. Więc
musiała ruszyć cała maszyna propagandowa, aby był pełen sukces. I w tej
maszynie pracują ludzie mniej lub bardziej ambitni, mniej lub bardziej
inteligentni. Niektórzy więc odwołują się w swoich pseudo artykułach naukowych
do konwekcji mocno zakorzenionej w popkulturze – pisząc chociażby o skokach
nadprzestrzennych.
©Agent 007
Repliki z KKK
Tak, tak, wystarczy obserwować Życie aby zauważyć
powracające tematy zastępcze............i brak konkretów na dany temat. Ot,
pogadajmy, pogadajmy to czegoś ważniejszego nie zauważymy.
No, ja przynajmniej teraz tak myślę.
Wczoraj oglądałam program dokumentalny angielski
"Dlaczego i po co jesteśmy na Ziemi.' Co mnie uderzyło to język, jakim
poszczególni znawcy tematu wyrażali swoje zdanie. Oj trudno ich było zrozumieć,
trudno. A przecież ich dokument zrobiony został dla każdego, i powinien być
zrozumiany przez każdego. Czyż nie tak? Basia
z Holandii
We wszystkim tym, co zostało powiedziane, jest
mniejsza lub większa racja. Może w tym kłopot, że wszystko da się uzasadnić, a
inne rzeczy 'uzasadnić'. Nawet wykładnia słowa 'tajny' ma kilka punktów, jakże
się więc dogadać? Pewnie kompromisem. Kłopot powstaje, i on mnie natchnął do
odezwania się, gdy całkowity laik w temacie ma go postawionego przed sobą.
Sama, tak zwana w żargonie lingwistycznym,
'negocjacja znaczenia' jest procesem na tyle wymagającym od rozmówcy, że
interpretacja słyszanych wypowiedzi może pójść w prawie każdym kierunku. Sami
rozumiemy pewne rzeczy niby konkretnie, a jednak po swojemu konkretnie, a
wystawienie ich na konfrontację z osobą spoza kręgu naszych zainteresowań
owocuje w różne reakcje, ponieważ nikt nie jest w formę lany. To jedna kwestia.
Drugą jest to, że (metaforycznie) gdy ktoś idzie
kupić kilo owoców, to faktycznie kupuje kilogram, choć słowo owoce już zbyt
jasne nie jest. Fakt, że każdemu kojarzy się inaczej, to podstawa całej sprawy.
Ktoś bardziej kumaty lub drobiazgowy pomyśli nawet o pomidorach czy ogórkach,
wszak botanicznie patrząc to owoce. W kulturze za to przyjęło się myśleć o nich
inaczej, i to do tego stopnia, że wcześniej niezainteresowani wypierają wręcz
ten fakt z obszaru prawdy życiowej (nie umieją przekategoryzować zastałych
elementów świata przedstawionego).
Dla jednego UFO słusznie jest całkowicie wszystkim,
w końcu termin niezidentyfikowany jest otwarty na interpretację, tymczasem dla
drugiego i trzeciego samo rozpoczęcie rozmowy o UFO napotyka na barierę
uprzedzenia podobną do tej z ustępu powyżej - dla nich UFO to od razu kosmici,
od razu wymysły chorego rozumu, lub od razu coś dziwnego, ale raczej nic
dobrego (tylko dla przykładu).
Rozwój świadomości tematu tego typu niewyjaśnionych
zjawisk i jego aspektów napotyka na coś wyjątkowego, co dość ciekawie ujął
kognitywista Donald Hoffman w prezentacji pt. Czy widzimy rzeczywistość taką,
jaką jest naprawdę (Do we see reality as
it is?).
Ujęcie samego skrótu UFO wiąże się z dopasowaniem
zarówno jego samego do jego użytkowników, jak i użytkowników do niego
(następuje sprzężenie zwrotne). Dla jednej osoby jest użyteczne to, co dla
innej nie koniecznie, przynajmniej w danej chwili, i jest to wręcz procesem,
który wypiera prawdziwe rozumienie (i badanie?) świata! Twierdzi, że ewolucja
preferuje właśnie dopasowanie się w taki sposób, że prawdziwe widzenie zjawisk,
wręcz rzeczywistości, jest dla nas już nieosiągalne.
Preferencja ta zachodzi do tego stopnia, że w
pewnych modelowych symulacjach przez niego przeprowadzonych, organizmy
postrzegające rzeczywistość w sposób bezpośredni doprowadzone zostały do
wymarcia na korzyść tych, które umiały się dopasować do elementów
rzeczywistości (i vice versa). Czyż nie przypomina to obecnego świata, także w
przeszłości, np. procesy czarownic, obecnie ostracyzm wobec zjawisk będących w
kręgu naszych zainteresowań, i stadność myślenia oraz działania (tzw. barani
pęd), poleganie na przykładach i chęć akceptacji przez grupy?
Myślę, że to ten aspekt - wypierania widzenia
rzeczywistości jako takiej na korzyść takiej jej interpretacji, by zaszło jak
najlepsze dopasowanie, stanowi nadal problem. Z jednej strony dopasowujemy się
do innych, by coś im wytłumaczyć, z drugiej zmienia to postrzeganie tematu,
następnie stwierdza się parę głównych interpretacji i wniosków, i wychodzi w
pop-nurcie, że UFO to kosmici, albo że to wyłącznie 'nasi', itp. Wszystko jakoś
każdemu się ułożyło, jakoś zaczęło grać, jakoś pasuje... a rzeczywistość ma się
inaczej. A tym, jak myślimy, rządzi także język, jakiego używamy (według
hipotezy Sapira-Whorfa).
Dlatego nikogo nie zaczepiając, wolę obecnie nieco
oszaleć, by przestać dopasowywać. Zapłatą z pewnością będzie ostracyzm, ale nie
na pokaz mam chęć to zrobić - mnie naprawdę pali pytanie: Jak jest, a nie jak
się wydaje? Może nie warto, lepiej się nie przejmować głupotami, i robić tak,
by inni się nie czepiali (vide pan Hoffman), przestać lolki kręcić i pleść
androny, ale to arbitralna decyzja u każdego człowieka.
Do reszty odpowiedzi nie chcę się odnosić, ponieważ
uznaję to za dobrą formę swobodnego dialogu - jak najbardziej taka krytyka jest
w porządku i nie wymaga dalszej polemiki.
Pozdrawiam Was angielską pogodą na ziemi polskiej 😀 Smok Ogniotrwały
... czytam i widzę że odezwał się "prawdziwy
ufolog".... Polecam uwadze mój art. publikowany na Fb i na Blogu Roberta
Leśniakiewicza zat. "PRECESJA W SMOKU I JEJ WPŁYW NA CZŁOWIEKA ORAZ
PRZYSZŁOŚĆ CYWILIZACJI… "
Motto: „… te symboliczne gwiazdozbiory mają
destrukcyjny wpływ na naszą cywilizację od zarania dziejów ludzkości. W jaki
sposób to działa? Wyjaśnia to definicja precesji i koniunkcji w Smoku. Jest to
dla mnie wzór - jak wzór matematyczny do którego podstawiamy różne dane…
Wnioski, czyli wynik działania jest oczywisty dla każdego myślącego CZŁOWIEKA.”
Polecam również Twojej uwadze moje uwagi na temat
UFOLOGII. Ten tekst przed laty był publikowany na Blogu Roberta Leśniakiewicza
oraz na Fb, ale jakoś NIKT (oprócz Roberta!) nie zwrócił na to uwagi.... a
potem czytamy Twoje dywagacje o owocach ufologii...
"Czy
leci z nami koordynator grupy badań NOL w Polsce?"
Parodiując starą amerykańską komedię pt. „Czy leci z
nami pilot?” zapytam: „Czy leci z nami koordynator grupy badań NOL?” Nie??
Patrząc na to co się dzieje z polską ufologią zastanawiam się czy znajdzie się
ktoś, kto będzie koordynował istniejące grupy badań NOL w Polsce. Ostatnim
koordynatorem był Bronisław Rzepecki, ale odszedł z ufologii po 25 latach pracy
w tej niezwykłej i pionierskiej dziedzinie badawczej. Patrzy jak ufologia się rozlatuje, a przecież
wraz z wieloma innymi zasłużonymi ufologami tworzył podwaliny polskiej
ufologii. Po jego odejściu pozostało kilka grup i każda z nich robi co
chce… Obecnie są trzy główne nurty -
grupy badań NOL:
1) ufolodzy – dziennikarze, czyli Janusz Zagórski,
Robert Bernatowicz, Marcin Mizera itd.
2) ufolodzy – naukowcy, czyli Robert Bernatowicz,
który z wykształcenia jest politologiem
3) ufolodzy – wojskowi, których przedstawicielem
jest Robert Leśniakiewicz
Ufolodzy dziennikarze piszą o ufologii, ale
preferują religie wschodnie, ufolodzy wojskowi patrzą na wszystko z punktu
widzenia wojska i nie cierpię psychotroników – zwolenników religii wschodnich i
ich rytuałów. Ufolodzy naukowi mają swoje teorie ufologiczne! Coś badają, ale
nic z tego nie wynika, czego najlepszym przykładem jest słynne WYLATOWO!
Od 1993 roku jestem wizjonerką i badaczką megalitów,
a nie ufologiem. Od początku mojej działalności pisałam na temat badań
megalitów w Polsce, co p. Bronisław Rzepecki publikował w kwartalniku „Czas UFO”.
Po jego odejściu Robert Leśniakiewicz niejako kontynuował publikowanie moich
artykułów na swoich Blogach ufologicznych do dnia dzisiejszego - w
przeciwieństwie do ufologów - dziennikarzy i naukowców!
Okazało się, że moje badania kamiennych są ważne dla
całej ufologii. Co w tej sytuacji robią ufolodzy – dziennikarze? Z powodu
preferencji religii wschodnich te badania i odkrycia są dla nich niewygodne.
Jak z nimi dyskutować?
„Czy leci z nami koordynator grupy badań NOL w
Polsce?” Ktoś musi pokierować polską ufologią!
Ja z nimi się nie dogadam w sprawie badań ufologicznych Strefy 3c 123 na
Kaszubach! Potencjalnego koordynatora
PROSZĘ o pokierowanie i współpracę w tej ważnej sprawie dla wszystkich (?) grup
ufologicznych w Polsce.
Tak powstał film
http://youtu.be/s79zz5Jow1c
Dyskusja o stanie polskiej ufologii!
Dnia 09.04.2012 umówiliśmy się w Gdańsku, aby
spędzić kilka godzin w plenerze, ale tego dnia padał deszcz i w rezultacie
poszliśmy do kawiarni. Dyskutowaliśmy sobie o ufologii, ale głównie o badaniach
kręgów zbożowych w Wylatowie o znaczeniu badań kamiennych kręgów dla całej
ufologii, a także roli i znaczeniu
„Radioźródła 3c123 na Kaszubach” dla Polski i naszej cywilizacji.
Ufologia od
40 lat kręci się w kółko jak przysłowiowy „pies za ogonem” i nic z tego nie
wynika dla nikogo ponieważ z samej obserwacji UFO nic nie wynika, bo co i gdzie
leci oraz w jakim celu? Dlaczego ufolodzy wciąż oczekują kontaktu z przybyszami
z KOSMOSU? Przecież ONI od dawna mają swoje Bazy Kosmiczne na Ziemi w górach i
jeziorach – o czym pisał już na początku lat 90-tych Bronisław Rzepecki w art.
„UFO nad wielkimi jeziorami USA”, dla Nieznanego Świata. Czy nikt z ufologów w
Polsce nie bierze pod uwagę tego, że OBCY mają swoje Bazy Kosmiczne w ziemi? A
jeżeli tak, to gdzie?? Odpowiedź jest w Planie Baz Kosmicznych w różnych
kamiennych kręgach!
Czy
piktogramy to sprawdzian na ile ufolodzy są inteligentni i wiarygodni w tym co
robią? Ufologia wciąż nie jest w stanie wyjaśnić tego fenomenu, ale wyjaśnia to
stare proroctwo Apokalipsy w Biblii! Czy
można łączyć religię z ufologią? Można, ale to zależy z którą religią! Ufolodzy
– dziennikarze preferują religie wschodnie. Czy stare pisma religii wschodnich
wyjaśniają gdzie są Bazy Kosmiczne Węża i Smoka?? Popatrzmy co robią ufolodzy -
dziennikarze i co widzimy? Czy mówią o Bazach Kosmicznych na Ziemi? „Po owocach
ich poznacie”…
Każda z Baz Kosmicznych OBCYCH ma swoich ludzi w
KAŻDYM środowisku i manipuluje nimi w zależności od potrzeb i celów, co oni
nieświadomie pokazują.
Nasza „luźna” dyskusja dnia 09.04. 2012 o stanie
polskiej uflogii jest też odpowiedzią na stwierdzenie Janusza Zagórskiego
podczas dyskusji na „Forum Dyskusyjnym
dla ONET-u” 16.04. 2012
Margarytalucyfer: Czy uważa pan, że polska ufologia
może jeszcze wstać z kolan? Czy kiedykolwiek swoim zasięgiem, profesjonalizmem
i naukową uczciwością, może zbliżyć się do poziomu reprezentowanego onegdaj
przez B. Rzepeckiego i K. Piechotę?
Janusz Zagórski: Myślę, że wcale nie upadła na
kolana. Zmieniły się formy aktywności. Nikogo już nie frapuje klasyfikowanie
zdarzeń ufologicznych: 1, 2, 3 stopień, itp. Ludzie koncentrują się na
pytaniach: skąd pochodzą, jakie są ich zamiary wobec ludzi oraz chęć uzyskania
z nimi bezpośredniego kontaktu (vide Wylatowo).”
Skąd przybywają obce cywilizacje, jakie mają zamiary
wobec ludzi i w jaki sposób ufolodzy
chcą się skontaktować z nimi? Dlaczego np. w Wylatowie pojawiają się świetliste
kule? Czy ufolodzy nie wiedzą, że wskazują one Bazę Kosmiczną w ziemi? Podobne
zjawiska występują w miejscach różnych innych Baz Kosmicznych w Polsce i na
całej Ziemi. Żadna stacjonarna Tajna Baza Kosmiczna nie postawi transparentu
„Tutaj jesteśmy”, ani nie napisze kim są!
Obserwowałam różne świetlne kule - BOL oraz kilka
lat temu badałam anomalie magnetyczne, które występują w Strefie 3c 123 na
Kaszubach, na jeziorze Wdzydze na Kaszubach, w Gdyni oraz np. na Koskowej Górze
k/Jordanowa w Beskidach – co opisałam m.in. w sprawozdaniu pt. „Wyprawa w
poszukiwaniu Baz Kosmicznych na Babiej Górze w Beskidach”. Okazało się, że
badania anomalii grawimagnetycznych są bardzo ważne przy poszukiwaniu ukrytych
Baz Kosmicznych szczególnie „Rodziny Galaktycznej” na ziemi, a nie w kosmosie!
Co oni tutaj robią i dlaczego manipulują swoimi ludźmi oraz całym
społeczeństwem? Czy dlatego, aby nie ujawniać swoich prawdziwych zamiarów wobec
ludzkości oraz swoich tajemnic??!
Jedynie Robert Leśniakiewicz nie miał oporów na
publikację moich artykułów, gdyż jako ufolog wojskowy zrozumiał, że mam rację.
Cały materiał filmowy nagrany w Gdańsku jest zbyt
dugi, dlatego wybraliśmy najistotniejsze
fragmenty. Wiewiórka
Komentarz do Wiewiórki, czy też Eleonory – Zofii P.
... czytam i
widzę że odezwał się "prawdziwy ufolog"...
Nie wiem, czy to do mnie, czy do Smoka? Ale może do
mnie. Więc pragnę na wstępie wyjaśnić, że nie jestem ufologiem. gdzieżbym śmiał
się z panią równać. (Jest jeszcze czwarty nurt badań NOL-i = Eleonora).
Po drugie, pani koncepcje są strasznie pogmatwane i dziwaczne.
Dla mnie to wariactwo!
Po trzecie, kule światła są widoczne nad Wylatowem,
ale dlatego, że rejestrują je kamery tam umieszczone. Kule te zwykle przelatują
nad miejscowością, polami i kierują się w nieznane miejsce, a więc niczego nie
wskazują pod ziemią, żadnej bazy. Obserwujemy ich przeloty.
Chociaż nie jestem ufologiem nie popełniam tak jak
pani podstawowych błędów. Zazwyczaj przekręcam wyrazy. Coś źle zapamiętam. A
pani na siłę próbuje udowodnić, że ma rację, naginając fakty do swojej teorii. Przykro
mi, ale taką mam na ten temat opinię.
Ponieważ nie wiem, czy jest to komentarz do mnie,
czy do tekstu Smoka tutaj zamilczę. Agent
007