Marcin Kołodziej
UWAGA!
Tekst został napisany w lutym 2017 roku i miał zostać zamieszczony w jednym z
tygodników. Ostatecznie nigdy nie powędrował do druku. Od tego czasu miały
miejsce znacznie poważniejsze incydenty: ostrzelanie pod koniec marca polskiego
konsulatu w Łucku z granatnika, wymalowanie napisów na bramie konsulatu RP we
Lwowie czy niedawne podpalenie polskiej szkoły w Mościskach. Banderofile
pokroju Petro Tymy, szefa Polskiego Związku Ukraińców w Polsce czy Wołodymyr
Wiatrowcz szefujący ichniemu IPNowi, którego rzecznik spraw Kresowian, ks.
Isakowicz Zaleski określił mianem „ukraińskiego Goebbelsa” zwalają całą winę na
tzw. „trzecią siłę”, czyli… wiadomo kogo.
Koniec roku 2013 to półmetek
drugiej kadencji koalicji PO - PSL. W tym czasie na kijowskim Majdanie wybuchły
pierwsze demonstracje przeciwko prorosyjskiemu prezydentowi Janukowyczowi.
Poszło o niepodpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE, która to
kosztowałaby Kijów mnóstwo pieniędzy. Faktem jest, że ten przeżarty przez
korupcję, mafię kraj nie jest i nie będzie jeszcze długie lata przygotowany na
podpisanie owej umowy. Obalenie Janukowycza było na rękę GŁÓWNIE USA, bowiem
Ukraina stała się kolejnym terytorium rywalizacji między USA, a Rosją. Polskie
władze, niestety, jak zwykle zapatrzone w „amerykańskich przyjaciół”, zrobiły
to, co im kazano, czyli bezkrytycznie poparły „rewolucję”, która z czasem
przerodziła się w wojnę na wschodzie kraju. Zapłacili za to polscy rolnicy, których
produkty zostały objęte rosyjskim embargiem, płacimy cały czas my. Janukowycz
był jaki był, ale trzymał krótko faszystowskie organizacje, jak Prawy Sektor
czy Swoboda za mordy; gdy tylko został obalony, do głosu zaczęły dochodzić
„demokratyczne” ruchy, jak określały je niemal wszystkie główne dzienniki,
portale oraz stacje telewizyjne. Mało kto, jednak, dostrzegał, czerwono czarne
sztandary UPA i OUN, symbolizujące bandytów jawnie kolaborujących z
faszystowskimi Niemcami i odpowiedzialnych za dokonanie rzezi na CO NAJMNIEJ 100
000 Polakach… Ci, co dostrzegali, automatycznie stawali się ruskimi trollami…
Pomniki
niezgody
25 stycznia br. „nieznani”
sprawcy zdewastowali polski cmentarz w Bykowni na Ukrainie. Nagrobki na
polskiej części cmentarza „ozdobiono” napisami „Galizien SS”, na ukraińskiej
części groby wymalowano napisami „OUN - UPA”. Kilka tygodni wcześniej pomnik
polskich ofiar w Hucie Pieniackiej został wysadzony w powietrze również przez
„nieznanych sprawców”, którzy „przyozdobili” go faszystowskimi. Winnych szybko
znaleziono: to „ruskie”, chcący zakłócić „wzorowe” relacje między naszymi
krajami. Tak sądzi też słynący z banderowskich sympatii prezes Związku Ukraińców
w Polsce, Petro Tyma, Przypatrzmy się, jak wyglądają owe wzajemne, „wzorowe” relacje…
Mimo poparcia dla przewrotu, nowe władze w Kijowie, 28 lipca 2014 roku wprowadziły embargo na polską
wieprzowinę. Pretekstem miały być przypadki pojawienia się kilku przypadków
afrykańskiego pomoru świń. Warto dodać, że w roku 2013, kiedy to Ukrainą
rządził zły, „ruski” Janukowycz, polscy producenci sprzedali na tamtym rynku 19
tysięcy ton wieprzowiny o wartości 33
milionów euro. Tymczasem, po rewolucji, ichni resort rolnictwa dodatkowo
podniósł cło na polskie produkty do takiego stopnia, że zdaniem prezesa Unii
Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego Wiesława Różańskiego, eksport na
Ukrainę przestał być opłacalny.
Konieczność
zmiany polityki wschodniej
NIE
MA w obecnym sejmie ŻADNEJ partii, która zdecydowanie
skrytykowałaby odradzający się ukraiński faszyzm, choć przyznać trzeba, że
coraz więcej głosów krytycznych pochodzi z ugrupowania Kukiz’15. Trudno
jednakże orzec, czy jest to zwykła kalkulacja i chęć zabłyśnięcia czy może ktoś
w końcu przejrzał na oczy, bo lider ugrupowania jeździł na Majdan i śpiewał
piosenki ku pokrzepieniu serc… Czy banderowskie symbole były wtedy
niedostrzegalne dla Pawła Kukiza? Na rewizję stosunków między Warszawą i
Kijowem na razie nie ma co liczyć: rząd PiSu, jest zapatrzony w „prozachodnie”
władze w Kijowie i samego prezydenta Poroszenkę, który w 2014 roku złożył hołd
bandytom z UPA. Ukraiński faszyzm nie przeszkadzał posłance PiSu, Małgorzacie
Gosiewskiej, pstrykać fotek z ukraińskimi „żołnierzami” z batalionu Ajdar,
oskarżanych przez Amnesty International o zbrodnie wojenne dokonywane na
ludności Donbasu oraz… jawnie odwołujących się do ideologii UPA i OUN. Obiekcji
nie miał również prezes PiS, aby stanąć na Majdanie, u boku jawnego faszysty
domagającego się zwrotu m.in. Przemyśla, Ołeha Tianhyboka ze „Swobody” i „bojowników
Majdanu” przywitać… banderowskim pozdrowieniem. Można powiedzieć, że rząd PiSu
prześcignął PO w dogadzaniu i bezkrytycznym popieraniu rządu w Kijowie.
Platforma Obywatelska bowiem równie głośno opowiadała się za izolacją Rosji
oraz wsparciem „bratni zza Sanu”. Oto przykład: rząd Ewy Kopacz pożyczył
Kijowowi przynajmniej 100 milionów euro na „niezbędne reformy”. Cóż, reform
brak, za to polskie pomniki wylatują w powietrze. Ponieważ Ukraina to
polityczny i ekonomiczny bankrut, na zwrot pieniędzy nie ma co liczyć. Nie pani
Kopacz płaci, jeno podatnicy. Prezydentowi Komorowskiemu nie przeszkadzał
również proporzec w barwach UPA, który na garniturze miał prezydent Poroszenko
podczas wizyty na Westerplatte… pierwszego września 2015 roku. Obecny rząd w Kijowie
często jest krytykowany przez rozmaite organizacje, w tym RE, OBWE oraz ONZ za
dyskryminowanie mniejszości narodowych. Najwięcej protestów składała Rosja,
politykom PO i PiS nie przeszkadza dyskryminacja Polaków na Ukrainie. Pod
koniec 2015 roku prezydent Duda przybył na Ukrainę. Odwiedził m.in. na
wspomniany powyżej cmentarz w Bykowni, by oddać hołd ofiarom komunizmu. Plan
jego wizyty nie przewidywał podobnej wizyty na Wołyniu…
Korzystałem z:
Sputnik news.com
Forbes.pl
Onet.pl
Kresy.pl