Powered By Blogger

czwartek, 2 lipca 2020

112 lat temu…




Stanisław Bednarz


Dziś będzie o największej eksplozji w historii pisanej człowieka spowodowanej obiektem z kosmosu.

Mój kalendarz 112 lat temu 30 czerwca 1908 r. o 7:14 rano nad rzeką Podkamienna Tunguzka w środkowej Syberii doszło potężnej eksplozji. Wybuch powalił około 9 milionów drzew w promieniu 40 km. Widoczny był z odległości 650 km, a słyszany niemal dwukrotnie dalej. Wydarzenie to zarejestrowały sejsmografy na całej kuli ziemskiej. Jeszcze przez trzy dni na terenie Europy obserwowano tzw. białe noce…

W Londynie w środku nocy można było czytać gazetę. Rosyjskie magnetometry zwariowały pokazywały drugi biegun północny. Dokładny czas eksplozji zarejestrowało obserwatorium meteorologiczne w Irkucku. Kierownik stacji Arkady Woznesieński został zasypany doniesieniami o ognistej kuli", „świetlnym słupie", spadającym słońcu", trzęsieniu ziemi tak silnym, że gosposia popa spadła z ławki"… Na podstawie tych informacji wyliczył trajektorię lotu obiektu oraz miejsce eksplozji. Epicentrum znajdowało się 60 km od osady Wanawara. Na szczęście była to prawie bezludna okolica. Można było tam spotkać jedynie rzadko rozrzucone osady rdzennych mieszkańców Syberii Ewenków.

Z katastrofy cudem ocalał tunguski szaman. Przebywał 20 km od epicentrum w strefie największych zniszczeń. Opowiadał, że naokoło nagle poczerwieniało", rozległ się huk i stracił przytomność: W 1927 dopiero 19 lat po wybuchu sowieckie środowisko akademickie postanowiło wysłać pierwszą poważną ekspedycję naukową w rejon Podkamiennej Tunguzki. Badania zostały przeprowadzone przez Leonida Kulika.

Uczony ów wyraził przypuszczenie, iż na obszar Syberii spadł gigantyczny meteoryt, zbudowany z żelaza i niklu. Chcąc znaleźć dowody na poparcie tej tezy, Kulik długie lata prowadził badania w strefie torfowisk. Poszukiwania ekspedycji Kulika zakończyły się niepowodzeniem nie znaleziono żadnych pozostałości meteorytu lub krateru uderzeniowego, zawdzięczamy jej jednak sporą ilość materiału fotograficznego.






Zdaniem czechosłowackiego astronoma Ľubora Kresáka, stanowi to dowód, iż przyczyną katastrofy tunguskiej był meteoroid, którym był oderwany fragment Komety Enckego.

W 1990 roku w rejon katastrofy udała się ekspedycja naukowa składająca się z badaczy rosyjskich, bułgarskich, francuskich i szwedzkich, oraz Chorwata Korado Korlevicia. Ten ostatni, po dziesięciu dniach pobierania próbek ziemi, oznajmił, że wyrobił sobie pogląd na przyczynę i przebieg katastrofy tunguskiej. Zdaniem Korlevicia wybuch spowodowany został zderzeniem Ziemi z meteorytem o wielkości porównywalnej z drapaczami chmur – popiół i piasek stopiły się, tworząc tektyty szklane kuleczki, odnalezione przez ekspedycję Kulika. Powstała fala uderzeniowa rozchodziła się równolegle do powierzchni ziemi, co wyjaśnia dlaczego zniszczenia lasów na powierzchni 2150 km² miały nieregularny kształt, który widziany z góry przypominał motyla.

W czerwcu 2007 roku, dwóch naukowców z Uniwersytetu Bolońskiego, oświadczyło, że odnalazło krater… Według nich kraterem uderzeniowym jest jezioro Czeko znajdujące się 8 km na północny zachód od wyznaczonego dotychczas epicentrum, a więc w kierunku zgodnym z zeznaniami świadków zdarzenia oraz kierunku załamania drzew. Na jego dnie włoscy badacze natrafili na sprasowane osady denne, będące prawdopodobnie pozostałościami meteorytu… Odkrycie Włochów skrytykował doktor Gareth Collins z Londynu. Stwierdził, iż niecka zbiornika nie ma cech charakterystycznych dla krateru pouderzeniowego, a w jego pobliżu rosną ponad stuletnie drzewa W książce Alfreda Szklarskiego Tajemnicza wyprawa Tomka katastrofa tunguska uratowała od śmierci głównych bohaterów (zmuszając do ucieczki wrogich im Kozaków).


Moje 3 grosze


Gwoli ścisłości należy dodać, że Tunguskie Ciało Kosmiczne i jego upadek był punktem wyjściowym drugiej powieści Stanisława Lema „Astronauci”, w której była to katastrofa pozaziemskiego kosmicznego aparatu szpiegowskiego z Wenus, który wpadł w atmosferę ziemską, eksplodował (a była to eksplozja jądrowa) i pozostała po nim jedynie rolka taśmy magnetycznej z zapisem z misji szpiegowskiej.

Tak nawiasem mówiąc, to mój dziadek – Franciszek Baranowicz – widział upadek TCK z okolic Bajkału, a później był świadkiem upadku Meteorytu Łowickiego w nocy 11/12.III.1935 roku. Twierdził on, że były to dwa zupełnie różne zjawiska (pomijając skalę).

Zainteresowanym polecam następujące opracowania:
·        Antologia – „Bolid Syberyjski” -  http://hyboriana.blogspot.com/2012/01/bolid-sybreyjski-0.html i dalsze;
·        Hugh Carman – „ZBIERAJĄC METEORYTY - zacznij od swego podwórka...” - http://hyboriana.blogspot.com/2012/08/centrum-badan-ufo-i-zjawiskanomalnych.html i dalsze;
·        Peter Krassa – „Największa zagadka stulecia” - http://hyboriana.blogspot.com/2013/03/najwieksza-zagadka-stulecia-0.html  i dalsze.