Dziwny ślad na niebie sfotografowany 21.III.2014 r. ...
Parę dni temu otrzymałem od
jednego z Czytelników email i zdjęcie, które prezentuję powyżej. A oto treść
tego emaila:
W
piątek, 21-go marca zrobiłem kilka fotek dziwnego “zygzaka” na niebie .....
może źle szukałem, ale nie znajduję wyjaśnienia, jaki obiekt mógł taki ślad
zostawić .... smuga widoczna była kilka minut, potem wiatr ją rozwiał, jak to
się dzieję, ze zwykłą smugą kondensacyjną z samolotu ....
Może
ktoś pomoże wyjaśnić? Przesyłam jedno ze zdjęć.
Pozdrawiam
– Roman B.
Odpisałem, że być może była to
smuga materii pozostawionej przez spalający się na dużej wysokości meteor, albo
lecący na wysokości pow. 10.000 m stratoliner. Jednakże w odpowiedzi uzyskałem
taką oto informację:
Dzięki
za odpowiedź – ślad według mojej
znajdował się znacznie niżej niż 10.000 m ... pewnie nawet nie 5.000 – w prawym
górnym narożniku zdjęcia rozmyta smuga kondensacyjna samolotu – była znacznie
wyżej, niż ten ślad. Dziwi też spójność linii – gdyby wiatr rozwiał prostą
linię przelotu jakiegoś obiektu, do takich kształtów, była by ona o wiele
bardziej rozmyta.
...i jego powiększenie
Fakt, zatem nie mógł to być ani
meteor ani samolot pasażerski. Jednakże wydaje mi się, że ta smuga jest jednak umiejscowiona wyżej od pozostałych widocznych na zdjęciu, a to, że jest kontrastowa z tłem nieba sprawia, że wydaje się być bliżej, niż pozostałe. Pozostał więc jakiś samolot pozostawiający smugi
kondensacyjne, albo… UFO rozsiewające coś nad Polską – poprzez analogię do
Wielkiego Bolidu Polskiego z dnia 20.VIII.1978 roku. Tak już nawiasem, to jak
twierdzi Krzysztof Piechota w swych
pracach – właśnie ten „bolid” pozostawił za sobą konkretny chemtrail, który zasługuje na to określenie! Osobiście jednak
obstawiam samolot, który pozostawił za sobą smugę kondensacyjną (albo – jak ktoś
woli – chemtrail), którą powoli
rozwiewały wiatry nadając jej taki niezwykły kształt zygzaka. W każdym razie
nie byli to jacyś Kosmici…
Ale oczywiście mogę się mylić.
Z ostatniej chwili:
Z ostatniej chwili:
Pisze Pani Elżbieta Kowalska:
Kilka miesięcy temu w
godzinach popołudniowych latały nad nami eFy (F-16). Latały po okręgu, raczej tańczyły odczuwalnie nisko (!),
choć na różnych wysokościach... Przez ok. pół godziny, manewrom towarzyszyły
"suche" huki. Wyglądało to jakby myśliwce do siebie strzelały, ale
dźwięki przypominały trzask łamanej zapałki. Jednak najbardziej przypominało mi
to uderzenie pioruna w bardzo bliskiej odległości 50-100 m, jeszcze przed falą
uderzeniową. Jeśli ktoś miał takie zdarzenie to wie jaki to odgłos. Ludzie
właśnie wychodzili z pracy, stawali na poboczu i patrzyli na odbywający sie na
niebie spektakl. Każda detonacja zostawiała po sobie taki właśnie ślad,
najpierw mały rozprysk, a potem smuga. Robercie, takie właśnie rysunki mogą
zilustrować tę moją telefoniczną relację.
A zatem wygląda na to, że byłby
to ślad po wystrzelonym pocisku rakietowym klasy powietrze-powietrze… Wszak w
Europie znów zaczyna pachnieć prochem.