Olga Strogowa
W
Europejskiej Agencji Kosmicznej – ESA – pracują nad projektem „myśliwiec
na komety”. Automatyczny aparat będzie w
stanie odwiedzać obiekty międzygwiezdne,
kiedy będą one
leciały
poprzez Układ
Słoneczny.
Do
Układu Słonecznego
przyleciał
niezwykły gość
–
międzygwiezdna
kometa C/2019 Q4 czyli tzw. kometa Borisowa. Zdawałoby się, cóż
takiego jest niezwykłego w tej komecie? Dawniej ludzie uważali
pojawienie się
komety za zły
omen, ale teraz każdy uczeń wie, że „ogoniasta gwiazda” (jak nazywano
komety w Starożytnej
Grecji) to nadzwyczaj piękne i bezpieczne ciało
niebieskie. Wszak jej jądro, a właściwie jego twarda część,
to mieszanina lodu z gazów i pyłu kosmicznego.
Ogoniaste gwiazdy
W
czasie przechodzenia przez dowolną średniej grubości
atmosferę –
taką jaką ma
np. nasza Ziemia – jądro komety rozgrzeje się do
wysokiej temperatury i roztopi się, nie pozostawiwszy śladów
oprócz
bardzo małych,
tzw. mikrometeorytów. A prawdopodobieństwo
zderzenia się
Ziemi z jakąś
kometą
przelatującą koło Słońca, która
od słonecznego
ciepła
rozpuściła swój
warkocz vel ogon, nie wynosi nawet 10-8/1
rok.
Praktycznie
wszystkie komety, zaobserwowane przez ziemskich astronomów, rodzą się w Układzie
Słonecznym
–
wprawdzie dosyć
daleko od Słońca –
w tzw. Obłoku
Oorta. (Zakładana
odległość
Obłoku
Oorta od Słońca
wynosi od 50.000 do 100.000 AU czyli prawie 1 ly – przyp. aut.) Jednak niektóre
komety podleciawszy blisko do naszej gwiazdy dziennej, przechodzą na
orbitę
paraboliczną
i już nie
wracają do Układu Słonecznego.
Inne zaś
uchwycone grawitacją Słońca i planet przechodzą na
eliptyczne orbity i staja się periodycznymi. Okres orbitowania wokół Słońca może być krótki – nawet 2-3 lat ziemskich, jak i bardzo
długi
liczący
setki i tysiące
lat.
Twarde
jądro
komet, które astronomowie często
nazywają po
prostu „brudnym lodem” są zazwyczaj niewielkie i liczą sobie
kilka kilometrów średnicy, zaś długość
warkocza może
osiągać kilka
milionów
kilometrów.
Co
jest takiego osobliwego w komecie Borisowa, i dlaczego teleskopy całego świata
przykuły (i długo
jeszcze będą) się do
tego obszaru nieba, gdzie przelatuje ten obiekt?
Miłośnikom się udaje…
Giennadij Władimirowicz
Borisow jest pracownikiem Krymskiego Obserwatorium
Astronomicznego Państwowego Instytutu Astronomicznego im. P.K. Szternberga, i jest zawodowym
astronomem. Pracuje jako inżynier obsługi teleskopów,
a obserwacje astronomiczne traktuje jako swe hobby.
Przy
pomocy swego niewielkiego samodziałowego teleskopu Borisow odkrył 7
„zwyczajnych” komet i około 30 nowych asteroidów,
co przyniosło
mu sławę i
poważanie wśród
astronomów-amatorów.
Noc
30.VIII.2019 roku jak się wydawało, nie będzie jakąś sensacyjną, ale
w przedświtaniu
Borisow odkrył
jakąś
mętną plamkę,
ledwie widoczną
na tle jasnych, krymskich gwiazd, z charakterystycznymi dla komet zarysami.
Borisow wykonał
wszystkie niezbędne obserwacje i ich rezultaty przesłał do
Centrum Małych
Planet – międzynarodową
organizację,
która
zbiera i systematyzuje wszystkie dane o małych obiektach w Układzie
Słonecznym.
I na tym cała
historia by się
zakończyła, i
zapisałby on
sobie kolejną
pozycję do
kolekcji jako ósmą kometę jego imienia. Jednakże było małe
„ale”…
Następne obserwacje
pokazały, że
kometa ta jest „kosmicznym gościem z daleka” – obiektem pozasłonecznego
pochodzenia…
Media
przekazały o
niej informację
w dniu 12.IX.2019 roku i tego właśnie dnia Giennadij Borisow obudził się jako
sława i
znakomitość.
Komecie poza katalogowym numerem C/2019
Q4 nadano także nazwę 2I/Borisov.
Borisow
– już wiadomo dlaczego – zaś I od angielskiego Interstellar czyli międzygwiezdny. 2 dlatego, że w ciągu
300-letniej historii obserwacji astronomicznych jest to drugi z kolei obiekt,
który przyleciał do nas zza granicy Układu Słonecznego.
Kometa czy asteroida?
Wszystkiego
dwa obiekty w czasie 300 lat – czy jest to możliwe? Na to pytanie jest kilka
odpowiedzi. Albo międzygwiezdni goście bardzo rzadko zalatują do Układu
Słonecznego, albo my nie jesteśmy w stanie odróżnić ich od obiektów pochodzenia
słonecznego.
Najbardziej
wiarygodnym jest to pierwsze. Jest pewne, że pozasłoneczne obiekty poruszają
się w Układzie Słonecznym po trajektoriach , które różnią się od trajektorii
obiektów układowych i z prędkościami przekraczającymi VIII – trzecią
kosmiczną czyli >16,7 km/s. Pod pojęciem „trzeciej kosmicznej” należy
rozumieć prędkość, z którą obiekt nie zostaje satelitą gwiazdy, ale odrywa się
od niej i leci w przestrzeń kosmiczną.
I
tak prędkość komety Borisowa w stosunku do Słońca wynosiła równo 30,5 km/s
(czyli niemal dwukrotnie wyższa od VIII każdej innej komety). Jej
trajektoria była zupełnie niezwykła – a mianowicie była hiperboliczna. Taką
trajektorię nie mogła mieć żadna kometa z Układu Słonecznego.
Dlatego
też we wrześniu 2019 roku został sformułowany wniosek: kometa ta przyleciała do
nas z bardzo daleka. Najprawdopodobniej z kierunku konstelacji Kasjopei.[1]
Ale czym był międzygwiezdny obiekt Nr
1?
Został
on zaobserwowany dwa lata wcześniej, w październiku 2017 roku przy pomocy
teleskopu PanSTARRS na Hawajach. Szkoda, że astronomowie zaobserwowali Nr 1 już w czasie odlotu, kiedy gotował
się już do opuszczenia Układu Słonecznego. Wszystko, co astronomowie mogli
zrobić, to to obliczyć orbitę i prędkość obiektu – wynosiła 26,3 km/s po
hiperboli, i nadać mu nazwę – ‘Oumuamua,
co po hawajsku znaczy „posłaniec z daleka”. Obecnie 1I/‘Oumuamua jest już poza zasięgiem możliwości ziemskich narzędzi
obserwacyjnych, a astronomowie do dziś dnia się spierają: kometa to czy
asteroida?
Druga
sprawa – obiekt Nr 2, kometa Borisowa. Po pierwsze – to oczywista kometa; po
drugie – ona podleci do Ziemi na dystans 300 mln km – czyli dwukrotnie większe
niż odległość z Ziemi do Słońca, 2 AU; po trzecie – będzie można będzie ją
obserwować przez pół roku. Nic dziwnego, że astronomowie zacierają ręce i
uzyskują coraz nowsze informacje o „międzygwiezdnym posłańcu”.
Przesyłka z dalekich gwiazd
I
na tym polega główna wartość obiektu Nr
2 dla ziemskiej nauki: obiekty typu komety Borisowa mogą nam wiele
powiedzieć o budowie innych systemów planetarnych. I oczywiście dać odpowiedź
na najważniejsze dla nas pytanie: czy może tam istnieć życie podobne do
naszego?
Jak
dotąd, informacje o innych systemach planetarnych mogliśmy uzyskać tylko przy
pomocy teleskopów. W ciągu ostatnich 20 lat ludzie odkryli niemało – w tej
liczbie 4000 tzw. egzoplanet – czyli planet obracających się wokół innych
gwiazd.
To
oczywiście było bardzo ważnym odkryciem. Współczesne metody badania –
najczęściej analiza spektralna, oddziaływanie grawitacyjne, itd. pozwoliły nam
na ustalenie warunków panujących na tych planetach. Masa, odległość od
macierzystej gwiazdy, istnienie lub nie pola magnetycznego, skład atmosfery,
temperatura powierzchni – wszystkie te parametry dobrze jest znać po to, by
można było określić możliwości istnienia życia – choćby jako prymitywnych
organizmów.
Ale
problem leży w tym, że dane astronomiczne pozwalają jedynie na tworzenie
założeń – bardziej czy mniej prawdziwych. A potwierdzić czy zanegować można je
tylko tam… albo otrzymać „przesyłkę” z próbkami materii z innych światów.
I
tak też kometa Borisowa okazuje się być taką właśnie „przesyłką”. Póki co nie
możemy jej jeszcze wziąć w ręce, ale już możemy ją sobie dokładnie obejrzeć
dzięki jej perigeum.
Już
teraz o komecie Borisowa uzyskano ponad 2000 różnych danych. Ustalono, że jej
kolor jest czerwonawy i że emituje ona cząstki pyłu. Ma ona maleńkie jądroo
średnicy ok. 1 km. Jest to – jak wiemy – często spotykana średnica komet Układu
Słonecznego. W składzie chemicznym tej komety jest woda, węgiel i cyjanki. Do
tego molekuł z łańcuchów węglowych jest tam niewiele – mniej więcej tyle ile w
połowie „naszych” komet.
Mówiąc
innymi słowami, międzygwiezdny przybysz niewiele się różni od „naszych” komet.
A przecież powstała ona tak daleko od Słońca, w dysku protoplanetarnym innej
gwiazdy. Czyżby oznaczało to, że na przestrzeni setek jak nie tysięcy lat
świetlnych istnieją systemy gwiezdne podobne do takiej „kolebki życia” jak nasz
Układ Słoneczny? Czy pośród tysięcy egzoplanet, z których większość jest
gazowymi gigantami à la Neptun czy
Jowisz było kilka podobnych do naszej Ziemi?
Pytanie
to póki co pozostaje otwartym. Jednakże z ostrożnym optymizmem można oczekiwać,
że nie tylko kometa Borisowa, ale także inni „gwiezdni posłańcy” przyniosą nam
ożywiające wieści.
Źródło-
„Tajny XX wieka”, nr 6/2020, ss. 4-5
[1]
A dokładniej z granicy konstelacji Perseusza z Kasjopeją, najprawdopodobniej z
układu planetarnego gwiazdy Kruger 60. Kometa obecnie oddala się w kierunku
konstelacji Centaura.