Cueva de los Tayos jest geograficznie położona w Republice Ekwadoru, a dokładniej w prowincji Morona Santiago, kantonie Limón Indanza. Uważany ze względu na swoją orografię za nieregularny obszar górski, zwany Cordillera del Cóndor. Cueva de los Tayos znajduje się w dziewiczej dżungli i graniczy w odległości 2 km na południe z rzeką Santiago i 800 metrów w kierunku wschodnim z rzeką Coangos (Kuankus); znajduje się na: S 03°02’46” – W 076°12’19” i jest na wysokości 539 m n.p.m.
Przyczyną tej nazwy są idealne
warunki siedliskowe dla nocnych ptaków z rodziny sów, zwanych także tayos (Steatornis caripensis), które
zamieszkują tylko kilka jaskiń w Ameryce Łacińskiej. Najbliższe miasta to:
Méndez i Santiago.
Jaskinia znajduje się w krainie,
która obecnie należy do rdzennych mieszkańców Kuankus Union Center (Coangos) -
jaskinie Tayos, stanowiące część niezależnego terytorium Shuar Arutam. Główne
wejście do jaskini Los Tayos znajduje się na górzystym i nieregularnym terenie
na wysokości około 800 metrów, pośrodku północnej polany Kordyliery del Cóndor.
W tym miejscu znajduje się wejście do podziemnego świata jaskini Tayos. Wejście
składa się z pionowego tunelu o średnicy 2 m i głębokości 63 m.
Trochę
historii
Można by go podać jako datę jego
odkrycia, 21 lipca 1969 r. W nadmorskim mieście Guayaquil jest napisane, że
„odkryto cenne obiekty o wielkiej wartości kulturowej i historycznej dla
ludzkości”. Wymienione obiekty składają się przede wszystkim z metalowych
tabliczek, które prawdopodobnie zawierają podsumowanie historii wymarłej
cywilizacji, o której nie mamy najmniejszej wzmianki.
Shuarasowie, dawniej nazywani
Jíbaros, mieszkają w pobliżu Cueva de los Tayos w Ekwadorze, co było obraźliwą
nazwą ich sztuki w przeszłości redukowania głów. Byli to pierwsi badacze
podziemnego systemu, ponieważ każdego kwietnia schodzili do jaskini, aby ukraść
pisklęta Tayos, które są znacznie większe niż gołąb. Ale w czasie tej pracy
pojawiły się niespodzianki, takie jak ta uderzająca, która niewątpliwie była
odkryciem gigantycznych śladów na kamiennych blokach, które sądząc po ich
nienaturalnym kształcie, sugerują sztuczne pochodzenie.
Wracając do wspomnianej wyżej
kwestii znalezionych obiektów, wyróżniają się METALICZNE ARKUSZE OJCA CRESPI.
Ojciec Crespi to jedno z nazwisk
związanych z Tayos. Jedno z najbardziej niepokojących wyjaśnień na temat
przyczyny powstania tabliczek przypisuje się istnieniu rzekomej metalowej
biblioteki, która istnieje i zawsze pod świadectwem Janosa Moricza, postaci, której ten dźwięk jest o i tak nawiasem
mówiąc, przez lata Janos zmienił imię na hiszpańskie Juan… cóż, według Juana Moricza, tam znaleźlibyśmy
historię ludzkości zapisaną przez ostatnie 250 000 lat.
Te tablice prowadzą nas w linii
prostej do dziwnych obiektów, których kiedyś strzegł salezjanin ksiądz Carlo
Crespi na dziedzińcu kościoła María Auxiliadora w Cuenca. Przedmioty, które
znaleźli tubylcy, w akcie dobroci i wdzięczności oddali je o. Crespiemu.
Wiele z tych przedmiotów, jeśli
nie wszystkie, zostało później skradzionych. Hinduski filolog Dileep Kumar miał szczęście
przeanalizować symbole na jednej ze złotych płyt, najwyraźniej około 52 cm
wysokiej, 14 cm szerokiej i grubej na 4 cm. Hinduski ekspert doszedł do
wniosku, że ideogramy należą do klasy pisarstwa Brahmi, używanej w okresie
Asokan w historii Indii, około 2300 lat temu.
Cztery lata później dr Barry Fell - profesor biologii na
Uniwersytecie Harvarda - zidentyfikował 12 znaków omawianej płytki ze znakami
zodiaku. W końcu odkryli artefakty wyryte w skorupie: koraliki naszyjne,
kwadratowe i prostokątne płytki, dysk z wizerunkami węży i drugi z
kocimi rysami. Uważa się, że
wszystkie te przedmioty służą do jakiegoś rytuału.
Dekoracje i metalowe formy są związane z kulturą Narrío 1 (Cañar i
Azuay), na którą wpłynęła kultura Machalilla. Cały znaleziony
materiał został określony na okres od 1500 do 1020 p.n.e.
Wracając do naszego bohatera,
węgierski badacz narodowości argentyńskiej, Juan Moricz, dokładnie zbadał
jaskinię w 1969 roku, znajdując wiele arkuszy złota, które zawierały archaiczne
nacięcia podobne do hieroglifów, starożytne posągi w stylu bliskowschodnim i
inne liczne przedmioty ze złota, srebra i brązu: berła, hełmy, dyski i płyty.
Węgierski badacz również podjął dziwną próbę oficjalnego ujawnienia swojego
odkrycia, rejestrując je w biurze i przed notariuszem w Guayaquil, 21 lipca
1969 r., Ale jego prośba została odrzucona.
Deprecjacja,
kontrowersje i konspiracja
Jak to często bywa w przypadku
wielkich znalezisk, które mogą stać się zagrożeniem dla oficjalnej historii
opowiadanej ludzkości, pojawiają się sytuacje i inne postacie, które zajmując
się osobistymi korzyściami, w końcu sieją wątpliwości u reszty tych, którzy
próbują szukać pewników w co jest ukryte i milczące, albo staramy się odczuwać
bez intelektualizacji, aby pewność opowieści, które są przynajmniej określane
jako ekscentryczne lub czysto science-fiction, wypływa z naszego wnętrza.
W 1972 roku na scenę wkroczył
szwajcarski pisarz Erik von Däniken,
który korzystając z informacji od Juana Moricza, rozpowszechnił na całym
świecie odkrycie węgierskiego badacza w swoim bestsellerze „The Gold of the
Gods”, podczas gdy w rzeczywistości Erich von Däniken nigdy nie był w dżungli
otaczającej te jaskinie.
Zdumiewające odkrycie Juana
Moricza przyciągnęło szwajcarskiego pisarza i badacza do Ekwadoru i Cueva de
los Tayos. Spotkał się z Moriczem i przeprowadził z nim wywiad z ojcem Crespim,
zebrał wszelkiego rodzaju informacje, które później zapisał w swojej książce
„El Oro de los dioses”, wydane w 1974 roku, z którego sprzedano aż 5 i pół
miliona egzemplarzy.
Niefortunne we wszystkim, co się
wydarzyło, było to, że Moricz jako „odkrywca” nie otrzymał ani jednej grosza za
swoją nieocenioną współpracę z von Dänikenem.
Skany
W chwili, gdy wieść o odkryciu
Juana Moricza rozeszła się po świecie, zaczęła się poruszać maszyneria
możliwości uczonych, ezoterycznych, ciekawskich itp. a eksploracje w Cueva de
los Tayos rozpoczynają się od wypraw finansowanych z prywatnego kapitału. Być
może jest to wyprawa prowadzona w 1976 roku przez szkockiego badacza Stanleya Halla, jedną z najbardziej
ryzykownych i niebezpiecznych, w tym samym, co ciekawe lub nie tak ciekawe, wziął
w niej udział astronauta Neil Armstrong,
ten sam, który oficjalnie występuje jako człowiek, który wyszedł na Księżyc w
1969 roku.
Sam Armstrong mówi, że trzy dni,
które spędził w jaskini, były równie lub bardziej interesujące niż jego podróż
na Księżyc. Współuczestnikiem był argentyński grot baskijski Julio Goyen Aguado, który z kolei był
bliskim przyjacielem Juana Moricza. Sam Juan Moricz podał dane, aby móc
zlokalizować długo oczekiwane i kontrowersyjne płyty i rzeźbione złote blachy.
Podczas wyprawy, w której Moricz
nie brał udziału, to Goyen Aguado pod kierunkiem swojego bliskiego przyjaciela
zadbał o wprowadzenie w błąd Stanley’a Halla, aby uniemożliwić Brytyjczykom
przywłaszczenie sobie cennych i starożytnych sztuk złota. Wręcz przeciwnie, i
aby rozproszyć możliwą prawdę, inne wersje głoszą, że Anglosasi zajęli dużą
część tego, co tam odkryto i nielegalnie przetransportowali do Ekwadoru.
Inna historia świadczy o tym, że
odkrywcą ogromnych skarbów archeologicznych ukrytych od tysiącleci w Cueva de
los Tayos nie był Węgier Moricz, ale salezjanin ksiądz Carlos Crespi
(1891-1982). Pierwotny zakonnik z Mediolanu przybył do ekwadorskiej dżungli
amazońskiej w odległym 1927 roku, to on miał wskazać drogę i drogę do wejścia
do groty, a także ułatwić bezpieczną drogę wewnątrz labiryntu znajdującego się
w głębinach jaskini.
Z kolei wiedza Crespiego na temat
wszystkiego, co było komentowane, wynikała z wczesnego zdobycia zaufania
ludności zamieszkującej obszar znany jako Jíbaro. Nieznany czas, wiele z nich
wykonano ze złota lub walcowanych w złocie, w zdecydowanej większości
wyrzeźbiono po mistrzowsku starożytne glify, których nikt nie potrafił
interpretować do dziś. Po 1960 roku Crespi zwrócił się do Watykanu o zezwolenie
mu na otwarcie muzeum w mieście Cuenca, ponieważ w tym miejscu znajdowała się
jego misja salezjańska. Po pożarze w 1962 roku część znalezisk zaginęła
bezpowrotnie.
Crespi był przekonany, że
znalezione i zbadane przez niego złote płyty i płytki jasno wskazywały, że
starożytny świat Bliskiego Wschodu przed powszechną powodzią był w kontakcie z
cywilizacjami, które rozwinęły się w Nowym Świecie od sześćdziesięciu
tysiącleci. Według ojca Crespiego archaiczne wyryte hieroglify nie były ani
więcej, ani mniej niż językiem ojczystym ludzkości, językiem używanym przed
potopem. Wnioski Crespiego były dziwnie podobne do wniosków innych badaczy z
tego samego okresu, takich jak peruwiański ezoteryczny Daniel Ruzo (uczeń Marcahuasi), amerykańskie medium G.H. Williamson, włoski archeolog Constantino Cattoi czy
włosko-brazylijski badacz Gabriel d’Annunzio
Baraldi (który dokładnie udokumentował Pedra do Ingá).
Pod koniec lat 70. ubiegłego
wieku Gabriel D'Annunzio Baraldi często odwiedzał Cuenca, gdzie poznał zarówno
Carlo Crespiego, jak i Juana Moricza. Przy tej okazji Carlo Crespi ujawnił
Włochowi-Brazylijczykowi, że Cueva de los Tayos nie ma dna i że tysiące
podziemnych odgałęzień nie były naturalne, ale zostały zbudowane w przeszłości
przez człowieka. Według Crespiego większość znalezisk, które dali mu tubylcy,
pochodzi z wielkiej podziemnej piramidy, znajdującej się w sekretnym miejscu.
Włoski zakonnik wyznał później Baraldiemu, że ze strachu przed przyszłymi
grabieżami nakazał tubylcom całkowite pokrycie piramidy ziemią, tak aby nikt
nigdy nie mógł jej znaleźć.
Mistrzowie
wkraczają do akcji
Praca Dänikena została przeczytana
przez Stanleya Halla, oficjalnie szkockiego inżyniera, który skontaktował się z
Moriczem, aby zaproponować wyprawę do wnętrza Jaskini Tayos. Moricz zgodził
się, o ile byłby szefem wyprawy i pod warunkiem, że angielska wyprawa nie
zabierze znalezionych znalezisk archeologicznych.
Prawdziwym zainteresowaniem
Stanleya Halla było zdobycie informacji z pierwszej ręki od Juana Moricza w
1973 roku. Moricz nie ufał Hallowi i dlatego odrzucił zaproszenie do udziału w
wyprawie brytyjskiej. Hall, który nie przyjął warunków Moricza, gdyż jego
zamiarem było przejęcie dowództwa nad angielską wyprawą mającą na celu
splądrowanie skarbu Ekwadoru i zebranie wszystkich możliwych części.
Inną opcją Halla było
porozumienie się z władzami Ekwadoru w celu ostatecznego zorganizowania w lipcu
1976 r. Brytyjsko-ekwadorskiej wyprawy, która w rzeczywistości była
brytyjsko-amerykańska, składająca się głównie z personelu naukowego i
wojskowego. Argentyński grotołaz hiszpańskiego pochodzenia Julio Goyen Aguado, który został wynajęty do wyprawy, podejrzewał,
że Stanley Hall należy do brytyjskich służb specjalnych MI5 (i nie mylił się),
i że z kolei był również aktywny w angielskiej loży masońskiej. W
rzeczywistości sam Goyen Aguado oświadczył, że brytyjska ekspedycja miała
obsesyjny interes w znalezieniu metalowej biblioteki Tayos, oczywiście, aby
potajemnie zabrać ją do Anglii.
Neil Armstrong i Stanley Hall
byli finansowani w tej wyprawie przez loże masońskie Illuminati wraz z
anglo-amerykańskimi tajnymi służbami. Ta wyprawa, o której wspominaliśmy, była
w rzeczywistości tajną, bezwstydną i niesławną wyprawą oświeconych masonów, związanych
z anglo-amerykańskimi tajnymi służbami, ich elementami i środkami
ekonomicznymi, wspieranymi przez konspiracyjną elitę iluminatów na świecie.
Ekspedycja masońska zwróciła się
o pomoc do miejscowych przewodników Shuarasów, którzy później oświadczyli, że
czują się wykorzystywani i zmuszani. Wyprawa wyszła z nie mniej niż 4
drewnianymi skrzyniami, pełnymi starych kawałków i od tego czasu cisza ciszy
zawisła nad tą dziwną wyprawą w 1976 roku. O tej cichej wyprawie nic więcej nie
było wiadomo. Neil Armstrong, Stanley Hall ani jakikolwiek członek brytyjskiej
ekspedycji z 1976 r. Nigdy nie uczestniczyli w konferencjach prasowych ani
wystąpieniach przed mediami lub konferencjami, tylko niektóre wybrane obrazy
fotograficzne przekraczały, ale nie wszystkie.
Nie było też wywiadów ani książek
pisemnych z wyprawy jej członków. Wszystko było w absolutnej tajemnicy.
Zastrzeżona sprawa, sklasyfikowana jako ściśle tajna. Juan Moricz zmarł w
dziwnych okolicznościach, nigdy nie wyjaśniono, w 1991 roku, pozostawiając Julio
Goyen Aguado jako spadkobiercę całej swojej fortuny skarbów archeologicznych. W
1999 roku Julio Goyen Aguado, obecny na wyprawie z 1976 roku, spadkobierca
skarbu Moricza, zginął w wypadku drogowym, kiedy jego ciężarówka przewróciła
się o świcie na drodze w pobliżu San Rafael, w pobliżu mostu nad rzeką
Diamante, na południe od Mendozy.
Śródziemne
i pozaziemskie pochodzenie Tayos
Juan Moricz NAPRAWDĘ NIE BYŁ
ODKRYWCĄ JASKINI, ale wewnątrz-ziemskiej cywilizacji w jaskini Tayos. Mówi się,
że jego spuścizna po jego śmierci w dziwnych okolicznościach przeszła w ręce
Julio Goyén Aguaso, baskijskiego speleologa żyjącego w Argentynie od 1947 roku,
do którego przybył z rodziną w wieku 6 lat. Rewelacje zawarte w dokumentacji
zebranej w latach pracy Juana Moricza potwierdzają istnienie wydrążonej ziemi,
ziemskiej i pozaziemskiej cywilizacji, gdzie Moricz przebywał w 1969 roku 2 km
na południe od rzeki Santiago w Ekwadorze.
W połowie 1991 roku miasto
Victoria (Entre Ríos) w Argentynie było sceną wielkiej fali obserwacji UFO.
Historie o dziwnych światłach, które przelatują nad nabrzeżem lub nurkują w
Laguna del Pescado, podążają za sobą bez przerwy. We wrześniu 1991 roku gazeta „Clarín”
zatytułowała: „Technicy NASA badali pojawienie się UFO w Entre Ríos”, niedługo
potem udowadniając, że był to wynalazek lokalnego spikera, mimo że co weekend
miasto spotykało się na nabrzeżu, gra świateł na niebie.
15 sierpnia 1992 roku o godzinie
8 rano sześciu mężczyzn przybyło do Victorii dwoma samochodami z Buenos Aires,
niosąc „dziwne instrumenty” i nadmuchiwaną łódź. Zostali przez trzy dni i nie
chcieli z nikim rozmawiać. Na czele grupy stał wysokiej rangi wojskowy, resztą
byli naukowcy z różnych specjalności.
W tej grupie cywilów był
naukowiec i badacz UFO, obaj z Argentyny, inny z NASA, dwóch wojskowych i
amerykańscy naukowcy, którzy przybyli w cywilnych ubraniach. Konkluzją
wspólnego dochodzenia było istnienie podziemnej bazy pod wodami, prawdopodobnie
połączonej z Tayos przez szereg podziemnych galerii, które biegłyby przez pasmo
górskie Andów. Julio Goyén Aguado był, jak wspomniano wcześniej, przewodnikiem
wyprawy szkockiego badacza Stanleya Halla w 1976 roku na Tajos.
Hall okazał się w końcu agentem
wywiadu pracującym zarówno dla CIA, jak i MI5 (kontrwywiad) i który próbował
przejąć to, co znalazł Moricz. Wspólna brytyjsko-amerykańska wyprawa składała
się ze 120 członków wojskowych i cywilów, z udziałem astronauty Neila Aldena
Armstronga, jako honorowego przewodniczącego wyprawy.
Znając prawdziwe intencje
ekspedycji, które polegały na zawłaszczeniu całej wiedzy odkrytej przez Moricza
i nawiązaniu kontaktu z mieszkańcami wewnątrz Ziemi w celu uzyskania wiedzy i
wskazówek Shuarasów, Juan Moricz prosi Goyéna Aguado, aby wprowadził ich w błąd
w jaskini, aby uniemożliwić im spełnianie swojego celu. Po tej sfrustrowanej
wyprawie Moricz postanawia zabezpieczyć część tego, co odkryto, chroniąc to w
Argentynie. Oto kilka akapitów z książki „Lirico y profundo” z życia Julio
Goyén Aguado:
Po wydarzeniach związanych z wyprawą
brytyjską ´76, o których będzie mowa później, obaj zdecydowali, że Aguado
zatrzyma niektóre z tych płyt i innych materiałów w Buenos Aires, co faktycznie
zostało zrobione.
Plan strategiczny wycofania się z Ekwadoru, a
następnie wprowadzenia wspomnianych materiałów do Argentyny. Wszystko to odbyło
się poprzez przygotowanie precyzyjnego i skrupulatnego planu, który obejmował
przelot samolotu z Argentyny do Ekwadoru wraz z komercyjnym podstępem
argentyńskich biznesmenów.
Shuarasowie byli stróżami jaskini i jej
tajemnic na zawsze, ponieważ mieszkańcy wnętrza powierzyli im obowiązek ochrony
tajemnicy. Po kilku latach badań i sporadycznym współistnieniu z tubylcami,
opowiadają Moriczowi o istnieniu wewnątrz jaskini wejścia do "wewnętrznego
świata bogów", który tylko oni znali. Po zdobyciu jego zaufania i
szacunku, prowadzą go na spotkanie z „bogami człowieka”, przechodząc godzinami
przez głębokie i nieznane galerie, aż dotarł do zagrody strzeżonej przez
wielkie posągi. Szuarowie poprzez rytuał słów i ruchów, których nie znam
(otwarty sezam tysiąca i jednej nocy), otwierają „portal” w litej skale i
wchodzą z Moriczem do idyllicznego świata wewnątrz ziemi,
Wraz z mieszkańcami wnętrza były Istoty,
które nie pochodziły z tej ziemi, były to gwiezdni podróżnicy, którzy
przejeżdżali lub mieszkali obok nich. Mieszkańcy wnętrza powierzają mu
instrumenty lub naczynia (nie wiem, czy były to złote płyty, jak te zgłoszone,
czy coś innego), które później przywożą i ukrywają w Argentynie. Kiedy Moricz
leci na powierzchnię, Shuaras podają mu lokalizację źródła „płynnego złota” w
zamian za jego milczenie i ochronę przed „białym człowiekiem” z jaskini Tayos i
jej tajemnicami, które zostaną ujawnione, gdy ludzkość powierzchnia jest
przygotowana.
Jakiś czas później Juan Moricz założył firmę
wydobywczą złota, której jedynym członkiem jest on sam i staje się niezwykle
bogaty. Znaczna część wygenerowanego przez nią bogactwa została przeznaczona
altruistycznie na prace dla potrzebujących.
Dlaczego Shuarasowie powierzyli mu tajemnicę
i zabrali go na spotkanie bogów, kiedy nie mogli? Nie wiemy tego, ale mieliby
ważny powód i na pewno nie była to ich całkowita decyzja, ponieważ byli jedynie
stróżami tajemnicy. Być może była to decyzja bogów człowieka, mieszkańców
wnętrza ziemi, którzy ich przyjęli.
Julio Goyén Aguado zginął w 1999 roku w
wypadku drogowym, który miał miejsce w zeszłą niedzielę o świcie w San Rafael w
Mendozie. Ponadto czterech jego współpracowników odniosło poważne obrażenia w
wyniku przewrócenia się ciężarówki Kia Besta, którą prowadził Goyén Aguado,
który stracił kontrolę w okolicach mostu na rzece Diamante i którym jechali
wzdłuż Droga krajowa 146, na wysokości departamentu San Rafael, 240 kilometrów
na południe od Mendozy.
Goyén Aguado, pomimo swojego baskijskiego
pochodzenia, był bardziej Argentyńczykiem niż wielu. Poświęcił swoje życie
służbie narodowi argentyńskiemu, a nie tylko badaniom naukowym, pasji, która
doprowadziła go do odkrycia ponad 500 naturalnych jaskiń w Argentynie i na
świecie: był także historykiem z San Martín.
Szlachetny, z niewzruszonym słowem, wytrwały
aż do zachwytu, przez lata pracował się w założonym przez niego w 1970 roku
argentyńskim Centrum Speleologii – to setki młodych ludzi, których przyciągnęła
nauka, która w tym czasie ledwie budziła się w naszym kraju.
Wszystko, bez wyjątku, znalazło w Goyén
Aguado (oczywiście baskijskim) nie tylko orientację w rodzącym się powołaniu,
ale także zakończoną lekcję życia przekazaną w jedyny możliwy sposób, poprzez
przykład. I zawsze promiennie trzymający „ikurriñę” (flagę Basków), z jej
czerwonymi, białymi i zielonymi kolorami, którymi lśnił na swoim biurku.
Organizował i uczestniczył w setkach wypraw
speleologicznych na terenie całego kraju, a także poza naszymi granicami.
Prowadził wykłady na temat swojej specjalności w różnych częściach świata.
Doradzał w tej sprawie Żandarmerii Narodowej i ONZ.
Moje 3 grosze
Wszystko to brzmi
dość nieprawdopodobnie i w stylu Jamesa Bonda + Indiany Jonesa. Tylko że nie
przybliża nas to do rozwiązania tej zagadki – podziemnych tuneli pod Peru.
I jeszcze à
propos tuneli pod Ameryką Pd., to pragnę przypomnieć sprawę zaginięcie płk Percy’ego Fawcetta gdzieś w dżunglach
Mato Grosso w Brazylii. Otóż tam też występuje system podziemnych tuneli i
strzegące je, wrogie białym plemiona. Zob.:
·
https://wszechocean.blogspot.com/2011/11/eldorado-miasto-z-tarapalanda.html
·
https://wszechocean.blogspot.com/2013/07/straszyda-z-podziemnych-labiryntow.html
Jak na razie
nikomu nie udało się tam dotrzeć i tajemnice tych terenów są nadal aktualne.
A teraz
przejdziemy do Poloniców, a konkretnie do tajemniczych tuneli w Babiej Górze…
Opinie z KKK
Wszystko to
bardzo ciekawe, chociaż wydaje się na pierwszy rzut oka nieprawdopodobne.
Zawsze twierdziłem, że tego typu opowieści nie biorą się z wymysłów, czy
fantazji, coś na rzeczy musi być. W każdym razie wątki ukrytych skarbów są
bardzo prawdopodobne, nawet powiedziałbym, że prawdziwe. (Avicenna)
Tak czy inaczej,
coś jest na rzeczy, bo te wszystkie przekazy zbyt często się powtarzają w
różnych stronach świata. (Daniel
Laskowski)
Przekład z hiszpańskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz