Powered By Blogger

środa, 16 stycznia 2019

Niespodzianki Neptuna




Władimir Władimirow


Według znanego nurka Harry’ego Reisenberga, który poświęcił swe życie szukaniu skarbów pod wodą, na dzień dzisiejszy pod wodą znajdują się złoto, srebro, kamienie i inne cenne rzeczy o wartości 600.000.000 USD!

Poszukiwanie podwodnych skarbów w ciągu ostatnich dziesięcioleci stał się całkiem dochodowym biznesem. W Rosji u źródeł poszukiwań stał inż. morski Władimir Siergiejewicz Jazykow. Jakież to niespodzianki przygotował poszukiwaczom podmorskich skarbów bóg mórz Neptun?


„Black Prince”


- Feliksie Edmundowiczu, mnie przywiodła do was bardzo ważna dla naszego młodego państwa sprawa – rozpoczął swoją mowę obywatel, który kilka tygodni starał się o przyjęcie go przez wszechwładnego szefa OGPU Dzierżyńskiego.

Rzecz miała miejsce w 1923 roku. Żeby otrzymać audiencję u Żelaznego Feliksa, musiały być po temu bardzo ważkie przyczyny. I okazało się, że rzeczywiście takimi one były.
Gospodarz gabinetu kiwnął głową.
- Moi pomocnicy mówili mi o was, towarzyszu Jazykow, ale ja chciałbym usłyszeć o sprawie – jak to się mówi – z pierwszych ust. Siadajcie i dokładnie zreferujcie mi wasze stanowisko.
Przybyły odkaszlnął nerwowo i zaczął energicznie referować sprawę, z którą przyszedł.
- 2 listopada 1854 roku, na redzie Bałakławy wskutek straszliwego sztormu zatonął angielski parowiec SS Black Prince. Zginęła cała załoga nieszczęsnego statku, a na dnie znalazła się kasa z żołdem w złocie dla angielskich wojsk ekspedycyjnych. Tak więc proponuję, Feliksie Edmundowiczu, zorganizować pracę nad wydobyciem złota z morskich głębin przy pomocy nurków i specjalnej techniki. Wydatki na te prace są nieporównywalnie mniejsze niż wartość skarbu, i tak na to teraz należałoby patrzeć. Oczywiście wszelkie cenne rzeczy zostaną przekazane Skarbowi Państwa i będą przekazane na potrzeby naszego robotniczego narodu, o czym nie wątpię.

Po reakcji głównego czekisty widać było, że rzecz go zainteresowała. Feliks Edmundowicz wstał, pochodził po gabinecie nad czymś myśląc, a potem odrzekł:
- Prześlijcie dokładną informację na ten temat na moje nazwisko, w której wyszczególnicie wszystko, co będzie potrzebne dla tej ekspedycji. Mam na myśli niekonwencjonalne wyposażenie techniczne, specjalistów do jego obsługi i finansowe środki na ich wykonanie. Mam nadzieję, że wykonacie tą potrzebną i pożyteczną dla kraju pracę. Z mojej strony zrobię wszystko, żeby wam pomóc w jej wykonaniu.

Dzierżyński dotrzymał słowa, i wkrótce na świecie pojawiła się nowa organizacja – Ekspedycja Prac Podwodnych Specjalnego Znaczenia – EPRON. Do dyspozycji Jazykowa skierowano 30 doświadczonych specjalistów od podnoszenia statków i pracy nurków, którzy pragnęli podnieść skarb z wraku Black Prince’a.

Prace przedłużały się do 1926 roku. Z inicjatywy Jazykowa włączono do nich nawet specjalistów z Japonii. W tym czasie cieszyli się oni reputacją najlepszych i najbardziej doświadczonych podwodników. Podpisano z nimi kontrakt, na mocy którego wydobyte złoto podzielono 50/50 z Japończykami. Ale nie bacząc na rozmach i chęć wydobycia ładunku, zdobyczą fanatycznych poszukiwaczy znaleziono jedynie 7 złotych monet z epoki wiktoriańskiej. Trzy z nich dostało się Japończykom.


A złota nie było!


Żeby jakoś powetować sobie gigantyczne wydatki, została rozpuszczona pogłoska: samego Black Prince’a nurkowie nie znaleźli i dlatego współcześni nurkowie wciąż mają nadzieję na znalezienie tego załadowanego złotem wraka. Chociaż w latach 80-tych ub. stulecia nasi historycy definitywnie ustalili: złota na pokładzie Black Prince’a nigdy nie było. Potwierdziły to dokumenty brytyjskiej Admiralicji.

Szef ekspedycji Jazykow wcale nie ukrywał, że jego wizyta u Dzierżyńskiego miała na celu nie tyle szukanie mitycznego złota, ale utworzenie w kraju samodzielnej służby ratownictwa okrętowego, a także wszelkich innych prac podwodnych.

Będący fanatykiem swego dzieła, Jazykow osiągnął swoje. Dzięki jego odważnym przedsięwzięciom zaszedł poważny skok jakościowy w badaniach morskich głębin. Należy odnotować, że EPRON nie ograniczał się tylko do praktycznej działalności, ale operatywnie włączał się do prac naukowych. Inżynierowie, technicy i konstruktorzy zaprojektowali nasze podwodne aparaty ratunkowe pod egidą EPRON-u. najpierw posługiwali się nimi nurkowie-amatorzy, a w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej czyli II Wojny Światowej stały się one standardowym wyposażeniem piechoty morskiej.

Potężnym impulsem do podwodnych poszukiwań skarbów stało się wynalezienie przez Jeana Jacquesa Cousteau i Emile Gagnana akwalungu. Lekki, kompaktowy i wszechstronnego użytku aparat nieporównywalnie powiększył możliwości swobodnego nurkowania. Od razu znalazł on zastosowanie do poszukiwań i eksploracji wraków zatopionych statków i wydobywania z nich cennych ładunków. Nowy rodzaj podwodnej działalności otrzymał nazwę rock diving - swobodnego nurkowania. Szybko okazał się być bardzo niebezpiecznym sportem i szybko zwiększała się ilość jego ofiar – nurków ekstremalnych.

Ofiarą swobodnego nurkowania stał się ukochany syn J.J. Cousteau – Philippe Cousteau. On zginął w 1956 roku w czasie badań wraka zatopionego liniowca pasażerskiego SS Andrea Doria. 









Dzikie nurkowania


Podwodne poszukiwania skarbów to kosztowna zabawa. Samo wyposażenie swobodnego nurka kosztuje jakieś 3000 EUR, a podwodny wykrywacz metali, mieszalnik gazów i kompresor – dalszych 8000 EUR. Ale to nie zatrzymuje fanatyków swobodnego nurkowania. Szczególnie irytujący są dzicy nurkowie-poszukiwacze, którzy po barbarzyńsku pozyskują z wraków wszystko, co ma jakąś wartość. Najbardziej dostępnym dla naszych nurków Morze Czarne, ale jego dno zostało dokładnie oczyszczone w latach 60-tych XX wieku przez specjalistów wojskowych. Oni podnieśli wszystko, co było cenne z tych wraków statków zatopionych w okrutnych czasach wojny.

Statki drewniane, które zatonęły w czasach Wojny Krymskiej w 1854 roku, były zasypane kamiennymi bałwanami, które zrzucano na nie w czasie anty-dywersyjnych działań podjętych po tajemniczym zatonięciu pancernika Noworosyjsk, otrzymanego w ramach reparacji od Włoch[1] . Uważano, że miny pod kadłub pancernika podłożyli włoscy płetwonurkowie-dywersanci. Wysocy rangą wojskowi wysnuli hipotezę, że dywersanci ukryli się w pozostałościach okrętów wojennych, co posłużyło im jako baza do działań dywersyjnych.[2] W ten sposób Morze Czarne nie jest czymś interesującym dla współczesnych podwodnych eksploratorów.


Mistyczny trójkąt


Nie ma nic dziwnego w tym, że poszukiwacze skarbów zwrócili swą uwagę na egzotyczne kraje, gdzie znajdują się obiekty dla wykazania się męstwem, przebiegłością i mistrzostwem. Nurkowie-poszukiwacze wcale nie kryją się z tym, że pragną sławy i bogactwa dzięki znalezionym i wydobytym skarbom.

Ich nadzieję rozbudzają historie o poszukiwaczach, którym się powiodło. I tak np. roku 1985, pionier biznesu podwodnych poszukiwań Mel Fisher podniósł skarb złożony ze złotych monet z pokładu hiszpańskiego galeonu Nuestra Seniora de Atocha, który zatonął u amerykańskich brzegów w okolicach portu Florida Keys, FL w 1622 roku. Wartość znaleziska była oceniana na 400 mln USD. W 2015 roku amerykańska kompania „Odyssey”[3] , która od wielu lat specjalizuje się w poszukiwaniach zatopionych statków[4] , odkryła w Atlantyku tajemniczy galeon, na pokładzie którego znajdowało się 500.000 dziwnych monet, a także sztabki złota i srebra. Masa skarbu wynosiła 17 ton. Przybliżona wartość skarbu wynosiła 500 mln USD.  

Monety wydobyte przez Amerykanów z głębiny wedle ekspertów miały wielką wartość dla kolekcjonerów.

Współwłaściciel kompanii „Odyssey” – Greg Stemm oświadczył, że miejsce znalezienia skarbu znajduje się poza wodami terytorialnymi jakiegokolwiek państwa, a zatem nie należy do jakiegokolwiek kraju.

Drogocenny ładunek przewieziono do USA. Aby go zapakować potrzeba było 100 plastykowych kontenerów.

Eksperci uważają, że monety podniesione z dna oceanu znajdowały się na pokładzie statku towarowego, który uległ katastrofie morskiej w odległości 40 mn/72 km na SW brzegów Anglii w XVII wieku.

Interesujące fakty były przedstawione w 1973 roku przez angielski „Rejestr Żeglugowy Lloyda”. Wedle statystyk tego towarzystwa, do początków 1974 roku zatonęło ogółem 60.000 handlowych i rybackich jednostek o wyporności >100 RT. Są to jedynie przybliżone dane, zebrane przez jedno towarzystwo asekuracyjne.

Szczególną uwagę Anglików przyciągają cmentarzyska statków – wrakowiska, znajdujące się w takich miejscach jak mistyczny Trójkąt Bermudzki, przylądek Hatteras, zatoka Vigo i zatoka Zuider See.[5] Te cmentarzyska statków można nie bez kozery nazwać podwodnymi Klondyke’ami[6] .

Dla nurków nie chcących ryzykować życiem dla skarbów, obrotni biznesmeni organizują wyprawy do sztucznych podwodnych skarbów na sztucznych wrakowiskach. Oni umieszczają w wodzie zużyte wagony tramwajowe, autobusy, stare czołgi i inne pojazdy wojskowe, a potem kierują w głębiny grupy turystów-płetwonurków, pod kierownictwem instruktorów maja one pełną możliwość rozkoszowania się podmorskimi pejzażami i przy pomocy aparatów fotograficznych i kamer uwiecznić siebie na tle zatopionej barki czy czołgu.


Źródło – „Tajny XX wieka” nr 31/2018, ss. 12-13
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz          



[1] Pancernik Noworosyjsk ex Giulio Caesare. Uzbrojenie: 10 x 320 mm, 12 x 120 mm, 8 x 100 mm plot, 12 x 37 mm plot, 12 wkm x 13,2 mm plot. Okręt zatonął w dniu 28/29.X.1955 roku z powodu tajemniczego wybuchu w części dziobowej, z 1236 osób załogi zginęło 611 oficerów i marynarzy. Ostateczny raport z dnia 17.XI.1955 roku stwierdzał, że najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy była eksplozja pod dnem pancernika niewytrałowanej niemieckiej miny dennej z czasów II wojny światowej. Ponieważ dochodzenie pozostawiło bez odpowiedzi niektóre kwestie, sprawa zatonięcia pancernika Noworossijsk jest wciąż pożywką dla różnych teorii spiskowych. Pojawiają się np. twierdzenia, że za tą katastrofą stali brytyjscy lub włoscy płetwonurkowie-dywersanci, a ich celem miało być wywołanie wybuchu atomowego w porcie w Sewastopolu (w komorach amunicyjnych okrętu miały być przenoszone pociski artyleryjskie z ładunkami nuklearnymi) lub że była to prowokacja KGB (Wikipedia). 
[2] Coś takiego pokazano w jednym z filmów o agencie 007 – Jamesie Bondzie, który działał z takiej bazy we wpółzatopionym statku znajdującym się w awanporcie Hong Kongu.
[3] Odyssey Marine Exploration angażuje się w eksplorację głębin oceanów za pomocą innowacyjnych metod i najnowocześniejszych technologii zapewniających dostęp do najważniejszych zasobów na całym świecie. Naszym głównym celem jest odkrywanie, opracowywanie i wydobywanie minerałów głębinowych. Odyssey wykonuje także usługi morskie dla klientów prywatnych i rządów. (https://www.odysseymarine.com/)
[4] Obecnie przedsiębiorstwo to zaangażowało się w poszukiwania malezyjskiego Boeinga 777-200ER w lotu MH-370, który zaginął bez śladu w do dziś niewyjaśnionych okolicznościach w dniu 8.III.2014 roku.
[5] Obecnie jezioro Ijsselmeer.
[6] Miejscowość Klondyke, podobnie jak Nome czy Teller na Alasce była znana w czasie alaskańskiej gorączki złota, z tego względu jej nazwa stała się synonimem wielkiego bogactwa.