Powered By Blogger

piątek, 18 października 2019

Podziemna broń Rosji: Kret bojowy


Bojowy Kret i jego twórca A. Triebieliew

Jason Torchinsky


Sowieci być może zbudowali tajny atomowy pojazd podziemny by zaatakować Amerykę.

Zapewne pamiętacie scenę z końcówki filmu „Iniemamocni” i z początku „Iniemamocni 2” w której super czarne charaktery troglodyci wydostali się z podziemi dzięki ogromnej wiertarce? W czasie Zimnej Wojny, ZSRR właśnie wynalazł i rozwijał taka właśnie kopiącą maszynę, brutalną, nuklearną bestię zwaną Bojowym Kretem. I wygląda na to, że taką była naprawdę.

Bojowy Kret był typem pojazdu znanym jako pojazd podziemny – lądową wersją okrętu podwodnego. Jeżeli kiedykolwiek próbowaliście nurkować na swym podwórku tak jak w basenie, to wiecie empirycznie, jak bardzo różni się takie nurkowanie od zwyczajnego – w wodzie.

Maszyny wiercące tunele są spokrewnione z tymi okrętami, ale różnią się tym, że są narzędziami do wykopywania tuneli, a nie pojazdami do przewożenia ludzi i ładunków poprzez wywiercone tunele. Ten rodzaj maszyn opisywany w literaturze sci-fi od wielu lat, w książce Rosjanina Grigorija Adamowa pt. „Zdobywcy podziemi”, którą to maszynę tłumacze ochrzcili jako Zwycięzcę Flaków!

Próby takich prawdziwych maszyn miały miejsce w latach 20. i 30. XX wieku w wielu krajach w tym: Niemczech, Rosji/ZSRR i USA, ale ja skupię się tylko na radzieckich próbach, bowiem istnieje wiele przesłanek, że udało się im skonstruować taki wehikuł.

W latach 30-tych, radziecki wynalazca A. Triebielew wynalazł taką maszynę studiując budowę kretów przy pomocy promieni Roentgena. Trudno jest mi podać wymiary tego urządzenia i czy było ono pilotowane czy zdalnie sterowane.

Niektóre źródła sugerują, że było to załogowe, ale na jedynym obrazku jaki znalazłem widać, że chodzi o urządzenie raczej niewielkich rozmiarów o długości kilku stóp i nie wiadomo, czy jest to prawdziwe urządzenie? Znalazłem obrazek tego pojazdu przy którym stali ludzie we współczesnym magazynie co sugeruje, że jednak był to pojazd pilotowany. 

Chociaż maszyna Triebielewa była zdolna do przemieszczania się w twardym gruncie i wykonywania tuneli, zdano sobie sprawę, że najlepszym sposobem na wykonanie tego zadania było użycie ekstremalnego ciepła na kopalnym końcu kreta. Wytworzenie wystarczającej ilości energii zdolnej do wytworzenia takiego ciepła było bardzo trudne do momentu pojawienia się energii jądrowej.
W 1964 roku używając reaktora jądrowego podobnego do tych, które używano w okrętach podwodnych, ZSRR ponoć zbudował swego Kreta Bojowego, który byłby pierwszą w pełni sprawną maszyną bojową do poruszania się pod ziemią.


Wizje Kreta Bojowego

Cele i zadania Kreta Bojowego były tajemnicą, ale niektóre źródła sugerują, że radziecki przywódca Nikita S. Chruszczow chciał zbudować Kreta Bojowego w celu zaatakowania i zniszczenia spod ziemi amerykańskie bazy, infrastrukturę komunikacyjną i instalacje jądrowe jak np. silosy ICBM.

Kocham robienie przekładów przy pomocy translatora opisów broni i jej celów, co jest bardzo dramatyczne: 
- Może ekstrawagancki Chruszczow marzył, że nadejdzie czas i stalowa sowiecka pięść wyślizgnie się z ziemi na trawnik w Białym Domu w Waszyngtonie? To będzie kuzkina mat'!

Taaaa… to mogłaby być kuzkina mat'.

Podobno ten Kret Bojowy ma średnicę 12 ft/4 m i jest długi na 75 ft/25 m. Ma on załogę złożoną z 5 osób i bierze około 1 tonę ładunku, czyli materiały wybuchowe i/albo inną broń. Używając swego reaktora do topienia materiału skalnego na przodzie, przewiercania go i przemieszczania go do tyłu, Kret Bojowy byłby w stanie przekopywania się przez lite skały z prędkością ok. 4-8 mph/6,4-12,8 km/h.

To jest całkiem przyzwoita prędkość przemieszczania się przez lite skały…

Jest tu przekrojowy rysunek i kilka spekulacyjnych renderingów tego, jak mógł wyglądać Kret Bojowy, ale przyznaję, że jestem dość sceptyczny co do dokładności tychże.

Jedną z najbardziej niepokojących misji planowanych dla Kreta Bojowego było wysłanie go u wybrzeży Kalifornii, gdzie miałby zagłębiać się w niestabilne geologicznie obszary w celu umieszczenia w nich ładunków jądrowych, które mogłyby zostać zdetonowane w celu wywołania trzęsień ziemi, tsunami i innych szalenie destrukcyjnych zdarzeń.

Testy Kreta Bojowego w górach Uralu wydają się udane, a sam Kret przeszedł przez skałę jak „nóż przez masło” i był w stanie skutecznie zniszczyć testowy podziemny bunkier.

 Podziemny okręt podwodny
 Podziemna rakieta na stanowisku startowym
Atak na USA - Kret Bojowy wynurza się przy Białym Domu...

Ostatecznie wszystko jednak potoczyło się źle dla Kreta Bojowego, z doniesieniami o maszynie eksplodującej pod górami Uralu, zabijającej wszystkich na pokładzie i zatrzymującej projekt. Jak informuje rosyjski serwis informacyjny RG.ru:

- Jednak podczas następnych testów w 1964 roku pojazd, który z nieznanych przyczyn eksplodował w Uralu w pobliżu Niżnego Tagiłu w odległości 10 km. Ponieważ eksplozja była nuklearna, aparat z ludźmi w niej po prostu odparował, a uszkodzony tunel zawalił się. W prasie pojawiło się imię zmarłego dowódcy Kreta Bojowego - pułkownika Siemiona Budnikowa. Ale oficjalne potwierdzenie tego nigdy nie zabrzmiało. Projekt został zamknięty, wszystkie dowody z niego zlikwidowane, jakby nic się nie wydarzyło.

Teraz będę z wami szczery - nie jestem pewien, jak bardzo ufam wielu z tych źródeł. Myślę, że z pewnością przeprowadzono eksperymenty i myślę, że istniała maszyna Triebielewa, ale nie jestem do końca przekonany co do tego zniszczonego Kreta Bojowego. Część mojego sceptycyzmu wynika z takich fragmentów, które opisują, dlaczego Kret mógł zostać zniszczony:

- A może inna cywilizacja istnieje dosłownie pod naszymi stopami? A jej strażnicy nie chcieli, aby sowiecki „kret” przenikał zakazane granice. W końcu parametry techniczne pozwoliły Bojowemu Kretowi dotrzeć do centrum Ziemi. Dlatego unikalna podziemna maszyna została zniszczona. Jest mało prawdopodobne, aby tajemnica wieloletniego radzieckiego projektu kiedykolwiek została w pełni ujawniona.

Taaaak…

Otóż, jeśli przynajmniej zaakceptujemy, że znaczne wydatki na badania i rozwój zostały wydane na rozwój takich pojazdów podziemnych, co wydaje się rozsądne, to rodzi to kilka interesujących pytań. Pytania takie jak czy rosyjski ekspert wojskowy Wiktor Baraniec mówił poważnie, gdy mówił o „krecich” nuklearnych pociskach na linii brzegowej USA?

W marcu 2017 r. Baraniec powiedział rosyjskiemu tabloidowi „Komsomolskaja Prawda”:
- I po cichu „zasiewamy” linię brzegową Stanów Zjednoczonych „krecimi” pociskami nuklearnymi (zakopują się i „śpią”, dopóki nie otrzymają polecenia) [...]

Rzecznik Kremla – Dimitrij Pieskow sugeruje, że ta gazeta nie była wiarygodnym źródłem i odrzucił oskarżenia Baranieca. Czyż nie jest to jednak dokładnie to, co zrobiliby i powiedzieliby, gdyby te Krety Bojowe istniały naprawdę?  

Czy ktoś czuł teraz dudnienie?


Moje 3 grosze


Pomysł na to, by wiercąc czy topiąc skały przemieszczać się pod ziemią jest stary jak świat. Po raz pierwszy spotkałem się ze statkami podziemnymi w „Proximie” tandemu Boruń & Trepka a potem jeszcze w kilku innych powieściach sci-fi. Czy takie statki zbudowano – osobiście wątpię. Coś takiego chyba nie wyszło poza stadium eksperymentu. Taki statek musiałby wytrzymać potężne ciśnienia i wysokie temperatury o gradiencie 1°C/33 m (średni stopień geotermiczny), co oznacza, że im głębiej, tym goręcej i coraz większy napór otaczającego statek środowiska. Topienie skał przy pomocy reaktora – pomysł przedni, ale co z radiacją? Poza osłonami przeciwtermicznymi statek musiałby być wyposażony w antyradiacyjne osłony biologiczne, co zwiększałoby jego masę, a co za tym idzie – możliwości poruszania się. Co zatem jest możliwe?

Owszem, możliwe jest puszczenie takich kretów ładunkami jądrowymi/termojądrowymi w rejony niestabilne sejsmicznie i odpalenie ich w odpowiednim momencie, co spowoduje powstanie trzęsień ziemi i fal tsunami. Można umieścić takie atomowe krety w sąsiedztwie superwulkanów, np. Toba, Yellowstone, Laacher See albo Campi Flegrei, których eksplozje zainicjują ich erupcje. To akurat jest możliwe.

Można zdetonować ładunki termojądrowe na wyspie Palma de Canaria i Hawai’i, co spowoduje spływ do oceanu ogromnych ilości skał i ziemi, co z kolei spowoduje supertsunami dewastujące wybrzeża Ameryk i Europy oraz Afryki. Jak widać, możliwości jest wiele i być może znajdzie się szaleniec, który wykorzysta je przeciwko innym ludziom. Wariatów nigdy nie brakowało na tym świecie!

Nie pozostało nam nic innego, jak nasłuchiwać wnętrza naszej Matki-Ziemi. A nuż ktoś zamierza wykorzystać Ją do swych niecnych celów…?

Zob. także:


Uwaga Czytelnika

Zapomniałeś o projekcie z lat bodaj czy nie 60-tych. Istotą tego projektu była podziemna rakieta, a właściwie dwie. Tylna z nich nadawała pojazdowi ruch postępowy. Przednia zaś wykorzystując zjawisko kumulacji (jak w granatach p.panc.) strumieniem gazów rozsuwała ziemię i skały sprzed dziobu statku. Problem polegał jedynie na wytrzymałości materiałów na ciśnienie, temperaturę i promieniowanie.

Z tego, co słyszałem, miały miejsce testy tego urządzenia na płw. Kola i ponoć były one obiecujące. Co dalej ze statkiem podziemnym – tego nie wiem. Skończył się Związek Radziecki i ten projekt chyba też… (Daniel Laskowski)    


Przekład z j. rosyjskiego i angielskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz