Wszyscy w tym roku narzekamy na
kwietniową pogodę: a że zimno, a że pada śnieg, a że coś tam jeszcze. Narzekanie
i marudzenie mamy we krwi, więc mnie to nie dziwi. Wszak stare polskie
przysłowie mówi: kwiecień – plecień, bo
przeplata – trochę zimy, trochę lata. I tak było zawsze, jak tylko sięgamy
pamięcią.
Na dowód tego pozwolimy sobie
zacytować fragmenty prowadzonej przez naszą Mamę „Kroniki Rodzinnej” t. I – V,
marzec 1974 – styczeń 1980 roku. Nasza Mama - Aleksandra Leśniakiewicz zapisywała – poza sprawami stricte rodzinnymi – także spostrzeżenia
pogodowe i ogólnoświatowe wydarzenia, w których uczestniczyliśmy jako bierni
widzowie.
A oto co ciekawsze wpisy do naszej „Kroniki Rodzinnej”:
21.III.1974
r.
Upał był wielki, o godz. 16:00
temperatura była do +30°C i kwitną przebiśniegi, śnieżyczki, pierwiosnki,
wierzby i leszczyny. Wiosna wczesna, ciepła, sucha.
24.V.1974
r.
Przelot komety Kohoutka[1]
w perigeum. Potworny zawód…
Przypomniał mi się wiersz Ludwika Jerzego Kerna z "Przekroju":
Wiadomość w gazecie była kroutka:
Zbliża się, bardzo szybko się zbliża do Ziemi
Kometa profesora Kohoutka
Na tą wieść zadrżała mi broda
Wraz z bezbrodym podbroudkiem.
To samo stało się z mym sąsiadem
Filoutkiem.
Bo wyobraziłem sobie,
Jakie z tego mogą być boutki,
Kiedy przez tą kometę,
Zwiększy się pociąg do woudki.
Dzwonię więc natychmiast
Do Kydryńskiego Loutka:
Loutek – mówię – czy słyszałeś
O tej komecie Kohoutka?
Jak to-to wyrżnie w ziemię,
to zadrży Ziemia-starouszka
a Loutek na to – ty głoupi
połóż się lepiej do łoużka.
Leżałem, nie spałem i wisiał nede mną
Cień profesora Kohoutka…
A potem się okazało,
Że kometa jest całkiem maloutka
I tak to strach mnie wystrychnął
Na kometarnego doudka…
16.VIII.1974
r.
Upał był potworny +34°C w cieniu!
16.X.1974
r.
Pada śnieg, zamieć i zawieja.
1.XI.1974
r.
Podhale w okowach zimy.
Wycinek z „Gazety Krakowskiej”:
29.XI.1974
r.
Całkowite zaćmienie Księżyca.
·
14:28 - początek zaćmienia
·
15:37 - początek zaćmienia w Polsce
·
16:30 - kulminacja zaćmienia
·
17:58 - koniec zaćmienia.
27
– 28.XI.1974 r.
Wiatr halny.
29.XI.1974
r.
Zamieć andrzejkowa.
5
– 6.XII.1974 r.
Śnieżyca.
11.XII.1974
r.
Opady deszczu…
----------------------
21.III.1975
r.
…mimo słonecznej pogody
temperatury były wprost styczniowe, o godz. 12:00 było tylko +8°C…
22.III.1975
r.
Jest upiornie zimno…
25.III.1975
r. (Wielki Wtorek)
Spadł śnieg! Wielki Wtorek
powitał nas śniegiem. Potem wszystko stopniało. Ale około godz. 16:00 zaczęło
kurzyć. Wieczorem było już 15 cm śniegu.
26.III.1975
r. (Wielka Środa)
Rano temperatura -1°C, śniegu na
20 cm. Sceneria jest jak na Boże Narodzenie. A jeszcze zapowiadają nam
ochłodzenie.
27.III.1975
r. (Wielki Czwartek)
Temperatura rano -4°C, potem
słońce. Śniegu jak na Boże Narodzenie. A po południu… deszczyk.
30.III.1975
r. (Niedziela Wielkanocna)
Śnieg! Sypie jak w zimie. Jest
bardzo zimno…
11.V.1975
r.
Częściowe zaćmienie Księżyca
·
06:26 początek zaćmienia
·
07:20 kulminacja zaćmienia
·
08:18 koniec zaćmienia
Max. faza – 0,39
15.VII.1975
r.
Lot SOJUZ-APOLLO
Wycinek z jakiejś kolorowej
gazety („Panorama”?):
Byliśmy świadkami tego wydarzenia! Śledziliśmy je w prasie i TV. To była mooooooooooooocna rzecz!
18.XI.1975
r.
Zaćmienie Księżyca.
Z „Gazety Krakowskiej”:
Miałem zaszczyt poznać prof. Kordylewskiego, kiedy jeszcze należałem do PTMA – odkrywca tzw. pyłowych księżyców Ziemi znajdujących się w punktach libracyjnych: L4 i L5 na orbicie księżycowej. W połowie lat 70. uczony ów udowodnił ich istnienie robiąc szereg zdjęć z Kasprowego Wierchu i Łomnickiego Szczytu.
25.XI.1975
r.
Nagły atak zimy. Dziś temperatura
spadła do -20°C.
Wycinek z „Gazety Krakowskiej”:
2.XII.1975
r.
Pierwszy pociąg elektryczny z Krakowa do Zakopanego.
Skończyły się kopcące dymem z
podłego, zasiarczonego węgla lokomotywy i zaczęły powoli znikać spalinowozy. Na
Podhale wjechała nowoczesność wraz z pierwszym pociągiem całkowicie
elektrycznym! Oczywiście do Jordanowa pociągi takie jeździły już wcześniej, kiedy
zamontowano trakcję elektryczną na szlaku do Chabówki, ale ten jechał z Krakowa
Głównego do Zakopanego bez zmiany elektrowozu na lokomotywę.
Dzisiaj jeździmy do Krakowa
jeszcze wygodniej i o godzinę krócej, bo zlikwidowano „zawrotki” w Suchej
Beskidzkiej i Krakowie – Płaszowie, no i zastąpiono stare składy nowoczesnymi
zestawami PESA, a w przyszłości będą jeździły tutaj także ultraszybkie Pendolino.
6.XII.1975
r.
Była straszna wichura, a potem
zacinał deszcz ze śniegiem.
Wycinek na Mikołajki z „Gazety
Krakowskiej”:
CDN.