Wiktor Bumagin
Rostów nad Donem to największe
miasto w południowo-zachodniej Rosji, centrum administracyjne Południowego
Okręgu Federalnego i Obwodu Rostowskiego. Miasto leży po obu brzegach rzeki
Don, 46 km od jej ujścia do Morza Azowskiego i 1092 km na południe od Moskwy.
Jego populacja wynosi 1.140.450 osób i jest jedenastym pod względem liczby
ludności miastem w Rosji. Rostów nad Donem to miasto niesamowite pod wieloma
względami. Oficjalnie nie ma jeszcze 300 lat, jednak miejsca, w których się
znajduje, były zamieszkane już w epoce kamienia, a w pełni zasiedlone zostały
już w epoce starożytności. Jeśli wierzyć ezoterykom, Rostów nad Donem jest
ciągłą strefą anomalną, która może objawiać się w najbardziej nieoczekiwany sposób.
Podziemna
brama
W starożytności nad brzegiem Donu
żył lud, którego starożytni Grecy nazywali Cymeryjczykami. Byli to odważni i
odważni wojownicy konni, ale zachowało się o nich zbyt mało informacji
historycznych, aby dokładnie powiedzieć, skąd przybyli i dokąd następnie udali
się. Zachowały się greckie legendy, według których Cymeryjczyków uważano za
strażników podziemnego świata. Według wyobrażeń mieszkańców Hellady to właśnie
tutaj, nad Donem, a raczej pod nim, znajdowało się podziemne królestwo umarłych
– Hades. Naukowcy uważają, że w tym micie jest ziarno racjonalne. Współczesny
Rostów stoi na uskoku płyty tektonicznej, a pod miastem znajduje się duża
liczba naturalnych pustek. W czasach starożytnych te ogromne jaskinie były
powszechnie wykorzystywane przez Cymeryjczyków jako schronienia i podziemne
sanktuaria. To właśnie zauważyli Grecy, którzy dotarli w te miejsca i od razu
nazwali tutejszych mieszkańców Strażnikami pewnej Podziemnej Bramy. To
oficjalna wersja historyków, ale możliwe, że w lochach w Rostowie nie wszystko
jest takie proste.
Na przełomie naszej ery, około 40
km od dzisiejszego Rostowa, znajdowało się duże miasto handlowe Tanais. Zostało
założone przez Greków z Królestwa Bosfor, a następnie przeszło pod kontrolę
starożytnych Rzymian. Aby chronić bogactwa zgromadzone w Tanais, wokół miasta
zbudowano wiele dobrze ufortyfikowanych osad, które dodatkowo połączono ze sobą
pomysłowymi podziemnymi przejściami. Pozostałości tych osad są rozproszone po
całym obwodzie rostowskim, a najbardziej znaną z nich jest osada Kobiakowskoje,
położona pomiędzy Rostowem a pobliskim Aksai. Dziś jest to tylko taras widokowy
nad brzegiem Donu, ale najciekawsze jest ukryte pod ziemią i nadal budzi
przesądny horror wśród okolicznych mieszkańców.
Podziemny
Smok
W czasach starożytnych pierwsi
chrześcijanie ukrywali się przed prześladowaniami w katakumbach w pobliżu osady
Kobiakow. Tutaj archeolodzy odkryli podziemną kaplicę z czasów bizantyjskich.
Później lochy te służyły do przechowywania kosztowności, a jeszcze później
wojsko próbowało je wykorzystać na swoje
potrzeby. Jednak w całej
historii, w tych ciemnych labiryntach ukrytych przed wścibskimi oczami, ludzie
napotykali coś wręcz przerażającego. Istnieją dowody na to, że miejscowi
mieszkańcy od dawna kultywują tajemniczy kult Smoka. Z biegiem czasu wyjaśniło
się, z czym to się wiąże.
W 1949 roku w jednej z jaskiń
osady Kobiakow postanowiono wyposażyć centrum dowodzenia Okręgu Wojskowego
Północnego Kaukazu. Grupę żołnierzy wysłano pod ziemię, aby zbadała przejścia,
ale wydarzenia szybko wymknęły się spod kontroli. Początkowo wszystko szło
całkiem nieźle, jednak w pewnym momencie utracono kontakt z żołnierzami, którzy
udali się na misję. Podczas próby naprawy dokonano strasznego odkrycia –
końcówka przewodu telefonicznego prowadzącego pod ziemię została brutalnie
odgryziona i zakrwawiona przez nieznaną osobę.
Ponieważ akcja była tajna,
dowództwo potrzebowało trochę czasu na podjęcie decyzji, dlatego dopiero
następnego dnia ekipę ratowniczą zesłano pod ziemię. Odnaleziono ciała
zaginionych żołnierzy, ale wyglądały, jakby zostały rozerwane na kawałki przez
nieznanego dużego drapieżnika. Po powrocie ratownicy zgłosili, że widzieli w
lochach dziwne cienie, a nawet otworzyli w ich kierunku ogień z karabinów maszynowych.
Nawiasem mówiąc, w lochach osady Kobiakow, a nawet obok niej, ludzie znikali w
całej historii jej istnienia i nadal znikają w naszych czasach. Czas pokaże,
czy jest to dzieło łap miejscowego Smoka, czy też zwykłe wypadki.
Oprócz tajemniczego Smoka, rostowskie
lochy zamieszkują duchy, które strzegą ukrytych skarbów kozackich atamanów i
rostowskich przemysłowców minionych stuleci. Istnieje również legenda, że ukryty
jest tu legendarny Złoty Koń Czyngis-chana,
skradziony niegdyś stolicy
Mongołów-Tatarów...
UFO
na Zielonej Wyspie
Tajemnicze miejsca można znaleźć
nie tylko w pobliżu Rostowa, ale także w samym mieście. Najbardziej niezwykłą z
nich jest słynna Zielona Wyspa, która należy do dzielnicy Proletarskiej w
Rostowie nad Donem. Wyspa, długa na cztery kilometry i szeroka na półtora
kilometra, dzieli rzekę Don na dwie części: od południa obmywa ją główny kanał,
a od północy kanał Nachiczewan. Na brzegu kanału znajduje się popularna wśród
Rostowian plaża, która w 2021 roku przeszła gruntowną rekonstrukcję o wartości
45 milionów rubli. Na Zielonej Wyspie też są dobre miejsca do wędkowania,
jednak nie każdy, kto chce odpocząć, ryzykuje spędzenie czasu na wyspie, gdzie,
jak mówią, istnieje silna strefa anomalna, której obecność łatwo zauważyć przynajmniej
przez niezwykle bujną roślinność. Na Zielonej Wyspie niektóre całkiem zwyczajne
rośliny mogą osiągać gigantyczne rozmiary. Mówią, że owoce wiśni rosną tu pięć
razy większe niż gdzie indziej.
Uważa się, że Zielona Wyspa
stosunkowo niedawno stała się strefą anomalną, choć istnieje też opinia, że zawsze
działo się tam coś tajemniczego. Tak czy inaczej w 1940 r., według licznych relacji naocznych świadków, spadł tu dziwny obiekt w kształcie latającego
dysku. Chociaż w tamtych czasach nikt
tak naprawdę nie wiedział nic o UFO, wyspa została natychmiast otoczona
kordonem przez funkcjonariuszy NKWD, całkowicie izolując ten obszar od
mieszkańców. O tym, co odkryli tam dzielni oficerowie wywiadu, historia wciąż
milczy. Ale na pewno coś znaleziono, ponieważ po rozpoczęciu Wielkiej Wojny
Ojczyźnianej, zaraz po zdobyciu Rostowa przez Niemców, na Zieloną Wyspę pilnie
przybyli pracownicy niemieckich służb specjalnych. Szczególną kontrolę nad ich
badaniami sprawowali specjaliści z Instytutu Ahnenerbe oraz osobiście sam szef służb specjalnych SS-Reihsführer Heinrich Himmler. Wyniki badań sowieckich i niemieckich
najwyraźniej nadal trzymane są pod nagłówkiem „Ściśle tajne” i nie wiadomo, czy
kiedykolwiek zostaną opublikowane.
Portal
i Czarny Kamień
Na wyspie zdarzają się też
osobliwości, które na pierwszy rzut oka nie mają żadnego związku z upadkiem
UFO, choć w takim przypadku niezwykle trudno ustalić związki
przyczynowo-skutkowe. Na długo przed epokową katastrofą „latającego talerza” Zieloną
Wyspę często nazywano „diabelskim kręgiem”. Powodem tego były częste znikania
ludzi, co czasami zdarza się dzisiaj. Co ciekawe, ludzie na Zielonej Wyspie nie
znikają na zawsze, ale po kilku godzinach pojawiają się w tym samym miejscu.
Jednak w zdecydowanej większości przypadków ofiary nie pamiętają, gdzie były i
co robiły przez cały ten czas. Te osobliwości pozwalają współczesnym ezoterykom
twierdzić, że na wyspie znajduje się pewien portal czasoprzestrzenny, który od
czasu do czasu „wciąga” ludzi w siebie, ale ich zwraca.
I na koniec wspomnijmy o
całkowicie niewytłumaczalnym zjawisku. Czasami mówią, że gdzieś na wyspie leży
niesamowity Czarny Kamień, emitujący szczególną energię, którą może odczuć
nawet najbardziej zagorzały sceptyk. Ponadto kamień ten widziano niejednokrotnie
unoszący się w powietrzu i emitujący dziwny, brzęczący dźwięk. Osoby, które
usłyszały ten dźwięk, przez długi czas cierpiały na bóle głowy, a te, które
odważyły się dotknąć
tajemniczego przedmiotu, narażały się na długą serię nocy pełnych koszmarów. Czym
dokładnie jest ten kamień i jak dotarł niemal do samego centrum Rostowa – nikt
nie wie.
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz