Jakub Rybski
Paleontolodzy twierdzą,
że prehistoryczny gatunek wieloryba, był najcięższym zwierzęciem, jakie
kiedykolwiek zamieszkiwało Ziemię. Naukowcy uważają, że mógł być nawet
dwukrotnie cięższy niż płetwal błękitny.
Dotychczas uważano, że
płetwal błękitny to największe zwierzę, jakie kiedykolwiek żyło na Ziemi.
Osiąga nawet 32 metrów długości, a jego masa dochodzi do 150 ton. Sam tylko
język tego olbrzyma waży niemal 3 tony, a serce nawet 700 kilogramów. Jednak
biorąc pod uwagę najnowsze odkrycie paleontologów z Peru, rozmiar tego kolosa
przestaje być tak imponujący.
Najcięższe zwierzę w historii
Jak dowiedziono, w
przeszłości naszą planetę zamieszkiwało inne – znacznie cięższe – i jak się
okazuje najcięższe zwierzę w historii. Peruwiańscy i niemieccy naukowcy opisali
właśnie prehistoryczny gatunek walenia, który żył 39 milionów lat temu. To
prawdziwa masa ciężka wśród morskich ssaków. Paleontolodzy nazwali nowy gatunek
Perucetus colossus, a badania
opublikowali na łamach czasopisma naukowego „Nature”.
Naukowcy twierdzą, że pradawny
wieloryb należał do bazylozaurów (Basilosaurus). To rodzaj protowalenia
żyjącego w Eocenie, od ok. 40 do 34 milionów lat temu. Większość gatunków
charakteryzowało znaczne wydłużenie kręgów, co sprawiało, że zwierzęta
przypominały olbrzymie pływające jaszczurki. W przeszłości badania wykazywały,
że jednakowa długość kręgów krzyżowych, lędźwiowych, czy piersiowych,
sprawiała, że protowaleń poruszał się, wykonując szczupakowate ruchy.
Cięższy, ale nie dłuższy, niż płetwal błękitny
Nowo opisany bazylozaur mógł ważyć od 85 do 340
tysięcy kilogramów. Oznacza to, że byłby nawet dwukrotnie cięższy niż płetwal
błękitny. Badacze zwrócili jednak uwagę, że P.
colossus był raczej krótszy od współcześnie żyjącego rekordzisty. Jego
długość mogła wynosić ok. 20 metrów, czyli tyle, ile miała większość przedstawicieli
rodzaju Basilosaurus.
– Według naszej wiedzy Perucetus colossus wykazuje najwyższy
znany dotychczas stopień wzrostu masy kostnej, adaptację związaną z płytkim
nurkowaniem. Szacowana masa szkieletu P.
colossus przekracza masę jakiegokolwiek znanego ssaka lub kręgowca wodnego –
napisali w artykule naukowcy.
Szczątki tego kolosalnego
walenia zostały odkryte ponad 30 lat temu w prowincji Ica w południowej części
Peru. Naukowcom udało się odnaleźć 13 kręgów, cztery żebra i kość biodrową,
które przez wiele lat były badane i poddawane klasyfikacji. Badacze podkreślili
w badaniu, że już samo wykopywanie skamieniałości było czasochłonne. Jeden kręg
ważył bowiem nawet 150 kilogramów.
– Pod względem masy P. colossus był zdecydowanie większy niż
płetwal błękitny. Jednak całkowita długość ciała była krótsza niż długość
płetwala błękitnego. Trudno jest dokładnie oszacować, ile tłuszczu i tkanek
miękkich otaczało jego szkielet, więc przyjęliśmy raczej konserwatywne
podejście do naszych szacunków wielkości tego stworzenia – mówi Eli Amson, główny autor badania i paleontolog
z Muzeum Historii Naturalnej w Stuttgarcie.
Odkrycie rzuca światło na historię ewolucji waleni
Badacze twierdzą jednak,
że kości walenia miały niezwykle dużą gęstość, co oznacza, że były bardzo
ciężkie. Naukowcy uważają, że aby zrekompensować tak masywny szkielet, organizm
zwierzęcia wyewoluował w taki sposób, żeby tkanki miękkie były dużo lżejsze od
kości. Właśnie dlatego P. colossus
mógł wyglądać co najmniej dziwacznie. Autorzy odkrycia uważają, że mógł
przypominać żyjącego współcześnie manata. Z tą różnicą, że bazylozaur miał małą głowę, ogromne ciało oraz malutkie płetwy.
Jednak dziwny wygląd i
olbrzymi ciężar nowo opisanego wieloryba to nie wszystko. Naukowcy twierdzą, że
ich odkrycie rzuca zupełnie nowe światło na nasze postrzeganie ewolucji waleni.
W artykule autorzy przyznali, że duży rozmiar P. colossus sugeruje, że walenie osiągnęły szczytową masę ciała 30
milionów lat wcześniej, niż dotychczas zakładano.
– P. colossus całkowicie zmienia nasze rozumienie ewolucji i
ekstremalnego gigantyzmu waleni. Zwierzę najprawdopodobniej było powolnym
pływakiem, które nurkowało na płytkich głębokościach. Nie jesteśmy pewni, co
jadł, ponieważ jego głowa i zęby nie zachowały się do dziś. Podejrzewamy
jednak, że pływał po dnie morskim w poszukiwaniu pożywienia, aby nie
wykorzystywać zbyt dużo energii – podsumowują naukowcy.
Moje 3 grosze
Kiedy po raz pierwszy ujrzałem rekonstrukcję bazylozaura na
łamach jednego z czasopism w latach 80-tych ubiegłego stulecia, to z miejsca skojarzył
mi się on z potworami morskimi widzianymi przez starożytnych i średniowiecznych
żeglarzy. Kto wie, czy sławetny biały kaszalot Moby Dick z powieści Melville’a nie był właśnie takim
bazylozaurem?
A teraz mały odskok: czy potężny rekin Megalodon nie mógł być
ewolucyjną odpowiedzią na rozwój takich gigantycznych waleni? Wszak ewolucja
tak działa na zasadzie tarczy i miecza. Pojawienie się Megalodonów spowodowało
pojawienie się ogromnych wielorybów i vice-versa. Ten wyścig zbrojeń został
przerwany przez zmiany klimatyczne jakieś 10 mln lat temu i oba antagonistyczne
gatunki po prostu wymarły – ale czy do końca? Znane są relacje żeglarzy o
pojawianiu się kolosalnych stworzeń morskich we wszystkich akwenach
Wszechoceanu, a zatem?
Miejmy nadzieję, że gdzieś, w zapadłych kątach naszej planety
znajdziemy prawdziwe światy zaginione i zamieszkujące je zwierzęta, które już
dawno skreśliliśmy z listy gatunków żyjących…