W
dniu 9 września 2012 roku, piękną, słoneczną niedzielę, odbyliśmy drugą podróż
uczoną po śladach Templariuszy na Słowacji. Tym razem zrobiłem sobie przerywnik
w przekładaniu kolejnej już książki dr Miloša
Jesenský’ego pt. „Templariusze: legendy honoru i sławy”, która traktuje
szerzej o zagadnieniu obecności Rycerzy Świątyni w Żylińskim Kraju – to
odpowiednik naszego województwa – i na Słowacji w ogóle. Tak więc tym razem
udaliśmy się do muzeum w Zamku Strečno i znajdującego się niemal vis-á-vis niego zrujnowanego zamku Stary
Hrad. Oczywiście zwiedzić tego drugiego nie mogliśmy – nie wiedzie doń już
żadna droga i jest on dostępny tylko i wyłącznie dla wspinaczy, więc
poprzestaliśmy tylko na dostępnym dla turystów zamku Strečno.
Z
Jordanowa wyjechaliśmy godzinie ósmej z minutami i skierowaliśmy się via Wysoka
i Spytkowice do przejścia granicznego w Chyżnym.
23
kilometr – na nieco zachmurzonym niebie rozbłyska słońce i na otwierającym się
na Orawę widoku pokazuje się niebieskie niebo. Temperatura szybko rośnie i z
+14°C robi się +19°C.
71
kilometr – omijamy od południa Zamek Orava, templariuszowska twierdza wsławiona
tym, że „grała” ona w kilku filmach – w tym „Drakuli” z lat 20. XX wieku według
powieści Brama Stockera. To sobie
zostawiamy na listopad czy grudzień, kiedy sceneria będzie pasowała do pogody i
vice-versa.
89
kilometr – Parnica – kanion Oravy i przełom Wagu przez Fatrę. Jest to jedno z
najpiękniejszych i najurokliwszych miejsc na Słowacji. W Parnicy zaczyna się
wjazd do głębokiego kanionu Oravy. Nad nami piętrzą się góry o wysokości niemal
1000 m n.p.m., a dołem płynie szeroka rzeka – niestety też świecąca dnem, bo i
tutaj susza daje się we znaki…
49°10’55”
N - 019°10’5”E – nasz pierwszy popas. Rozprostowujemy nogi i plecy, kilka łyków
kawy i pierwsze zdjęcia. Jest to nasz ulubiony postój przy opuszczonym kredowym
kamieniołomie gdzieś pomiędzy Parnicą a Kral’ovanami. Nieopodal przebiegają
tory kolejowe, po których majestatycznie przejeżdża Błękitna Strzała Orawy z prędkością jakichś 20 km/h. Jedziemy
dalej.
49°10’25”N
- 018°43’45”E – zatrzymujemy się na chwilę, by się czegoś napić i przebrać.
Temperatura podskakuje do +24°C i nasze ciemne i ciepłe ciuchy grzeją
niemiłosiernie. Z postoju gdzieś pomiędzy Martinem a Żyliną doskonale widać
Stary Hrad, a od szumiącego Wagu zalatuje zapach przyjemny wody i trzciny.
Rzeka jest potężna, i w przeciwieństwie do Oravy, jej koryto jest wypełnione, a
woda płynie wartko…
132
kilometr – parking pod Zamkiem Strečno. Zostawiamy samochód – 2,- EUR za 2,5
godziny postoju na parkingu – i stromymi schodami i półkilometrowym podejściem
– na szczęście w chroniącym od słońca sosnowo-bukowym, pachnącym późnym latem
lesie – wychodzimy na drogę wiodącą ku zamkowej furcie. Kupujemy bilety à 3 € za sztukę plus 1 € za zezwolenie
na wykonywanie zdjęć i po półgodzinnym czekaniu na przewodniczkę – urocze
dziewczę o imieniu Katarzyna – wchodzimy w podwoje zamkowe.
Zamek
jest częściowo tylko odrestaurowany, ale bardzo pieczołowicie odbudowany ze zniszczeń,
które przyniosły mu liczne wojny. Na razie ma on dość ubogie ekspozycje, bowiem
cała jego infra- i ultrastruktura się dopiero rozwija od początku lat 90.
ubiegłego stulecia. Został on zbudowany w 1321 roku za czasów Karola I Roberta, zaś pierwszy pisemny
dokument mówiący o jego istnieniu pochodzi z 1384 roku, a zatem po kasacji
Zakonu Braci Świątyni. Tym niemniej większość Templariuszy osadzonych w
Królestwie Węgierskim nadal działała już to przyłączywszy się do Joannitów, już
to przystawszy do Krzyżaków, a nawet pod swym starym szyldem, bowiem tutaj nie
dosięgła ich pazerna nienawiść Filipa IV
Pięknego i zdrada papieża Klemensa V.
Tym niemniej na temat Templariuszy i ich skarbów w tym zamku nikt nic nie wie,
co zresztą jest zrozumiałe – dr Jesenský odgrzał ten temat dopiero teraz…
Z
ciekawostek związanych z zamkiem należy wymienić przede wszystkim wieżę
obserwacyjną, na którą wiodą kręcone schody i z której rozpościera się
wspaniały widok na Poważe, Orawę i Kysuce; następnie trzy studnie – pierwsza
znajdująca się na górnym dziedzińcu przypominająca trochę meksykańskie cenote, z tym, że nie składano w niej
ofiar z ludzi do której zbierano wodę deszczową. Druga studnia, to właściwie
była… lodówka! Głęboka na jakieś 20 m utrzymywała w swym wnętrzu stała
temperaturę +3°C, co powodowało, że składowana w niej żywność nie psuła się. Co
więcej – stanowi ona doskonały przykład jaskini pasywnej, w której przez cały
rok zalega zimne powietrze. Trzecia studnia stanowi prawdziwą osobliwość –
znajduje się na zewnętrznym dziedzińcu, ale jej głębokość jest imponująca – 88
m, ale prawdopodobnie była jeszcze głębsza – do 100 m! Notabene, grała ona –
podobnie jak sam zamek – w filmie „Ostatni smok” Roba Cohena. Poza tym jeszcze mamy okazję wysłuchać pieśni o Strečnie
pt. „Koło Strečna droga niebezpieczna” w wykonaniu dwojga artystów, grających i
śpiewających w kaplicy zamkowej, w której znajduje się także zbiór prac
miejscowych artystów. O godzinie 13:50 kończymy zwiedzanie i startujemy w drogę
powrotną.
49°10’28”N
– 018°53’17”E – popas i odpoczynek po zwiedzaniu na parkingu z widokiem na
Stary Hrad. Historycy twierdzą, że został on wspomniany jako królewski majątek Beli IV gdzieś w 1241 roku i wtedy
nosił nazwę Varín (Varna, Warna), który wspomina się w 1354 roku. Zamek zaczął
pustoszeć na przełomie XV/XVI wieku i już nigdy nie odzyskał swej świetności.
Należy do najstarszych zabytków na Poważu.
Tak
czy inaczej wycieczka była udana. Pogoda była cudowna – temperatura +28°C,
niemal bezchmurne niebo i przejrzysta aeria
pozwoliło mi właściwie ocenić walory tych obydwu zamków, które postawiono w
strategicznych miejscach Doliny Wagu, zabezpieczając jej szlak komunikacyjny z
Czech na Węgry. Czy były one obsadzone przez Rycerzy Świątyni? W świetle
XIX-wiecznych opracowań i dokumentacji pozostawionych przez władców i ich
palatynów taka możliwość jest wysoce realna…