Atmosfera ziemska to cienka...
Xennia
Baranowa
Pierwsze wzmianki o tlenie spotykamy w rękopisach
chińskiego alchemika z VIII wieku – Mao
Hao. W XVI wieku Leonardo da Vinci
badał tlen, nie podejrzewając nawet, że jest on jednym z najcenniejszych
pierwiastków chemicznych.
Wszystkim wiadomo, że tlen (O2) jest ważny
nie tylko dla życia człowieka, ale także dla istnienia całej naszej planety. Na
szczęście jest on na Ziemi w dostatecznej ilości: rośliny wytwarzają go każdego
dnia. A teraz załóżmy, że tlen nieoczekiwanie znika z naszej planety –
całkowicie. No nie, nawet nie musi znikać na zawsze. Wystarczy tylko 5 (pięć!) sekund, by przyjazny nam świat zmienił się nie do
poznania.
I tak więc przedstawiamy waszej wyobraźni scenariusz
najbardziej niszczącej i najkrótszej katastrofy naturalnej:
0,5 s (sekundy):
oparzenia słoneczne
Pół sekundy bez tlenu to wystarczy, żeby zniszczyć
największy z ludzkich organów – skórę. Ona poczerwienieje, pokryje się
pęcherzami, a potem zapłonie. Czy ktoś będzie w stanie przeżyć coś takiego?
Ale zobaczmy z naszego punktu widzenia, co w takim
przypadku zachodzi.
Wraz z tlenem naszą planetę opuści także ozon (O3),
którego cząsteczka składa się z trzech atomów tlenu. Warstwa ozonowa chroni
naszą planetę od słonecznego promieniowania ultrafioletowego – UVA, UVB i UVC. Pozbywszy
się tarczy ochronnej, Ziemia zostanie wystawiona na pastwę niczym
nieograniczonej słonecznej radiacji i jej powierzchnia rychło nagrzeje się do
+1000°C i flora i fauna, a oczywiście także ludzie, po prostu spłoną.
...ale jednocześnie mocna tarcza ochronna przed meteoroidami...
1,8 s: woda wyparuje
Przedstawcie to sobie – w każdej chwili po morzach i
oceanach świata płyną tysiące, dziesiątki tysięcy statków. Pod ich kadłubami
znajduje się warstwa wody o grubości kilku kilometrów. Przypomnijmy – głębina
największego rowu oceanicznego – Mariańskiego – sięga do 11 kilometrów, a nad
jego dnem też pływają statki.
I oto nagle, w jednej chwili, cała woda zamienia się w
jeden wielki kłąb pary. Statki spadają na dno z takiej wysokości, jaka jest
głębokość akwenu na jakiej się znajdują. Mieszkańcy Wszechoceanu – począwszy od
małych organizmów planktonowych a na płetwalach błękitnych skończywszy –
znajdują się na suchej powierzchni dna.
W jakim przypadku może zajść coś takiego? Około 71%
naszej planety jest pokryte wodą. Jak wiadomo cząsteczka wody składa się z
dwóch atomów wodoru i jednego atomu tlenu: H2O. Bez tlenu woda
przekształca się w wodór, który ulatuje do troposfery i wyżej. Cała –
absolutnie cała - woda znika z planety – a to jest, proszę ja kogo – 1,5 mld
km³!
Także znikają podziemne źródła wody, które są podobne
do rur wodociągowych i teraz pustynie na Ziemi stanowią nie 29%, ale całe sto!
Sucha, jałowa pustynia – przygnębiający widok…
2 s: zniszczenie DNA
I tak: z planety znikł cały tlen. Co się stanie z
ludzkim organizmem w 2. sekundzie po tym wydarzeniu? Tam, gdzie przebiegały
ważne metaboliczne procesy następuje chaos. Łańcuchy kwasu
dezoksyrybonukleinowego – DNA – rozpadają się jak domki z kart, a krew stanie
się ciemnobordowa. I wierzcie mi, kolor krwi to najmniejsze zło, jakie się
stanie, kiedy tlen opuści nasze ciała. Im mniejszą ilością tlenu jest nasycona
nasza krew, tym jest ona ciemniejsza. Bierze się to z czerwonego, zawierającego
żelazo białka krwi jakim jest hemoglobina. Jego zadaniem jest związanie molekuł
tlenu i roznoszenie ich po całym organizmie. Kiedy krew jest natleniona, wtedy
jej barwa jest jaskrawoczerwona. O na odwrót, kiedy nie jest natleniona, wtedy
jest koloru ciemnego.
Jeszcze ciekawszy obraz przedstawia sobą łańcuch DNA.
On w 30% składa się z tlenu. Pierwiastek ten stanowi jeden z głównych
pierwiastków w całej helisie DNA. A zatem, kiedy znika tlen, łańcuch DNA
rozpada się na niteczki. A przecież DNA kontroluje syntezę białek, bez których
niemożliwy jest proces przemiany materii i procesy życiowe natychmiast ustają.
Człowiek umiera.
2,8 s: niebo przestaje
być niebieskie
Każdego dnia patrzymy na niebo i czasami zadajemy
sobie pytanie: czemu ono jest niebieskie? Czy zawsze tak było?
Przypomnijmy sobie szkolny kurs fizyki. Promienie
słoneczne niosą ze sobą wszystkie kolory tęczy. Oddziałując na atmosferę Ziemi
promienie te załamują się i rozpraszają. Każdy z siedmiu kolorów tęczy ma inną długość
fal. Długość fal światła niebieskiego (420-440 nm) jest rozpraszana przez
ziemską atmosferę. Należy tutaj przypomnieć, że atmosfera składa się z 78%
azotu (N2) i 21% tlenu, który gra główną rolę dla życia na planecie,
i domieszkę 1% innych gazów (CO2, gazy szlachetne).
Jednakże nie zawsze niebo było niebieskie. Dawno,
dawno temu, jakieś 4 mld lat temu, atmosfera Ziemi składała się z wodoru (H2),
helu (He) i niewielkiej ilości metanu (CH4). Pod koniec okresu
formowania się planety, gazy wulkaniczne zmieniły skład atmosfery. W tym czasie
składała się ona z dwutlenku węgla i pary wodnej. Molekuły tych związków
chemicznych mają bardziej złożoną budowę i mogą załamywać inne długości fal
świetlnych. I fale te mają już inny kolor – czerwony (627-780 nm).
A teraz podsumowanie. Jak tylko atmosfera naszej
planety zostanie pozbawiona tlenu, to niebo utraci swój kolor i pociemnieje,
bowiem bez tego pierwiastka nie dojdzie do rozproszenia niebieskiego koloru w
atmosferze. Ziemia będzie wyglądać jak Mars: cienka atmosfera i niemal czarne
niebo…
3,8 s: wybuchy i
eksplozje
Kiedy zdarza się awaria elektrowni jądrowej, to jej
następstwa są straszne. Promieniowanie przenika w powietrze, wodę, glebę i
organizmy istot żywych, w tym człowieka. Przykładami takiej strasznej sytuacji
mogą być katastrofy w Czarnobylskiej EJ i Daiichi-Fukushima 1 EJ.
A teraz pomnóżmy to wszystko przez 434. Dokładnie tyle
elektrowni nuklearnych pracuje na naszej planecie. I tak kiedy wyparuje cała
woda, a będzie to miało miejsce już po upływie 1,8 s – jak to stoi powyżej –
wszystkie systemy chłodzenia padną. Potem następuje niekontrolowana reakcja
łańcuchowa: roztopienie się prętów paliwowych na blokach. A potem zostanie
przekroczona masa krytyczna i nastąpi eksplozja jądrowa. Dokładniej 434 potężne
eksplozje atomowe, jeżeli mówimy o skali planety!
3,9 s: ginie wszystko, co
żyje
Ptaki już nie wzniosą się w niebo, rośliny uschły.
Ulice są zawalone trupami. Po zniknięciu tlenu, wszystkie żywe organizmy
odczuwają śmiertelny kryzys. Ale być może coś przeżyło. Coś, czemu tlen jest
niepotrzebny. Powiedzmy wprost – cyjanobakterie.
Zrodzone w wodzie, posiadają umiejętność
przekształcenia energii światła słonecznego w cukry proste z dwutlenku węgla i
wody. I co najciekawsze, produktem ubocznym tego procesu jest ni mniej ni
więcej tylko tlen. Szkoda, że nie może on już nikogo uratować. Także same
cyjanobakterie nie są w stanie wyżyć, bowiem – jak wiemy – cała woda rozłoży
się i zniknie w 1,8 s wcześniej…
4,2 s: nawet beton nie
jest wieczny
Wyobraźmy sobie następujący obrazek. Jakiś budynek a w
nim pomieszczenie. Z sufitu zaczynają spadać małe kamyczki. Potem tam pojawia
się niewielka szczelinka, która się powiększa. Szkła okienne rozpadają się na
tysiące drobnych odłamków i pokrywają podłogę. Dach się załamuje i cały budynek
rozpada się z hukiem. Ziemię pokrywają ciężkie obłoki szarego pyłu, jak tsunami
niszczące wszystko na swej drodze.
W świecie, w którym nie ma tlenu, wszystkie budowle
rozpadają się jak baby z piasku wysuszone i kopnięte nogą. Dzieje się to
dlatego, że tlen jest elementem związującym cement jak i beton. Bez O2 inne
komponenty mieszanin budowlanych tracą swoje właściwości. Weźmy na przykład
wapień CaCO3 – jego molekuła składa się z atomu wapnia, atomu węgla
wapnia i trzech atomów tlenu. Dziwne – nieprawdaż?
Tak czy owak, na ulicach pozostaną ogromne góry pyłu.
4,5 s: skorupa ziemska
pokryje się pęknięciami głębokimi na kilka kilometrów
Ogromne kłęby szarego dymu podnoszą się z samego serca
Ziemi. Zaczyna się trzęsienie ziemi i powierzchnię planety pokrywają głębokie
pęknięcia. To, co pozostało na powierzchni Ziemi, teraz wpada do jej wnętrza.
Czemu tak się dzieje? Rzecz w tym, że skorupa ziemska
w 47% składa się z tlenu (w tlenkach i wodorotlenkach metali i niemetali), a
inne pierwiastki: krzem (Si), żelazo (Fe) czy glin (Al) mogą występować tylko
jako tlenki. Ale to jeszcze nie wszystko, bo w rezultacie procesów o których
mowa, ciśnienie w jądrze Ziemi zwiększa się, temperatura magmy wzrasta do
+800°C i wypływa na powierzchnię. Napór magmy wzrasta i następują erupcje
wulkanów. Ziemię pokrywa czerwony dywan lawy. Ale jest dobra wiadomość: lawa
nie może niczego zapalić z braku tlenu. Jest wiadomość jeszcze lepsza: nie ma
kogo podpalać…
5 s: meteoryty atakują
Ziemię
Gdybyśmy patrzyli na film zrobiony na podstawie tego
artykułu, to niepokojąca muzyka teraz właśnie osiągnęłaby swe finale grosso. A oto końcowy epizod!
To, co zazwyczaj spala się w górnych warstwach
atmosfery teraz nie znajduje przeszkody i bez problemów razi powierzchnię
naszej planety. Mowa tutaj o meteorytach. W czasie 5 sekund na Ziemię spada co
najmniej 20 meteorytów, a impakt każdego jest w stanie wybić sobą krater, w
którym zmieściłoby się Tokio, a to jest około 2000 km²!
...i promieniowaniem
Moje 3 grosze
Kiedy przeczytałem ten
materiał po raz pierwszy, to zrazu pomyślałem, że jest to kolejny eko-straszak
prawie na katowicki szczyt klimatyczny i zabrałem się za przekład bez większego
przekonania. Jednakże w miarę zagłębiania się w tekst zaświtało mi, że gdzieś
to wszystko już było. Gdzieś już się coś takiego wydarzyło. Na Ziemi? Owszem,
Ziemia przeżyła kilka kryzysów, ale życie na niej wyszło obronną ręką. Po
każdym Wielkim Wymieraniu życie odradzało się jeszcze bujniejsze i z większą
energią. A zatem ślepy tor…?
Ale nie. Jest w Układzie
Słonecznym miejsce idealnie odpowiadające czemuś takiemu, co przedstawiła
Autorka. To Mars. Planeta odległa o 56 mln km od nas (oczywiście w perygeum).
Tam właśnie panują takie warunki, które mogłyby panować na Ziemi, gdyby znikł na
niej cały tlen: cienka atmosfera z dwutlenku węgla i gazów szlachetnych, brak
wody, temperatura rzędu 380 K w dzień i 90 K w nocy (jak na Księżycu), dziwaczne
formy geologiczne w rodzaju gigantycznych wulkanów tarczowych na Tharsis
Planitia oraz Elysium Planitia, kanion Coprates (Valles Marineris) czy baseny
uderzeniowe Hellas czy Vastitas Borealis (Mare Borealis). Wszystko to stanowi
obraz gigantycznego kataklizmu, który uśmiercił tą planetę bardzo dawno temu…
Czy coś takiego grozi
Ziemi? Autorka nie postawiła tego pytania, a szkoda. Uważam bowiem, że coś
takiego może spotkać i nasz świat.
Moje pokolenie w szkole
podstawowej miało jako lekturę obowiązkową książkę Jerzego Broszkiewicza pt. „Ci z Dziesiątego Tysiąca”, w której
takie zagrożenie przedstawiono, choć to powieść sci-fi z dalekiej Przyszłości. Otóż bohaterom powieści na sztucznej
planecie znajdującej się na peryferiach Układu Słonecznego, zagroził rój
dziwnych, radiochłonnych meteoroidów zwany Czarną Rzeką, który wprawdzie nie
leciał w kierunku Ziemi, ale porwał dwa kosmoloty z załogami, które trzeba było
uratować. Tyle Jerzy Broszkiewicz. A teraz uruchommy wyobraźnię. Czarna Rzeka
składająca się z metalowych brył trafia w Ziemię. Żelazo utlenia się lecąc
przez tarczę atmosfery i spada jako rdza. Po dłuższym ostrzale Ziemi pokrywa
się ona warstwą tlenku żelaza czyli po prostu rdzy, a reszta jak w materiale
Xenni Baranowej. Ziemi zostaje upieczona, uduszona a następnie zamrożona jak
dzisiejszy Mars…
Oczywiście Czarna Rzeka
to fantazja, ale czy nie jest to realne zagrożenie? Czarna Rzeka leciała z
prędkością hiperboliczną, to znaczy że była ona pozaukładowa. Od października
2017 roku znamy co najmniej jedno ciało niebieskie, które przeleciało przez
Układ Słoneczny z prędkością hiperboliczną – to oczywiście jest obiekt A/2017
U1 C/2017 U1 1I/Oumuamua. To, że na razie nie znamy rojów pozaukładowych wcale
nie oznacza, że ich nie ma… Tak więc być może właśnie taki rój niewielkich
żelaznych brył uderzył w Marsa, wypalił tlen z jego atmosfery, spowodował odparowanie
wody i geologiczny bezruch – zatrzymały się płyty kontynentalne, a na dwóch
obszarach pojawiły się gigantyczne wulkany: Olympus Mons (Nix Olympica), Arsia,
Ascradeus i Pavonis Mons, postwulkaniczna struktura Alba Mons (Alba Patera),
dziwna struktura Lycus Sulcii a także Elysium Mons. Mars ma wiele zagadkowych
obiektów, które mogą mieć związek właśnie z tym wydarzeniem. Myslę, że dalsze
badania tej planety rzucą nowe światło na historię tej części Układu
Słonecznego.
Komentarze
z KKK
Cześć.
Apokalipsa w
kilka sekund, straszne. Nieraz się cieszę, że nasze
życie
tak krótko trwa.
PS póki co
mamy małą
apokalipsę w postaci pis. 😞 (K A
ZE K)
Obawiam się, że
Autorka naświetliła tylko niektóre aspekty czegoś
takiego i efekty braku tlenu będą jeszcze straszniejsze. Dla nas nie, bo nas nie będzie w
ułamkach
sekundy, ale dla naszej planety. Będzie
ona tak samo zimna i martwa jak Mars... (Arystokles)
Źródło – „Tajny XX wieka” nr 25/2018, ss. 20-21
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz Foto - NASA