Powered By Blogger

niedziela, 14 czerwca 2020

Rosja buduje „morskiego potwora”


Ekranoplan A-050 (wizja artysty)

Rosja pracuje nad nowym „morskim potworem” – ekranoplanem A-050, pisze amerykański portal „We Are the Mighty”. A-50 to kontynuacja eksperymentalnego Kaspijskiego potwora, który był bazą do powstania ekranoplanu Łuń.

Jak podkreślono w publikacji, statek na dynamicznej poduszce powietrznej ma zostać oddany do eksploatacji w 2020 roku.

Najbardziej znane i udane ekranoplany ZSRR to właśnie projekty Łuń i Orlionok. Pojazdy z wykorzystaniem efektu przypowierzchniowego typu Łuń rozpędzały się do 500 km/h, przenosiły rakiety przeciwokrętowe i były praktycznie nie do wykrycia dla radarów. Mniejszy Orlionok mieścił na pokładzie do 150 żołnierzy i kilka bojowych wozów piechoty.

Teraz inżynierowie przedstawili Ministerstwu Obrony nową generację ekranoplanów. Dzięki zastosowaniu nowoczesnych technologii A-050 Czajka-2 waży około 50 ton i może zabrać na pokład 100 żołnierzy lub dziewięć ton ładunku.

Przy pomocy silników lotniczych maszyna będzie osiągać prędkość do 450 km/h, przy czym nie tylko na wodzie, ale również na lodzie czy w stepie, pokonując odległość do 5 tys. km.

Wcześniej minister przemysłu i handlu kraju Denis Manturow poinformował, że Rosja prowadzi prace nad perspektywicznym ekranoplanem z uzbrojeniem rakietowym na pokładzie.

Jak podkreślił, ekranoplan będzie wykorzystywany do patrolowania Północnej Drogi Morskiej, Morza Czarnego i Kaspijskiego.


Moje 3 grosze


Na temat ekranoplanów już pisano na tym blogu, zob.:


Wydaje się, że Rosjanie powracają do budowania tego rodzaju pojazdów, które byłyby szybkie, wygodne i opłacalne. No i można je łatwo uzbroić w broń rakietową – pociski klasy woda – woda i woda – głębina wodna a także woda – przestrzeń kosmiczna czyli ASAT… Byłaby to broń przeciwko lotniskowcom, które stanowią trzon sił uderzeniowych US Navy. Obawiam się, że Rosjanie wreszcie znaleźli sposób na te pływające lotniska i zamierzają stworzyć własne siły odstraszające – w końcu lotniskowiec kosztuje kilkadziesiąt miliardów dolarów, a pocisk przeciwokrętowy tylko kilka tysięcy. Rachunek zatem jest prosty.

Obawiam się, że tego rodzaju jednostki będą wykorzystane do ochrony i obrony rosyjskich obszarów polarnych w Arktyce i Antarktyce, na które ostrzy sobie zęby amerykański i kanadyjski kapitał. Dla takich pojazdów nie trzeba lodołamaczy, bo lecą nad taflą wodną czy lodową i to z prędkością samolotu. I to właśnie jest bardzo możliwe, bo Rosjanie skierowali swą uwagę na Daleką Północ i Najdalsze Południe, gdzie wciąż znajdują się niezmierzone bogactwa surowcowe Arktyki i Szóstego Kontynentu…

I o to chyba chodzi w tej grze.