Powered By Blogger

czwartek, 18 czerwca 2020

Radioasteroidy: tajemnicze obiekty kosmiczne




Od pewnego czasu nurtuje mnie pewne zagadnienie, a mianowicie – jeżeli w Kosmosie znajdują się pozostałości po wybuchach gwiazd Supernowych i Hipernowych, z których później powstają gwiazdy i ich układy planetarne – a znamy ich coraz więcej – zawierające wszystkie pierwiastki naturalne, od wodoru po uran, to siłą rzeczy naturalne byłoby, gdyby poza znanymi nam meteoroidami kamiennymi, żelazno-kamiennymi i żelaznymi oraz żelazno-niklowymi w kosmosie znajdowały się także asteroidy wykazujące znaczną ilość pierwiastków z grupy lantanowców i aktynowców oraz z dolnej części Tablicy Mendelejewa. Innymi słowy mówiąc, zawierające pierwiastki ziem rzadkich – RRE.[1]

Układ Słoneczny liczy sobie jakieś 4,6 - 4,3 mld lat istnienia i większość z tego zdążyła się rozpaść i uległa przemianom jądrowym w inne pierwiastki – np. w nieradioaktywny ołów. Czas półrozpadu izotopów uranu liczy się w miliardach lat i np. T1/2 dla 238U*[2] = 4,468 mld lat. To czas porównywalny z wiekiem Ziemi. Ponieważ tempo rozpadu pierwiastków jest stałe, to możemy łatwo obliczyć ile czasu upłynęło od powstania złoża do chwili obecnej. Na tym polega tzw. „zegar uranowy”.

OK., a teraz kolejne pytanie: skoro asteroidy są gruzem po budowie, to czy nie powinny się w nich znajdować wszystkie cięższe i radioaktywne pierwiastki: technet (Tc), polon (Po), astat (At), radon (Rn), frans (Fr), rad (Ra), promet (Pm), aktyn (Ac), tor (Th), proaktym (Pa), uran (U), neptun (Np) i pluton (Pu). To są te pierwiastki naturalne.

Istnieją dwa transuranowce. Pierwszym z nich jest neptun – Np, a jego najtrwalszym izotopem jest 237Np* o okresie półtrwania T1/2 = 2,144 mln lat, co jest czasem bardzo krótkim w stosunku do wieku Ziemi wynoszącego ok. 4,5 mld lat. Z tej przyczyny pierwotny neptun z okresu powstawania Ziemi uległ praktycznie całkowitemu rozpadowi i nie występuje obecnie w skorupie ziemskiej. Śladowe ilości neptunu 237Np* i 239Np* są znajdowane w przyrodzie jako produkty rozpadu pochodzące z reakcji jądrowych zachodzących w rudach uranu, np. w wyniku bombardowania 238U* neutronami powstałymi przy spontanicznym rozszczepieniu 235U*. Maksymalny stosunek 237Np* do uranu w jego rudach osiąga około 0,000.000.000.01 : 1. Podstawowym źródłem neptunu (podobnie jak innych transuranowców) w biosferze są wybuchy jądrowe w atmosferze. 239Np* został wykryty w glebie w pobliżu miejsc testów broni jądrowej oraz w ściekach i osadach z elektrowni atomowych. Na podstawie analizy wyników dotyczących globalnego opadu promieniotwórczego oszacowano, że zostało wytworzone 2500 kg 237Np*, co jest porównywalne do masy wytworzonego tą samą drogą plutonu, tj. 4200 kg 239Pu* i 700 kg 240Pu*. Zawartość 237Np* na Ziemi wzrasta, co jest efektem wytworzenia i rozprzestrzenienia przez człowieka różnych krócej żyjących izotopów promieniotwórczych, ulegających przemianom jądrowym prowadzącym do neptunu.


Drugim naturalnym transuranowcem jest pluton – Pu. Otrzymywany jest sztucznie, aczkolwiek stwierdzono występowanie jego śladowych ilości w rudach uranu. Występuje tam w postaci izotopu 239Pu*, powstającego jako produkt naturalnych reakcji jądrowych, oraz cięższego 244Pu*. Ten izotop ma okres połowicznego rozpadu ponad 80 milionów lat i jest najcięższym z pierwotnych nuklidów występujących na Ziemi. W wyniku atmosferycznych i podwodnych prób jądrowych, prowadzonych intensywnie w latach 60. XX wieku, a mniej intensywnie do lat 80., do środowiska zostały wprowadzone znaczne ilości plutonu, o aktywności rzędu 1,016 kBq. Wprowadzone do stratosfery drobne cząstki zawierające pluton opadały systematycznie na powierzchnię Ziemi tworząc tzw. globalny opad promieniotwórczy. W chwili obecnej cały rozproszony w atmosferze pluton znajduje się na powierzchni Ziemi, w powierzchniowej warstwie gleby (co jest wynikiem silnego wiązania przez substancje organiczne), gdzie podlega procesom migracji i resuspensji (unoszeniu do przypowierzchniowej warstwy atmosfery). Niewielkie ilości plutonu (w porównaniu z opadem globalnym) wprowadziła do środowiska katastrofa w Czarnobylu. W odróżnieniu od opadu globalnego, opad czarnobylski miał charakter bardzo niejednorodny, tzn. na pewnych obszarach (np. Polska północno-wschodnia) występowały niewielkie powierzchniowo tereny o szczególnie dużej zawartości plutonu. Było to związane z opadaniem cząstek zawierających pluton w wyniku wystąpienia np. miejscowych opadów atmosferycznych. (Wikipedia)

Pozostałe transuranowce od ameryku (Am) do oganessonu (Og)[3] są radioaktywne i ich T1/2 są bardzo krótkie. Wszystkie one zostały stworzone syntetycznie w reaktorach jądrowych.

W moim referacie o śladach Pozaziemian na innych ciałach niebieskich[4] pisałem o możliwości znalezienia na Księżycu, Marsie czy asteroidach śladów działalności którejś z poprzednich ziemskich cywilizacji lub Obcych działających w rejonie Układu Słonecznego. A dokładniej chodziło mi o pozostałości czy artefakty zawierające radioizotopy o długim T1/2. Znalezienie jakiegokolwiek śladu tego rodzaju byłoby twardym dowodem na istnienie poprzednich cywilizacji lub obcej penetracji. Bezdyskusyjnym.

Jest jednak druga strona tego medalu, a mianowicie mogą istnieć asteroidy zbudowane z wymienionych wyżej pierwiastków i ich związków, które cały czas wydzielają promieniowanie α, β, i γ oraz neutrony w trakcie rozpadów ciężkich jąder atomowych. Jak na razie nie napotkaliśmy na takie, ale to wcale nie oznacza, że ich nie ma. Z drugiej strony ich obecność zapewne byłaby doskonale widoczna na zdjęciach nieba w podczerwieni, bowiem przemiany jądrowe rozgrzewają obiekty i powinny być one widoczne w zakresie promieniowania termicznego. Tak to wygląda w teorii.

W praktyce jeszcze takowe nie zostały znalezione.

A jednak w atmosferze Ziemi dzieje się coś, co pozwala myśleć właśnie o istnieniu radioaktywnych asteroidów – radioasteroidów. Niedawno pisałem o wydarzeniach w 1946 roku, kiedy to w obserwatorium Puy du Dome pod Paryżem zaobserwowano nad miastem dziwną, radioaktywną chmurę, która wisiała na wysokości 6600 metrów. I co najciekawsze, wisiała ona tak od trzech miesięcy!



Radioaktywna chmura nad Paryżem


Tak już nawiasem mówiąc, to w kontekście wydarzeń w Hynnam przypomina się dziwna obserwacja dokonana we Francji przez obserwatorium na Puy du Dôme. Tak pisze o tym Loren E. Gross:
Wieści z Paryża, które dotarły w dniu 11 sierpnia 1946 r., mówiły o jeszcze dziwniejszych zdarzeniach nad Starym Kontynentem. Francuskie obserwatorium astronomiczne  w Puy du Dôme opublikowało oświadczenie, że nad stolicą Francji zalega dziwna chmura o niezwykłym składzie chemicznym. Wisi ona na wysokości 6.600 metrów od około trzech tygodni. Specjalne samoloty z aparaturą kontrolno-pomiarową na pokładach ponad dwudziestokrotnie przelatywały przez chmurę w celu uzyskania jak największej ilości danych o jej składzie chemicznym. Różne pogłoski łączyły tę chmurę z amerykańskimi testami jądrowymi na atolu Bikini.  Pojawiła się też inna zagadka, która na szczęście nie przedostała się do wiadomości publicznej - otóż uczeni doszli do wniosku, że radioaktywne obłoki mogą być równie efektowną bronią masowego rażenia [BMR], jak wybuchy atomowe. Nie oskarżano Rosjan o to, że rozsiewali oni radioaktywne cząstki w atmosferze przy pomocy rakiet, bowiem ich technika i prace nad substancjami promieniotwórczymi stały wtedy na niskim poziomie i nie mogli zbudować bomby A.[5]

Zagadka nierozwiązana do dziś dnia.

Doniesienie jest z dnia 11.VIII.1946 roku, a zatem znajdowała się ona tam od maja 1946 roku. Czy mogły ją spowodować amerykańskie testy jądrowe na Pacyfiku? Spójrzmy na to chronologicznie:
·         Jesień 1943 – niemiecki test urządzenia jądrowego (~10 kt TNT) w rejonie Homla, Białoruś.
·         4.III.1945 – test bomby A (>10 kt) na więźniach KL Dora w Ohrdruf k./Gotha
·         Marzec 1945 – niemiecki test urządzenia jądrowego (~10 kt) na Rugii, Niemcy
·         16.VII.1945 – amerykański test urządzenia Gadget (~20 kt) w ramach operacji Trinity na Jordana de Muerte, NM.
·         6.VIII.1945 – zrzut bomby A Little Boy (15 kt) na Hiroszimę.
·         9.VIII.1945 – zrzut bomby A Fat Man (21 kt) na Nagasaki.   
·         12.VIII.1945 – hipotetyczny zrzut bomby A Mother’s Breath (~20 kt) w okolicy Hynnam, Korea.
·         Maj 1946 – nad Paryżem pojawia się radioaktywny obłok.
·         30.VI.1946 – test bomby A Able (23 kt) w ramach operacji Crossroads na atolu Bikini.
·         24.VII.1946 – test bomby A Baker (23 kt) w ramach operacji Crossroads na atolu Bikini.
·         11.VIII.1946 – media podają informację o radioaktywnym obłoku nad Paryżem.

Tak więc  uczeni założyli, że mieliśmy do czynienia z jakimiś pozostałościami po amerykańskich testach nuklearnych. I wszystko byłoby OK., gdyby nie mały drobiazg: a mianowicie – czy obłok mógłby się zatrzymać i wisieć nad jednym miejsce nad Ziemią przez trzy miesiące non-stop???

A może to nie były amerykańskie testy jądrowe, a pozostałości po niemieckich? Nazistowscy uczeni byli o krok od skonstruowania bojowej bomby A, której wektorem miały być pociski rakietowe A-4/V-2, i to jest pewnik. Cały problem tkwił tylko w miniaturyzacji bomby A – te amerykańskie były wielkimi, czterotonowymi potworami, od których większymi były tylko pięciotonowe brytyjskie bomby trzęsienia ziemi lub bomby sejsmiczneTallboy i Grand Slam o masie 5 ton.

NB, w roku 2016 i 2017 nad Europą zaobserwowano obłoki radioaktywnych cząstek izotopu rutenu - 106Ru*. Sprawa jest dość tajemnicza i tak opisał ją portal TVN-Meteo:

W ostatnim tygodniu września doszło do wypadku w instalacji nuklearnej w Rosji lub Kazachstanie - ogłosił w czwartek francuski Państwowy Instytut Bezpieczeństwa Radiologicznego IRSN. Świadczy o tym izotop promieniotwórczy ruten-106, który na początku października wykryto nad Europą, w tym także nad Polską.


Ruten-106 nad Polską. Nie wiadomo, skąd się wziął


Nad Europą, w tym nad Polską, wykryto niewielkie ilości izotopu promieniotwórczego ruten-106. Poinformowała o tym Państwowa Agencja Atomistyki, zaznaczając jednocześnie, że stężenie jest niewielkie i nie powoduje zagrożenia dla zdrowia. Póki co nie wiadomo jednak, skąd substancja wzięła się w powietrzu.

Jak informuje w piątek w komunikacie Państwowa Agencja Atomistyki, izotop ten był wykrywalny na precyzyjnych urządzeniach pomiarowych przez około dwa tygodnie na przełomie września i października. Po tym okresie jego stężenie spadło i obecnie izotop ten nie jest wykrywany.

Zapewnia też, że wykryte stężenie rutenu-106 nie ma i nie miało żadnego wpływu na zdrowie mieszkańców Polski.

Ruten-106 jest izotopem promieniotwórczym wykorzystywanym m.in. w leczeniu nowotworów, często podczas zabiegu brachyterapii oka. Zabieg polega na tym, że źródło zawierające ten izotop zostaje umieszczone w pobliżu guza nowotworu (na przykład na oku pacjenta w postaci specjalnej płytki-aplikatora) i swoim oddziaływaniem uszkadza komórki rakowe - czytamy w komunikacie PAA.

Instytut francuski wykluczył możliwość awarii reaktora atomowego, wskazując, że chodzi tutaj zapewne o zakład przerobu paliwa jądrowego lub placówkę medycyny nuklearnej. Jak podkreślił, obłok nie spowodował w Europie żadnego zagrożenia dla ludzkiego zdrowia ani dla środowiska.

Według komunikatu IRSN, nie można było dokładnie określić miejsca emisji promieniotwórczej substancji, ale biorąc pod uwagę sytuację meteorologiczną przypuszcza się, że leżało ono między górami Uralu i rzeką Wołgą. Może to wskazywać na Rosję lub ewentualnie Kazachstan - zaznaczył przedstawiciel instytutu.

- Rosyjskie władze oświadczyły, że nic im nie wiadomo o wypadku na ich terytorium - powiedział Reuterowi dyrektor IRSN Jean-Marc Peres. Dodał, że instytut nie nawiązał jeszcze kontaktu z władzami kazachskimi.

Peres przypomniał, że w ostatnich tygodniach IRSN i kilka innych europejskich instytutów ochrony radiologicznej notowało w powietrzu atmosferycznym wyższy poziom rutenu-106 - promieniotwórczego izotopu będącego produktem rozszczepiania atomów w reaktorach jądrowych. Izotop ten w przyrodzie nie występuje, a ze względu na wynoszący nieco ponad rok okres połowicznego rozpadu wykorzystywany jest w medycynie.

IRSN ocenia, że do atmosfery wydostała się duża ilość rutenu-106, od stu do 300 TBq, i gdyby we Francji wydarzył się wypadek na podobną skalę, niezbędne byłoby ewakuowanie bądź ukrycie ludzi w promieniu kilku kilometrów od miejsca emisji. Zdaniem Peresa, ruten-106 wydostał się prawdopodobnie z zakładów przerobu paliwa jądrowego lub z ośrodka medycyny nuklearnej. Awaria reaktora atomowego nie wchodzi tutaj w grę, gdyż pojawiłyby się wtedy także inne izotopy promieniotwórcze. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) ustaliła ponadto, że przed zaistnieniem skażenia w atmosferę ziemską nie wszedł żaden sztuczny satelita zawierający radioaktywny ruten.

Stacje obserwacyjne w większości państw europejskich zarejestrowały na początku października wysoki poziom rutenu-106 w powietrzu, przy czym od 6 października poziom ten zaczął się trwale obniżać.[6]


Jednak radioasteroidy?


Zakładam więc, że wszystkiemu winne są radioaktywne asteroidy, które od czasu do czasu wpadają w atmosferę Ziemi i tam spalają się tworząc radioaktywne obłoki.

Uzasadnię to tym, że skoro asteroidy stanowią gruz po budowie Układu Słonecznego albo szczątki zniszczonych protoplanet, to siłą rzeczy muszą zawierać także pierwiastki z drugiej połowy Tablicy Mendelejewa.

Inna, bardziej egzotyczna wersja tej hipotezy zakłada, że być może są to szczątki jakichś urządzeń jądrowych zbudowanych na asteroidach w czasach poprzednich cywilizacji, które teraz spadają na Ziemię. Tym można wytłumaczyć obecność sztucznie wytworzonych radioizotopów, jak 106Ru* i innych. Problem tkwi jednak w tym, że ruten-106 rozpada się dość szybko wedle formuły reakcji:

106Ru* => β- + 106Rh

zaś czas połowicznego rozpadu T1/2 = 373d35h24m.

I raz jeszcze przypominam, że jest to izotop syntetyczny, możliwy do produkcji tylko i wyłącznie w reaktorach jądrowych – czyli że w Naturze nie występuje.
Można tylko zgadywać, kto i kiedy go wyprodukował, ale to już jest temat z innej ballady…


(Fragment nieopublikowanej jeszcze książki R. Leśniakiewicza i St. Bednarza pt. Piekielne katastrofy nuklearne)
Ilustracje - kadry z serialu "Doctor Who"



[1] Od słów Rare Earth Elements.
[2] Asteryskiem oznaczono izotopy niestabilne.
[3] Nazwa proponowana.
[5] R. Leśniakiewicz – „Powojenne losy niemieckiej Wunderwaffe”, WiS2, Warszawa 2008.