Nessie - "zdjęcie akuszera" z dnia 19.IV.1934 roku
Wadim Ilin
W czerwcu
bieżącego roku, na Międzynarodowym Festiwalu Nauki w Edynburgu ekolog dr Charles Paxton z St. Angel University zademonstrował zebranym katalog ponad 1000
zdarzeń zaobserwowania Nessie.
Legenda o tym, że
z szkockim jeziorze Loch Ness zamieszkuje zagadkowe duże zwierzę,
rozprzestrzenia się po świecie już od ponad 100 lat. W mediach niejednokrotnie
mówiło się o tym, jak to już to śmiałek-samotnik, już to doskonale wyekwipowana
ekspedycja usiłuje zaznajomić się istotą, której nadano imię Nessie – od tego poszła nazwa łacińska Nessiteras rhombopteryx. No i póki co,
do tego zaznajomienia się nie doszło. Są zdjęcia, ujęcia filmowe i na video
ukazujące Nessie w miejscu jej bytowania i dowodzące jej istnienia.
Pierwsze zdjęcie potwora
Pierwsze zdjęcie
Nessie, które obiegło cały świat, została nazwana zdjęciem akuszera, zostało wykonane w dniu 19.IV.1934 roku przez
londyńskiego ginekologa dr Roberta
Wilsona. Widzimy na niej wychylającą się zwody część ciała potwora z długą
szyją zakończoną stosunkowo małągłową.
Jednakże w marcu
1994 roku, dwaj uczeni badający fenomen Nessie – David Martin i Alistair
Boude zdemaskowali to zdjęcie jako fałszywkę sfabrykowaną przez Wilsona
wraz ze specjalistą od konstrukcji modeli-zabawek Christianem Sparlingiem i jego dwoma kolegami. Ta cała „trójca”
jakoby skonstruowała z drewna i plastyku makietę szyi i głowy Nessie o
wysokości jakichś 35 cm i postawiła swą konstrukcję na zabawkowej łódce
podwodnej z silnikiem na sprężone powietrze. Konstrukcję spuszczono na wodę a
potem sfotografowano. Jednakże wielu nie dało wiary temu wyjaśnieniu, szczególnie
w tej części historii, gdzie mówiło się o tym, że fałszerze po zrobieniu
zdjęcia zatopili całą instalację w jeziorze. Wedle krytyków wspomnianego
wyjaśnienia – wychodzi na to, że dowodów na fałszerstwo zdjęcia jest tyle samo,
ile dowodów na jego prawdziwość i autentyczność istnienia Nessie.
Nessie na obrazie Gino d'Achille
Nowe dowody na video
Kolejny news pojawił się dnia 23.IV.1960 roku w
postaci filmu dokumentalnego Tima
Dinsdale’a. Na nim widzimy duży, podobny do garbu obiekt, w szarobrązowym
kolorze szybko przemieszczający się na wodzie i zmieniający kierunek ruchu, a
następnie pogrążający się w głębinę.
W Połączonym
Centrum Wywiadu Powietrznego RAF obejrzeli ten film i doszli do wniosku, że
pokazany na nim obiekt – jest najwidoczniej żywym stworzeniem o długości 4-5 m
i poruszającym się z prędkością 12-15 km/h. Film ten na dzień dzisiejszy jest
najbardziej przekonywującym dowodem na istnienie Nessie.
I jeszcze jeden
argument za istnieniem Nessie. W węgierskim czasopiśmie „Szines UFO” nr 10/2004
została opublikowana notatka pt. „Najświeższe zdjęcie potwora z Loch Ness” i
także sama fotografia potwora, wykonana z pokładu statku MS Suzan
Hawk, w dniu 12.VIII.2004 roku. Z nototki wynika, że w czasie robienia
zdjęcia Nessie znajdowała się w odległości około 300 m od brzegu. Innych
relacji o okolicznościach zrobienia zdjęcia nie było. Na zdjęciu widzimy nad
spokojną wodą część szyi, głowę i część grzbietu zagadkowego stworzenia. A w dali
– porosły gęstym lasem brzeg jeziora.
Dziwne spotkanie na brzegu
Jednakże historii
badań fenomenu Nessie i terenów wokół jeziora Loch Ness zarejestrowano także
inne wydarzenia, które pozwalają zaliczyć ten akwen do stref anomalnych i także
potwierdzających fizyczną obecność dziwnego stworzenia w jeziorze.
Wieczorem, dnia
16.VIII.1971 roku, szwedzki pisarz Jan-Ole
Sundberg, który przyjechał tu na kilka dni, by podziwiać urodę legendarnego
jeziora, w czasie jednej z przechadzek zabłądził z przybrzeżnym lesie.
Przebijając się przez gęstwinę, naraz ujrzał naprzodzie, w odległości około 60
m „jakiś dziwny aparat” – była to dziesięciometrowa, cygarokształtna
konstrukcja, z niewielkim zgrubieniem w środkowej części. Kiedy Sundberg ze
zdumieniem przyglądał się dziwnemu obiektowi, z lasu wyszło trzech ludzi,
ubrani w skafandry nurkowe i z hełmami na głowach. Sundberg pomyślał, że są to
na pewno pracownicy znajdującej się nieopodal elektrowni. Ale ci „ludzie”
skierowali się wprost do tego dziwnego aparatu, a kiedy doń podeszli, na
zgrubieniu otworzyła się pokrywa luku i wszyscy trzej zniknęli w środku. W
ciągu kilku sekund aparat nie wydając ani jednego dźwięku podniósł sie pionowo
do góry na wysokość 15 m, a potem szybko odleciał w nieznanym kierunku.
Stworzenie z innego świata?
O tej dziwnej
historii, która się przydarzyła Sundbergowi, usłyszał drugi pisarz – Anglik Ted Holiday, który przez długi czas
badał fenomen Nessie i spędził na brzegach jeziora Loch Ness niejeden rok. Potem
w swej książce pt. „The Dragon and the Disc” opublikowanej w 1973 roku, Holiday
podważył pogląd o biologicznej naturze tego nieuchwytnego i egzotycznego
stworzenia i wysłowił on myśl o jego przynależności do paranormalnego świata.
A co się tyczy
wydarzenia z uczestnictwem Sundberga, to Holiday niemal z całkowitym
niedowierzaniem przyjmujący informacje o Bliskich Spotkaniach z NOL-ami (a Sundberg
zaliczył przecież CE3 – albo jeszcze precyzyjniej CE-III-B – przyp. tłum.), tym
razem był nastawiony mniej sceptycznie - a to dlatego, że wcześniej słyszał już
opowiadania o tym, że w sierpniu 1971 roku ludzie niejednokrotnie widzieli UFO
w pobliżu brzegów jeziora Loch Ness. Jednakże w historii, która przydarzyła się
Sundbergowi była jedna zagwozdka, a mianowicie – okazało się, że na tym
miejscu, gdzie- według jego oświadczenia – znajdowało się na ziemi UFO, drzewa
rosły tak gęsto, że żaden aparat o wielkości trzech dorosłych ludzi czy
podobnych im istot, tam po prostu nie mógłby się znajdować! Ale były także
pewne detale potwierdzające prawdomówność Sundberga. Oznacza to, że w rzeczy
samej wszystko nie przebiegło tak, jak się to wydawało ciekawskiemu Szwedowi.
Przede wszystkim stał się on świadkiem i uczestnikiem jakiegoś tajemniczego
zjawiska.
Punkt widzenia o
możliwości „pozawymiarowego” pochodzenia Nessie podzielił także… doktor
teologii, wielebny Donald Omande,
anglikański duchowny, władający sztuką egzorcyzmowania, czyli sztuką wypędzania
złych duchów i sił nieczystych. Wielebny Omande wierzył nie tylko w istnienie
Nessie, ale był przekonanym, że jest ona zarazem zwierzęciem oraz emanacją sił
nieczystych jednocześnie.
Rytuał egzorcyzmowania
Jak wiadomo –
„rybak widzi rybaka z daleka” jak mawia rosyjskie przysłowie – i Holiday szybko
spotkał się z dr Omandem. Przekonawszy się, że ich poglądy są do siebie
zbieżne, w dniu 2.VI.1973 roku obaj wyprawili się na jezioro Loch Ness, żeby
pędzić z jego wód czarta, tj. … Nessie!
Obrząd
egzorcyzmów składający się ze specjalnych modlitw i inkantacji wielebny
odprawił przy brzegu jeziora, w odległości 5 m odeń.
- O Najwyższy! – zawołał on piorunowym
głosem. – Daj siłę Twemu niegodnemu
słudze przejawić przekazany przez Ciebie dar i wygnać z tych wód tego
błogosławionego jeziora i z jego brzegów wszystkie ciemne siły, wszystkie duchy
nieczyste, wszystkie widma zrodzone przez chytrość i przebiegłość Szatana!
Wszechmogący Boże! – pozwól pokonać te szatańskie knowania Twemu słudze, by nie
czyniły one zła ani człowiekowi, ani zwierzęciu, i niech się oddala tam, gdzie
ich miejsce – by przebywały tam od dziś aż po wieki wieków!
Przejawy sił nieczystych
Po upływie dwóch
dni, Holiday zdecydował sie zamieszkać na tym samym miejscu, w którym Sundberg
zaobserwował lądowanie UFO i widział jego załogantów oraz ich odlot. Ale
najpierw udał się on do Winifred Kerry,
która mieszkała niedaleko tego miejsca i była miejscową psychotroniczną. Kiedy
Holiday w rozmowie napomknął o incydencie Sundberga z Obcymi, to Kerry i jej
mąż – podpułkownik RAF – odrzekła, że też kilka razy widzieli oni UFO w tych
miejscach. A na dodatek poradziła ona Holidayowi nie chodzić tam, gdzie
Sundberg spotkał NOL-a.
- Przecież nieraz
musiał pan słyszeć o tym – powiedziała – że niejednokrotnie ludzie znikają w
takich miejscach...?
Holiday
zastanowił się: wszak podobne rzeczy słyszał od wielebnego Omande’a.
I właśnie w tym samym momencie – pisał
potem Holiday w swej następnej książce „The Goblin Universe” – z ulicy usłyszeliśmy dobiegający narastający
huk, jak od zbliżającego się tornado. W sadzie za oknem wszystko zaczęło się
ruszać. Rozległy się ciężkie, głuche uderzenia, jakby ktoś czymś ciężkim
uderzał w drzwi i ściany werandy. A potem ujrzałem w oknie, jak koło domu
wściekle się kręcąc przeleciał stożkowaty wir o wysokości jakichś 2,5 m. Kiedy
na jego drodze znalazł sie krzew róży, to omal nie wyrwał go z ziemi wraz z
korzeniami. Wszystko to trwało jakieś 10 sekund, nie więcej, a potem równie
szybko się skończyło jak zaczęło.
Po tym
wydarzeniu, Holiday zrezygnował z pójścia na miejsce lądowania tego NOL-a,
którego widział Sundberg. Drugiego dnia rankiem, ujrzał on w odległości jakichś
10 m od swej tymczasowej siedziby nieruchomo stojącego człowieka, odzianego w
całkowicie czarne ubranie – typowego MiB.
Dosłownie powiało na mnie mrozem – wspominał on później. – W
powietrzu wisiało złowrogie poczucie jakiejś wrogości. Nie bacząc na
nieprzyjemne uczucie zrobiłem kilka kroków do przodu, by się lepiej przyjrzeć
dziwnemu, nieznanemu osobnikowi. Miał on jakieś 2 m wzrostu i był ubrany w
czarny kombinezon ze skóry czy tez plastyku. Na rękach miał rękawiczki, na
głowie kask, którego przednia część stanowiła ciemna maska zakrywająca twarz aż
do podbródka. Przyszło mi do głowy, że jest on ubrany jak Niewidzialny Człowiek
ze znanej powieści Herberta George’a
Wellsa. „Może u niego pod odzieżą jest tylko pustka?” – pomyślałem.
I naraz za
Holidayem rozległ się głośny dźwięk podobny do szypienia albo ochrypłego
gwizdu. Odwrócił się, ale nie ujrzał za sobą niczego, więc odwrócił się znów. MiB
znikł. Holiday wybiegł na przebiegającą obok drogę, i rozejrzał siew obie
strony. Ona była pusta. Tak szybko zniknąć bez śladu z widoku czy ukryć się,
tego nie potrafiłby żaden człowiek.
Dr Donald Omande
dowiedziawszy się o tym dziwnym zajściu
zamyślił się, a potem powiedział, że niestety nie udało mu się za pierwszym
razem przegnać wszystkie siły nieczyste z brzegów jeziora, i że one powrócą
tutaj na nowo.
A Ted Holiday,
pragnąc odgadnąć wszystkie tajemnice Nessie, w następnym roku znów przyjechał
nad jezioro do znanych miejsc. Ale w ciągu kilku dni, ten całkiem zdrowego
człowieka dopadł zawał serca i odwieziono go ciupasem do Londynu. W 1979 roku
Holidaya dopadł drugi zawał, którego on już nie przeżył…
Sonarowy obraz Nessie, jej płetwa i rekonstrukcja wyglądu
3 grosze od tłumacza
Tajemnica
Loch Ness nadal pozostaje tajemnicą, nad którą biedzą się najtęższe umysły XX i XXI wieku. W
opracowaniu „UFO i Czas” (Tolkmicko 2011) zwróciłem uwagę na to, że wszystkie
tego rodzaju zwierzęta mogą stanowić chronoklazmiczny efekt podróży w Czasie i
zawieruszyły się przypadkowo w nasze czasy. Oczywiście to ma sens, bo wyjaśnia
pokazywanie się u nas zwierząt z dalekiej Przeszłości – np. dinozaury oraz
dalekiej Przyszłości – np. chupacabra
czy rau… Niektóre choroby, jak np. Ebola, Legionella czy Hanta też
mogą być zawlekane do nas z innego Czasu. Tym można także wyjaśnić pojawianie
się takich samych epidemii w różnych miejscach świata w tym samym czasie – jak
to było np. w przypadku grypy hiszpanki H1N1 w latach 1918-1920.
Jest jeszcze
jedna możliwość, a mianowicie taka, że Wędrowcy w Czasie prowadzą jakieś
eksperymenty ze zwierzętami – w tym przypadku z Przeszłości w naszej
Teraźniejszości. Pozostaje tylko
odpowiedzieć na pytanie o cel tego eksperymentu.
Wariantem tej
hipotezy jest eksperyment prowadzony przez Wędrowców w Czasie, który to
eksperyment jest obserwowany przez Obcych z Kosmosu – co tłumaczy obecność UFO
nad terenami otaczającymi akwen Loch Ness i samym akwenem. To doskonale tłumaczy przypadek Sundberga i
Holidaya. Ale i w tym przypadku automatycznie nasuwającym się pytaniem jest to
o cel takiego eksperymentu…
Przypadek
odwrotny – eksperyment Obcych przeprowadzany w naszej Teraźniejszości i
obserwowany przez Wędrowców w Czasie jest też w zasadzie możliwy, ale i w takim
przypadku jego cel pozostaje niejasnym.
Tak czy inaczej – jestem przekonany, że Nessie i inne dziwne zwierzęta
mają związek nie tyle z Kosmosem, ile z Czasem i możliwościami chronomocji.
Zakładając bowiem, że znikanie m.in. ludzi czy różnych artefaktów ma związek z
UFO – czego doszukiwałem się m.in. realizując Projekt Tatry - to ludzie ci znikali właśnie na pokładach
NOL-i, które były pojazdami nie przestrzennymi, ale temporalnymi, i te osoby
dalej żyją, tylko w innym Czasie… I to w Przyszłości, bowiem wysłanie ich w Przeszłość
stanowiłoby chronoklazm zmieniający naszą Rzeczywistość, której istniejemy i ma
niewielki wpływ na Rzeczywistość, która dopiero się stanie.
Ale to już
jest temat z innej ballady…
Tekst i
ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 33/2013, ss. 20-21
Przekład z j.
rosyjskiego –Robert K. Leśniakiewicz ©