Wielki Mistrz - Jacques de Molay
Templariusze, czyli Zakon Rycerzy
Świątyni, został założony w 1119 roku na Ziemi Świętej w okresie krucjat, przez
grupę francuskich rycerzy krzyżowców. Po dziś dzień krążą najróżniejsze legendy
na jego temat. Czy wielki mistrz zakonu, Jakub de Molay, zabrał tajemnicę do
grobu?
Klątwa de Molaya
Jakub de Molay, aresztowany na rozkaz
króla Francji w piątek 13 października 1307 roku, postawiony przed sądem za herezje,
a także stosowanie magii i czarów, dzieciobójstwo, wyrzeczenie się Chrystusa,
bezczeszczenie krzyża, czczenie demona o imieniu Baphomet, a nawet
homoseksualizm; po farsie jaką był proces, spłonął na stosie 18 marca 1314
roku. Przed egzekucją odwołał swoje zeznania i jak głosi legenda rzucił
przekleństwo na papieża, króla i jego ministra policji Wilhelma de Nogaret. Na
chwilę przed śmiercią w płomieniach miał wykrzyknąć: Papieżu Klemensie,
królu Filipie, rycerzu Wilhelmie! Nim rok minie spotkamy się na Sądzie Bożym!
Papież zmarł 28 dni po tych wydarzeniach w
Roquemaure w dolinie Rodanu. A Filip IV osiem miesięcy później w
niewyjaśnionych okolicznościach. Czyżby przekleństwo miało się spełnić?
Niektóre historycy uważają, że zostali po prostu otruci.
Być może to tu kryje się odpowiedź,
dlaczego najwyższych dostojników zakonu tak długo utrzymywano przy życiu? Ich
śmierć spowodowała szybki odwet.
Warunki w jakich ich przetrzymywano, o
chlebie i wodzie były, co tu dużo pisać, skandaliczne. Lochy były zawilgocone i
zimne. Zastanawiam się, czy miały na celu złamać ducha bitnych rycerzy?
Tajemnica wielkiego mistrza
Papież Klemens V
rozwiązał zakon w 1312 roku. Egzekucję de Molaya przeprowadzono dwa lata
później. A więziono go w sumie prawie siedem lat. Praktycznie był więc
zakładnikiem monarszy. Pytanie brzmi: dlaczego aż tak długo pozwolono mu żyć?
Czyżby król liczył na
szczodry okup? Kto miałby udzielić pomocy wielkiemu mistrzowi, pamiętając, że
większość templariuszy z Francji rozpierzchła się po Europie, część spalono na
stosach, niedługo po aresztowaniu. A być może najwyższy przedstawiciel zakonu
był w posiadaniu cennych informacji, których nie można było z niego wydusić
żadną siłą? Jaką tajemnicę zabrał do grobu?
Ludzie od ponad siedmiu stuleci poszukają
wielkiego skarbu templariuszy. Niektórzy twierdzą, że został dawno odnaleziony
przez słynnego alchemika Nicolasa
Flamela. Legenda głosi, że jako pierwszy stworzył kamień filozoficzny –
substancję zmieniającą m.in. metal w czyste złoto. Powszechnie jednak uważa
się, że dorobił się majątku na aferach finansowych, związanych z wygnaniem Żydów
z Paryża.
Kaźń rycerzy Zakonu Templariuszy
Święty skarb templariuszy
Wielu ludzi nie interesuje zawiła intryga
możnych, lecz zastanawiają się nad innym aspektem tej historii. Czy zakon był w
posiadaniu cennych relikwii? A może magicznych artefaktów?
Członków Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona posądzano o
herezję, świętokradztwo, innowierstwo, rozpustę, kult bożka Bafometa,
odstępstwo od wiary, niszczenie symboli chrześcijańskich i spiskowanie z
Saracenami.
A także czary, dzisiaj uważane za
zabobon. Co może rodzić w nas podejrzenie, że być może byli w posiadaniu Arki Przymierza?
Nazwa zakonu pochodziła
od ich siedziby obok dawnej świątyni (łac. templum) Salomona w Jerozolimie. Wiele osób
uważa, że już na samym początku swojej działalności na Bliskim Wschodzie,
skupili się wyłącznie na wzgórzu świątynnym, a raczej na tym, co mogło kryć się
pod nim. Przez szereg lat intensywnie przeszukiwali podziemia. Bowiem pod
świątynią ciągnie się sieć korytarzy, a niektóre odkryte sale są tak przestronne,
że można było trzymać w nich nawet konie. Naukowcy zastanawiają się od dawna, w
jakich celach je budowano?
Moim skromnym zdaniem Arki Przymierza,
nie było tam na długo przed przybiciem rycerzy. Podziemia pozwalały mieszkańcom
ukryć cenne przedmioty kultu religijnego, za to korytarze, ciągnące się daleko
poza mury twierdzy, wynieść je niezauważone daleko poza obręb miasta.
Wytrawni żeglarze?
Wyprawy Rycerzy Świątyni obrosły
legendami. Podejrzewa się nawet, że posiadali wiedzę o
odległych i egzotycznych krainach. Młodzi absolwenci historii i polemizują na
portalach internetowych, że za pomocą prywatnej floty galeonów odbywali długi i
niebezpieczne podróże. Moim zdaniem ta romantyczna wizja mija się z prawdą.
Będąc na Wschodzie na pewno zetknęli się
z tamtejszą gnozą i filozofią. Poznali tajemnice minerałów i ziół, którymi
leczyli się Arabowie i inne tamtejsze ludy. No i być może przeniknęli do Indii
i Chin, a z pewnością mieli przyczółki na Kaukazie, gdzie znaleziono materialne
ślady ich pobytu.
Niektórzy w swoich rozmyślaniach idą krok
dalej i piszą, że templariusze organizowali wyprawy do Ameryki Północnej i
Południowej na wiele lat przed Kolumbem oraz innych części świata, a to
oznaczałoby przede wszystkim dostęp do olbrzymich bogactw, takich jak korzenie i
złoto, lecz również niewolnicy. Za dowód często wskazują dziwną budowlę na
Wyspie Dębów w Zatoce Fundy. Ale i nie tylko. Czy zakon mógł utworzyć swoje
przyczółki w Nowym Świecie?
Wydaje się to nieprawdopodobne, ale możliwe.
Gdyby dysponowali doskonałymi mapami, które są niezawodne przy nawigacji. O
podobne wyczyny trzy tysiące lat wcześniej podejrzewano Fenicjan, a także
Kreteńczyków przed wybuchem wulkanu Thera.
Jednak słabym ogniwem w tej całej teorii
jest pewien drobny szczegół. Starożytni Rzymianie mogli znać położenie
kontynentu amerykańskiego. A co ważniejsze, zakładać tam kolonie, na długo
przed templariuszami. A przynajmniej posiadać wiedzę o istnieniu innych lądów,
którą ponoć mieli przekazać im Fenicjanie. Ci doskonali antyczni żeglarze wyprawiali
się do Wali po cenioną miedź. Pokonując, jak na tamte czasy, astronomiczne
odległości. Informacje te było to na tyle ważne dla władców imperium, że
zdecydowano się je po prostu utajnić.
Szantaż Kościoła?
Pewna grupa badaczy interesująca się
tematem templariuszy twierdzi, że zakon wręcz szantażował Kościół. Podaje
najróżniejsze przykłady. Najczęściej pomysły krążą wokół postaci Jezusa,
gnostycyzmu. Do dzisiejszego dnia wymienia się najróżniejsze i najdziwniejsze
hipotezy, na temat posiadanych przez zakon artefaktów.
Tajemnice próbowano rozwikłać nawet w
oparciu o zauważone przez wielu dziwne zachowanie opata z Clairvaux. Bernard,
ogłoszony po śmierci świętym, zaczął wykazywać niezrozumiałą pilność w nauce
hebrajskiego. Mówiono też, że sprowadza do miasta rabinów i żydowskich magów z
Troys. Szeptano, że templariusze odkryli w świątyni Salomona stare egipskie
teksty, które przywiózł tam znad Nilu sam Mojżesz. Jego ręką spisane pergaminy
zawierające wiele tajemnic zostały wywiezione do Szampanii i ukryte za
podwójnym pierścieniem twierdz.
Jednakże należy pamiętać, że za rządów
Filipa Pięknego, Żydom, co tu dużo pisać, nie wiodło się najlepiej we Francji i
byli prześladowani. Ponadto Jakub de Molay do końca swojego życia pozostał
osobą niepiśmienną. Wątpię, aby interesował go gnostycyzm i filozofowie
antyczni. Otaczał się podobnymi ludźmi. Jego rzemiosłem była wojna.
Formalnościami zajmował się ktoś inny. Zatrudniał skrybów.
„Wilhelm de Nogaret zapewnił, że ma
pisemne przyznanie się do winy wielkiego mistrza, choć Jakub de Molay był
niepiśmienny” – trzeźwo zauważa w artykule pt. „Spalenie templariuszy” M.
Maciorowski.
Tajne archiwa Watykanu
Na początku 2012 roku, szerokiej
publiczności udostępniono 100 różnych dokumentów z XII – XX wieku w Muzeum
Kapitolińskim w Rzymie, w związku z jubileuszem 400-lecia istnienia
Archiwum. Pośród eksponatów wystawy pt. „Lux in Arcana” znalazł się 60. metrowy
arkusz z zeznaniami templariuszy, które wydobyto z nich w trakcie procesu w XIV
wieku.
Nie łudźmy się jednak, że poznamy prawdę
o tajemnicach templariuszy z oficjalnych dokumentów wystawionych na pokaz
gapiów. O wiele więcej można się dowiedzieć z Watykańskiego Tajnego Archiwum – Archivum
Secretum Apostolicum Vaticanum. Problem w tym, że do niego nie ma wolnego
dostępu. Mimo wszystko nie przeszkadza to wielu pisarzom snuć niedorzeczne
teorie na temat zakonu, od czego jestem daleki.
Aby zgłębiać stare księgi trzeba znać
łacinę, ale przede wszystkim mieć dojścia, być wysoko postawionym w hierarchii
kościelnej lub po prostu posiadać pieniądze. Processus Contra Templarios
ukazał się blisko 700 lat po rozwiązaniu zakonu. Egzemplarz dokumentu można
było nabyć już za ok. 8,5 tysiąca dolarów!
Wielu historyków uważa, że w pewnym
momencie zakon wybił się na niezależność. Podobno doszło do tego, że to głowa
Kościoła składała przysięgę na wierność templariuszom. A nawet posunięto się do
szantażu. Jeżeli więc pozostały po tym jakieś źródła pisane, to zapewne zniszczono
je z oczywistych powodów lub głęboko ukryto, w tajnych archiwach Watykanu.
Warszawa, 2016 r.
Korzystałem
m.in. z:
Adriano
Forgione „Templariusze: płomień niewinności”. Tłum. Grzegorz Kowalski:
Paweł Łepkowski „Tajemnice templariuszy”.
Uważam Rze:
Mirosław
Maciorowski „Spalenie templariuszy”. Gazeta
Wyborcza 12.05.2014 r.:
Alfred Palla „Pergamin z Chinon i klątwa
ostatniego wielkiego mistrza templariuszy”:
Dominika Malinowska
„Jakub de Molay.
Zmierzch templariuszy”:
Źródła
przykładowych ilustracji z Wikipedii (kolejność zachowana):
1. Obraz
przedstawia egzekucję wielkiego mistrza zakonu templariuszy Jakuba de Molaya.
2. Jacques de Molay. Litografia z XIX wieku.