Stanisław Bednarz
Będzie o tajemniczej
katastrofie morskiej i krótko o historii bocznokołowców. 11 marca 1841
roku miała miejsce pierwsza katastrofa
transatlantyku jeszcze wtedy parowego bocznokołowca ze wspomaganiem żaglowym PS President.
Był to brytyjsko-amerykański liniowiec
pasażerski, który w tajemniczej katastrofie stracił 136 ludzi na
pokładzie. Była to na ten moment największa katastrofa morska w historii.
Tajemnicza, gdyż po statku nie zostało ani śladu. Zwykle miejscu katastrofy
pływają jakieś szczątki statku lub wyposażenia. Tym bardziej że nie było to tak
daleko od wybrzeży i coś powinno morze wyrzucić. Tu nie ostało się nic.
Jego zniknięcie na ów czas było
przez kilka miesięcy newsem
prasowym, który bardzo zatroskał
nawet królową Wiktorię. Bocznokołowiec
był ciężki i nadmiernie kołysany, ponieważ został skonstruowany z trzecim
pokładem na szczycie kadłuba, co nie sprzyjało stateczności. Prawdopodobnie zatonął w niebezpiecznym obszarze między płycizną zwana jako ławica Nantucket Shoals a
Georges Bank. Wśród pasażerów był wielebny George
Grimston Cookman, który służył jako kapelan Senatu USA, oraz popularny
irlandzki aktor Tyrone Power, który
był pradziadkiem hollywoodzkiego aktora
lat 50-tych o tym samym imieniu i nazwisku.
Aby lepiej zrozumieć
kulisy katastrofy zanurzmy się w historie bocznokołowców. Okres przejściowy
od żaglowca do parowca trwał na
Atlantyku ok. 70 lat, i zwany był epoka
parowców bocznokołowych. Nosiły one wszystkie ożaglowania na masztach, ale
miały jednak także siłownię parową.
Początkiem tego okresu był rok 1818, kiedy to ukończono budowę pierwszego
statku, który przebył Atlantyk przy pomocy maszyny parowej, a końcem 1875 rok,
gdy ostatni bocznokołowiec odbył swój ostatni rejs. W 1819 pierwszy oceaniczny
statek żaglowo-parowy wyruszył w
dziewiczy rejs przez ocean. Podróż statku PS Savannah rozpoczęła się
22 maja w/w roku z portu w Savannah w USA. Choć statek miał 32 miejsca
pasażerskie, wyruszył w podróż bez nich. Jako zapas zabrano 70 ton węgla i dużo
drewna. Savannah zawinęła do Liverpoolu 20 czerwca tego samego roku,
pod 29 dniach i 11 godzinach podróży, przy czym średnia prędkość wynosiła 6
węzłów. Kiedy ukazał się już koło wybrzeży Irlandii, myślano, że statek jest
objęty ogniem – tak nowy był wówczas widok dymu z komina.
Żegluga
transatlantycka była początkowo zarezerwowana tylko dla armatorów
brytyjskich. W okresie bocznokołowców na Atlantyku Cunard miał łącznie 14
statków. Jednak istnienie subwencjonowanego przez rząd brytyjski
przedsiębiorstwa oznaczało straty dla innych. W Stanach Zjednoczonych uznano to
za wyzwanie. Zaczęto tworzyć brytyjsko-amerykańskie spółki. Pierwszą z nich
była brytyjsko-amerykańska firma Steam Navigation Company i ona to zbudowała PS Presidenta. Tenże President
był drugim liniowcem tej spółki i był
znany ze swoich luksusowych wnętrz. Zaprojektowany przez Macgregora Lairda i zbudowany przez stocznię w Londynie miał 154
miejsca pasażerskie. President był o ponad 25% większy
tj. o 500 BRT niż drugi liniowiec spółki
British Queen, Jego
bogate wnętrza kontrastowały ze spartańskimi wnętrzami floty Cunarda. Salon miał wymiary
80 na 34 stopy i był w stylu Tudorów. Korytarz był galerią obrazów z
dziesięcioma obrazami olejnymi przedstawiającymi sceny podroży Krzysztofa
Kolumba. Na zewnątrz zdobiła go rzeźba prezydenta George'a
Washingtona. Po zatonięciu swego flagowego statku spółka ta upadła. Tajemnicze okoliczności katastrofy, brak
szczątków i miejsce zdarzenia kwalifikują tą katastrofę morską do tajemnic
szeroko pojętego „Trójkąta Bermudzkiego”.